8.❄"Ty zgrywusie!"❄

Po mimo jasnego nieba, panującego poza hotelem, w jego wnętrzu i tak było dość ciemno, zwłaszcza w pomieszczeniach, które nie posiadały okien.

Alison chwyciła prędko za swój telefon, lecz równie szybko go odłożyła, kiedy jakimś cudem nie łapał zasięgu.

-Calum! -zawołała, kiedy ujrzała Hooda w oddali. -Znalazłeś Marcusa i Michaela? -zapytała ze zmartwieniem w głosie, rozglądając się wokół siebie. Chłopak wykrzywił usta, po czym zatopił swoje dłonie w kieszeniach.

-Marcusa tak, zwabił sobie jakąś koleżankę i pokazuje jej kolekcję kauczuków -parsknął cicho, w głębi duszy, współczując, całkiem atrakcyjnej dziewczynie. 

Alison cicho westchnęła, zasiadając na podłodze, wyłożonej miękką wykładziną, po czym spojrzała w stronę Ashtona. 

-Widziałaś gdzieś Luke'a? -zapytał ze zmartwieniem, rozglądając się wokół siebie. Dziewczyna pokręciła przecząco głową, po czym nieco się odsunęła, aby i także Ash zasiadł obok niej.

-Być może się spotkali i są gdzieś razem -szepnęła z uśmiechem, marząc o tym, aby Michael znów zasmakował szczęścia. Wiedziała że po mimo jego strachu, Michael w końcu przeŁamałby z Luke'em wszelkie lody.

Dziewczyna, w końcu odwróciła się za siebie, dostrzegając w oddali recepcjonistkę.

-Przepraszam, czy wiadomo coś, kiedy znów pojawi się prąd? -zapytała grzecznie, podchodząc w stronę starszej kobiety. Ta, jedynie uśmiechnęła się smutno, po czym zdjęła ze swojego nosa srebrne okulary.

-Elektrycy mogą być, nawet dopiero jutro -odparła z krzywym uśmiechem. -Jednak na szczęście jest tu ktoś, kto będzie nas pilnować, przez kolejne godziny! -dodała z ekscytacją w głosie, po czym klasnęła w swoje dłonie. Alison zmarszczyła lekko brwi, spoglądając w stronę schodów, skąd zaczął dochodzić pewien, donośny głos.

-Nic się nie martwcie robaczki! Wasza bohaterka już nadchodzi! -wszyscy spojrzeli z krzywymi minami w stronę ciemnoskórej kobiety w policyjnym mundurze. -Tak, to właśnie ja, Susan Jones, najlepsza policjantka w mieście! -odparła nieskromnie, kładąc swoją dłoń na piersi, po czym szeroko się uśmiechnęła.

Alison, Calum oraz Ashton, głośno jęknęli, kiedy po raz drugi w swoim życiu, zobaczyli nieznośną policjantkę. Susan odwróciła się za siebie, po czym wybałuszyła swoje oczy, na trójkę znajomych, jej dzieciaków.

-A niech mnie Big Mac strzeli! To wy, Te dzieciaki co się zgubiły, a potem niestety odnalazły... -powiedziała radośnie, kończąc na wyraźnym sarkaźmie. -A gdzie ta banda gejów? Mam nadzieję że nie wzięli ślubu bez mojej wiedzy -powiedziała surowo, piorunując ich swoim wzrokiem. Kiedy Calum pokręcił prędko swoją głową na 'nie', kobieta wybuchnęła skrzeczącym śmiechem. -To chciałam usłyszeć, bo inaczej przywitali by się z moim kolegą Harrisonem.

-Kim jest Harrison? -zapytał zdezorientowany Ashton, patrząc na nią z góry, ponieważ nadal siedział na ziemi. 

-To mój paralizator -wzruszyła ramionami, po czy, przeszła na sam środek holu. Ashton popatrzył na nią niedowierzająco, po czym przeszły go dreszcze. -Och wreszcie! -wykrzyknęła radośnie, w momencie, kiedy dwóch mężczyzn wniosło do holu ogromny fotel, stawiając go na jego środku.

-Umm... Pani Komisarz Jones, w jaki sposób ma Pani pomóc ochronić nas, ogromny fotel? -starsza recepcjonistka, zapytała cicho z naciąganym uśmiechem, wskazując dłonią na mebel. Susan popatrzyła na nią jak na głupca, po czym parsknęła śmiechem.

