Dusza
Dziekuję wszystkim, którzy mnie wysłuchają. Takie filmiki, vlogi czy coś, nie są w moim stylu, ale... W moim życiu ostatnio działo się dużo rzeczy zaczynając od siedzenia w kozie, kończąc na martwieniu się o życie najbliższych. Dużo myślałem... Naprawdę dużo. Nie sądziłem, że kiedykolwiek złamie mnie świstek papieru rzucony w moją stronę. Prawie uderzył mnie w głowę... Ale idealnie trafił w serce. Nie rozumiałem nigdy skąd bierze się chciwość, może dlatego bo od zawsze miałem wszystko... Pieniądze, urodę i czarujący charakter. Dzięki temu żyłem w szczęściu, ale to szczęście było złudne. Zrozumiałem to dzięki Suguru. Wtargnął do mojego życia, stając się moim przyjacielem. On też był popularny i wkrótce wszyscy traktowali nas jak jeden organizm - 'Satoru i Suguru będą na imprezie.', 'Satoru i Suguru mają dzisiaj mecz.', 'Suguru ma dzisiaj rozpuszczone włosy... Pewnie Satoru zabrał mu gumkę.'. Tego nie było końca. Wszyscy widzieli nas, jako super popularnych przyjaciół, którzy nadają na tych samych falach. Prawda jest trochę inna... Suguru całkowicie mnie zmienił. Nie zauważyłem nawet, kiedy ważniejsze stało się spotkanie z nim w domu, niż pójście na ekskluzywną imprezę. Wolałem pić z nim herbatę, niż przelewać przez siebie alkohol i tworzyć śmieszne wspomnienia. Gra w koszykówkę zbliżyła nas do siebie tylko bardziej. Rozumiemy się na boisku i to jest super, ale polubiłem treningi tak naprawdę dzięki niemu. Zaczęło się od tego, że... Polubiłem wiązać mu włosy, żeby nie przeszkadzały mu podczas gry. Każde ćwiczenie w parach było ekscytujące, kiedy mogłem dotknąć jego pleców, aby lepiej się rozciągnął. Przybijanie z nim piątki po udanym zagraniu motywowało mnie na tyle, że po treningach robiłem własne treningi, aby stać się jeszcze lepszym w koszykówkę. Te oznaki były subtelne i nie rozumiałem ich, do chwili aż moje uczucia stały się tak duże, że nie potrafiłem ich już dłużej kontrolować. Zacząłem pękać i nieświadomie dawałem Suguru coraz więcej sygnałów. Zacząłem obsesyjnie go uwielbiać, uzależniłem wszystko od niego. Chciałem być tam gdzie on i robić z nim wszystkie codzienne rzeczy. Moja zazdrość całkowicie mną zawładnęła i w zasadzie pomogła mi. Na jednej imprezie, kiedy oblewaliśmy zwycięstwo przekroczyłem naszą granicę przyjaźni. Wyszliśmy z Suguru do ogrodu i przeżyłem z nim jedną z najlepszych intymnych chwil w moim życiu. Pocałowałem go, a on mnie zaakceptował. Od tamtej pory jesteśmy parą i nie wyobrażam sobie bez niego życia. Stał się dla mnie wszystkim i nawet nie wiem kiedy to się stało. Nie chciałem tego przyznać na głos, ale byłem wdzięczny osobie, która rozpuściła plotkę o biseksualności Suguru, bo to dzięki niej poczułem nadzieję. Jestem teraz najszczęśliwszy na świecie i nie pozwolę tego nikomu odebrać. Każdy kto zagrozi i zbliży się do Suguru jest dla mnie niczym. Osoba, która rzuciła nam na stołówce karteczką z podłymi słowami, ewidentnie o mnie zabiegała. Z przyjemnością ogłoszę, że obecnie jest dla mnie niczym więcej, niż obrzydliwym potworem i każda osoba, która spróbuję w jakikolwiek skrzywdzić Suguru trafi w jej szeregi. Są osoby, które nas wspierają i jestem im za to bardzo wdzięczny. Dziękuję. Bardzo to doceniam. To... To miało być głębokie przemówienie... Kurde, chyba jeszcze nigdy nie byłem tak poważny publicznie. Chcę tylko powiedzieć, że nienawiść rodzi nienawiść i nie pozwala osiągnąć celów chciwości, więc... Wszyscy, którzy mają za złe Suguru, że jest ze mną i wmawiają sobie, że to on mnie uwiódł... Pierdolcie się.
