21.❄"O rety"❄

Policja wtargnęła do hotelu, jako pierwszego aresztując Arnolda, który po uderzeniu Marcusa, do teraz był nieprzytomny.

Susan dyrygowała każdym, uważając się oczywiście za najlepszego policjanta, lecz każdy wie że to nie prawda. Jones była najgorszą policjantką, jaka stąpa po tej ziemi.

-Możecie prędko otworzyć drzwi, prowadzące do zejścia do piwnicy? -Alison podbiegła do jednego z policjantów, błagając go o od kluczenie drzwi, aby w końcu zobaczyć Michaela. Mężczyzna w średnim wieku popatrzył na nią obojętnie, po czym cicho westchnął, ponownie załączając swoją latarkę.

-Proszę dać nam chwilę -mruknął w jej stronę, wymieniając się porozumiewawczym wzrokiem z innym policjantem. -Larry, schodź na dół, musisz otworzyć jakieś drzwi -mruknął do rozkojarzonego mężczyzny, który raczej był nowy.

-Tak jest komendancie Robinson! -odkrzyknął prędko, wyciągając z radiowozu skrzynkę z narzędziami, oraz od razu udając się w wskazane miejsce. Alison średnio ufając dziwacznemu policjantowi, podążyła prosto za nim.

Policjant zatrzymał się przed dużymi drzwiami, które odgradzały go od zejścia do piwnicy.

-O rety! Łańcuchy! -jęknął, widząc srebrne, grube łańcuchy, spięte dużą kłódką. Dziewczyna stanęła obok niego patrząc na niego z niedowierzaniem.

-Masz narzędzia -mruknęła, kopiąc lekko nogą w szarą skrzynkę. Młodociany mężczyzna, wydawał się dość zaskoczony, co jeszcze bardziej spotęgowało jej zirytowanie.

-O rety! Faktycznie! -odparł głośno, od razu sięgając po parę narzędzi.

-Musisz ciągle mówić "o rety"? -Alison cicho westchnęła, widząc jak ten okropnie męczy się, z kłódką.

-O rety! Przepraszam! -po tym dziewczyna postanowiła zrezygnować z dalszej, bezsensownej gatki. Jedyne co teraz chciała, to zobaczyć Michaela.

Owy policjant w międzyczasie postanowił uderzać kluczem francuskim o kłódkę, co ukazywało jego idiotyzm. Kłódka była zbyt gruba, aby tak po prostu rozbroić jej zamknięcie, nędznym klucze francuskim.

-Dawaj mi to! -krzyknęła z zirytowaniem, wyrywając z jego dłoni narzędzie. -Sama sobie poradzę - i tak też nie minęło duże czasu, kiedy udało jej się otworzyć kłódkę. Oczywiście za pomocą innego narzędzia niż klucza.

Mężczyzna lekko się zawstydził, jednak udawał iż to dzięki jego uderzaniu, kłódka w końcu się otwarła.

Alison zeszła na dół, zatrzymując się przy właściwych drzwiach, prowadzących do piwnicy. Dziewczyna uderzyła parokrotnie dłonią w ich powłokę.

-Michael? -zapytała w miarę słyszalnie, nasłuchując odpowiedzi z drugiej strony. Chciała mieć pewność, iż jej przyjaciel na pewno się tam kryje.


W tym samym czasie sam Michael układał z nudów domek z znalezionych wcześniej, kart. Warto dodać iż Luke co chwilę postanawiał "przypadkowo" zdmuchną karcianą konstrukcję, przez co Clifford popadał w szał.

-Nawet nie próbuj -warknął w jego stronę, osłaniając dłońmi domek, przez co niechcący zahaczył o niego dłonią, w wyniku czego konstrukcja i tak uległa zburzeniu. -No patrz co narobiłeś!

-Ja? -odburknął, udając urażonego, jednak prędko mu przeszło, kiedy usłyszał z samego końca piwnicy, czyiś głos. Luke niepewnie wstał z brudnej ziemi, kierując się w stronę nadal zakluczonych drzwi.

