6.❄"To przeznaczenie"❄
-Na prawdę, macie zamiar przesiedzieć tu całe święta, bo Luke i Ashton są w tym samym hotelu? No bez jaj! -uniósł się Calum, rzucając poduszką w dwójkę zrozpaczonych przyjaciół. Michael skarcił go wzrokiem, po czym kontynuował swoją miłosną depresję, pożerając przy tym ciasteczka korzenne do akompaniamentu unoszących na duchu, piosenek Little Mix o swoich byłych. -Michael, zostaw te ciasteczka -burknął, podchodząc w jego stronę, jednak Clifford postanowił zeskoczyć niczym ninja i pobiec na sam koniec pokoju.
-Pieprz się -warknął, ściskając w dłoniach pudełko ciasteczek, po czym agresywnie pożarł jedno z nich. Calum ostatecznie odpuścił, zwracając się w stronę Alison, która tuliła się do poduszki. -Prędzej czy później i tak was zauważą, a być może wtedy wszystko się naprawi -powiedział delikatnie, jednak miał wrażenie iż nikt go nie słucha. Alison pociągnęła żałośnie nosem, podnosząc się powoli z pozycji leżącej do siedzącej.
-To nie jest takie łatwe -odparła roztrzęsionym głosem, spoglądając w między czasie na Michaela który wyglądał jakby miał wściekliznę. -W ogóle, to nie możliwe że prawie przyjechali do tego samego hotelu co my! -jęknęła, ponownie opadając na puszyste poduszki.
-Może to przeznaczenie -mruknął Calum, jednak nie potrafił powstrzymać się od wywrócenia oczami. Powiedział to bardziej w sarkaźmie niż dosadnie.
-Twoim przeznaczeniem jest spanie z Marcusem w jednym łóżku, a i tak narzekasz -wtrącił Michael, poświęcając jedno ciastko, którym rzucił w twarz czarnowłosego.
-Och dosyć tego! Dzisiaj już wam odpuszczę, ale jeśli jutro nie wyjdziecie z pokoju, to będziecie mieć do czynienia z Marcusem -zagroził, po czym opuścił ich pokój, trzaskając przy tym drzwiami.
-W grudniu jeszcze nie miał okresu -stwierdził Michael, po czym włożył twarz do pudełka z ciastkami.
❄
Kiedy nastał ranek, Michael wcale nie czuł szczęścia z powodu świąt. Był wręcz przerażony na myśl o konfrontacji z Luke'em po tak długim czasie.
-Ali, wstawaj - powiedział głośno, jednak dziewczyna nie reagowała. Clifford westchnął, po czym zsuwając się ze swojego łóżka, wskoczył na te, należące do dziewczyny.
-Ali wsta... -zaczął ponownie, jednak przestał, kiedy po odkryciu kołdry ujrzał same poduszki. Clifford posmutniał chwilowo, jednak od razu pocieszył się myślą iż może Ali postanowiła iść do Ashtona.
Sam w końcu mógłby się przemóc i nawiązać ponowny kontakt z Luke'em, jednak nie potrafił.
Clifford powoli podszedł do swoich bagaży, skąd wyciągnął ubrania. Na górę zarzucił biały sweterek ze świątecznym pikachu, znów na dole zostawił swoje szare dresy.
Wychodząc z pokoju, sięgnął po zmiękłe, już ciasto korzenne, po czym z krzywą miną wziął jednego gryza.
Michael powoli zszedł na dół, podziwiając wszędzie zawieszone, dekoracje świąteczne. Przez swoje zauroczenie światełkami, prawie nie spostrzegł Luke'a, który znajdował się w tym samym holu co on. Chłopak prędko schował się za dużą choinką, kiedy tylko blondyn odwrócił się za siebie. Jego serce biło jak oszalałe, kiedy zdawał sobie sprawę iż Luke naprawdę tam stoi.
-Hej, co robisz? -Michael prawie krzyknął, kiedy obok niego, stanął pewien obcy mężczyzna z psychopatycznym uśmiechem, na ustach.
-Idź stąd? -powiedział niepewnie, znacznie się od niego odsuwając, jednak na tyle, aby nie wyjść ze swojej kryjówki.
