Wtorek.
Obudziła mnie rozmowa rodziców. Wstałam z łóżka i poszłam do salonu. Zobaczyłam rodziców, sprzątających w kuchni i salonie. Ich bagaże były spakowane.
-Hej. Jedziecie już?
Spytałam zacierają oczy.
-Tak słoneczko. Musimy już jechać. Śniadanko jest jeszcze gorące w kuchni i zostawiliśmy Ci jeszcze coś dobrego.
-To widzimy się u mnie na święta?
-Pewnie.
Poszłam przytulić się do mamy i taty. Zabrali rzeczy i wyszli z mieszkania. Zamknęłam drzwi za nimi i poszłam na śniadanie. Podczas jedzenia dostałam wiadomość.
Loki: Smacznego.
Ja: Skąd wiesz, że jem?
Loki: Widzę Cię. Potargana, ale za to piękna kobieta.
Ja: Wiesz gdzie mieszkam?
Loki: Mam swoje sposoby na znajdowanie ludzi.
Ja: Długo na mnie patrzysz?
Loki: Odkąd wstałaś. :)
Ja: Mógłbyś mnie nie śledzić?
Loki: Mógłbym.
Ja: :)
Loki: Na którą masz dzisiaj pracę?
Ja: Za 4 godziny wychodzę z domu.
Ja: A Ty czym się zajmujesz?
Loki: Szlachta nie pracuje!
Ja: Serio? Nic nie robisz i z nudów do mnie piszesz?
Ja: Nie fajnie.
Loki: Nie z nudów, tylko z czystą przyjemnością.
Ja: Załóżmy, że Ci wierze.
Loki: Haha.
W ekspresowym tempie zjadłam śniadanie, poszłam się umyć i przebrać.
Parę godzin później po pracy, poszłam do centrum handlowego. Wiem, że jeszcze trochę do świąt, ale jednak chciałabym być już przygotowana z prezentami. Jeszcze nie ma takich wielkich tłumów w sklepach.
Lista prezentów:
Mama: Nowy zestaw kosmetyczny.
Tata: Zestaw do nalewek.
Alejandro: Azjatyckie przyprawy.
Sylwia: 3 lakiery do paznokci i szminkę.
Daisy: Nowe słuchawki.
Chciałabym kupić coś Lokiemu. Coś małego, ale przydatnego. Może książkę kryminalną? Będzie mu miło.
Weszłam właśnie do sklepu z Azjatyckim jedzeniem, kiedy zauważyłam Davida przy kasie. Kiedy odwrócił się w stronę wyjścia, spojrzał na mnie.
-O Hej.
-Cześć.
-Co tu robisz?
-Jestem tu po prezent dla brata, a Ty?
-Tak przechodziłem.
-Pomożesz mi znaleźć najlepsze przyprawy?
-Pewnie.
Chodziliśmy po sklepie w poszukiwaniu najlepszych kandydatów na prezent.
Po 10 minutach stałam już przy kasie. Spakowałam je do jednej z moich toreb prezentowych i poszliśmy do stoiska z kosmetykami. David od razu usiadł na ławce obok i czekał na mnie, aż skończę wybierać.
Sylwii znalazłam 2 jasne i 1 ciemny lakier. Szminkę dostanie ode mnie o kolorze mocnej czerwieni.
Mama zaś otrzyma rzeczy typu nożyczki do paznokci, pęsetkę itp. Nie chcę mi się wymieniać.
Okazało się, że David zasnął trzymając prezent Alejandra. Usiadłam obok niego i przytuliłam go.
-Hej. Wstajemy!
Pogłaskałam go lekko po policzku. On się uśmiechnął i obudził się. Jego zielone oczy, są po prostu cudowne.
-Choć. Pomóż mi jeszcze znaleźć jakiś fajny zestaw do nalewek.
-Z przyjemnością. Z Tobą zawsze.
Wstaliśmy i poszliśmy do sklepiku z winami. On wybrał jeden z lepszych zestawów. Tata będzie zachwycony.
Zostały mi jeszcze słuchawki i książka. Idąc obok sklepu z biżuterią, zachaczyłam o naszyjnik z wystawy w kształcie planety Saturn i pierścionkiem w zestawie. Świeciły srebrem. Nie mogłam przestać patrzeć.
-Ło. Ale piękny.
-Co piękny?
Spytał David. Nie wiedział na co patrzę.
-Widzisz ten naszyjnik z Saturnem?
-Tak.
-Śliczny jest. Przypomina mi osobę, w której się niedawno chyba zakochałam.
-Serio? Jaką?
-Parę dni temu napisał do mnie. Wybrał pierwszy, lepszy numer z książki telefonicznej i napisał wiadomość. Przez parę pierwszych dni nie chciałam z nim mieć nic wspólnego, ale potem mi zaczęło zależeć, żeby z nim pogadać.
-Ciekawe.
-Niestety nadal nie wiem jak wygląda.
-Szkoda.
Poszliśmy do sklepu z artykułami elektronicznymi. Szukaliśmy białych słuchawek dla Daisy. David znów był szybszy, niż ja. Znalazł prze kozackie i nie drogie słuchawki.
Został jeszcze Loki. Poszliśmy do księgarni. Szperałam po regałach. Znalazłam najnowszy kryminał, polecany przez wszystkich miłośników kryminałów. Nazywa się "Zawieszony przez wszystkich". Sądzę, że się mu spodoba.
-Co tam masz?
-Mam dla niego dobry kryminał.
-"Zawieszony przez wszystkich"? To jest najlepszy kryminał, jaki powstał. Nawet ja, miłośnik kryminałów go nie mam. Zawsze nie mam czasu go kupić.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top