Środa.

Z okazji wigilii niedzieli, kolejny rozdział. ❤

Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Wyspałam się jak nigdy dotąd. Była godzina 10.53. Znów powiadomienia. 5 nieodebranych odpowiedzi.

Loki: Dalej się gniewasz?

Loki: Brakuje mi Ciebie!

Loki: Napisz coś.

Loki: Cokolwiek!

Loki: Proszę!

Daj mi człowieku zjeść śniadanie! Nie będę odpisywała kłamcom.

Nie mam najmniejszego zamiaru. Teraz to muszę zjeść i zabrać się za sprzątanie.

Ubrałam się w stare ciuchy, związała włosy w kok, założyłam kapcie i poszłam wyciągnąć wszystkie detergenty, jakie były mi potrzebne. Włączyłam radio, żeby mi się milej sprzątało.

Gdy otworzyłam okna, żeby umyć szyby, od razu poczułam chłód. Szybko ubrałam sweter I zabrałam się do roboty.

Widok z okien był piękny. Skoro mieszkam na 8 piętrze, to chyba się nie dziwić.

Kiedy w radiu włączają reklamy, to zawsze je przedrzeźniam. Czuję się wtedy jak głupia nastolatka, ale mi to nie przeszkadza.

Kiedy, zaś lecą piosenki, które lubię, to śpiewam przy sprzątaniu, a czasem nawet tańczę.

W ciągu 2,5 godziny po sprzątałam całe mieszkanie na wysoki połysk. Jestem z siebie dumna.

Schowałam wszystkie płyny na miejsce, umyłam się z brudu i kurzu, którego w pewnych miejscach było dużo i usiadłam przy kompie.

Po ładnej godzince zadzwoniła do mnie Daisy. Zaprosiła mnie dziś na basen. O godzinie 15.00 po mnie przyszła. Z przygotowanymi rzeczami, poszłyśmy na basen.

Były tam wielkie, wodne zjeżdżalnie, wiry wodne, wszystko co mogło się tam znajdować, było. Nawet dzisiaj nie było tak dużo ludzi.

Po przebraniu się, poszłyśmy najpierw na dziką rzekę. To jest taka długa ślizgawka, gdzie prąd wodny cię ciągnie do samego końca. Jest bardzo wyboista, ale bardzo fajna.

Miło tak nie myśleć o zmartwieniach. Gdy poszłyśmy zjechać jeszcze raz, zauważyłam Lokiego, całego mokrego w kąpielówkach.

Nie powiem, że nie jest przystojny. Na maxa jest przystojny, ale miałam o nim nie myśleć. Dlaczego musiał przyjść akurat tu! Zepsuł mi całą zabawę, wolny dzień!

Udając, że jego nie widzę, poszłam do czekającej na mnie Daisy. Niestety nie mogłam na niego nie patrzeć.

-Na kogo się tak gapisz?

-Na nikogo. Patrzę jedynie, gdzie jest mniej ludzi.

-Przecież widzę. Patrzysz na tego w czarnych, długich włosach. Przystojny jest.

-Oby na mnie nie spojrzał.

-Dlaczego? Podoba Ci się czy co?

-To skomplikowane.

-No dawaj. Chodź ze mną!

-Nie!

Próbowała mnie do niego zaciągnąć. Ja jednak trzymałam się słupka, żeby jej się nie udało. Puściła mnie i sama do niego poszła. Ja szybko potruchtałam do rzeki.

Zjechałam po niej i natknęłam się na przyjaciółkę.

-I co?

-Nic. Pytałam się o to, czy ma dziewczynę, bo przyjaciółka chciałaby się spotkać, bo nie może od niego wzroku oderwać. Za to on powiedział, że z przyjemnością, ale szuka ukochanej, żeby się jej oświadczyć.

-Bo i brawo. Znalazł sobie chłopak dziewczynę i pragnie spędzić z nią resztę życia. Widzisz? Nie musiałaś się tak fatygować!

Całe szczęście. Znalazł sobie kosmitkę lub bardziej syrenkę, którą kocha. Da mi święty spokój. Oszukuję się. Tęsknię na maxa z nim. W głębi myślę leciały mi łzy.

-Dobra. Zmarnowałam czas na niego. Choć na najszybszą ślizgawkę.

-Spoko.

Potruchtałyśmy na samą górę zjeżdżalni i po paru sekundach znalazłyśmy się na dole. Okropnie kostium mi się wrzynał. Nigdy nie nosiłam stringów. Teraz wiem, jakie to uczucie.

Pierw zjechała ona, potem ja.

-Może jeszcze raz?

Spytała Daisy.

-Nie. Nigdy więcej. Ała.

Włoski zakrywał mi widzenie.

-No to może da jakuzii? (Nie wiem jak się to pisze)

-I to jest myśl.

Próbowałam iść normalnie, niestety było mi tak nie wygodnie, że od razu w ciepłej wodzie w małym baseniku sobie, je poprawiłam.

-A ten w czarnych włosach, to z kimś był?

-Tak. Z Bratem o długich blond włosach. Mówił do niego "Thor". Czy jakoś tak. A co?

-Tak tylko pytam.

-Aha.

Przez dobre pół godziny grzałyśmy się w baseniku. Miło z jej strony, że mnie zaprosiła. Potem porządnie się umyłyśmy, przebrałyśmy i wysuszyłyśmy.

Tym razem ja ją po basenie zaprosiłam na zapiekankę i szarlotkę na deserek. Sympatycznie spędziłyśmy czas, tylko szkoda, że Loki tam był. Miałam lekkiego stresa.

Po przyjemnościach wróciłam do domu o godzinie 19.41. Znów dostałam multum wiadomości.

Loki: Jak tam. Lepiej?

Loki: Nie wiem ile razy mam Cię przepraszać, żebyś mi odpisała.

Loki: Przepraszam, przepraszam, przepraszam!!!

Loki: Długo jeszcze?

Ja: Odwal się! Mam już tego dość!

Ja: Nie pisz do mnie więcej!

Loki: Ale ja Ciebie potrzebuje!

Loki: Chcę, żebyś poleciała że mną na Asgard, żebyś została Królową planety. MOJĄ KRÓLOWĄ!

Ja: Złamałeś mi serce swoimi kłamstwami. Nie mogę Ci już ufać!

Ja: Papa.

Loki: Ale...

Ja: Spadaj.

Znów się rozbeczałam i po chwili zasnęłam na kanapie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top