Syrena
- Chciałabym zobaczyć twoją dzidę.
- Słucham? Możesz wyrażać się jaśniej? - Loki przewrócił oczami. Ta kobieta zaczynała go irytować.
- Złota, z niebieskim klejnotem. Jest taka piękna i pasuje do ciebie.
- A Ty jesteś ruda i nikt Cię nie lubi.
Loki ledwo znosił obecność tej istoty. Utknął na tej bezludnej wyspie i jedyne co mógł robić, to myśleć nad zaklęciem, które by go wydostało. Siedział na brzegu i je układał, gdy zjawiła się ona. Ruda, z zielonym ogonem - cholernie irytująca. Pieprzona Arielka nie dawała mu spokoju już od dłuższego czasu. Ciągle trajkotała mu nad głową i próbowała zwrócić na siebie jego uwagę.
- Zamkniesz się wreszcie?
- Oh, Loki! Ty zgrywusie, widzisz jakiego ambarasu naczyniłeś? - powiedziała, starając się modulować głos na ten jego matki.
To juz było coś, czego Loki nie mógł ścierpieć. Zamachnął się z całej siły i tym jednym ruchem pozbawił syrenę głowy.
- Cisza i spokój...- westchnął i uśmiechnął się do siebie.
Nagle poruszył się jej zielony ogon.
- A mówiłam Ci już kiedyś, jak....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top