Bonus Chapter

Trochę mniej niż rok później..
  
   - Ludzie - zabiera głos Alec, wstając z sofy i odchrząkuje, a my obracamy się twarzą do niego. - A więc, myślałem..

   - Chyba po raz pierwszy - przerywa mu Chase, zanim chłopak zdąża dokończyć zdanie.

Alec wywraca oczami.

   - Bardzo śmieszne Chase. Naprawdę. Chciałbym bym być tak błyskotliwy i zabawny jak ty.

   - Staram się.

   - Tak. Aż za bardzo. - Alec posyła mu gniewne spojrzenie i z powrotem siada na sofie, skupiając swoją uwagę na telewizorze, w którym ukazują się właśnie sceny z Breaking Bad. Chłopcy mają obsesję na punkcie tego serialu i muszę dodać, że mi również zaczyna się to podobać.

Wylegujemy się obecnie na kanapie w domu - a raczej rezydencji - Chase'a, okryci ręcznikami po naszej wakacyjnej imprezie na basenie. W domu jest koszmarny bałagan pozostawiony przez setkę osób, które przyszło, jednak teraz jest nas tylko siódemka : Blake, Elle, Chase, Alec, Amy, Reece i ja.

Dom Chase'a jest gigantyczny i ma dosłownie wszystko; spa, kort tenisowy, kino..i jeszcze więcej. Od zawsze wiedziałam, że Chase jest bogaty, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jest aż tak bogaty. Nie zdziwiłabym się gdyby zamiast papieru toaletowego w łazience byłyby pieniądze.

Po minucie naszego bezsensownego wpatrywania się w Alec'a, chłopak nadal ogląda telewizor i nie kłopocze się opowiedzeniem nam o co mu chodziło.

   - Alec? - Blake unosi brew.

Chłopak obraca się do niego.

   - O co chodzi?

   - Zacząłeś o czymś mówić...

Nagle się ożywia.

   - Racja! Jedźmy na tę "historyczne wakacje"!

Kilka miesięcy temu, nauczyciel historii zabrał wszystkich uczniów uczących się historii i ogłosił, że odbędzie się wycieczka do Włoch, Grecji i Francji, gdzie będą mogli oni nabyć wiedzę na temat tych państw. Wtedy wszyscy o tym rozmawiali, jednak już po kilku tygodniach sprawa ucichła. Za niedługo trzeba będzie oddawać zgody na tę wycieczkę, więc prawdopodobnie znów będzie to gorący temat.

   - Słyszałem jak ktoś dziś o tym rozmawiał - kontynuuje Alec. - Tylko dwadzieścia pięć osób może pojechać.

   - Naprawdę sądzisz, że wszyscy z nas przejdą eliminacje? - zwraca uwagę Reece.

   - Tak? - odpowiada Alec. - Wszyscy tutaj są mądrzy. Oprócz Chase'a. Jednak on może przekupić radę szkoły, oferując jej milion dolarów.

   - To wredne. - Elle marszczy brwi i uderza Alec'a w ramię.

   - On ma rację - odpowiada Chase, poprawiając się na sofie.

   - Mówiąc że jesteś głupi? - pyta Amy, z lekkim uśmiechem.

   - Hej! - Alec posyła dziewczynie pogardliwe spojrzenie. - Nikt nie będzie nazywał mojego kolegi głupim.

   - Zrobiłeś to dosłownie kilka sekund temu. - Amy wywraca oczami.

   - Mój błąd - poprawia się Alec. - Ty nie będziesz nazywała mojego kolegi głupim. - Myślę, że Alec nie lubi Amy.

   - To ja decyduję kto nazywa mnie głupim, a kto nie - wtrąca Chase, spoglądając na Amy z uśmiechem. - Masz moje pozwolenie na nazywanie mnie głupim, kochanie.

Amy uderza się z placka w czoło.

   - Chciałem powiedzieć, że jestem pewien, że wszyscy pojedziemy na tę wycieczkę. A jeśli komuś z nas nie uda się przejść eliminacji, dam mu pieniądze, żeby się dostał.

   - To brzmi bardzo ryzykownie - komentuje Reece.

   - I bardzo nielegalnie - dodaję. - Poza tym czułabym się niekomfortowo biorąc od ciebie pieniądze.

   - Dlaczego musicie być tacy drażliwi? - narzeka Chase. - Przyjmijcie tę kasę. Jesteście strasznymi sztywniakami.

   - Na pewno zapiszę się na wycieczkę - odpowiadam. - Ale jeśli w rezultacie będziesz musiał zapłacić grube pieniądze, nie przyjmę propozycji.

   - Nie musisz - odpowiada Amy z lekkim uśmieszkiem. - Po prostu rozepnij bluzkę zanim spotkasz się z radą historyków.

Nie mogę powstrzymać swojego nagłego wybuchu śmiechu, na co Blake trąca mnie łokciem i pochyla się nad moim uchem.

   - Nie powinnaś śmiać się z jej żartów - szepcze, a ja kręcę głową i chichoczę.

   - Dlaczego nie przeszkadza ci wydawanie na nas pieniędzy? - pyta Elle. - Wydaje się to dla mnie dziwne.

   - To pieniądze moich rodziców. - Chase wzrusza ramionami. - Kilka tysięcy dolarów to dla nich nic.

   - Czyli wchodzimy w to czy nie? - pyta poirytowana Amy.

   - Przestań mówić o tym, jakbyś była częścią grupy. - Naskakuje na nią Blake. - Bo nie jesteś jej częścią i nigdy nie będziesz.

