Śmiercionośne koło fortuny
- Witam wszystkich! – Zawołał najemnik do całej kompanii. Po chwili jednak spojrzał też na mnie i mi pokiwał. – I ciebie, duchu Lokiego!
Każdy spojrzał po sobie ze zdziwieniem, bo oni raczej nie widzieli na niebie latającego boga. Batman jak zwykle poważny podszedł do Deadpoola i uścisnął mu rękę.
- Jak masz zamiar nam pomóc? – Zapytał od razu.
- To proste – Mruknął, kładąc jedną dłoń na Kid Flashu, a drugą gestykulując zawzięcie. – Jestem nienormalny. Widzę duchy i gadam sam do siebie, a w głowie słyszę dwa, wiecznie kłócące się ze sobą głosy. Na chwilę mógłbym powstrzymać te niszczycielskie potwory, bo wiem, jak zaatakować, aby je zabolało. Wy w tym czasie poszukalibyście kryjówki Lokiego i Jokera, która na pewno nie znajduje się w lesie obok, w miejscu dawnego bunkra przeciw apokalipsie zombie.
Flash uniósł do góry jedną brew, wiedząc, że to jest zbyt proste. Podbiegł do niego z prędkością światła i złapał go za kostium, unosząc lekko do góry.
- Co chcesz w zamian za zbicie tej armii? – Warknął.
- Hola, hola! – Podniósł ręce w obronnym geście. – Chcę tylko sporo pieniędzy. No i stój pirata.
- Że co!? – Wykrzyknął zdumiony Flash, puszczając go przy tym.
Deadpool odskoczył od niego i uśmiechnął się pod nosem. Nightwing wpatrywał się to w Batmana, to w najemnika, niepewny co zrobić.
- Po co ci strój pirata? – Wyjąkał ten w kostiumie ptaka.
- Pomyślcie, ile zabawnych podtekstów można dzięki temu wymyślić! Na przykład „Arrr, jestem kapitan Szałaputa! Czy mogę mój statek zacumować do twojego portu?" – Zrobił kółko z palców i włożył tam jeden z nich, wiecie, o co mi chodzi i uśmiechnął się pedofilsko.
Prychnąłem, gdy ten powiedział ten kompletnie nieśmieszny tekst. Po chwili zaczął on skakać dookoła Thora, wymyślając przy tym różne inne podteksty. W końcu, gdy mu się to znudziło, spojrzał znów na mnie z zaciekawieniem.
- Jesteś martwy, a może basen? *
- Ta gra słów była taaaaka zabawna, wiesz? – Mruknąłem, krzywiąc się, jakbym zjadł coś niedobrego.
Cała grupka znów spojrzała na Deadpoola ze zdziwieniem.
- Dobra – Zaczął swoją wypowiedź Batman. – Ty, Wade atakujesz żołnierzy, zajmują ich na jakiś czas. Ja razem z Flashem i Thorem w tym czasie idziemy złapać winowajcę ataku.
Deadpool już chciał się zapytać, skąd on zna jego imię, ale ja go wyprzedziłem:
- Because I'm a Batman – Udałem ton jego głosu.
Najemnik już chciał się odgryźć, ale jego plan udaremnił Kid Flash, który zaczął biegać wściekły przed Batkiem.
- A my co mamy niby robić? Stać i patrzeć się jak inni ratują świat? – Zrobił naburmuszoną minę.
Jeżeli Nietoperek ma zamiar pracować z Kid Flashem to oni nigdy mnie nie znajdą przez tego bachora. Mały, wymądrzający się dzieciak. Przypomina mi kogoś, ale nie jestem pewny kogo... Chłopak prędko złapał Nightwinga i objął go, biegnąc przed siebie, w stronę wojska. Flash pokiwał zrezygnowany głową.
- Dobra, to co z tym strojem pirata? – Usłyszałem podekscytowany głos Deadpoola.
Batman posłał mu jeden z jego morderczych spojrzeń (no, może nie tak morderczych, jak Supermana) i wyszedł razem z Flashem oraz Thorem z budynku. Najemnik wzruszył tylko lekko ramionami i poszedł za nimi, wołając coś do nich. Nie wiedząc, za kim się teraz udać jako duch i pokomentować ich starań zgładzenia mnie w końcu poleciałem za dzieciakami. Stały one przy tym lesie, w którym mam bazę z Jokerem i zauważyłem, jak przechodzi Nightwinga dreszczy ekscytacji.
