How To Lie To Your Best Friend
- O. Mój. Boże. - szepczę, otwierając na wpół przymknięte oczy. - To było fantastyczne. - Śmieję się z ulgą jak i zaskoczeniem, że przeżyłam. Puszczam talię Blake'a i zeskakuję z motoru. - Nie wierzę, że to zrobiłam! Wiedziałeś, że przejażdżka na motorze była na mojej liście ' do zrobienia' od lat?
Blake schodzi z motoru, uśmiechając się do mnie.
- Teraz już wiem.
Odwzajemniam gest, odblokowuje kask, zdejmuje go i podaje właścicielowi.
- To było czadowe. Przez cały czas miałam przeczucie, że się wywrócimy, ale i tak było niesamowicie!
Rozmasowuję ręce i nogi, które jeszcze się trzęsą po ekstremalnej przejażdżce.
Jego uśmiech się jedynie poszerza, gdy na mnie patrzy.
- Dzięki za to, Blake - przerywam ciszę miedzy nami. - To było naprawdę miłe z twojej strony.
I tak jakby ktoś wcisnął magiczny guzik w jego głowie wyraz jego twarzy się zmienił. Rozgląda się dookoła i zauważa że wielu studentów się nam przygląda. Wyraz niezadowolenia pojawia się na jego twarzy.
- Tak, racja. Ale to, że pieprzyłem się z tobą ostatniej nocy i podwiozłem cię szkoły nie oznacza, że jesteśmy razem. To była jednorazowa przygoda - krzyczy, upewniając się, że jego wypowiedź była wystarczająco głośna, by usłyszeli go obserwujący nas uczniowie.
Uśmiech natychmiast znika z mojej twarzy,a oczy otwierają się ze zdumienia, gdy na niego patrzę; zbyt zszokowana i sparaliżowana, by się ruszyć albo coś powiedzieć.
Spogląda na mnie, a przez jego twarz przenika cień satysfakcji. - Sorki - mamrocze, odpychając mnie i zmierza w kierunku grupy kolegów opartych o mury szkoły. Alec kręci głową z niedowierzaniem, patrząc na Blake'a, a dwójka innych kolegów, Chase i Reece, tylko go obserwuje.
- Chodź. - Dochodzi delikatny głos zza moich pleców. Obracam się by ujrzeć Elle, która patrzy na mnie ze smutkiem. - Chodź - powtarza, otaczając mnie ramieniem i prowadzi do szkoły.
Idąc spoglądam w dół, a moje serce bije jak szalone, bo wiem, że wszyscy uczniowie się we mnie wparują; niektórzy szepczą, niektórzy plotkują a jeszcze inni obserwują mnie w milczeniu.
Z tego całego zamieszania jedyną rzeczą która siedzi mi w głowie jest ta okropna i zakłamana wypowiedź Blake'a. Dlaczego to zrobił?
Nie smucę się zbytnio plotkami i tym co mówią o mnie ludzie, tylko tym że wymyślił takie kłamstwo, by mnie zranić. Dlaczego za każdym razem gdy budzi się we mnie pewna nadzieja co do Blake'a on musi zrobić coś by to zniszczyć?
Elle przepycha się przez tłum i prowadzi mnie do damskiej toalety. Po naszym wejściu kilka dziewczyn opuszcza pomieszczenie zostawiając nas same. Elle od razu obejmuje mnie w uścisku.
- Wyrzuć to z siebie, Bront. Wyrzuć to - szepcze troskliwie koleżanka.
Silę się na uśmiech i wyślizguję z jej uścisku.
- Nie będę płakać, Elle. Nic mi nie jest - kłamię. - Jestem po prostu zraniona.
Przyjaciółka patrzy na mnie niepewnie.
- Kłamiesz - stwierdza, przytulając mnie jeszcze raz. - Musisz się wypłakać.
- Elle - protestuję. - To nieprawda. Ja po prostu.. chcę porozmawiać.
- Okej. - Wzdycha. - Jak się czujesz? Co się stało? Dasz sobie radę?
- Poradzę sobie. - Śmieję się cicho. - Zachowujesz się jakby stała się katastrofa. Nie jest źle. Po prostu mu ufałam i muszę w końcu przestać, teraz to wiem.
Elle marszczy brwi.
- To co zrobił było okropne. Widziałam w jaki sposób na niego patrzyłaś i jaka byłaś szczęśliwa zanim, no wiesz..
- Jeśli sugerujesz, że coś do niego czuję to przestań. - Podnoszę rękę uciszając ją. - Po prostu pokładałam w nim nadzieję. I tyle.
