Kier.
Z okazji nadchodzącego, już w piątek Infinity War, na którego się wybieram w dniu premiery ❤❤❤ Bawcie się dobrze.
Zjadłam coś na kształt jabłka, które leżało w koszyku na owoce. Dziwny smak, taki słodko-goszkawy. Znalazłam jakąś pierwszą, lepszą książkę, i już miałam zamiar zacząć czytać, gdy po chwili usłyszałam kroki.
Rozległ się głos Kai. Była bardzo wkurzona. Szybko schowałam się w szafie. Gdy otworzyła drzwi, ja patrzyłam na nią przez małe szparkę w drzwiczkach.
Podchodziła powoli do szafy. Ja weszłam do niej, jak najgłębiej. Po chwili poślizgnęłam się na jego rękawie od koszuli, która dotykała podłogi szafy i znalazłam się w ogromnym pomieszczeniu.
Wszędzie widniał kolor złoty. Rozejżałam się i spostrzegłam strażnika stojącego z mieczem. Podszedł do mnie. Zaczęłam tulić książkę. Trochę się cykałam.
-Kim jesteś i co tu robisz?
-Ja... Właśnie nie wiem. Jestem Belinda i wpadłam tu przez szafę.
Niczym do Narnii.
-Co to za miejsce?
Dokończyłam.
-Znajdujesz się właśnie w Asgardzie. Najpiękniejszej planecie na świecie. Jam jest Heimdall. Pilnuje portalu.
-A jak mogłabym wrócić do miasta? Przez portal?
Otworzyłbyś go?
-Najpierw musisz się spotkać z Odynem. Władcą Asgardu. On ma mi wydać rozkaz, żebym otworzył bramę. Sendo!
Przybiegł do nas 16 letni chłopak.
-Sendo. Zaprować Belindę do Odyna.
-Dobrze!
Grubasek prowadził mnie, przez wielki, piękny most. Z daleko cała ta planeta, mieniła się w złocie. Coś fantastycznego.
Szliśmy przez miasto, ludzie na mnie patrzyli. Tylko dlatego, że jestem ładna, czy że noszę trochę za duże ciuchy mojego chłopaka?! Nie wiem.
Po dosyć długim spacerku, stanęliśmy u wrót złotego pałacu. Weszliśmy do środka. Znaleźliśmy się w dużym i wysokim pomieszczeniu. Nie mogłam oderwać wzroku od tej sali. Obrazy, filary, wielkie okna.
Cudowne miejsce. Kiedy ja się rozglądywałam, Sendo szturchnął mnie. W momencie, kiedy się odwróciłam, pojawił się starszy pan z białą brodą i jednym okiem.
-To jest Odyn.
Sepnął Sendo i ukłonił się. Zrobiłam to samo.
-Wasza miłość.
Zaczął chłopak.
-Ta oto dziewica chciałaby wrócić na Ziemię.
Skąd on to wie?
-Pragnie pozwolenia na otwarcie portalu.
-Dobrze. Możesz już iść chłopcze.
Sendo poszedł w stronę wyjścia. Ja się uśmiechnęłam do władcy z odwzajemnieniem.
-Jak Cię zwą?
-Belinda. Nazywam się Belinda Victor o Panie.
-Skąd jesteś moje dziecko?
-Pochodzę z Ziemi, a mieszkam w Nowym Yorku, Panie.
-Rozumiem. Ciekawi mnie, jak się tu dostałaś. Powiesz mi moja droga?
-Chowając się w szafie przed kobietą, która chciała mnie zabić, wpadłam tutaj.
-Dlaczego chciała Cię zabić?
-Sama nie wiem.
-Zastanawia mnie jedno. Dlaczego nosisz ubrania podobne do mojego syna.
-Jedynie w to mogłam się przebrać. W szafie Lokiego było tylko to.
-Znasz Lokiego?
-Tak. To mój ukochany. Panie.
-Naprawdę? Nie wiedziałem, że Loki się zakochuje.
Spojrzałam w podłogę.
-No nic. Poczekamy na Lokiego, ponieważ mam z nim do pogadania, a Ty w tym czasie przebierz się i czuj się jak u siebie.
-Dziękuję Wasza Wysokość.
Zawołał swoją słóżbę i kazał im znaleść mi jakieś lepsze ubranie. Poszłam z dwiema paniami. Przebrały mnie w piękną suknię, zrobiły cudowną fryzurę i lekko makijaż.
Po przebraniu się, poszłam pochodzić sobie po zamku. Przez przypadek weszłam do czyjegoś pokoju. Był on duży, w ciemnych barwach i na ścianach znajdowała się dużą ilość broni.
Chciałam już z niego wyjść, ale wpadłam na kogoś z korytarza.
-OOO. Przepraszam. Nie widziałam Pana.
-Nic nie szkodzi.
Był to wysoki blondyn, trzymający młot. To napewno brat Lokiego.
-Czego tam szukałaś?
Spytał.
-Niczego. Tak tylko przez przypadek tu weszłam. Czyj to pokój?
-Mojego brata. Zabiłby Cię, gdyby wiedział, że tu wchodzisz.
-Nie sądzę, żeby skrzywdził własną dziewczynę.
-To Ty jesteś ta Belinda?
-Tak.
-Ja jestem Thor. Jego brat.
-Miło mi.
-Skąd się tu wzięłaś?
Spytał Thor.
-Chowałam się przed dziewczyną, która chciała mojej śmierci i wpadłam przez szafę, tutaj.
-A widziałaś może Lokiego? Wiesz gdzie on jest?
-On jest uwięziony, przez tą samą kobietę.
-Rozumiem.
Zamknęłam drzwi od jego pokoju, usiadłam na ławcę i otworzyłam pierwszą stronę książki. Thora już przy mnie nie było. Kiedy przewróciła kartkę, zobaczyłam małą, otwartą, fioletową kopertę.
Wystawał z niej list do Odyna. Nie powinnam tego czytać, ale z ciekawości, która mnie zżerała, zerknełam jedynie na dwie linijki listu. Loki tam pisę, że chce od niego jeden ze Świętych, najpiękniejszych pierścionków zaręczynowych.
Na początku myślałam, że to żart, ale czy on chce mi się oświadczyć? Nie. Napewno nie. To pewnie jakiś wkręt albo podpucha. Schowałam go spowrotem do koperty i wróciłam do czytania.
Niestety cały czas myślałam o tych dwóch linijkach tekstu. Powinnam o tym zapomnieć. Ty tylko pewnie jakiś dowcip. Kiedy skończyłam czytać cztery rozdziały, usłyszałam jakiś dziwny dźwięk. Szybko pobiegłam w jego stronę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top