⚜.17.⚜
-nie...
-tak Lila ale spokojnie jestem twoją parabatai kocham cię jak siostrę i nie pozwolę na to by coś ci się stało.
Przytuliłam ją a moje oczy zabłysły.
-dziękuję.
Pogłaskała mnie i rozpuściła moje warkocze.
-izzy..
-wlaśnie wygalasz w rozpuszczonych. O Jezu przypomniało mi się jak były takie długie długie hahaha! obudizlas się że snu w włosami roszpunki!
-ja... eee tak.
Usadziła mnie na fotelu a w tedy usłyszałam pukanie.
-ciociu izzy a jetsem tu mama?
-tak jetsem wchodź.
W tedy otworzył drzwi dużo wyższy od Crystal chłopak trzymał ją za rękę.
-crystal mówi że już macie się szykować na teleport z tego co wiem a pozatym uciekliśmy przed ...
-tatą, gonił nas ale narysowałam runę sobie odwrotnie ale jemu normalnie i schowlaam się w bibliotece na półce a tata nas szukał inwydawla się być rozbawiony.
-okej dziękuję że ją przyprowadzileś w szafce na dole są knopersyyy weź sobie w nagrodę -mrugł a ten się uśmiechał i pocałował w dłoń Crystal a potem odszedł.
-mamo Lucjan jetsem bardzo miły może iść z nami?
-nie, ale obiecuję że za dwa tygodnie znów się zobaczycie.
-ale...
-crystal proszę chodź rozczesać twoje włosy.
Ta usiadła na kolanach a ja wzięłam szczotkę i zaczęłam rozczesywać jejj włosy.
-mamo a ja będę mogła mieć parabatai jak ty?
-pozwole ci dopiero w tedy jak będziesz mieć tyle co ja gdy miałam parabatai...
-czyli ile sto!?-wywalila ręce do góry a izzy się uśmiechła.
-twoja mama miała w tedy 16 lat a ja 18.
-o rany.
Zaplotłam przód włosów w warkocza i woielam spinki które zawsze wczesywal mi Magnus, uśmiechłam się a jej niebieskie oczy popatzryly na nas.
-moge ubrać juz sukienkę?
-tak... izzy pamiętasz że musisz stać na dole?
-tak pamiętam a nie lepiej gdzieś es z boku i już miec portal?
-portal otworzysz chwilę po pełni jak już zabiorę Jonathana.
-jesteś pewna że chcesz tam iść z dzieckiem?
-ona nie, ale ja chcę sama iść-powiedziała małpka siłując się z sukienką.
Powoli robiło się ciemno, izzy zrobiła mi makijaż.
-mamo wyglądasz jak księżniczka.
-powiedziec ci coś?
Usadziłam ją na kolana.
-ja jestem księżniczką wśród nemfilim bo jetsem z rodu herondale. W niebie jetsem furka ważnego archanioła więc też jetsme księżniczką. A moja mama była królową nimf która przyniosła sztylety nimf dla nemfilim-spojrzałam na zdziwioną izzy -wiec jetsem księżniczką dla trzech gatunków.
-to prawie jak królowa.
-nie skarbie nigdy nie będę królowa ponieważ nie chce, w niebie ta część gdzie powinnam być jetsbdka mnie zamknięta, nemfilim nie usznają króla i królowej a nimfy prawie wyginęły.
-ohm.. dla mnie będziesz królową...
-oby
Time skip
Staliśmy przed wierzowcem.
-cudem się wyrwaliśmy z instytutu a twój żółw jest już tam gdzie powinien.
-dziękuję, mamo musimy tam wejść za parę minut ten chłopiec się obudzi.
Miała rację, wzięłam ją na ręce i wszedłam powoli do środka. Robiło się tam od demonów. Jednak gdyby nie runa która na rączce Crystal świeciła na fiolet pewnie już by krzyczała. Dziwne jej barwą jest fiolet myślałam że będzie czerń ale nie. Jej runy są fioletowe a nie złote jak nemfilim albo białe jak moje.
Wszedłam do windy mijając demony. Dzrżałam. Możemy tam wejść i nie wyjść już nigdy. Jednak ja obiecałam mu że po niego pujde.
-dobrze się czujesz ?
-doskonale
-a masz Stellę?
-lila mi ozdobiła patrz-wyjela Stellę która maila jej imię oraz gwiazdki i jakieś runy -poprosilam ją żeby mi pomogła więc w nocy jak spałaś poszła ze mną i robiliśmy ją ładna?
-piekna, a masz na wypadek broń?
-tak jeszcze są sparwdzalas czy się trzyma tych śmiesznych opasek na udo.
-wiesz ja takie też miałam musiałam takie nosić... ukrywałam w nich ważne rzeczy. Które pomagały mi w trudnych chwilach.
-mamo a to bezpieczne co robimy?
-nie skarbie ale twoja mama i dziadek jzu z nie takich rzeczy się ewakuowali. Raz wadlismy w gniazdo wrogich wampirów, w tedy była jadła.
-powiedz mi tom historię na sen.. tak jak to szeptasz gdy Alek śpi...
Uśmiechłam się a winda stanęła. Chwilę później zobaczyłam sale całą w niebieskich barwach i kwiatach. a na balkonie stała ona, sama matka demonów. Lilith.
-widze że jednak teskno ci do mego syna, nie powiadomiłaś instytutu o tym co robię, nie przyłożyłas ręki do blokowania demonów, jedyne co mnie zdziwiło to że zabials mojego pierwszego syna Emanuela.
