13.❄"Nie denerwuj Susan Jones"❄

-I wtedy, zza szafy wyszedł ON, wraz ze swoją piłą mechaniczną -szepnęła Susan, naświetlając ciągle swoją twarz latarką.

-Tylko nie to! -jęknął Marcus, wtulając się w ramię niewzruszonego Caluma. -Co dalej?! -dopytał panicznie, jednak nadal, kurczowo trzymał się Hooda, któremu wszystko było już obojętne.

-Odpalił ją, jako pierwszego, atakując małego Jimmiego -dodała ze smutkiem, wzmacniając uścisk na latarce.

-Tylko nie mały Jimmy! -zaszlochał Marcus, uderzają pięściami w ramię Caluma, który tylko cicho westchnął, przecierając swoją zmęczoną twarz dłońmi. - I CO DALEJ?!

-Nie pamiętam -wzruszyła ramionami, układając się wygodniej w fotelu oraz ignorując tym zawiedzionego Marcusa.

-Co? Jak to?! -krzyknął, gwałtownie wstając na równe nogi, a jego twarz zaszła czerwonym kolorem.

-Susan, weź zmyśl zakończenie tej historii, bo nie da nam żyć -Calum zwrócił się do policjantki, robiąc błagającą minę. Jones wydała z siebie ociężałe westchnięcie, obracając w dłoni czarną latarkę.

-Wszyscy zginęli, koniec -uśmiechnęła się w stronę Caluma, w czasie gdy Marcus popadał w kolejną histerię.

-Przecież Rozalinda miała być z Edmundem! Dlaczego piła rozdzieliła ich miłość?! -zajęczał, chcąc wtulić się w nogi Ality, jednak ta szybko od niego odskoczyła, mrucząc pod nosem coś po hiszpańsku. 

-Może zamiast tych idiotycznych historii, w końcu wymyśliłabyś jakiś plan, jak nas stąd uwolnić?! -burknęła, w końcu Alison, mierząc ją wściekłym wzrokiem. Dziewczyna przez cały ten czas starała się wyłączyć na głos Susan, jednak to nie było aż tak łatwe, kiedy temu wszystkiemu towarzyszyły krzyki Marcusa.

Susan zmierzyła ją wzrokiem, przeżuwając głośno swoją gumę, po czym zrobiła nieudolnego balona. 

-Słuchał ślicznotko, jeśli miałabym jak zadzwonić po posiłki, to uwierz że zamówiłabym też pizzę, ale nie mam jak -popatrzyła na nią swoimi wyłupiastymi oczami, robiąc krok do przodu. -Nie ma zasięgu, był tylko przez chwilę, kiedy ta sztywna baba z recepcji zadzwoniła po kogoś do naprawienia prądu. Więc proszę, nie denerwuj Susan Jones, kiedy jest głodna -warknęła, klepiąc ciemną dłonią swój paralizator. -Harrison jest bardzo chętny do działania -dodała, z naciąganym uśmieszkiem na ustach.

-Nie jestem sztywna -burknęła w oddali kobieta, a na jej ustach pojawił się drobny grymas.

-¿Puede alguien decirme qué está pasando aquí?(tłumaczenie: Czy ktoś powie mi, co tu się dzieje?) -powiedziała cicho Alita, wchodząc pomiędzy dwie nabuzowane kobiety. 

-Dziewczyno, ty się w ogóle nie powinnaś odzywać -zbeształa ją Susan, gromiąc ją swoim srogim wzrokiem. Alita pokiwała gwałtownie głową, prędko się wycofując.

-Dobra, mam to gdzieś, ale proszę Cię, nie nazywaj się najlepszą policjantką, już Marcus byłby lepszy -syknęła, ostatni raz mierząc ją wzrokiem, po czym ostatecznie odeszła. Susan pierwszy raz nie potrafiła rzucić żadną ciętą ripostą, a nawet wystawić języka. 

Jones zasiadła na swoim fotelu, szybko smutniejąc, lecz prędko znacznie się skrzywiła, kiedy poczuła na swoim kolanie nie mały ciężar.

-Marcus? -zapytała bez krzty emocji, widząc przed sobą radosnego jak zawsze, bruneta. -I to niby ty, miałbyś być lepszym policjantem? -zapytała z nutą rozbawienia w głosie, przyglądając się jego niebieskim oczom.

-Nie przejmuj się Alison, przeżywa iż znowu nie dopilnowała Michaela -powiedział smutno, zerkając, w stronę swojej przyjaciółki. -To dzięki niej wybraliśmy się na ten wyjazd. Planowała wszystko od paru miesięcy. Zawsze była idealistką, wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik. Teraz na pewno czuje ból, że nie wszystko poszło po jej myśli -popatrzył na Susan pocieszająco, przez co na jej ustach, pojawił się ponowny uśmiech. -Alison chciała dobrze, nie wiń jej -szepnął smutno, pocierając swoje kolana. Susan cicho westchnęła, klepiąc go po plecach.

-To może kolejna straszna historia? -zapytała z drobnych uśmiechem, jednak nie do końca ignorując poprzedni temat, ponieważ myśli, o nim, ciągle zaprzątały jej głowę.




























------

CZEŚĆ ROBACZKI

Jutro tylko wigilia klasowa i wolne! (chociaż ja przez chorobę mam wolne od poniedziałku :v)

Nie chciałam dodawać tak późno tego rozdziału, ponieważ z zanadrzu mam jeszcze jeden, który być może was ucieszy :)))

Zobaczymy jak będzie teraz z aktywnością pod tym, a może dodam go jeszcze dziś! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top