Suguru z niedowierzaniem patrzył na ekran telefonu. Filmik, który wstawił Satoru na swojego Instagrama był poruszający. Sam nie wiedział, czy był na niego zły za otworzenie się przed tysiącem ludzi, czy szczęśliwy przez romantyczne wyznanie. Jego ręce zaczęły drżeć z nerwów. Całe szczęście Shoko była obok i złapała w porę jego telefon, który wysunął mu się z dłoni. Przetarł twarz i spojrzał na przyjaciółkę z szokiem w oczach. Dalej nie docierało do niego co właśnie usłyszał.
- Opierdolę go. - powiedział tylko. - Nie powiedział mi o niczym.
- Tak myślałam, dlatego... Od razu przyszłam, kiedy to zobaczyłam. Specjalnie wrzucił to w nocy, żebyś go nie powstrzymał.
- Co za kretyn...
- Słodki kretyn.
- To było słodkie, ale... Wszyscy się dowiedzą. Idiota nie dostanie przez to stypendium.
- Hej, nie martw się tym... Myślę, że jego priorytetem nie jest stypendium, a opiekowanie się tobą i zapewnienie ci bezpieczeństwa. - dziewczyna posłała mu delikatny uśmiech i objęła go ramieniem.
- Jakim cudem zobaczyłaś ten filmik o czwartej rano?
- Uprawiałam seks z Haibarą całą noc. On zasnął, a ja zaczęłam przeglądać Instagrama. - wytłumaczyła.
Było wpół do piątej. Shoko przyjechała do Suguru, bo nie odbierał telefonu. Wkradła się do jego pokoju w akademiku przez okno. Sam nie miał pojęcia jakim cudem wspięła się po rynnie na drugie piętro, ale cieszył się, że była na tyle sprawna fizycznie, że nie zrobiła sobie krzywdy. Teraz siedzieli na jego łóżku, zastanawiając się co dalej zrobić.
Serce Geto biło naprawdę mocno. Miał ochotę udusić Satoru, a jednocześnie wyznać mu, że jest miłością jego życia i uciec z nim na drugi koniec świata, gdzie nikt nie mógłby ich znaleźć. Był wdzięczny przyjaciółce, że do niego przyjechała. Wiedział, że gdyby był sam natłok myśli zabiłby jego zdrowy rozsądek i spokój, który potrafił zachować w stresujących sytuacjach. Sam nie dałby rady opanować emocji, które właśnie czuł. Czułe ramiona przyjaciółki mocno go obejmowały i zabierały od niego wszystkie nerwy.
- Może... Połóżmy się jeszcze spać. Zostaniesz ze mną?
- Oczywiście, że tak. - pocałowała go w czoło. - Potem pójdziemy do Satoru i z nim pogadamy, jak już się uspokoisz.
- Tak... Teraz bym niepotrzebnie na niego nawrzeszczał. Mam wrażenie, że Satoru ma jakiś plan, mimo że jest lekkomyślny.
- To mądry facet. Na pewno wie co robi. Ludzie w naszym wieku to debile, więc na pewno połkną haczyk, choć... To naprawdę było słodkie co powiedział.
- Później obejrzę to jeszcze raz. Jestem w zbyt dużym szoku, żeby teraz to ocenić. - uśmiechnął się lekko, mimo zdenerwowania.
- Zdecydowanie musisz. Nasłodził ci tak bardzo, że nie będę musiała dodać cukru do porannej kawy. - zażartowała. - Chodźmy spać. Nie ma co dłużej płakać nad rozlanym mlekiem. Zaufajmy mu.
- Zobaczymy z czasem, czy nie popełnił błędu.
- Bądźmy dobrej myśli.
Oboje położyli się w łóżku Suguru. Shoko złapała go za dłoń i trzymała ją dopóki oboje nie zasnęli.
*
Suguru był zszokowany już drugi raz w tym dniu. Trzymał się za usta przeglądając setki wiadomości otrzymanych na Instagramie. Ludzie ze szkoły, a nawet z poza niej przepraszali go i wysyłali mu pokrzepiające słowa. Miał już iść do szkoły, jednak od dwudziestu minut nie potrafił się ruszyć i wciąż siedział na ławce w parku, gdzie usiadł aby zjeść śniadanie. Ciepły rogal zakupiony w piekarni wylądował na ziemii i mieszając się z piaskiem już nie nadawał się do jedzenia. Nie przejął się, że jego ulubiona bułeczka właśnie się zmarnowała. Wciąż przeglądał wiadomości, które zdawały się nie mieć końca. Jego telefon zaczął dzwonić, co pomogło mu się ocknąć. Widząc imię swojego chłopaka w jednym momencie poczuł przypływ złości i niemalże od razu odebrał telefon.