-wrocil do nieba za kraty. Jestem za przebudzeniem Jonathana ale nic wiecej, nie chce wiecej śmierci niż to jest konieczne a to co chcesz zrobić z nim ubboku nie podoba mi się.
-jednak jesteś tu i chcesz świętować z nami.
-ja mam w sobie twoją krew, a to córka upadłego raczej nie przegapię uroczystości o której mówi całe piekło.
-nie, nie przyszłaś dlatego... kochasz go, to jest w głębi ciebie i wiesz o tym tak samo jak ja.
Kobieta poszeszla do mnie, cała była pokryta biżuteria tak że aż brzmiało. Miała czarną długą suknię i długie ostre paznokcie, jejj makijaż tak jak poprzednio był mocny. Zbyt mocny ale chyba chcę zakryć te szkaradna twarz, już wiemy czemu Adam wolał Ewę. Pozatym ona jak przypuszczam jest bardziej drapieżna...
-nawet jeśli to nic to nie znaczy. Jestem szczęśliwa z alekiem.
-na pewno?-spojrzała mi w oczy-czy na pewno jesteś szczęśliwa z mężczyzną który tak bardzo trzyma się clave? może złamał parę rzeczy ale myślisz że nie chce tego naprawić? Jesteś szczęśliwa z człowiekiem który jest w stanie zrobić wszytko dla twardego prawa ale prawa?
-kazdy chce mieć łaskę clave by nie być ściganym, moja rodzina uciekała przed clave bo była nimfami i satyrami. Prawo to prawo a ja jak narazie je łamię więc mój przyszły mąż naprawia to.
-a panna lydia?
-jaka to panna ta dziewczyna skończy w piekle już ja ...
-o to zadbasz? jesteś taka jak ja, Adam przystojny wysoki umięśniony o czarnych oczach. Kochałam go prawie tak jak moje dziecko-wskazała na trumnę.-staneła po między nami Ewa, smukła piękna dziewczyna rude włosy zielone oczy ona przypomina lydie prawda? właśnie historia lubi się powtarzać, wiesz co ja zrobiłam by miał za swoje gdy nasz romans się skończył bo nie dałam mu dziecka? tedy nie wiedziałam że lilie Kwiaty aniołów mogą pozwalać na dzieci międzygatunkowe na hybrydy.
-co zrobiłaś?
-roskochałam w sobie Lucyfera już i tak miał duże ego, zrobiłby dla mnie wszytko i tak się stało, dał owoc Ewie a ta mężowi razem zostali wygnani z ogrodu eden a ten po krutce znikł. Mnie i kochanka stron ono w nowy wymiar gdzie zostałam królową.
Mała słuchała tej opowieści i wtulała się we mnie, usiadłam z kobietą przy stole. Pojawił się przedemną kieliszek z winem oraz sok marchewkowy.
-zapoczątkowałam życie grzechu, yin i yang, dobro i zło, ogień i woda, miłość i nienawiść, ciemnośc i światło... długo by wymieniać przeciwności ty jesteś tym co jasne piękne dobre, a mój syn to co ciemne i złe a najpiękniejszy Jet tu Wojtek że oba bez siebie nie istnieją, zawsze się przyciągają, pragną, rządają. Pij to tylko wino nie otruje mojej córki masz moją krew a to znaczy że jesteś taka jak ja w małej połowie ale jednak.
Poczułam jak pełnia zaczyna na mnie działać.
-juz czas, i sądząc po twojej minie nimfo potrzebujesz pocałunku inaczej zaniesz się starzec i płonąć podejdź ze mną wskrzesimy mego syna.
-mamo?
Moją głowę przyćmiły obrazy. Zapomniałam że moja nimfią część potrzebuje tego czego potrzebuje. Zmieniłam forme na te nimfią a kobieta złapała moją dłoń utrzymując mnie jeszcze na tyle by dotrzeć do trumny.
Zobaczyłam go. Miał wianek że stokrotek na głowie, jego ciało było czale we krwi która teraz spływała. Wyglądał na znacznie starszego, jego włosy były nadal białe ale rysy twarzy były już mocniejsze niż w tedy gdy go poznałam. Lilith nacieka mój nadgarstek i zaczęła nim nakrapiac trumnę że szkła, byal jasna przez co mrużyła oczy a szyba się stapiała. Moja córka chowała się w moich nogach.
-John wstań-wyszeptalam powoli opadając.
-trzumaj się dziewczyno jeszcze tylko kilka sekund i cię uratuje.
Jego oczy się otwarły były piękne zielone oczy które widziałam tamtego dnia gdy się przebudziłam.
Kobieta puściła mnie przez co upadłam na ziemię a małpka klękla nademną k wzięła moją twarz w dłonie.
-mamo co się dzieje?
-mamusia zapomniała że w pełnię nimfa we mnie chce czegoś bardzo ważnego.
-mamo nie zamykaj oczy nie wolno.
Widziałam jak przez mgłę Jonathana który idealnie czysty ubiera się w coś i klęka nademną.
-wrocilaś po mnie
-obiecałam...
Szeplam a on pogłaskał mnie po policzku.
-czy ja mogę...
-musisz
Szeplam i wtedy poczułam ciepłe wargi chłopaka na swoich. Czułam jak moja energia powoli wraca, zatopilam rękę w jego włosach.
-tak! tak! mówiłam że tak jest mówiłam ci lilio nie powstrzymasz tego.
-moja mama całuje go tylko dlatego że może jej być krzywda, ona kocha Aleka mojego tatę.
-nie pyskuj młoda damo, twoja mama kocha ich obu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top