- Polecisz porozglądać się za miejscem, gdzie mógłby się znajdować bunkier przeciw apokalipsie zombie? – Mruknął, wpatrując się w czubki swoich butów.
Kid Flash tylko uśmiechnął się zawadiacko i wbiegł w busz. Czas mijał, a jego nadal nie było. Nightwing zmarszczył poirytowany brwi i wszedł do lasku, szukając chłopaka. Ku jego zdziwieniu nigdzie go nie było.
- Kid Flash!? Jeżeli to następny głupi żart to skopię ci tyłek! – Zawołał. Nikt nie odpowiedział.
Uhu, zaczyna się prawdziwa telenowela! „Czy biedny, mały Nightwinguś odnajdzie swojego ukochanego? Dowiecie się w kolejnym odcinku!". Moje rozmyślenia przerwał piskliwy głos dziewczyny, stojącej obok. Miała przy sobie wielki młot, którym jak zwykle wciąż wymachiwała. Harley Quinn?
- Harley Quinn? Co ty tu robisz? – Warknął ptaszek, próbując brzmieć złowrogo.
- Ojejku, jejku. Dzidzia się zgubiła? – Specjalnie jeszcze zrobiła smutną, litościwą minkę. – Jeżeli chcesz dowiedzieć się, gdzie jest twój koleżka, to chodź za mną.
Dziewczyna zaczęła w podskokach biec w stronę jednego z wielkich dębów obok bunkra. Zatrzymała się przy zasłonie, przyczepionej do jednej z gałęzi drzew. Harley włączyła kamerę, postawiła ją na specjalnym pieńku, który leżał obok i zaczęła show.
- Witam wszystkich bardzo serdecznie w znanym przez wszystkich turnieju telewizyjnym z naszym sławnym kołem fortuny! – Zaczęła klaskać sama dla siebie z firmowym uśmieszkiem na twarzy.
Quinn ściągnęła zasłonę z drzewa, a naszym oczom ukazało się wielkie koło fortuny z przyczepionym do niego Kid Flashem pośrodku. Wpatrywał się w Nightwinga przepraszająco. Obok niego stał Joker, uśmiechając się szyderczo z kilkoma nożami w ręku.
- Zasady są bardzo proste. Pan J próbuje trafić w jakąś część ciała Kid Flasha. Za nogi i dłonie jest dziesięć punktów, za brzuch dwadzieścia, a za głowę pięćdziesiąt!
Chłopak w kostiumie ptaka wyciągnął jedną ze swoich pałek i już chciał zaatakować Harley Quinn, ale ta szybko złapała w locie jego broń i zaczęła mu machać palcem przed nosem, jak niegrzecznemu dziecku.
- Och nie, tak nie wolno, mały! To się nazywa oszukiwanie!
Nightwing już chciał ponownie zaatakować, jednak uprzedził go Joker, który złapał go za drugą rękę i związał mu dłonie grubą liną. Następnie przywiązał go szczelnie do drzewa tak, aby ten się przestał ruszać.
- Czy tylko mi nie podoba się ta zabawa? – Wyjąkał mały Flash, który stracił wiarę na jakikolwiek ratunek.
- Najwidoczniej. Nie martw się, za chwilkę będzie po wszystkim! – Harley posłała mu jeden z tych wredno-słodkich uśmieszków.
Psychopatka zawiązała oczy mężczyźnie, który miał rzucać nożami i pociągnęła go w miejsce rzutu. Dziewczyna zaczęła powoli kręcić kołem, a po chwili zaczęło ono się kręcić coraz szybciej i szybciej, aż zaczęło mi się kręcić w głowie, a co dopiero temu małemu.
- Chyba zaraz rzygnę – Wybełkotał przez zaciśnięte zęby, powstrzymując się od zwrócenia śniadania.
Uśmiech Jokera jeszcze bardziej się poszerzył, gdy ten usłyszał jego słowa. Morderca stanął w pozycji, z której na sto procent trafi w głowę.
- No to czas rozpocząć zabawę!
* O wiele lepiej ta gra słów brzmi po angielsku. "You are dead or maybe pool?"
_________________________________
Hej wszystkim ^^ Jak wam się podoba nowa okładka? :*
Ps. Wesołych Świąt! :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top