5️⃣
Sobotni poranek. Jednak nie mam siły na nic. Spróbowałam wstać. Byłam tak zmęczona, że nie mogłam się ruszyć. Byłam zmęczona tym wszystkim. Po kilku latach, zmęczyłam się. Muszę w końcu odpocząć. Zero dni wolnych od czterech lat. Nie wiem jak ja funkcjonowałam. Bez kontaktu z ludźmi. Niby sukces ale jednak nie... Muszę odpocząć...
Znowu to samo. Wstałam z ogromnym bólem głowy. Ten sen mnie przytłacza. Przynajmniej nie słyszę już tych głosów. Myślę, że dokonałam właściwego wyboru. Wkrótce się przekonam...
+-+
Szesnasta. W drzwiach zauważyłam uśmiechniętego Peter'a.
- Dzień dobry... Lucy- powiedział wesoło.
- Dzień dobry Peter, wejdź- odpowiedziałam. Parker wszedł do pomieszczenia i od razu poczułam się lepiej...
- Pomóc ci w czymś, przynieść ci coś?- zapytał Peter.
- Nie trzeba. Nadal pracuję nad tym samym projektem, nic nie potrzebuję- odpowiedziałam.
- A tak właściwie co to za projekt?- zapytał z zaciekawieniem chłopak.
- Nowy sprzęt do głównego laboratorium w siedzibie T.A.R.C.Z-y- odrzekłam.
- Do T.A.R.C.Z-y?! To super!- powiedział podekscytowany Parker. Zaśmiałam się lekko, a na twarzy chłopaka pojawiły się rumieńce.
- Nic specjalnego. Zawsze robię dla nich takie rzeczy. Sporo za to płacą- uśmiechnęłam się.
- Te wszystkie rzeczy robisz tylko dla nich?- zapytał.
-Tak. W sumie wyręczam Starka w wielu rzeczach, które robił kiedyś i teraz może zająć się swoimi własnymi projektami.- odpowiedziałam. - Dzięki temu też Stark jest mniej zdenerwowany, czyli mniej irytujący- zaśmiałam się.- ale tylko odrobinkę- Peter również się zaśmiał.
+-+
Niedzielny poranek. Jednak nie mam siły na nic. Spróbowałam wstać. Byłam tak zmęczona, że nie mogłam się ruszyć. Byłam zmęczona tym wszystkim. Po kilku latach, zmęczyłam się. Muszę w ko...
Obudziłam się w środku tego strasznego snu. Okropny ból głowy. Wstałam i poszłam do kuchni po tabletki na ból głowy, które zalecił mi lekarz z T.A.R.C.Z-y. Tabletka bardzo szybko zadziałała. Poszłam do salonu i włączyłam telewizor pierwszy raz od nie wiem jak dawna. Brakowało mi tego. Brakowało mi nie robienia nic potrzebnego, bycia niepotrzebnym. Choć wtedy brakowało mi bycia kimś ważnym, kimś potrzebnym.
Spojrzałam na zegarek. Ósma rano. Napisałam do Olivii, że dzisiaj nie będzie mnie w pracy. Muszę odpocząć. Przeglądałam kanały w telewizji, dopóki nie natrafiłam na artykuł o kolejnym wyczynie Spiderman'a z pomocą Iron Man'a.
- Nie ma to jak zobaczyć "tatę" w telewizji- powiedziałam szeptem.
+-+
Godzina dziewiąta rano. Pierwszy raz od kilku lat mam dzień wolny. Muszę to wykorzystać. Wstałam z kanapy i poszłam do mojej sypialni. Ubrałam się jak nastolatka. Jak normalna nastolatka. Pierwszy raz w życiu. Tony kupił mi te ubrania, bo chciał bym chociaż na jeden dzień odpoczęła, była normalną nastolatką.
=Peter Pov=
- Czemu jesteś taki smutny Peter?- zapytała mnie ciocia May.
- Smutny? Nie, nie jestem smutny... jestem... zmęczony, w nocy grałem z Ned'em online- skłamałem.
-Mnie nie oszukasz Pete. W te dni kiedy masz staż w tej firmie jesteś weselszy, niż w inne dni- odparła.
- Co? Nie! Tak ci się tylko wydaje ciociu- odpowiedziałem zestresowany.
- Szef jest lepszy niż Tony Stark?- zapytała.
-Szefowa...w moim wieku- powiedziałem lekko speszony.
- No Pete, nie spodziewałabym się, że zakochasz się w swojej szefowej- zaśmiała się.
-Co?? Nie!! Ja nie zakochałem się w niej!- odpowiedziałem zawstydzony. Chwilę później ktoś zadzwonił do mnie. Lucy. Odszedłem od stołu bez słowa i odebrałem.- Halo?
-Cześć Peter, tu Lucy, czy masz dzisiaj czas?- zapytała.
- T-tak, czemu pytasz?- odpowiedziałem.
- Może przełożymy jutrzejszy dzień pracy na dziś? Tylko tak jakby w plenerze- odparła Lucy.
-Dobrze- odrzekłem.
-Okej, to może być za piętnaście minut, lokalizacje ci wyślę- powiedziała.
- Dobrze- odpowiedziałem.
- To do zobaczenia- powiedziała wesoło i rozłączyła się.
- Do zobaczenia...- powiedziałem szeptem.
- Kto dzwonił?- zapytała się ciocia May.
- Szefowa, jutrzejszy dzień pracy mam przełożony na dzisiaj, muszę już iść, kocham cię!- krzyknąłem wychodząc.
- Uważaj na siebie, też cię kocham!- odkrzyknęła.
*Lucy Pov*
Czekałam na Peter'a w wyznaczonym miejscu. Byłam tutaj tylko raz w swoim całym życiu, ale bardzo mi się tu spodobało. Ujrzałam Parker'a.
- Cześć Peter- przywitałam się wesoło.
- Cześć Lucy, wyglądasz...
- Jak normalna nastolatka, co nie?- uśmiechnęłam się.
- Tak- odpowiedział Peter.- o co chodzi z tą pracą w plenerze?
- Pierwszy raz od kilku lat zrobiłam sobie dzień wolny od pracy. Chcę przynajmniej na jeden dzień poczuć się jak normalna nastolatka. Szczerze mówiąc nie wiem co robią normalne nastolatki, a ty jesteś jedyną osobą w moim wieku, którą znam, więc no- przerwałam na chwilę by złapać tchu.- pokażesz mi jak to jest być nastolatkiem?
++++++++++++++++++++++++++++++
Dzisiaj dopiero drugi rozdział, ale wenę mam ogromną. Dopiero na piątym rozdziale zmieniłam perspektywy, jestem z siebie dumna xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top