Kawusia i ciasteczko
Gojo uśmiechał się i z mocno bijącym sercem patrzył na Suguru, który radośnie śmiał się razem z Yuujim i Megumim. Cieszył się, że znaleźli wspólny język i jego chłopak choć trochę mógł oderwać się od szarej rzeczywistości. Itadori był naprawdę zabawny i wyjście z tą słodką parą było strzałem w dziesiątkę. Geto ciągle się śmiał i nie przestawał mówić od praktycznie dwóch godzin. Satoru dokupywał wszystkim kawę od razu kiedy kubeczki robiły się puste i zamawiał do stolika nowe ciasteczka, praliny, lub ciasta. Wyjście było naprawdę miłe i starał się przeciągnąć je jak najdłużej. Oczywiście nie poruszał niewygodnych tematów, jak całowanie z Fushiguro, a Megumi wyczuwając jego intencje też bardziej się rozluźnił i rozmawiał chętniej, niż zazwyczaj. W dodatku Gojo wyprosił pozostałą trójkę o wspólne zdjęcie i jego post 'mamy czworokąt jakby co' na Instagramie liczył już sześćset like w przeciągu półtorej godziny.
Gojo widząc, jak Geto i Megumi śmieją się, aż westchnął i uśmiechnął się sam do siebie. Dwie śliczne istoty, które były dość zamknięte na co dzień dogadywały się że sobą. Spojrzał na Yuujiego, który podobnie, jak on nic nie mówił od dłuższego czasu i słuchał słodkich chichotów tej dwójki.
Gojo pogłaskał udo Suguru pod stołem i napił się swojej kawy. Złapał za widelczyk i nabrał na niego trochę ciasta z białym kremem, po czym od razu zjadł. Geto nie przerywając rozmowy z Megumim, odruchowo złapał Gojo za policzek i otarł kciukiem krem z kącika jego ust, zupełnie jakby Gojo był jego dzieckiem. Potem kontynuował rozmowę, jak gdyby nigdy nic. Yuuji i Satoru wymienili rozbawione spojrzenia. Itadori wziął przykład ze starszego kolegi i również zjadł widelec ciasta, specjalnie się brudząc. Megumi zareagował dokładnie w ten sam sposób, co Suguru i ujął twarz w dłonie ukochanego, po czym przetarł jego buzię kciukiem. Gojo wyjął w tym momencie telefon i zrobił im bardzo słodkie zdjęcie.
- Słodzinki. - skomentował nagle Satoru, mając na myśli zachowanie Suguru i Megumiego.
- Totalne słodzinki. - zgodził się Yuuji.
- O co wam chodzi? - Fushiguro zapytał nieco zdezorientowany.
- Żyją we własnym świecie. - wzruszył ramionami Suguru. - Nie przejmuj się. - machnął ręką.
- Satoru, wyślesz mi to zdjęcie? Chce je wrzucić na Instagrama! - zapytał Yuuji i objął swojego chłopaka.
- Spoko, już podsyłam. - kiwnął głową i szybko przeklikał w telefonie proces wysyłania. - Poszło.
- Jakie zdjęcie? - zapytał Fushiguro.
- Nasze! - uniósł telefon i pokazał je wszystkim. - Skoro Suguru i Satoru się nie ukrywają ze swoim związkiem my też nie musimy.
- Ale urocze. - skomentował Suguru i oparł głowę o ramię siwowłosego.
Twarz Fushiguro zrobiła się czerwona. Zawstydził się i spojrzał na Yuujiego, który nie przestawał się uśmiechać.
- Żartujesz sobie ze mnie.
- Już je wstawiłem. Oznaczyłem też was.
- Wrzucę na relacje!
Yuuji pocałował policzek Fushiguro, a ten od razu się uśmiechnął. Jego wyraz twarzy złagodniała. Westchnął i powiedział spokojnie. - Jeżeli będziemy mieć przez to problemy to... Wy za to odpowiadacie.
- Megumi, chronię cie odkąd się znamy. Nie pozwoliłbym by ktokolwiek cie skrzywdził. - powiedział Satoru i podobnie, jak Yuuji objął swojego chłopaka.