-W żaden, po prostu muszę usiąść, te schody okropnie męczą -odparła, dosłownie rozwalając się na jego powierzchni, po czym głośno odetchnęła.











W ty samym czasie, kiedy wszyscy ustalali plan ucieczki, przez Susan, dwójka chłopaków w spokoju siedziała sobie, w ciemnej piwnicy.

Chwila, w spokoju? Raczej nie tak można określić wariującego Luke'a, który chodził tam i z powrotem, oraz Michaela, który niewzruszony, siedział na chłodnej ziemi.

-Przestań tak łazić i siądź w końcu na tej swojej seksownej dupie -warknął w stronę blondyna, powodując tym jego zszokowaną minę. Michael oczywiście zdawał sobie sprawę, z tego, co opuściło jego usta.

-Michaelu Cliffordzie! Właśnie przyznałeś że mój tyłeczek jest całkiem niezły, ty zgrywusie! -zmiękczył swój głos, machając na niego energicznie palcem. Czerwonowłosy wywrócił wzrokiem, opierając swoją głowę o betonową ścianę i zawieszając wzrok na ledwo oświetlonym, blondynie. -I mógłbyś być trochę grzeczniejszy -dodał, starając się ukryć swój chwilowy smutek.

Luke odszedł od znudzonego Michaela, po czym podszedł pod przeciwną ścianę. Jedynym światłem, jakie na razie przynajmniej trochę oświetlało piwnicę, było to wydobywające się z telefonu Michaela. Luke niestety swój musiał zostawić w pokoju, norma.

Blondyn powoli dotykał dłonią chropowatej ściany, po czym natknął się na pewien sznurek, oraz materiał. Niepewnie za niego pociągnął, po czym w jego oczy uderzyło jasne światło.

-Znalazłem okno! -wykrzyknął radośnie, przykuwając tym uwagę Michaela, który delikatnie zmrużył swoje oczy, na nagłe promienie słoneczne. -Było zasłonięte roletą -dodał dumnie, przypatrując się Michaelowi z wymalowaną na twarzy satysfakcją.

-W końcu się na coś przydałeś -mruknął, w głębi serca nie chcąc, aż tak się wobec niego zachowywać. Więc dlaczego był taki chamski? Sam dokładnie nie znał przyczyn tego. W dalszym ciągu czuł pewną złość na Luke'a iż ten nie walczył o ich relacje, tak jak robił to Michael.

Luke wykrzywił usta w grymasie, zasiadając na podwyższeniu, na przeciwko Clifforda, który znajdował się niewiele dalej, od niego. Chwilowo zatrzymał swój wzrok na srebrnym urządzeniu, po czym prędko po nie sięgnął.

-Hej! -krzyknął w jego stronę, po czym zrobił naburmuszoną minę.

-Wyluzuj, chcę tylko w coś pograć, dla zabicia czasu -wytłumaczył, automatycznie odblokowując urządzenie.

-Tylko nie długo, bo nie mam za wiele baterii -westchnął cicho, bawiąc się rąbkiem swojej koszulki, po czym ostrożnie zerknął w stronę Luke'a, powstrzymując rosnący na jego twarzy uśmiech, kiedy ujrzał mię blondyna.

Po odblokowaniu ekranu, jego oczom ukazało się ich wspólne zdjęcie, które widniało na tapecie Michaela. Luke poczuł w środku pewne, miłe uczucie, a na jego policzki wtargnęły intensywne rumieńce. Poczuł się chwilowo szczęśliwy i ponownie miał nadzieję.











---

Powinnam już dawno spać, ale chyba bym nie usnęła gdybym nie dodała rozdziału :/ ...

Czy tylko ja tak lubię Susan Jones? Jak dla mnie to jedna z bardziej udanych postaci

idk taka wariatka jak ja.

Cały dzień myślałam o tym rozdziale, a potem przypomniałam sobie, że helloł, przecież chodzę do szkoły. I tak oto zostałam uwalona nauką na kartkówkę z.... uwaga, uwaga

CHIŃSKIEGO

Na prawdę, nie wiem co mnie pokusiło iść na ten język. Zawsze cierpię przed każdą kartkówką ;-;

A teraz życzę wam słodkich, mukeowych snów! 

晚安 !





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top