Blisko, a jednak daleko
Tydzień ciągnął się w nieskończoność. Działo się dużo... Ale wszystko skończyło się dobrze. Suguru czuł się naprawdę dobrze, a mimo to Satoru i tak był nadopiekuńczy w stosunku do niego. Cała namiętność między nimi gdzieś uciekła, a Gojo traktował go bardziej jak przyjaciela, niż drugą połówkę. Geto by zfrustrowany. Pocałunki w policzek i czułe objęcia były przyjemne, ale miał ochotę na znacznie więcej. Za każdym razem Satoru łapał go za rękę, kiedy tylko czarnowłosy ułożył ją na jego udzie, lub podbrzuszu. Udawał, że wszystko jest okej. Przytulał go i bawił się jego włosami. To było zdecydowanie za mało. Nawet nie całowali się od kilku dni, nie licząc kilku buziaków w policzek i czoło. Martwił się, że to przez jego wyznanie, że uprawiał seks z Mahito. Mimo wszystko nie chciał, aby jego ukochany go odtrącał. Nie miał pojęcia co robić i co myśleć. Gojo jak zwykle ukrywał swoje prawdziwe uczucia pod uśmiechem. Irytowało go to.
Napisał krótkiego esemesa do Shoko. Liczył, że dziewczyna mu pomoże. Chyba potrzebował wygadać się komuś kto nie był jego chłopakiem.
Suguru: Shoko, mogę przyjść do ciebie na noc?
Shoko: Jasne.
Shoko: Coś się stało?
Suguru: Satoru mnie wkurwia.
Shoko: Strzela fochami na prawo i lewo?
Suguru: Odkąd wyszedłem ze szpitala traktuje mnie, jak przyjaciela nie chłopaka.
Suguru: Nie chce się ze mną całować, ani mnie dotykać.
Shoko: Co za kretyn
Shoko: Mówiłeś mu to wprost?
Suguru: Próbowałem delikatnie zacząć temat, że mam ochotę
Suguru: Udawał, że nie rozumie przekazu
Suguru: Czy tekst, że nie mam na sobie bielizny, kiedy leżeliśmy razem w łóżku jest za mało znaczący?
Shoko: Nie, kochanie, on jest po prostu głupi
Suguru: Denerwuje mnie
Shoko: Domyślam się. Pakuj się i wpadaj. Babcia upiekła szarlotkę.
Suguru: Okej, dam znać, jak wyjdę od Satoru z mieszkania.
Shoko: <3
Geto nawet nie spojrzał na swojego chłopaka. Po prostu wstał z łóżka i zaczął pakować swoje rzeczy. Satoru uniósł wzrok z nad Nintendo i uniósł wysoko brwi.
- Co robisz? - zapytał i usiadł na materacu.
- Idę na noc do Shoko. - wytłumaczył i wrzucił do plecaka pierwsze lepsze ciuchy.
- Ej, a ja?
- Nie wiem. Nie mówiła nic o tobie. - wzruszył ramionami.
- Okej. Podwieźć cię do jej domu?
- Dam radę.
- Ale jest już późno.
- I co z tego? - założył bieliznę, a następnie spodnie od dresu.
- To z tego, że ostatnio ktoś wrzucił ci coś do drinka. - odłożył konsole na bok i wstał z łóżka. - Nie puszcze cię
samego.
- Satoru, nie idę do baru się najebać tylko pogadać z Shoko.
- Zawsze zapraszała nas dwóch.
- Może coś się zmieniło?
- Kłamiesz.
- Zupełnie, jak ty.
Zapadła cisza. Oboje spojrzeli na siebie. Geto westchnął i jako pierwszy odwrócił wzrok. Zachowanie Satoru go bolało. Chciał uciec? Może. Nie miał ochoty denerwować się jeszcze bardziej. Zarzucił plecak na ramię i wziął bluzę z obrotowego krzesła. Chciał wyjść z pokoju, ale Gojo złapał go mocno za nadgarstek.
- Suguru... Co się stało? Przed chwilą wszystko było dobrze. - powiedział spokojnie patrząc na twarz ukochanego.
- Co się stało? Udajesz kretyna, czy nim jesteś?
- Co?
- Odkąd wyszedłem ze szpitala nie całujesz mnie, nie dotykasz, ani razu nie chciałeś loda! - zaczął krzyczeć. - Zachowujesz się, jakbym był twoim dzieckiem, a nie chłopakiem! Udajesz, że nie widzisz moich sygnałów, że chcę czegoś więcej, niż tylko przytulania! Mam dość. - wyrwał mu się. - Nie zasługuje na to nawet jeżeli spałem z Mahito. Nie chce mi się dzisiaj u ciebie nocować i zastanawiać się dlaczego nie chcesz nawet mnie pocałować.
- C-co? Suguru...
- Wkurwiasz mnie! Myślisz, że nie widzę, że zacząłeś się mną brzydzić?!
- Suguru, o czym ty mówisz? Byłem pewny, że po tym, jak jakiś facet wrzucił ci pigułkę gwałtu do drinka nie masz ochoty na żadne zbliżenia i nie naciskałem.