-Michael! -po pomieszczeniu rozbrzmiał dobrze znany im głos, który wywołał na ich twarzach szerokie uśmiechy. Clifford od razu szybo podbiegł do drzwi, kładąc na ich powierzchni, swoje dłonie.

-Ali?! -zapytał z nadzieję w głosie, słysząc odgłosy dzwoniących łańcuchów.

-Tak to ja, zaraz Cię stąd uwolnię -odparła pośpiesznie, automatycznie sięgając po narzędzia, którymi otwarła wcześniejszą kłódkę. -A ty mógłbyś w końcu mi pomóc -burknęła do policjanta, który ciągle jedynie stał i przypatrywał się jej poczynaniom.

-Och oczywiście! -od razu odpowiedział, chwytając się łańcucha. -Potrzymam Ci -uśmiechnął się szeroko w jej stronę, kiedy sama dziewczyna tępo mu się przypatrywała.

-Nie wierzę -szepnęła, starając się przepiłować kłódkę.










Kiedy drzwi w końcu się otwarły, a oczom Alison ukazał się jej przyjaciel, dziewczyna głośno pisnęła, dosłownie się na niego rzucając.

-Mikey! -jęknęła, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi, przez co po całym ciele przeszły go przyjemne dreszcze. Czerwonowłosy mocno ją przytulił, tak bardzo się ciesząc iż znów może ją zobaczyć, chociaż minęło tylko kilkanaście godzin.

-Ja też tu jestem -mruknął cicho Luke, stojąc tylko parę stóp za nimi. Alison uniosła głowę znad Michaela, a na jej usta wpłynął szczery uśmiech.

-Chodź tu -szepnęła, zapraszając go gestem ręki to grupowego przytulasa. Luke od razu się do nich przytulił, czując na sobie ciężar jeszcze jednej osoby, która na pewno nie była Alison, ani Michaelem.

-Hej -policjant, który nie potrafił otworzyć głupich drzwi, zamrugał do Hemmingsa, wtulając się mocno w jego ramię. -Lubię przytulaski -westchnął, obejmując całą ich trójkę. 

Michael głośno się zaśmiał, uważając ten moment za jeden z lepszych.

-O matuchno! -wszyscy zwrócili się w stronę Marcusa, który głośno pisnął, kiedy tylko ujrzał swojego przyjaciela. -Jeśli teraz jesteśmy w komplecie, to czy w końcu będą prezenty? -zapytał, w między czasie, wchodząc po między ich grupkę. -Mam dla was coś świetnego -dodał tajemniczo, chwilowo zerkając na nieznanego mu dotąd mężczyznę. -Dla Ciebie nic nie mam, ale możesz dostać jeden prezent od Caluma! -dodał wesoło, klepiąc go po ramieniu. Calum nie musi wiedzieć.

W końcu zauważył Luke'a, który lekko posmutniał, przez to iż nikt go nie zauważał. -Luke! Już nie jesteś takim dupkiem? -zapytał niewinnie, powodując tym jego grymas.

-Marcus! -jęknął Michael, karcąc go swoim wzrokiem. -Oczywiście że jest, ale jest kochanym dupkiem -odparł z głupkowatym uśmieszkiem, puszczając oczko w stronę Luke'a.

-A teraz idziemy, Susan wpadnie w wniebowzięcie, kiedy was zobaczy -Alison wyswobodziła się z miłych, lecz duszących objęć. Luke z Michaelem popatrzyli na nią z uchylonymi ustami, kiedy tylko usłyszeli o Policjantce, do której mieli mieszane uczucia.

















---

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!


wiem, szybko.

Miałam plan dodać wczoraj fajowy, sylwestrowy rozdział, ale no, nie udało się... Tak też jeszcze w styczniu będziecie musieli czytać o świętach oraz sylwestrze, bo muszę to tutaj upchać.

Chcę, aby ta część była dość długa, ponieważ nie chcę robić trzeciej części I TAK WIEM, O DRUGIEJ CZĘŚCI MÓWIŁAM TO SAMO ZE NIE BĘDZIE ;-;

Zdradzę wam tylko, że ich sylwester będzie pełen wrażeń 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top