-Okej -powiedział wesoło, po czym pozostawił za sobą zszokowanego Michaela. Czerwonowłosy pokręcił swoją głową, po czym ponownie wbił wzrok w sylwetę Luke'a. Podziwiał to, jak bardzo się zmienił w ciągu tych paru miesięcy. Był bardziej umięśniony, z jego wargi zniknął srebrny kolczyk, co nie do końca zadowoliło Michaela, oraz na jego twarzy pojawił się drobny zarost, co go już bardziej zadowalało.
Clifford westchnął z zachwytu, po czym skierował swój rozmarzony wzrok, w stronę podchodzącej do Luke'a dziewczyny. Chwila, dziewczyny?!
Czarnowłosa perfidnie ułożyła na jego plecach swoją dłoń, po czym uśmiechnęła się w przesłodzony sposób.
Tym razem prawdziwy gorąc niespowodowany herbatą, wstrząsnął ciałem Michaela. Chłopak był tak wściekły, aż nie zauważył jak zbyt mocno napiera sobą na choinkę. Iglaste drzewko pod siłą jego naporu, niebezpiecznie się zachwiało, po czym końcowo runęło z hukiem na ziemię, ciągnąc za sobą Michaela, który także upadł.
Recepcjonistka podskoczyła na miejscu, spoglądając w stronę rozbitych bombek, oraz uchowanego pod nimi czerwonowłosego.
Czarnowłosa pisnęła, chwytając się za serce, po czym zaczęła coś paplać, niezrozumiałego dla innych.
Michael prędko, wydostał się spod kującego drzewka, po czym spojrzał na wszystkich pogrążonych w mocnym szoku.
-Umm, nic mi nie ma! -zachichotał nerwowo, czując okrutny ból, rozprzestrzeniający się w jego dłoni, jednak mimo to starał się szeroko uśmiechać. Jego uśmiech od razu zrzedł, kiedy jego spojrzenie skrzyżowało się z błękitnymi tęczówkami. Luke popatrzył na niego niedowierzająco, nie potrafiąc ruszyć się z miejsca. Czuł się jak zamrożony na kość. Także nie potrafił wydusić z siebie żadnego słowa.
-To ja może to posprzątam -wyjąkał nerwowo, czując się w tej sytuacji bardzo niezręcznie. Do tego najprawdopodobniej skaleczył się w dłoń, rozbitą bombką, jednak nawet nie miał odwagi tam spojrzeć.
-Proszę to zostawić -recepcjonistka westchnęła ociężale, po czym o dziwo pomogła Michaelowi stanąć na proste nogi. Widząc jego ranną dłoń zaprowadziła go do osobnej salki w której trzymali wszelkie lekarstwa i opatrunki.
Luke w końcu postanowił się otrząsnąć, po czym pozostawiając za sobą zdezorientowaną Czarnowłosą, podążył za Michaelem.
-¿Qué está pasando? (tłumaczenie: Co się dzieje?) -czarnowłosa zapytała z wyraźnie, Hiszpańskim akcentem, rozglądając się wokół siebie, jednak przez Michaela, nagle wszyscy zniknęli.
-O cholercia -szepnął Marcus, podchodząc bliżej niej. Dziewczyna spojrzała na niego z niepewnym uśmiechem. -Gorąca Francuzeczka! -powiedział niedowierzająco, chwytając zaskoczoną dziewczynę za ramię.
-Escucho? (tłumaczenie: Słucham?) -zapytała, znacznie speszona, starając się wyrwać spod jego uścisku.
-Co, jakie ucho? -zmrużył oczy, patrząc na ruch jej warg. -Ucho Cię boli? A, to się nie martw! Mam kropelki! -powiedział radośnie, ostatecznie ciągnąc przerażoną Hiszpankę, za sobą.
------
A niech was ;----;
Zrobiłam sobie zapas rozdziałów na inne dni, ale macie dar przekonywania i DODAJE JESZCZE JEDEN c:
Ale raczej już ostatni :(
Little Mix nie jest zbyt świąteczne, ale bylo wspomniane w rozdziale, a ja uwielbiam tą piosenkę, wiec dodaje😶
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top