- To prawda. Odkąd ja i Satoru się znamy nikomu nie pozwolił mnie skrzywdzić, mimo że było kilka okazji.
- Tak... - odgarnął kosmyk jego włosów za ucho. - Teraz muszę tylko rozjebać Mahito i znów wszystko wróci do normy.
- Nie rób sobie kłopotów, okej?
- Nie martw się o to, kochanie. - pocałował go w czoło.
- Domyślacie się dlaczego Mahito to zrobił? - zapytał Megumi. - Chyba długo się znaliście i nagle zrobił coś tak podłego...
- On w zasadzie zawsze bardziej trzymał się z Suguru. W drużynie był od niedawna.
- Zawsze był zbyt miły... Jest podstępną, dwulicową kurwą. Przez niego Satoru może nie dostać stypendium. Uniwersytety nie patrzą dobrze na takie akcje.
- Mówiłem ci już, że nic mi nie będzie. - wywrócił oczami. - Mam zamiar iść tam gdzie ty. Mamy hajs i zabezpieczenie na przyszłość, więc to bez różnicy gdzie pójdę.
- Też mam zamiar iść na tę uczelnie, gdzie Megumi, ale u nas jest gorzej z kasą.
- Stypendium też by nam się przydało. - westchnął. - Całe szczęście jeszcze trochę lat musi minąć zanim spotkamy się z tym problemem.
- Mogę z was zrobić najlepszych zawodników do końca roku. - zaproponował Satoru. - Zrobimy wam dodatkowe treningi z Suguru. Po naszym odejściu ze szkoły chce mianować kapitanem Yutę z drugiej klasy i potem to on wam pomoże. To miły gość.
- Chłopak Maki? - zapytał Fushiguro.
- Zgadza się. - Suguru kiwnął głową. - Jest prawie tak dobry, jak Satoru.
- Jestem za! Mamy z Megumim dużo wolnego czasu.
- No to jesteśmy umówieni!
- Skoro macie sporo wolnego czasu może skoczymy we czwórkę na zakupy? Chciałem kupić parę rzeczy i czuje, że Megumi świetnie mi doradzi. - zaproponował Geto. Wziął filiżankę do ręki i wypił do końca swoją kawę.
- Okej. - odpowiedział Fushiguro bez zastanowienia. - W sumie też chciałem kupić parę rzeczy, przy których Yuuji nie może mi doradzić.
- Zmówiliście się czy coś? - burknał Itadori. - Skoro tak ja i Satoru też kupimy parę rzeczy, na których znamy się tylko my i nic wam nie powiemy!
- Dokładnie! - burknął Gojo. - Nie wierzę, że możecie tak bardzo mnie nie doceniać jeżeli chodzi o doradztwo.
- I mnie! - podłapał Yuuji i zrobił obrażoną minę. Razem z Satoru wyglądali, jak obrażone dzieci.
- Przesadzacie. - Suguru wywrócił oczami i położył dłoń na klatce piersiowej swojego chłopaka. - Kotku... Weźmiesz mi jeszcze makaronika o smaku marakuji? Bardzo chcę go spróbować. - zapytał i spojrzał mu w oczy, gładząc jego tors.
- Oczywiście, że tak. Coś jeszcze? - pogłaskał go po głowie i spojrzał na niego, jak na ósmy cud świata, zapominając o rozmowie sprzed chwili.
- Hm... Chyba nie. Megumi i Yuuji też chcecie?
- Chętnie!
- Okej, więc wezmę cztery makaroniki marakujowe. Jeszcze coś chcecie? - Gojo podniósł się i stanął obok stolika. Wyjął portfel z tylniej kieszeni i spojrzał na parę, siedzącą na przeciwkk Geto.
- Dzięki, jestem już pełny. - powiedział cicho Megumi.
- Hm... - Yuuji wziął kartę z menu restauracji i zaczął ją przeglądać. - Koktajl z malin, poproszę!
- Jasne! Cztery makaroniki i koktajl z malin! - ucieszył się, jak dziecko i ruszył w stronę kasy.
*
- Słodka z nich para. - skomentował Suguru, wchodząc do sypialni Satoru.
Rzucił torby z zakupami na podłogę, a sam rozłożył się na łóżku. Zamknął oczy i uśmiechnął się. Dzisiejszy dzień był naprawdę udany.