   - Odwal się Blake - warczy na niego Chase. - To mój dom, a ty jesteś gościem, więc musisz zaakceptować Amy. Jest częścią tej grupy.

Chłopak wzdycha i wywraca oczami, opadając na siedzenie i przyciąga mnie bliżej do siebie. Czuję że jest spięty więc kładę głowę na jego klatce piersiowej, a on zaczyna bawić się moimi włosami.

   - Przepraszam. Zachowałem się nieodpowiednio - mówi niechętnie.

   - Nic się takiego nie stało. - Chase wzrusza ramionami, natychmiast się uspokajając. - Więc chce ktoś pojechać na tę wycieczkę?

Wszyscy kiwają głową.

   - Ale nie zapomnijcie, że na tej wycieczce nie będzie zabaw i samych przyjemności - mówię. - To wyjazd szkolny, więc będziemy musieli zrobić rozkład i... - Blake kładzie dłoń na mojej buzi, ale kontynuuję. - ..wypełnić papiery i wszystko zaplanować. To wymaga przygotowań.

   - Nie dosłyszałem ostatniej części - przedrzeźnia mnie Blake, trzymając dłoń na moich ustach.

   - Powiedziałam, że trzeba będzie wypełnić papiery i wszystko zaplanować, bo to wymaga przygotowań - próbuje coś powiedzieć, ale mój głos jest stłumiony i niewyraźny.

   - Mhm, mhm - odpowiada, udając, że rozumie co mówię. - Więc zero papierkowej roboty i przygotowań? Wspaniale.

Nawet nie próbuje się z nim kłócić i odciągam jego dłoń od swoich ust, burcząc z niezadowolenia.

   - Więc ustalone. - Alec klaszcze w dłonie. - Jedziemy na wycieczkę!

Wszyscy wołamy radośnie z uznaniem, a Blake szturcha moje ramię, spoglądając na mnie z góry z uśmiechem.

   - Jak to brzmi? Ty. Ja. Wycieczka po świecie.

   - Matko, to brzmi jak urywek z jakiejś romantycznej noweli. - Śmieję się i na ciebie spoglądam, po czym obracam się do Blake'a. - Ale w ogóle mi to nie przeszkadza.

   - Może mogłabyś mi pokazać coś więcej, niż ostatniej nocy. - Puszcza do mnie oczko.

Spoglądam w bok.

   - Może.. - mruczę pod nosem zawstydzona.

   - Flirtujesz ze mną? - pyta Blake z niedowierzaniem, a lekki uśmiech błądzi po jego twarzy.

   - Tak.

   - Podoba mi się to - mamrocze pod nosem. - Masz teraz wiele na głowie. Jesteś reprezentantem naszej szkoły i jeszcze ta wycieczka. Musisz sobie z tym wszystkim poradzić.

Zastanawiam się przez chwilę nad jego słowami.

   - Tak. Poradzę sobie. To znaczy, jest z tym trochę pracy, ale nie zostanę oficjalnym reprezentantem przed końcem roku szkolnego, więc stanie się to po wakacjach. To będą moje ostanie wolne wakacje przed testem i rozpoczęciem ostatniego roku. - Wzdycham posępnie. Oprócz podekscytowania odczuwam również zdenerwowanie.

   - Poradzisz sobie - zapewnia mnie Blake, zauważając mój niepokój.

   - Dzięki. - Kiwam głową.

Kontynuujemy rozmowę o planach wycieczkowych, gdy nagle wstaje Alec i odchrząkuje.

   - Elle i ja mamy wam coś do powiedzenia.

   - Tak? - pyta Elle z widocznym zmieszaniem.

   - Tak skarbie. - Kiwa głową. - Uwaga wszyscy. Elle jest w błogosławionym stanie.

Wszyscy zgodnie wciągamy powietrze po usłyszeniu news'ów.

   - Jestem? - Elle unosi brew.

   - Tak. Ponieważ ma duże serce przepełnione miłością i to dlatego tak bardzo ją kocham. - Uśmiecha się głupkowato, nieświadomy jaki szok właśnie przeżyliśmy. Wydychamy powietrze z ulgą, a on wyciąga bombonierkę zza pleców i podaje ją Elle. - Szczęśliwej pierwszej rocznicy, kochanie.

   - Jesteś niesamowity. - Chichocze dziewczyna, biorąc od niego czekoladki i całuje go lekko w usta. - Dlatego cię kocham, chyba.

   - Chyba? - pyta nieusatysfakcjonowany. - Ahem, myślę, że zasługuję na trochę więcej niż 'chyba'. Przyniosłem ci czekoladki.

   - Pudełko jest puste, Alec - mówi z kamienną twarzą. Nie musi nawet otwierać bombonierki żeby wiedzieć, że nic w niej nie ma.

   - Przyniosłem ci pudełko - natychmiast się poprawia. - Co dla mnie masz, hmm?

   - Pamiętasz te grę na konsole, która tak bardzo chciałeś?

   - Masz dla mnie Legend of the Powerful Pony Crystal dwa? - piszczy.

   - Nie.

   - Aw! Cholera!

   - Jest małym chłopcem uwięzionym w ciele nastolatka.. - mamrocze Reece.

   - To trochę niepokojące - zauważa Chase.

   - Potwierdzam - zgadza się Alec.

* * *

Oficjalny koniec LWTBB.

A więc, nie pozostaje mi nic innego jak zaproszenie was na kolejne spotkanie z nową książką, która znajduje się już na moim profilu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top