4.❄"Gołąb"❄
-Gdzie macie kibelek?! -tak, to właśnie były pierwsze słowa Marcusa, kiedy tylko przekroczył próg hotelu. Cała pozostała trójka przyjaciół, przyjrzała mu się wycieńczonym wzrokiem, po czym prawie upadła twarzami na podłogę.
Calum ledwo oddychał przez swoją alergię, Michael przybrał lekko zielonego kolorku na swojej twarzy przez chorobę lokomocyjną, znów Ali trzymała się najlepiej.
-Więc kto idzie po klucze do naszych pokoi? -zapytała, zwracając się ze swoimi słowami do dwójki chłopaków, jednak w tej samej chwili, Michael zasłonił dłońmi swoje usta, po czym podbiegł po najbliższy wazon, który stał w recepcji. Dziewczyna znacznie się skrzywiła, po czym ostatecznie spojrzała na kichającego Caluma, który także był w kiepskim stanie. -Dobra, pójdę sama -mruknęła, wywracając oczami, ostatecznie podchodząc do recepcji.
-Czy to Pani znajomy, właśnie wymiotuje do naszego wazonu? -dostojna kobieta, z poważną miną, zerknęła w stronę czerwonowłosego, po czym mocno się skrzywił.
Alison spojrzała za siebie spanikowanym wzrokiem, po czym nerwowo zachichotała.
-Och tak, ale on nie wymiotuje! -odparła, w dalszym ciągu zanosząc się nerwowym chichotem. -Od pewnego czasu wypróbowuje pewną starodawną sztuczkę. Mianowicie stara się nawiązać kontakt ze swoimi pradawnymi przodkami, a znów te odgłosy są stąd iż używa ich języka -skłamała, starając się brzmieć, jak najbardziej przekonująco. Kobieta na przeciwko niej, spojrzała na nią przeszywającym wzrokiem, nawet przy tym nie mrugając. Tempo jej się przypatrywała, jak by w każdej chwili miała zadzwonić po psychiatrę. -Och no proszę już zapytać się o te przeklęte pokoje -jęknęła ociężale, tupiąc swoimi nogami w miejscu.
Kobieta ostatecznie skinęła bez słowa głową, po czym zwróciła się do ekranu monitora.
-Niestety prawie wszystkie dwuosobowe pokoje z osobnymi łóżkami zostały zajęte, jedynie pozostał jeden, znów drugi jest małżeński -odparła bez krzty emocji w głosie, obijając swoimi szczupłymi palcami o powierzchnię marmurkowego blatu. Alison popadła w chwilowe zamyślenie, po czym na jej usta wpełzną niepokojący uśmieszek.
-W takim razie bierzemy! -powiedziała radośnie, uderzając nie chcący, dłonią w złoty dzwonek. -Ups -zaśmiała się nerwowo, otrzymując od recepcjonistki, kolejne mordercze spojrzenie.
-Wróciłem przyjaciele! - wtem Marcus zawołał radośnie, w miedzy czasie podciągając swoje spodnie. Alison jedynie wepchnęła mu do dłoni klucze do ich pokoju z kpiącym uśmieszkiem, po czym podeszła do wycieńczonego Michaela, który aktualnie tulił twarz do porcelanowego wazonu.
-Chodź Mikey -Mruknęła, odkładając przedmiot na miejsce, a żeby nit nic nie podejrzewał, to do środka z powrotem wrzuciła sztuczne kwiatki. Czerwonowłosy ledwo podniósł się na proste nogi, po czym parł się o swoją przyjaciółkę. -Pamiętam jak Luke zwymiotował na moje ubrania po czym uciekł przez okno -szepnął z rozmarzeniem w głosie, tuląc swój policzek do ramienia Ali. Dziewczyna spojrzała na niego smutno, zatrzymując się przed drewnianymi drzwiami, prowadzącymi do ich pokoju.
-Czy wszystko kojarzy Ci się z Luke'em? -zapytała, starając się odtworzyć drzwi. Kiedy w końcu jej się to udało, popchnęła mocno ich powłokę, dosłownie wrzucając swoje bagaże do środka.
-Niekoniecznie -odparł, podziwiając wnętrze ich pokoju. Był całkiem przytulny, oraz posiadał dwa łóżka. -Podaj przypadkowe słowo, to przekonasz się że tak nie jest.
-Gołąb.
-Luke z nim rozmawiał -odburknął, karcąc ją wzrokiem. -Zrobiłaś to specjalnie!
-Wcale że nie, nie pamiętam jak rozmawiał z gołębiem i Boże, jak to idiotycznie brzmi! -jęknęła, opadając na miękki materac. Michael podszedł powoli w jej stronę, po czym zasiadł na progu łóżka.
-Nie potrafię wyprzeć go z pamięci, tak cholernie za nim tęsknie -przyznał smutno, bawiąc się swoimi bladymi palcami. Alison położyła dłoń na jego plecach, po czym przytuliła się do jego boku. -Przecież mógłbym do niego napisać, być może wszystko wróciło by do normy, ale boję się że w grę weszła by ta druga opcja. Boję się cokolwiek zacząć -dodał, a jego głos lekko się załamał.
-Mi także jest ciężko w związku z Ashtonem. Tęsknie za nim i chciałabym przywrócić nasze relacje, ale tak samo jak ty, boję się -szepnęła, wtulając się mocniej w czerwonowłosego.
-ALISON! -dziewczyna błyskawicznie, podniosła swoją głowę w górę, kiedy tylko doszedł ją głośny krzyk Caluma. Chłopak stanął w progu ich pokoju i nie wyglądał zbyt milutko, wręcz przeciwnie, był wściekły. -Dlaczego wzięłaś nam pokój z jednym łóżkiem? -burknął ze złością, skanując ja swoim rozwścieczonym wzrokiem.
-Bo tylko taki został oprócz naszego -wytłumaczyła, z opanowanym wyrazem twarzy.
-To dlaczego wy nie mogliście wziąć naszego?! Spanie z gejem to nic w porównaniu do spania z cholernym Marcusem! -krzyknął, niechcący uderzając dłonią o szafkę, przez co głośno jęknął.
-Nic wam się nie stanie -powiedziała z uśmiechem, podnosząc się z łóżka, po czym wypchnęła czarnowłosego za drzwi.
-Jak mnie zgwałci to będzie twoja wina! -krzyknął ostatni raz, po czym kopnął nogą w drzwi.
-Wiesz, to Marcus, sam bałbym się z nim spać w jednym łóżku -stwierdził Michael, po czym oboje wybuchnęli gromkim śmiechem.
----
Czasami w mediach będę dodawała świąteczne piosenki, które w miarę lubię, bo przyznam się bez bicia, nie lubię świątecznych piosenek ;-; ale niektóre jeszcze ujdą no...
Następny rozdział będzie dość ciekawy :))))))))))))))
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top