- Żartujesz sobie ze mnie?! Potrzebuje ciebie, jak nikogo innego na tym jebanym świecie!
Znów zamilki. Geto zaczął drżeć z nadmiaru emocji. Ich oddechy zaczęły się ze sobą mieszać. Jedyne co mogli usłyszeć to głupawą melodyjkę z gry na Nintendo i komunikat 'przegrałeś'. Czarnowłosy nawet na chwilę nie odpuszczał swojego wściekłego spojrzenia. Był zawiedziony, ale powoli zaczynało do niego docierać co tak naprawdę powiedział Satoru. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale siwowłosy przyległ do nich, całując go tak mocno jak nigdy dotąd. Wpadli na ścianę, a dłonie Gojo zaczęły błądzić po całym jego ciele. Wsunął język do jego buzi i zaczął namiętnie pieścić nim ten jego. Suguru wsunął dłonie pod koszulkę ukochanego i wręcz drapał jego skórę z nieznośnego pragnienia jego bliskości. Cieszył opuszki jego umięśnionym brzuchem, który z każdą chwilą napinał się coraz bardziej przez rosnące w nim podniecanie. Geto nagle zaczął rozpinać jego spodnie i zsunął je na podłogę razem z bielizną, a ze swoimi ubraniami zrobił to samo. Przyległ do niego bardziej z całych sił oddając namiętnie pocałunki Satoru. Oboje oddychali bardzo ciężko. Gojo nagle pchnął go na łóżko, a sam sięgnął po lubrykant i z powrotem wrócił do niego, po drodze rozlewajac go na rękę. Zdjął z siebie koszulkę, a Geto zrobił podobnie. Rozłożył jego nogi i usiadł między nimi. Bez ostrzeżenia wsunął w niego dwa palce i znów zaczął mocno całować jego usta. Suguru zajęczał głośno i zaczął unosić biodra, błagając o więcej. Chyba nigdy nie czuł się tak podniecony, jak teraz. Gojo od razu zaczął poruszać ręką, a czarnowłosy, aż wygiął się z rozkoszy. Jego plecy ułożyły się w łuk, a nogi rozchylily się jeszcze szerzej.
- Tego chcesz, Suguru? - wyszeptał zmysłowo w jego wargi i przygryzł dolną nieco mocniej, niż zazwyczaj.
- Wejdź już we mnie, Satoru. - wyszeptał, mocno wbijając paznokcie w jego plecy.
Zamiast tego Satoru wsunął w niego jeszcze jednego palca. Geto załkał z upragnionej rozkoszy, czując jak zginają się w jego wnętrzu w odpowiednim miejscu. Gojo nawet nie starał się być zbyt delikatny. Pozwolił swoim zmysłom poruszać się za niego i chciał zadać, jak najwięcej przyjemności ukochanemu.
- Satoru, zaraz dojdę! - wrzasnął czarnowłosy i zajęczał głośno. - Wejdź we mnie, proszę...
- Nie wiem gdzie są gumki. - zaśmiał się i powoli wysunął z niego palce. Poklepał po go pośladku i rozlał na niego więcej lubrykantu. Zaczął ocierać się o niego penisem, rozsmarowując po nim nawilżenie.
- Pierdoli mnie to teraz. Chcę już się kochać. - złapał jego twarz w dłonie i mocno go pocałował.
Gojo zamruczał głośno i przymknął oczy. Po chwili odsunął się i nakierował swojego penisa na jego wejście. Czuł, jak szybko bije mu serce. Wsunął się w niego nagle, a głośny krzyk opuścił usta Suguru. Stłumił go pocałunkiem i docisnął biodra do jego pośladków, jęcząc w jego wargi.
- Oh, kurwa... Skarbie... - wysapał i zacisnął pięść na pościeli. - Jesteś taki ciasny...
- Poczekaj, boli mnie... - załkał, a po jego policzkach pociekły łzy.
- Rozluźnij się, Suguru... Za wszelką cenę. - powiedział do jego ucha.
Przyssał się do jego szyi, gdzie zaczął składać mokre pocałunki. Jeździł językiem wzdłuż, aż po samą żuchwę. Ledwo powstrzymywał się przed kontynuacją. Był napalony. Czuł się, jak bestia. Nie w ten sposób wyobrażał sobie ich pierwszy raz. Miało być romantycznie i delikatnie, a oboje rzucili się na siebie i nie potrafili opanować pożądania. Geto miał wrażenie, że zaraz się rozerwie. Satoru był duży i całkowicie go wypełniał. Nie spodziewał się, że w tak krótkim czasie uzależni się od tego uczucia. Przez jego głowę przemknęło, że mógłby spędzić w ten sposób resztę życia - możliwie najbliżej ukochanego. Jego paznokcie poraniły porcelanową skórę, w niektórych miejscach, aż do krwi. Nie miał pojęcia kiedy zrobił wszystkie zadrapania. Był jak w transie i kierował się swoimi instynktami. Nieprzerwanie błagał, aby ból już minął, bo całym sobą pragnął kontynuować spragnione zbliżenie z Satoru.