Gojo wszedł do pokoju zaraz po nim. Również odłożył papierowe siatki na dywan obok szafy i spojrzał na swojego ukochanego. Zdjął z siebie bluzę i rzucił ją na miękki fotel.
- Tak są super. - zgodził się z nim i usiadł na łóżku tuż obok niego. - Cieszę się, że złapałeś wspólny język z Megumim. Ma dość ciężki charakter...
- Jest dla ciebie ważny?
- Poniekąd... Jest dla mnie, jak młodszy braciszek. Uczyłem go, jak być prawdziwym facetem i takie tam... Jego ojciec kiedyś go zaniedbywał i to ja się nim opiekowałem.
- Nie wygląda jakby pajał do ciebie dużą sympatią...
- Bo dużo mu matkuję. - zaśmiał się. - No i wiesz, jaki mam charakter... Megumi jest dla mnie zdecydowanie zbyt spokojny.
- Pewnie go ostro wkurwiasz, Satoru. - zaczął się śmiać.
- Cóż... Pewnie tak. - posłał mu uśmiech. - Ale wiem o nim bardzo dużo rzeczy. Był słodki kiedy miał trzynaście lat. Ciągle dopytywał o różne sprawy.
- Co na przykład?
- Na przykład jak się masturbować. Jak często to robię i w jaki sposób... Pokazałem mu nawet stronę z porno. - położył się obok Suguru i zaczął bawić się jego włosami. - Ale pytał też, czy jego tata go kocha... I dlaczego nie ma mamy... Dlaczego Tsumiki ma inną mamę i czy oni naprawdę są rodzeństwem. Przykra sprawa, ale wyrósł na super osobę. Jest zamknięty w sobie, ale przy Yuujim lśni.
- Masz dobre serce, Satoru. - uśmiechnął się do niego w czuły sposób. - Kocham cię, wiesz? - pogłaskał jego policzek. - Troszczysz się o innych i dajesz im to czego sam nie mogłeś mieć.
- Staram się. - wyznał. - Ale za bardzo mi schlebiasz, Suguru.
- Nie jesteś dla mnie tylko przyjacielem, chłopakiem, czy kapitanem... Odkąd się poznaliśmy jesteś moją rodziną. Jesteś... Nie wiem kim bym był gdyby nie ty.
- To dzięki tobie mogę być sobą... Dodajesz mi tyle odwagi i...
- Uskrzydlasz mnie. - dokończył za niego.
- Dokładnie. Obiecaj mi, że nigdy mnie nie zostawisz. Nigdy, nawet jeżeli będziesz chciał to zrobić dla mojego dobra. - uniósł się nagle i spojrzał mu głęboko w oczy.
- Szczerze trochę mi ulżyło przez to że to powiedziałeś... Posłucham się ciebie. Chodźmy razem na studia i zamieszkajmy razem.
- A potem weźmiemy ślub i psa.
- I kotka też, Satoru. - uśmiechnął się szeroko i przekręcił się na brzuch, wtulając się w jego klatkę piersiową.
- Nawet dwa jeżeli zechcesz. - objął go mocno i pocałował go w czoło. - Bardzo cie kocham.
- A ja ciebie.
- Dwa tygodnie temu nie uwierzyłbym, że będziemy rozmawiać ze sobą w tak słodki sposób.
- Ja też, ale lubię to.
- Uwielbiam to.
Geto nagle wybuchnął śmiechem. Uniósł się na łokciach i spojrzał w oczy Satoru. Pochylił się do niego i złączył ich wargi ze sobą, całując go w bardzo namiętny sposób.
- Mmm... Pomiziamy się? - zapytał siwowłosy, łapiąc go za policzek.
- W zasadzie... Mam dla ciebie prezent. - powiedział seksownie i przeczesał jego włosy dłonią.
- Prezent? - uniósł brwi.
- Mhm... Myślisz, że po co chciałem iść na zakupy z Megumim?
- A więc to tak...
- Ściągnij mi spodnie.
- Co?
- Szybko, bo się rozmyśle. - odwrócił wzrok i przygryzł dolną wargę. Uklęknął, aby Gojo mógł łatwiej wykonać jego polecenie.
