2️⃣

A nie, jednak nic specjalnego. Takie same informacje jak u innych źródeł. Tylko bardziej szczegółowo, jak na S.H.I.E.L.D przystało. Adres szkoły, oceny, znajomi itd. Przejrzałam to wszystko, ale nadal nie miałam pojęcia, co on mógłby tutaj robić. Zadzwoniłam do Starka.

-Coś się stało?- standardowo zaczął Stark. Traktował mnie jak rodzoną córką, choć ja nigdy nie traktowałam go jak taty.

-Co ten młody ma u mnie robić?- zapytałam.

- Dotrzymywać ci towarzystwa- odpowiedział spokojnie Stark.

- Ughh, towarzystwo jakiegoś dzieciaka nie jest mi potrzebne- odpowiedziałam wkurzona.- umiem o sobie zadbać sama. Nie potrzebuję zbędnych osób w moim życiu.

- Lucy, nie wmawiaj sobie, że zamienienie kilku zdań w tygodniu ze mną, Jess czy twoją asystentką zaspokaja twoje życie towarzyskie.- odparł.- Nie wliczam w to imprez, na których pijesz do nieprzytomności.

- Nie piję tak dużo! - krzyknęłam. Tony od kilku miesięcy wytyka mi to, że mam problemy z piciem, choć według mnie to nieprawda. On sam nie był święty.

- Lucy, musisz mieć kogoś, do rozmowy, kogoś kto odciągnie cię od tego nałogu i kogoś kto pomoże ci w trudnych momentach.

- Nie potrzebuje takiej osoby!- krzyknęłam wkurzona, po czym rozłączyłam się. W złości rzuciłam telefonem o ścianę- kurwa- szepnęłam. Potrzebuje kogoś kto wyciągnie mnie z nałogu... Jakiego nałogu?! Szybciej stwierdziłbym, że praca to mój nałóg, a nie alkohol. Nie piję go przecież codziennie. Zazwyczaj...
Moje rozmyślenia, przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę!- krzyknęłam. Drzwi otworzyły się a w nich ukazała się Olivia i Peter.

- Panno Jones, Pan Parker został już oprowadzony po firmie- powiedziała Olivia.

- Dobrze, Olivio możesz już iść. Peter, wejdź proszę.- powiedziałam, po czym Olivia wyszła z pomieszczenia, a Peter niepewnie wszedł.- Boisz się?- zaśmiałam się lekko.- Nie ma czego, siadaj- odparłam wskazując na krzesło, na którym chłopak po chwili usiadł. Wyglądał na przestraszonego i zestresowanego. Ciekawe jak wyglądał na rozmowie o prace u Starka.- Dobra przejdźmy do rzeczy. Z firmą już się zapoznałeś i wiesz gdzie wszystko mniej więcej jest, tak?- Peter kiwnął głową na tak. Czy te dziecko w ogóle umie mówić, czy relacje z płcią przeciwną nie za dobrze mu wychodzą? A może jedno i drugie. Mniejsza z tym, przekonam się już niedługo.- Jesteś bardzo małomówny Parker...

-P-przepraszam... jestem bardzo zestresowany...- no i w końcu dziecko przemówiło! 

-Nie masz czym się stresować. Przejdźmy do kwestii twojego stanowiska w tej firmie. Na początek zwyczajny staż. No wiesz, takie typowe rzeczy, będziesz też trochę wyręczał moja asystentkę Olivie- powiedziałam, a Peter kiwnął głową.- co prawda jest to staż, ale w mojej firmie, za staż również dostaje się wynagrodzenie na zachętę. Z początku będzie to dwieście dolarów miesięcznie. Będziesz pracował cztery razy w tygodniu, włącznie z weekendem na pół etatu, czyli na cztery godziny. Masz może przy sobie twój plan lekcji ze szkoły? Od razu ustaliła bym twoje godziny pracy- zapytałam. Chłopak wyjął z plecaka kartkę papieru i mi ją podał. - Dobrze... To może być w poniedziałki, środy, piątki i soboty od 16 do 20?- zapytałam, a chłopak kiwnął głową. Chyba znowu odebrało mu mowę...- Okej, no to co, zaczynamy od jutra? Spóźnić możesz się max. dziesięć minut, z dłuższych spóźnień, bez uzasadnionego powodu, wyciągam konsekwencje, zrozumiane?
- Tak, panno Jones- odpowiedział. No i głos mu powrócił!
- Dobrze, to widzimy się jutro o szesnastej. Możesz już iść- powiedziałam.
- Do widzenia- powiedział Peter wychodząc. No na cichego nastolatka i przegrywa jest nieźle zbudowany. O Boże, i ten tyłek! Kurde, takie przemyślenie o płci przeciwnej miewam tylko po dużej dawce alkoholu. Naprawdę dużej...

++++++++++
Mam bekę z ostatnich przemyśleń Lucy o Peterze 😂😂😂

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top