- Nie pokazuj mi się na oczy, bo cię zamorduję.
- Też się cieszę, że cię słyszę, skarbie! Bardzo tęskniłem w nocy, wiesz? - jego głos jak zwykle był pogodny, a on irytująco beztroski.
- Satoru, do cholery, to nie są żarty. Dlaczego nie przedyskutowałeś tego ze mną? - potarł czoło i westchnął.
- Nie wiem o co ci chodzi.
- Satoru!
- Okej, no! - burknął, jak dziecko i najwidoczniej poddał się w zgrywaniu niedomyślnego głupka. - Nigdy byś się na to nie zgodził...
- No właśnie!
- Nie krzycz na mnie, co?! - sam krzyknął. - Nie mogłem patrzeć, jak bardzo przejmujesz się tymi świństwami, które wygadywali ludzie, okej?! Nie zasługujesz na takie traktowanie. To ja cię uwiodłem i to na mnie powinni się mścić.
- Jasne... Teraz mam spam pieprzonymi przeprosinami na Instagramie.
- HA! Niech żałują!
Suguru westchnął. W zasadzie Gojo nie zrobił niczego złego. Sam nie wiedział dlaczego tak bardzo się zdenerwował. Jedyne czego był pewien to tego, że dzisiaj nie pojawi się w szkole. Czuł, że nie da rady tam pójść po tak zawstydzającym wyznaniu Satoru.
- Nie bądź zły, Suguru... Kupiłem nam babeczki na drugie śniadanie. Kiedy będziesz?
- Wracam do akademika. Nie będzie mnie.
- Co? Jak ja mam wytrzymać bez ciebie cały dzień w jebanej szkole?!
- To twoja kara. I nawet nie waż się do mnie dzisiaj przychodzić. Jestem na ciebie wściekły.
- Suguru, ale... - rozłączył się.
Włożył telefon do kieszeni i westchnął. Nie miał zamiaru dłużej patrzeć na to całe gówno. Był zły, że nie mógł być po prostu zwykłym nastolatkiem, na którego nikt nie zwracałby uwagi. Pieprzona matka natura dała mu idealną urodę. Pieprzony los połączył go z Satoru!
Przygryzł mocno dolną wargę i wstał z ławki, ruszając prosto do akademika. Chciał odpocząć od afer i intryg. Miał już tego dość.
*
Geto jadł spokojnie fastfooda, którego parę minut wcześniej przywiózł dostawca i oglądał serial na laptopie. Gojo nie dawał mu spokoju i ciągle do niego pisał, podobnie jak ludzie na Instagramie. Z satysfakcją patrzył, jak imię jego chłopaka wyświetla się na jego ekranie i znika po minucie przez nieodebrane połączenie. Nie wiedział dlaczego, ale czuł nieprzyzwoitą satysfakcję z kary, jaką mu wymierzył. Wiedział, że Satoru przybiegnie do niego zaraz po szkole i w zasadzie zastanawiał się, czy w ogóle wpuszczać go do środka. Mógł poznęcać się nad nim jeszcze trochę, ale już nie złościł się na niego tak bardzo. I bardzo za nim tęsknił.
Westchnął i spojrzał na ekran telefonu. Spam serduszek w wiadomościach od Satoru był słodki. Błagał go o wybaczenie i opowiadał co działo się w szkole. Uśmiechnął się lekko i nabrał ochoty, aby do niego zadzwonić. Odłożył cheseburgera na stolik i zatrzymał film, a dłoń wytarł w bluzkę. Chciał usłyszeć jego głos. Nie potrafił się długo gniewać. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Geto zmarszczył brwi i wstał z łóżka. Było za wcześnie na przyjazd Gojo, lekcje trwały jeszcze trzy godziny. Posszedł do nich i od razu je otworzył, a jego oczom ukazał się wielki bukiet czerwonych róż.
- Suguru, przepraszam.
- Satoru?
- Chciałem dobrze. Nie bądź na mnie zły. - zza pąków kwiatów wyłoniła się para dużych, niebieskich oczu.