Satoru poczuł, jak jego policzki robią się ciepłe. Przełknął głośno ślinę i zlustrował nagą talię Geto. Niepewnie złapał za gumkę od spodni chłopaka i jeszcze pociągnął z sznurek od dresów, rozwiązując małą kokardkę. Pociągnął je w dół, a jego oczom ukazały się koronkowe figi w czerwonym kolorze.
- O kurwa... - powiedział cicho i przejechał dłońmi po jego biodrach.
- Podoba ci się?
- Wyglądasz jak... Bóg seksu. - przejechał palcami po jego biodrze i wsunął opuszki pod materiał bielizny, dotykając jego nagiej skóry. - Suguru... Kurwa. Jesteś przepiękny.
- Już ci stanął? - zaczął się śmiać i całkowicie zdjął swoje spodnie, rzucając je na ziemię. Usiadł na biodrach siwowłosego i pochylił się do niego. - Oh, chyba tak. - zaśmiał się, czując wypukłość pod pośladkami.
- Suguru... Też coś mam dla ciebie. Coś co przygotuje cię do seksu...
- Byłeś z Yuujim w sex shopie? - uniósł brwi. - Wiem, że oni też tego jeszcze nie robili, ale... Odważne. - pogłaskał jego klatkę piersiową.
- Kupiłem parę rzeczy, dzięki którym będzie ci bardziej komfortowo.
- Oh, tak?
- Mhm. - pokiwał głową. - Podaj czarną torbę z błękitnym paskiem, kotku.
Suguru zaśmiał się i zszedł ze swojego chłopaka. Podszedł do biurka i wziął opisaną przez Gojo siatkę. Wrócił na łóżko i podał ją siwowłosemu, który w tym czasie usiadł. Wyjął z reklamówki różowe pudełko i spojrzał w oczy Suguru.
- Nie wiem, czy nie przesadziłem, ale mam nadzieję, że ty i twój tyłek będziecie zadowoleni. - powiedział zmysłowo i pocałował go w usta.
Wyjął z opakowania zabawkę erotyczną. Były to różowe kuleczki połączone ze sobą sznureczkiem. Geto złapał się za usta i otworzył szeroko oczy.
- Dużo ich. - skomentował i poczuł przyjemne uczucie w podbrzuszu.
- Chcesz... Przetestować? - zaproponował i pogłaskał jego udo. - Jeżeli ci się nie spodoba to po prostu je wywalimy, czy coś...
- Już je lubię. - przygryzł dolną wargę i położył się na brzuchu, powoli rozciągając ciało na materacu. - Co mam robić? - zapytał machając nogami w powietrzu.
- Wypnij się do mnie i grzecznie czekaj. - wyjął z torby lubrykant i od razu go otworzył.
- Okej... - uniósł biodra i zacisnął pięść na koszulce Satoru. - Trochę się stresuje.
- Spokojnie... Przecież to ja. W razie co przestanę. - zapewnił.
Wylał lubrykant na swoją dłoń i zaczął smarować kulęczkę po kuleczce. Czystą dłonią zsunął jego bieliznę i polał jego dziurkę żelem na co Suguru lekko zadrżał.
- Szybciej... - zajęczał cicho. Sam nie wiedział, czy bardziej nie może się doczekać, czy może chce mieć już to za sobą.
Satoru przysunął zabawkę do pośladków Suguru i bardzo delikatnym ruchem naparł kuleczką na jego wejście. Słysząc przyspieszony oddech Geto, Gojo przygryzł mocno dolną wargę i szybkim ruchem wsunął pierwszą kulęczkę do środka. Czarnowłosy jęknął i pociągnął siwowłosego za koszulkę.
- K-kurwa...
- I jak?
- Dziwnie... Jest okej.
- Jeszcze tylko dziewięć.
- Tylko? Chyba aż. - westchnął i poruszył nerwowo biodrami. - Okej, wkładaj je...
- Kurwa, to cholernie gorące kiedy tak się do mnie wypinasz. - przyznał i wsunął kolejną część zabawki do środka. - Zatrzymaj mnie jeżeli się wystraszysz.
- Nie przestawaj. Po prostu to zrób. Czuję się... Strasznie zawstydzony.