Gojo mimowolnie zaczął powoli poruszać biodrami. Złapał twarz Geto w swoje dłonie i spojrzał mu głęboko w oczy, jakby chciał wyczytać czego najbardziej potrzebuje jego miłość życia. Wysunął się z niego nagle i gwałtownie znów zanurzył w nim całą długość swojego penisa.
- Satoru! - krzyknął i zacisnął pieści na pościeli. Miał wrażenie, że zaraz oszaleje. Nie dawał sobie rady z rozmiarem siwowłosego. Kolejne łzy zalały jego policzki. Nie potrafił w tej sytuacji hamować emocji.
- Suguru, już nie mogę... Wytrzymaj chwilę, proszę... - powiedział, opierając ich czoła o siebie. - Tak bardzo tego pragnąłem, wiesz? - mówił dalej i teraz z pewnym rytmem zaczął bujać miednicą w tył i w przód.
- P-poczekaj...
- Shh... Skarbie. Zaraz się przyzwyczaisz. - powiedział niemalże w jego wargi. - Na pewno jest trochę lepiej.
- Jest, ale... Ah! - krzyknął nagle i złapał Satoru za kark. - Tutaj, proszę... Satoru... - błagał, poruszając się pod nim niespokojnie.
Gojo znów wbił się w niego, celując w to samo miejsce. Zachwycony Geto zajęczał z rozkoszy. Wplątał dłoń w jego włosy i zmysłowo je zmierzwił, płacząc ze sobą siwe kosmyki. Penis miażdżył go od środka z każdym pchnięciem, jakby doskonale wiedział gdzie uderzyć, aby czuł się wspaniale. Satoru zmienił ruchy na nieco szybsze i pocałował czarnowłosego. Język wślizgnął się do jego ust, pieszcząc wszystko co tylko stanęło mu na drodze. Nie potrafił skupić się na niczym innym, niż przepięknym Suguru, rozkładającym dla niego nogi. Jego oddech stał się cięższy, a on w jednej chwili zaczął zatapiać się w nim coraz agresywniej. Odsunął się od niego, aby złapać go za biodra, jakby chciał być bardziej precyzyjny z każdym ruchem. Geto szalał, a jego nogi drżały coraz bardziej. Czuł, że jest na granicy wytrzymałości.
- Satoru... Dojdę od tyłu, jeżeli zrobisz to mocniej. - powiedział szybko i zacisnął oczy, czując jak kolejny raz ta zadziwiająca długość wbija się w jego wejście.
- Suguru... - dał radę tylko wypowiedzieć jego imię i gwałtownie zmienił ruchy swoich bioder.
Siła, którą poczuł czarnowłosy całkowicie go obezwładniła. Wygiął się w seksowny łuk, unosząc swoje biodra w stronę ukochanego. Satoru zaczął mocno w niego wchodzić. Geto czuł, jak zaschło mu w gardle, ale nawet to nie powstrzymywało jego jęków, które stawały się coraz głośniejsze. Poczuł jak zbierające się podniecenie unosi się do góry i nagle wylewa się z niego.
- Satoru! - krzyknął, dochodząc. - Gojo, ty cholero! Kocham cię! - wykrzyczał w ekstazie, a jego całe ciało zaczęło niespokojnie drżeć.
- Suguru. - powiedział zmysłowo i nagle wytrysnął we wnętrzu chłopaka.
Zatrzymał się i zaczął ciężko dyszeć. Spojrzał na zmęczone rozkoszą ciało ukochanego. Wyglądał przepięknie. Pot płynął po jego skórze i rozlewał się na pościeli. Jego ciemne włosy przykleiły się do jego czoła. Kocie oczy, jakby pociemniały i patrzyły w te niebieskie z niebywałym relaksem. Był usatysfakcjonowany.
Gojo wysunął się z niego i opadł na poduszkę, tuż obok. Objął go, a Suguru przyległ do niego w jednej sekundzie. Pocałowali się w namiętny sposób i spojrzeli sobie w oczy. Satoru zaczął nawijać jego ciemny kosmyk na swój palec i z delikatnym uśmiechem przypatrywał się mu. Chciał zapamiętać ten moment na zawsze. Czysta miłość biła od ciała do ciała. Od duszy do duszy. Od serca do serca.
- Było ci dobrze? - zapytał, dalej bawiąc się jego włosami.
- Chcę jeszcze. - pocałował go w tors. - Kochajmy się dopóki nie zaśniemy.
- Jestem za. To najlepszy seks w moim życiu, wiesz? - posłał mu czuły uśmiech.
- Nie mogło być idealniej.
- Kocham cię, Suguru.
- Ja ciebie też... - potarł o siebie ich noski. - Napiszę do Shoko, że się wszystko już jest dobrze i jednak nie przyjdę, a potem kontynuujmy. - musnął jego usta, przymykając przy tym oczy.
- Pośpiesz się, bo chcę już cię schrupać. - zamruczał zmysłowo i przejechał dłonią po jego talii.
- Okej...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top