Suguru powstrzymał uśmiech i przygryzł dolną wargę, odwracając wzrok do boku. Wpuścił ukochanego do środka i skrzyżowało ręce na piersi, oczekując wyjaśnień.
- Satoru...
- Proszę, wybacz mi! - przerwał mu i kontynuował przeprosiny. - Dam ci hasła do wszystkich moich social mediów i oddam ci mój telefon na tydzień! Nigdy więcej nie zrobię niczego w sprawie naszego związku bez twojej wiedzy, przyrzekam!
- Nie jestem... Twoją matką? - uśmiechnął się lekko, śmiejąc się z jego słów.
- Ah... Czyli nie muszę oddawać ci telefonu? To dobrze, bo znalazłem dzisiaj na lekcjach bardzo fajną grę. - jego usta wykrzywiły się uroczo. Wręczył mu kwiaty i oblizał wargi. - Czyli nie gniewasz się?
- Już nie... Ale jestem trochę na ciebie wkurzony. - odłożył bukiet na biurko, a Gojo zrobił krok w jego stronę. - No i zerwałeś się z lekcji?
- Nie mogłem wytrzymać... Shoko też nie było i prawie zanudziłem się na śmierć. Nanami nie miał dzisiaj humoru i w ogóle mnie nie słuchał.
- On nigdy ciebie nie słucha. - zaśmiał się.
- Dlatego chciałem do ciebie.
Między nimi zapadła cisza. Wymieniali między sobą delikatne i dość niepewne uśmiechy, aż w końcu Satoru stanął bardzo blisko Suguru. Spokojnym ruchem objął go w pasie i ułożył głowę na jego ramieniu. Mocno się w niego wtulił i zacisnął pieści na jego koszulce. Geto odetchnął, jakby spadł z niego duży ciężar. Zamknął oczy i też wtulił się w swojego mężczyznę, mocno przyciskając go do siebie.
- Kupiłem ci cheseburgera i frytki... Masz ochotę? - zapytał i pocałował go w skroń.
- Totalnie. Nie jadłem nic cały dzień z nerwów.
- Dzieciak. - mruknął cicho.
- Mam wyrzuty sumienia.
- Nie zrobiłeś nic złego. Nie powinienem tak zareagować. Ludzie ze szkoły zrobili mi spam przeprosin na Instagramie. Chyba... Bałem się konsekwencji. Ani trochę nie myślisz o sobie, głupku. Dalej się boję, że popsujesz sobie przeze mnie życie. Co by było gdyby ludzie cie znienawidzili przeze mnie?
- Skończ z tym pierdoleniem, Suguru. Bez ciebie nie mam nic. Jak mógłbym popsuć sobie życie przez ciebie? - odsunął się od niego trochę, aby spojrzeć mu w oczy. - Jesteś dla mnie... Wszystkim co mam. - uniósł dłoń i pogładził jego policzek, muskając go opuszkami palców. - I nie potrzebuje niczego więcej.
Serce Suguru zabiło mocniej. Nie potrafił odwrócić spojrzenia od jego przystojnej twarzy. Rozchylił usta, a jego oddech zadrżał. Nie rozumiał, jak ktokolwiek mógł być mu oddany tak bardzo. Ludzie byli podli, nie ufał praktycznie nikomu, ale Satoru... Był aniołem na tej przeklętej ziemii.
Gojo zbliżył się do niego i w jednej sekundzie złączył ich wargi. W pierwszej chwili był delikatny, ale naparł na niego tak bardzo, że oboje wpadli na szafę. Wsunął język do jego ust, a jego dłonie zaczęły niespokojnie błądzić po jego ciele.
Suguru w pośpiechu zaczął rozpinać jego spodnie. Dotknął jego krocza przez materiał bielizny i westchnął, czując że Gojo robi się twardy. Satoru wsunął dłonie pod za długą koszulkę Suguru i zsunął z niego bokserki, które opadły na ziemię.
- Seks na zgodę? - zaśmiał się Satoru i przeszedł ustami na szyję ukochanego, zasypując ją pocałunkami.
- Wejdź już we mnie. - wysapał w odpowiedzi i odchylił głowę do tyłu.
- Rozciągnę cię.
- Nie trzeba... Proszę, Satoru.
- Gdzie masz lubrykant?
- Wszystko jest u ciebie.
Gojo nagle uklęknął przed nim. - Unieś nóżkę, skarbie. - złapał go za udo, a Suguru nie myśląc wiele wykonał jego polecenie. Założył jego nogę na swój bark i oplótł spojrzeniem jego różowe wejście.