- Okej...
Satoru zaczął wkładać kuleczki po kolei w dość szybkim tempie. Nie dawał nawet chwili przerwy Suguru, który drżał coraz bardziej. Trochę był wystraszony, ale bardzo mu się podobało. To było podniecające, że Gojo chciał patrzeć, jak jest mu przyjemnie. Dla niego mógł wytrzymać wstyd, który właśnie czuł.
Siwowłosy włożył całą zabawkę w ukochanego. Naciągnął z powrotem jego bieliznę na pośladki i pogłaskał jeden z nich.
- Gotowe... Im więcej będziesz się ruszać, tym bardziej będą wibrować. Jest okej?
- Czuje się... Strasznie wypełniony. - opuścił biodra i przygryzł dolną wargę. - Ale to całkiem przyjemne.
- Fiut mi stanął od patrzenia na ciebie.
- Bardzo chce dojść, Satoru.
- Kurwa... - mruknął cicho i zdjął z siebie koszulkę, rzucając ją na ziemię. - Chodź do mnie.
Suguru podniósł się i jęknął, czując jak kulki przyjemnie go stymulują. Zastygł w miejscu i spiął ciało. Nie spodziewał się, że to będzie tak relaksujące uczucie.
- Kurde... - mruknął cicho i usiadł okrakiem na kolanach Gojo.
Satoru rozpiął swoje spodnie i wyjął swoją męskość z bielizny. Zrobił podobnie z Geto i złapał oba penisy w dłoń. Polał je lubrykantem i dokładnie rozprowadził po nich żel.
- Mh... Oh... - jęknął cicho Suguru, przymykając oczy. - Kontynuuj proszę...
Satoru zaczął powoli masować ich penisy ze sobą. Od razu zmienił tempo na szybsze, widząc jak bardzo podniecony jest jego chłopak. Czarnowłosy mimowolnie zaczął poruszać biodrami, ocierając się o Gojo. Kulki zaczęły przyjemnie w nim wibrować zgodnie z jego ruchami przez co jeszcze przyspieszył i praktycznie sam wsuwał swojego członka w dłoń Satoru.
- O tak... - jęknął i zamknął oczy. Położył dłonie na karku Gojo i mimowolnie przyspieszył ruchy. - Tak mi dobrze, Satoru...
- Powiedz, jak będziesz dochodzić, Suguru. - wyspał w jego szyję i wolną dłonią objął go w pasie.
- Mhm... Oh tak, szybciej, Satoru... - wymruczał i sam przyspieszył ruchy swoich bioder. Czuł, że stracił nad sobą kontrolę i pozwolił swojemu pożądaniu przejąć władzę nad jego ciałem. Zaczął niekontrolowanie jęczeć i wbił paznokcie w plecy Satoru, drapiąc jego plecy. - Zaraz dojdę... Satoru! - krzyknął i nagle wytrysnął na brzuch siwowłosego.
Gojo widząc stan ukochanego, szybko pociągnął za zabawkę, wyjmując ją z niego jednym, płynnym ruchem.
- O kurwa, Satoru! - krzyknął i zgiął się w pół, a z jego gardła wyrwał się przeciągły jęk.
Poczuł wręcz nieznośną przyjemność, przez którą nie potrafił racjonalnie myśleć. Zaczął cały drżeć i mocno wtulił się w swojego mężczyznę, który jeszcze poruszał dłonią na swoim penisie. Nie zauważył nawet, w którym momencie doszedł Satoru. Był obezwładniony rozkoszą, jaką zaoferowała mu zabawka, a w zasadzie jego chłopak, który potrafił działać dzięki niej cuda. Gojo położył się na plecach, kładąc kulki z boku na materacu i od razu objął drżące ciało Geto. Poprawił jego bieliznę i schował swoją męskość, jednak wciąż nie zapiął spodni.
Suguru zamknął oczy i wtulił się w ramię Satoru. Momentalnie zasnął.
Gojo uśmiechnął się i zaczął składać czułe pocałunki na czole niższego. Głaskał jego włosy i patrzył na jego śliczną buzię. Był taki przepiękny. Nie mógł wymarzyć sobie lepszego chłopaka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top