Poniedziałek.

Zjadłam śniadanie od mamy i o 12.00 wyszłam z mieszkania. Rodzice zostają u mnie parę dni. Ruszyłam w stronę domu rodziny, u których w poniedziałki pracuje.

Przestałam myśleć o Lokim, który mógłby zrobić coś złego. Przecież to mój znajomy. Lubię go. Oby to nie był on tym złym.

Podczas opiniowania się dziećmi, dostałam kolejnego sms'a od niego.

Loki: Dobrze spałaś?

Ja: Tak. Jestem teraz w pracy, zajęta. Pa!

Loki: Pa :(

Z trójką dziewcząt bawiłam się w księżniczki. Podałam im obiad, który sama zrobiłam, pooglądały chwilę telewizję i wróciły do zabawy około godziny 16.52.

Ja: Hej. Przepraszam, że tak to wszystko wyszło rano.

Ja: Sądzę, że się nie obraziłeś co?

Ja: Halo.

Ja: Ziemią do Lokiego.

Ja: Żyjesz Bogu?

Ja: Halo?

Szkoda, że go nie ma. Od razu by odpisał. Usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam tacie dziewczynek. Bardzo podziękował za opiekę i wręczył mi wynagrodzenie.

Szłam właśnie do domu, gdy nagle dostałam mms'a.

Loki:

Loki: Nie szkodzi. Za to ja Cię przepraszam za przeszkadzanie.

Ja: :D Piękny kolor. Chciałabym takie dostać w realu.

Loki: Jak się ze mną zobaczysz, to takie dostaniesz.

Ja: 💚💚💚

Loki: 😱😱😱😱😱 lubisz zielony kolor? I czy to są serduszka?

Ja: Zgadza się w obu wariantach.

Loki: Kiedy chciałabyś się spotkać?

Ja: Jeszcze nie wiem. Mam dużo pracy.

Ja: Poza tym. Przez sms'y mi się Z tobą dobrze gada.

Loki: ❤

Po chwili poczułam uderzenie. Wylądowałam na ziemi. Dostałam mocno w głowę.

-AAAAAŁAA!

-Bardzo Cię przepraszam.

Normalnie jęczałam z bólu. Dotknęłam czoła i poczułam, że krwawi. Podniosłam lekko zapłakaną twarz. Okazało się, że to znów David. Jechał na rowerze. Pomógł mi wstać.

-To moja wina. Pisałam z chłopakiem.

-Za to ja z dziewczyną.

-Dwie ofiary losu.

-Na to wygląda.

Dopiero zauważyłam, że ma długie włosy. Bardzo charakterystyczne.

-Hej. Co dzisiaj robisz?

-Mam zamiar iść do domu, by zatamować ranę. A poza tym to jesteśmy umówieni na piątek.

-No tak, Ale chciałem się gdzieś przejść z Tobą.

-To możesz zaprowadzić mnie pod dom.

-A gdzie mieszkasz?

-Tu niedaleko.

-Dobra.

Podniósł rower z ziemi i prowadził go za sobą.

-Pytanie za 100 punktów. Masz zwierzaka w domu?

-Czemu za 100?

-Tak pytam.

-Chce przygarnąć kotka. Najlepiej, żeby był czarny, mały, puchary i kochał przytulanie. A ty masz?

-Nie, ale chciałbym mieć kota. Najśmieszniejsze jest to, że mój ulubiony typ kota, właśnie przed chwilą opisałaś.

-Serio?

-Tak.

Nastała głucha cisza.

-A, Belinda. Jakie jest twoje marzenie?

-Chciałabym zostać światowej klasy pisarką i poślubić księcia z bajki.

-Tego z tej bajki o zielonym ogrze i ośle?

-Tak. Nazywa się "Shrek" ten film.

-Zawsze zapominałem tej nazwy.

-Ale ja nie chcę takiego lalusiowatego księciunia, tylko takiego, który potrafi zawalczyć o swoje, kochałby mnie i, żeby był zawsze ze mną szczery.

-Szczery. Hm.

David przegryzł wargę i wyglądał na przerażonego.

-Co jest?

-Nic. Tylko sobie przypomniałem, że Muszę teraz coś pilnego zrobić. Przepraszam, ale powinienem już zmykać. Papa.

-Pa.

Wsiadł na rower i pojechał. Szkoda, że nie mógł ze mną zostać. Trudno. W piątek też się z nim zobaczę. Szłam w stronę domu, gdy nagle dostałam wiadomość. Wiadomo od kogo.

Loki: Hej moja królowo. Mam ważne pytanie.

Królowo?

Ja: Jakie?

Loki: Gdyby ktoś Ci kłamał w żywe oczy. To czy jakby się okazało, że zakochałabyś się w tej osobie, to wybaczyłabyś mi wszystko?

Ja: Nie toleruje kłamstw. Gdybym jednak zakochała się w kłamcy, to powiedziałabym mu wtedy, żeby mnie więcej nie oszukiwał, jeśli on naprawdę chciałby być ze mną.

Ja: Czemu o to pytasz?

Loki: Tak z ciekawości.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top