11.❄"To znowu się powtarza"❄
W tym samym czasie, kiedy Michael parzył sobie zapałkami paluszki, a Luke, był Luke'em.
-Dobra, ostatni. Co robi dziewięć złotych w portfelu? LEDWO DYCHA! -parsknął śmiechem, nikt inny jak Marcus, dosłownie tarzając się po dywanie, przez co Alita, znacznie odsunęła się, od zmierzającego, w jej stronę chłopaka.
Alison uderzyła czołem w ramię Irwina, po czym głośno jęknęła.
-Dość, nie wytrzymam kolejnego żartu -burknęła w koszulkę Ashtona, na co ten zachichotał, ponieważ niektóre żarty Marcusa, były nawet zabawne.
-Wyluzuj, Marcusowe żarty są najmniej szkodliwą rzeczą, tego pacana -mruknął Calum, opierając swoją brodę na kolanach.
-To może jeszcze jeden? -zapytał radośnie, lecz uśmiech zrzedł mu z twarzy, kiedy usłyszał głośny sprzeciw Alison.
-Nie, wystarczy -powiedziała poważnie, powodując tym ciche jęknięcie Ashtona, który ułożył wargę w podkówkę. -Może idź tak sprawdzić, czy nie ma Cię za drzwiami? -burknęła, kręcąc niedowierzająco głową, na jego głupotę, kiedy Marcus faktycznie pobiegł do drzwi.
Alison ze zrezygnowaniem zwróciła się do recepcji, skąd zabrała parę świeczek oraz zapalniczkę.
Hol powoli tonął w mroku, a prądu nadal nie było, tak samo jak służb, które miały się tym zająć.
Jedyne co posiadali, to świeczki oraz parę latarek.
-Alison, nie złość się, chciałem wyjść, ale drzwi są zamknięte -dziewczyna odwróciła się za siebie, kiedy doszedł ją głos zdyszanego Marcusa. Lekko zmarszczyła swoje brwi, po czym spojrzała w stronę recepcjonistki, która podeszła do wcześniej wspomnianych drzwi. Kobieta niepewnie wyciągnęła z kieszeni, swojej spódnicy, złoty pęk kluczy, starając się umieścić jeden z nich w zamku.
-Nie da się -mruknęła, patrząc na wszystkich, zaniepokojonym wzrokiem. -Coś blokuje przejście klucza.
-W razie czego, mamy jeszcze okna -mruknął Calum, ociężale podnosząc się z miejsca. Powoli podszedł w stronę okna, jednak od razu się wycofał, kiedy ujrzał na zewnątrz łańcuchy oraz kłódkę. -Okej, okien jednak nie mamy -dodał z histerycznym chichotem w głosie. -A pozostałe drzwi w hotelu?
-Są zamknięte, sprawdzałam, nawet te do zejścia na dół, gdzie mieści się piwnica -głos recepcjonistki lekko zadrżał, kiedy zdawała Calumowi relacje z zaistniałego zdarzenia. -Jestem pewna, że wcześniej wszystko było otwarte -dodała z przejęciem, nerwowo przeczesując swoje, siwiejące włosy.
Kiedy każdy głośno gadał, a wręcz panikował, w tym czasie Ali stała w miejscu, przyswajając wszystkie informacje. Zostali zamknięci w hotelu, a dokładnie w niezbyt wielkim holu. Do tego wszystkiego komórki nie łapią zasięgu, a Michael nadal nie został odnaleziony.
-To znowu się powtarza, znowu go zgubiłam -szepnęła, czując na sobie silne ramię Ashtona.
-Jest prawie dorosły, nic mu się nie stanie. Ostatnim razem też panikowałaś, a wyszedł z tego cało -mruknął w jej włosy, przysuwając ją bliżej siebie. Dziewczyna głęboko odetchnęła, starając się uspokoić.
W pewnym monecie wszystkie świeczki zgasły, powodując ponowny mrok w pomieszczeniu, oraz piski wszystkich zgromadzonych.
Hiszpanka ze strachu głośno pisnęła, po czym chcąc się skryć, wskoczyła na Caluma, uderzając go nogą, w jego wiecznie cierpiące, krocze. Chłopak zagryzł swoją wargę aż do krwi, a w oczach pojawiły się łzy.
-Witaj, koleżanko -zapiszczał, klepiąc dłonią jej plecy i starając się udawać że wcale nie cierpi. (gdzie tam)
-Robaczki! Nic się nie bójcie! -każdy głośno jęknął, kiedy na środku, nagle pojawiła się Susan, oświetlając swoją twarz latarką. -To idealna okazja, aby poopowiadać sobie straszne historie!
-Mamy święta, a nie Halloween! -burknęła Alison, zakładając swoje ręce na piersiach. -I zapal z powrotem te cholerne świeczki.
-Kto chce się słuchać nudziary Alison, podnosi rękę do góry -Susan powiedziała ze satysfakcją, układając swoje usta pomalowane, na krwistą czerwień, w szerokim uśmiechu, kiedy jedynie Marcus uniósł swoją dłoń w powietrze. -Przegłosowane -stwierdziła, rzucając się na swój wielki, czerwony fotel.
-Przecież nawet nie głosowali na Ciebie! Mogli by się wstrzymać! -powiedziała z wyrzutem, powoli czerwieniejąc na swojej twarzy. Susan, jako dojrzałą policjantka, jedynie wystawiła jej język, ponownie nakierowując latarkę na swoją twarz.
Alison ze zrezygnowaniem odeszła od reszty, kierując się w stronę okna, za którym malowało się ciemne niebo. Smutno spojrzała w swoje odbicie, po czym spuściła wzrok na parapet.
-Gdziekolwiek teraz jesteś, mam nadzieję że jesteś bezpieczny, a obok Ciebie jest Luke -szepnęła, a na jej usta wpłynął drobny uśmiech. -Przepraszam Cię że znowu spieprzyłam...
-----
Hoł hoł
Udało mi się dzisiaj napisać dwa rozdziały, więc może za chwile dodam jeszcze jeden, jak bardzo będziecie chcieli :)
Niby choroba fajna sprawa, bo mam dość dużo wolnego czasu, np na napisanie rozdziałów? Ale uwierzcie, te ledwo co napisałam ;-; to był dramat, lecz udało się!
I czemu przeważającymi komentarzami, przy koncowce ostatniego rozdziału były te na tle seksualnym? XD
TEŻ BYM TAK NAPISAŁA
GOOD JOB
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top