Nie czekając dłużej pochylił się w jego stronę i wysunął język przejeżdżając po nim pewnym ruchem.
- S-Satoru... - westchnął Geto i przymknął oczy. Jego oddech przyspieszył. Wplątał palce w siwe kosmyki i nieco do cisnął go do siebie.
Gojo wsunął język do środka. Zaczął lizać jego wejście nie żałując przy tym śliny. Chciał nawilżyć je, jak najbardziej to było możliwe, ale też miał zamiar doprowadzić Suguru do szaleństwa. Nogi Geto zaczęły drżeć, kiedy usta Satoru z zamiłowaniem zaczęły zaczepnie ssać jego wejście. Czuł jak pulsuje, przez co jego penis stwardniał jego bardziej. Rozluźnił się na tyle, że bez problemu mógł wsunąć w niego trzy palce. Kontynuował pieszczoty językiem, a z ust Suguru zaczęły wyrywać się słodkie jęki.
- Oh, tak... Boże, Satoru... - zatkał usta dłonią, a jego policzki zrobiły się całe czerwone. Niekontrolowanie zaczął chętniej eksponować swoje pośladki, pragnąc więcej, mimo że ostatnim razem ledwo wytrzymywał tę zawstydzajacą zabawę.
Odchylił głowę do tyłu, czując jak język Satoru znów się w niego wsuwa, oferując mu wspaniałą rozkosz. Zgiął się nieco, kiedy na przemian zaczął wślizgiwać do środka, aby zaraz się z niego wysunąć.
Złapał się szafki, stojącej tuż obok, aby zachować równowagę. Jego nogi drżały, jak szalone, a on powoli tracił kontrolę nad resztą ciała.
- S-Satoru, nie mogę... - wyjęczał i zacisnął zęby na dłoni.
Gojo z uśmiechem podniósł się i stanął bardzo blisko. Spojrzał mu w oczy i oblizał seksownie usta.
- Słodziutki jesteś. Mógłbym lizać cie godzinami. - wymruczał w jego usta i znów objął go w pasie.
Policzki Geto były już całe czerwone przez podniecanie, ale też przez zawstydzające słowa Satoru. Drżącymi dłońmi sięgnął do bielizny swojego mężczyzny i wyjął z niej jego penisa. Nakierował go na swoje wejście i schował twarz w ramieniu Gojo.
- Wejdź we mnie, Satoru. - rozkazał i zacisnął palce na jego ramionach.
Oddech Gojo stał się niespokojny. Zamknął oczy i powoli zaczął wsuwać penisa w ciało ukochanego.
- Oh, kurwa... - westchnął powoli się w nim zatapiając.
- Oh, tak! - zadowolony Suguru zamruczał i odchylił głowę do tyłu.
- Bez lubrykantu będzie ciężko... Mów jeżeli będzie boleć. Nawilżę cię znowu. - powiedział z troską w głosie, mimo że ledwie powstrzymywał się przed pójściem na całość przez niemożliwe pożądanie.
- Zamknij się już, skarbie i rób co masz robić. - złapał go za policzki i szybkim ruchem złączył ich usta.
Ich języki od razu spotkały się ze sobą, zatracajac się w namiętnym pocałunku. Satoru jednym ruchem zatopił się w Suguru do samego końca i zcałował jego krzyk. Z jego oczu popłynęły łzy, które Satoru natychmiast otarł kciukami. Poczekał chwilę i dał ukochanemu czas na przyzwyczajenie się do jego rozmiaru. Bez odpowiedniego nawilżenia ciężko było mu znieść głębokie pchnięcia.
- Wszystko dobrze, Suguru? - zapytał, głaszcząc go po pośladku.
- T-tak... Jest okej. - pokiwał energicznie głową. - Jeżeli będzie źle możemy użyć mojego olejku arganowego do włosów... Chyba.
- Mów, jeżeli nie dasz rady... - powiedział do jego ucha i pocałował je. Zaraz po tym wysunął cześć penisa i pchnął mocno w Geto.
On krzyknął, ale dzielnie przyjął jego mocny ruch. Gojo zaczął powoli poruszać biodrami. Spojrzał w oczy Suguru, który zaczynał odchodzić od zmysłów. Jego ciało się trzęsło, a wzrok stał się zamglony.
- Tutaj, proszę... Nie przestawaj. - powiedział dość spokojnie, głośno dysząc. - Oh, Satoru! - krzyknął nagle, kiedy fala przyjemności zalała jego ciało. - Boże!
