ROZDZIAŁ 10
Teraz
Marzenia małej Kiry i smutna prawda, że się nie spełnią.
Jak miałam około ośmiu lat marzyłam o wielu rzeczach.
Bardzo dużo było marzeń zupełnie nieracjonalnych i niemożliwych do spełnienia. Jednak wciąż zapisywałam wszystko na kolorowej karteczce, w której rogach narysowane były krzywe serduszka i kwiatki.
Teraz trzymam tą kartkęi czytam swoje pierwsze marzenie, które zapisałam na magicznej karteczce:
CHCE MIEĆ KONIA, I TO RÓRZOWEGO, ŻEBY ŁADNIE PASOWAŁDO MOJEJ SUKIĘKI.
Może i pierwsze trzy słowa są realne... choć w sumie to nie do końca. A to z tej przyczyny, że mieszkaliśmy wtedy w centrum miasta i to jeszcze na piątym piętrze. Nawet jeśli znalazłabym jakiegoś konia miniaturkę, to i tak nie miałby gdzie się paść... Poza tym kto by trzymał konia w mieszkaniu?! Ale dla dziewczynki w wieku ośmiu lat wszystko było możliwe i nie przejmowałam się tym, że koń nie miałby co jeść i gdzie stać. Ważne, żeby był. Koniec, kropka.
A to, że koń powinien być różowy, wydaje się niemożliwe. Pamiętam jak tłumaczyłam rodzicom o co mi chodzi, a oni wmawiali mi, że nie ma różowych koni – wmawiali mi, bo nie brali pod uwagę jednej, istotnej sprawy. Konia zawsze można by było przemalować.
Ale tak jak teraz patrzę na to zdanie i na wszystkie błędy ortograficzne, uznaję, że byłam naprawdę uroczym dzieckiem, pragnącym tego co każda inna dziewczynka.
Drugim marzeniem, które czytam sobie z szerokim uśmiechem na ustach, jest:
CHCĘ ZOSTAĆ KSIĘŻNICZKĄ, A POTEM POŚLUBIĆ ŚLICZNEGO KSIĘCIA NA BIAŁYM KONIU. A. I JESZCZE CHCĘ MIESZKAĆ W PAŁACU ZE SZKŁA.
To marzenie jest zupełnie niemożliwe, a oto kilka prostych powodów:
a)To niemożliwe, żebym została księżniczką, bo 1)nie pochodzę z rodziny królewskiej 2)nie znam żadnych książąt, którzy mogliby ze mnie uczynić księżniczkę.
b)Może i na tym świecie żyje paru książąt, ale każdy z nich ma albo ponad dwadzieścia lat i jest już zaręczony lub ma żonę, albo jest tak stary, że niedługo nie będzie go na tym świecie. Zostają mi jeszcze książęta mający niespełna roczek, ale jakoś nie zamierzam czekać aż dorosną, a poza tym będę od nich starsza o ponad piętnaście lat. Chyba jednak podziękuję.
c)Pałac ze szkła jest niemożliwy do zbudowania. Konstrukcja się po prostu nie utrzyma.
Chyba rozwiałam wszelkie wątpliwości tymi powodami i nie zamierzam dalej o tym myśleć.
Reszta marzeń jest trochę bardziej realna, bo zapisywałam je jak byłam już trochę starsza i myślałam o normalnym świecie, a nie o wyimaginowanym.
Ale jedno marzenie wprawia mnie w smutek.
CHCĘ WEJŚĆ DO WODY BEZ LĘKU I NAUCZYĆ SIĘ PŁYWAĆ.
To marzenie zapisałam chyba rok temu. Można je uznać za błahe, ale wcale takie nie jest.
Bardzo chcę nauczyć się pływać, ale nie mogę tego zrobić. Mam potworny lęk przed wodą, a bez wody nie ma pływania.
Kiedyś – czyli dwa lata temu – było inaczej. Brechtałam się w wodzie jak dziecko, ale nawet wtedy nie umiałam pływać. Ale przynajmniej nie bałam się wody jak pies burzy.
Nie mogę wejść do basenu, bo od razu się topię. Nie próbuję nawet wziąć wdechu, bo siły mnie opuszczają. Po prostu idę na dno jak cegła.
Mam traumę sprzed roku i unikam wody jak ognia.
I nigdy, ale toprzenigdy nie zostanę już sama na basenie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top