małe doświadczenia
uzucia izuku midoryii mimo że istniały to od zawsze były piątym kołem u wozu gdy podejmował decyzje wpływające na jego życie, te krzywdzące innych czy te które dla odmiany były pozytywne. Po prostu nie brał ich pod uwagę
za to uwielbiał patrzeć jak ci nazywający się mądrymi stawali się jego marioneteczkami próbując zetrzeć z jego policzków krokodyle łzy i skacząc jak zabaweczki z pudełka gdy odpowiednio długo się je nakręca.
wydawali się mu głupi chociażby dlatego że to on miał być tym nierozumiejącym i niedostrzegającym jak wszyscy powtarzali.
matka midoryii zawsze przepraszała za coś na co wpływu nie miała zamiast to zaakceptować i uświadomić krok po kroku dziecku wraz z jego dojrzewaniem ,że nie wszystko co pragnie może się stać miast dawać mu ,tak jak myślała, namiastkę nadziei na zostanie tym kim chce. Inni dorośli zdawali się patrzeć z pobłażliwością i współczuciem na dziecko urodzone bez tego co odróżniało ich od większej ilości poprzednich pokoleń. Rówieśnicy natomiast znaleźli w wytykaniu tego niezłą hulankę [tł. inne określenie słowa ''zabawa''], jednak izuku nigdy nie zwracał na to uwagi, bo szedł za innymi dziećmi i robił to co one. Tak bardzo strał się trzymać z kacchanem bo był on jak wyszstkie emocje podane na tacy, był świetnym nauczycielem emocji. Rozpieszczony, miejscami płaczliwy, przesadnie agresywny i zdecydowanie zbyt emocjonalny. Był idealnym przewodnikiem dla ledwo odczuwającego emocje izuku. To dzięki niemu nauczył się idealnego odgrywania najbardziej ruszającej ludzi emocji - smutku, oraz tej która była do ukazania najprostrza i najkorzystniejsza - radości.
od kiedy nauczył się pisać w miarę czytenie, notował wszelakie spostrzerzenia i przemyślenia na temat ludzi i ich emocji, w szeczególności na temat ich słabości bo wszystkich spamiętać nigdy w stanie by nie był.
niedorostek często myślał sobie ''Czy jeśli naciągnę tą reakcję do niemalże niezdrowego stanu to czy matka pęknie i spełni moją zachciankę? Jeśli zareaguję płaczem to dzieciaki przestaną mnie kopać czy będą to robić z większą satysfakcją?'' Zabawa ludźmi sprawiała dzieciakowi przyjemność, wszyscy wpadali w jego sidła nawet tego nie zauważając. Ba, myśleli nawet że to oni są u kontroli.
czy nastolatka z ''małym życiowym bagażem'' męczyły wyrzuty sumienia?
Nie, uczucia innych nie liczyły się. Cel był najważniejszy, a jak brzmiała jego definicja?
Zniszczyć jak najwięcej, zrozumieć podstawę świata, zagarnąć wszystko nie zważając na cenę.
owa definicja była jak motto i mantra dla dziecka o zielonych włosach, nic nigdy innego się dla niego nie liczyło.
nic innego niż on sam i jego korzyści.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top