- Co? Czy ktoś mówił coś o jakimś zauroczeniu? - Na jej twarzy pojawia się cwany uśmiech. - Wiesz, że nie musisz zachowywać się jakby wszystko było w porządku. Nie ukrywaj tego, wykrzycz się, zwyzywaj go od najgorszych dupków. Cokolwiek! Nie tai wszystkich swoich emocji, to niezdrowe.
Stoję w milczeniu, wpatrując się w przyjaciółkę. Ma rację, nie muszę tego ukrywać. Ale jestem od tego silniejsza i nie zamierzam takiemu głupstwu dać kontroli nade mną i moimi emocjami.
- Wszystko w porządku. Naprawdę Elle. Jeśli będę chciała wypłakać się komuś w rękaw to będziesz pierwszą osobą do której przyjdę, okej?
- Okej.
I tak właśnie okłamuje się najlepszą przyjaciółkę.
* * *
Obecnie siedzę na lekcji Geografii i jestem okropnie zmęczona z powodu zarwanej nocy i nieco drętwa po porannym wydarzeniu. Nie mogę po tym do siebie dojść, nieważne jak bardzo bym się starała.
- Psst Bronte - szepcze ktoś za mną. - Bronte!
Podnoszę głowę znad zeszytu, przecieram zmęczone oczy i spoglądam do tyłu, by ujrzeć Aleca i Chase'a, którzy uśmiechają się do mnie szeroko.
Chase, jak i Alec, jest dobrym kolegą Blake'a. Prawdopodobnie przespał się z większością dziewczyn uczęszczających do Worthington High, co jest w stu procentach zrozumiałe, zważając na jego łobuzerski charakter, onieśmielający uśmiech i duże niebieskie oczy.
- Dlaczego szepczesz? - Unoszę brwi.
- Wszystko w porządku? - pyta Alec, spoglądając na drzwi do sali. Kilka minut temu pani Williams wyszła z klasy po notatki niezbędne do przeprowadzenia dzisiejszej lekcji.
- Tak. Czemu miałaby nie być?
Alec przygląda mi się przez dłuższą chwilę z kamienną twarzą, na co zaczynam się śmiać i zdaję sobie sprawę o co mu chodziło.
- A, to..
- Więc?
- Wszystko w porządku - odpowiadam, uśmiechając się. - Jestem tylko trochę zaskoczona. A jak tam Blake?
Alec i Chase posyłają sobie porozumiewawcze spojrzenie. Patrzę na nich ze zmieszanym wyrazem twarzy.
- Blake nie kłamał kiedy mówił, że jesteś zbyt miła, co nie? - komentuje moje pytanie z cichym parsknięciem.
- Nie nazywają jej 'złotym sercem' Worthington High bez powodu - informuje go kolega i puszcza do mnie oczko.
- Racja, ha-ha. - Śmieję się sarkastycznie. - Więc jak się ma?
- Jest w złym humorze, jak zazwyczaj. - Alec wywraca oczami z poirytowaniem. - Nie bierz do siebie tego co mówi. Przeszedł trudne chwile i teraz tak jakby pała nienawiścią do każdego szczęśliwego stworzenia chodzącego po Ziemi.
- Ah..
- Zaraz mu przejdzie, skarbie - wrąca Chase. Jestem trochę zaskoczona tym jak mnie nazwał, a jego nonszalancki wyraz twarzy upewnia mnie w fakcie że naprawdę to zrobił. - Po prostu musisz dać mu szansę. Wiem, że po tym wszystkim uważasz go za dupka, którym jest, ale jak go lepiej poznasz przekonasz się, że nie jest aż taki zły. To po prostu jest czasochłonne, i tyle.
- Okej. - Kręcę głową, uśmiechając się. - I dziękuje wam za podniesienie mnie na duchu. Doceniam to.
To miło z ich strony, że chcą mnie pocieszyć.
- Nie ma za co. Lubimy cię - zapewnia mnie Alec z uśmiechem.
- I wiesz co ? Większość ludzi nie wierzy, że byłaś jego dziewczyną na jedną noc - informuje mnie Chase.
Alleluja!
- Wiecie, że nic z nim wczoraj nie robiłam..co nie?
- Oczywiście, skarbie - odpowiada. - Blake cie nienawidzi.
Podnoszę brwi na jego bezceremonialny komentarz.
- Chase jest bardzo bezpośrednią osobą, jak już zdążyłaś zauważyć - wyjaśnia Alec i dodaje szeptem : - Po prostu go zignoruj. Jest do tego przyzwyczajony.
Kolega uderza go w tył głowy, śmiejąc się i nie mogę się powstrzymać od głośnego chichotu. Lubię znajomych Blake'a. Są mili.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top