Gojo poczuł jeszcze więcej rozkoszy, dzięki satysfakcji z reakcji Geto. Przyspieszył ruchy swoich bioder. Z jego ust wyrywały się jęki, kiedy Suguru zaciskał się na nim. Zatracił się w przyjemności i w silnej ekstazie przestał dbać o delikatne ruchy. Starał się trafiać w punkt g swojego chłopaka i słysząc jego coraz głośniejsze jęki, poczuł jeszcze większą motywację do intensywnego pchania.
- Suguru... - zamruczał w jego szyję i zacisnął palce na jego talii. - Ja zaraz... - przerwał mu jęk, który niekontrolowanie wyrwał się z jego gardła.
- Dojdź we mnie, Satoru. - powiedział do jego ucha i przytulił go jeszcze mocniej.
Gojo złapał za penisa Geto, chcąc doprowadzić ich oboje do orgazmu w tym samym momencie. Zaczął szybko przejeżdżać po nim dłonią, skupiając się głównie na najwrażliwszej główce.
- Oh, tak... Satoru! - krzyknął i nagle doszedł. Kolejne pchnięcia w prostatę spotęgowały jego odczucia do takiego stopnia, że zaczął krzyczeć i jęczęć na zmianę.
- Mój piękny... Tak cię kocham. - wyspał Satoru i z mocnym ruchem rozlał się we wnętrzu Suguru. Mocno docisnął biodra do jego pośladków, do momentu skończenia się wtrysku.
Oboje wtulili się w siebie mocno i zaczęli uspokajać swoje oddechy.
- Kocham cię, Satoru... - powiedział cicho Geto, a kolejne łzy popłynęły po jego policzkach. Nie miał pojęcia dlaczego wciąż płakał, mimo że ból całkowicie minął już wcześniej.
- Ja ciebie też, Suguru... Bardzo, bardzo cię kocham.
Położyli się na łóżku. Suguru leżał na brzuchu, a Satoru podłożył ręcznik pod jego biodra. Jego nasienie powoli wpływało z jego wejścia. Sam położył się obok i głaskał go czule po głowie. Oboje uśmiechali się do siebie lekko, mimo że przez mocny orgzam były naprawdę zmęczeni.
- Nie obrażaj się na mnie nigdy więcej. - mruknął Satoru i musnął wargami czoło ukochanego.
- Przepraszam... Przesadziłem. To co mówiłeś na tym filmiku było bardzo slodkie, ale wolałbym żebyś powiedział to tylko do mnie.
- Mam brzydki nawyk chwalenia się tobą wszystkim wokół. - zaśmiał się i odgarnął ciemne kosmyki za jego ucho.
- Głupek... Zjedz w końcu tego cheseburgera. Burczy ci w brzuchu.
- Poczekam, aż...
- Pójdę się umyć. - przerwał mu i uniósł się na łokciach. - Odkąd się spotykamy stałem się mistrzem w myciu po seksie. - pocałował go w usta i powoli się podniósł.
- Posmarujesz się czymś? Chyba są otarcia... - przygryzł dolną wargę i również usiadł. Złapał go pod brzuch i pomógł mu wstać z łóżka, mimo że Suguru dałby radę zrobić to sam.
- Nie martw się. Nic mi nie będzie. - wywrócił oczami.
- Suguru... Może w końcu wprowadzisz się do mnie? Jestem samochodem... Weźmiemy twoje rzeczy i w przyszłości nie będzie takiej sytuacji. Poniosło nas i teraz cię boli.
- Nie boli. - wywrócił oczami. - Do jutra mi przejdzie.
- Na pewno?
- Na pewno. - zapewnił. - Ale skoro tak nalegasz... Możemy wziąć kilka moich rzeczy do ciebie. - dodał i przygryzł dolną wargę.
- Naprawdę?! Zgadzasz się?! - Satoru aż podskoczył i wstał z łóżka, stając tuż obok Geto. Wlepił w niego swoje piękne oczy i przewiercał go na wylot nadzieją.
- Ale tylko na próbę. - zaśmiał się i pogłaskał jego policzek.
- Tak jest! Spakuje twoje rzeczy na tydzień, a w weekend wrócimy po resztę! - ucieszył się jak dziecko i doskoczył do niego. Objął go ramionami i wtulił się w niego mocno.
Suguru zaśmiał się na jego reakcję. Satoru potrafił być naprawdę słodki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top