What ever you call me

National City

Obudziłam się i sięgnęłam po telefon. Szósta rano. Nim odłożyłam telefon dostałam wiadomość od Alex.

ALEX👩🏻‍🔬

Pamiętasz, że masz wolne?🤨

Na co mi wolne?🤔

Ledwo wyszłaś z ostatniej misji! Zapomniałaś już?🤨

Ale nic mi nie jest.🙄 Badałaś mnie nawet🤨

Ale się martwię o ciebie i dyrektor Henshaw też🥺

I co ja mam niby robić?🤨

Trzymać się z dala od D.E.O😁

Ale ja kocham swoją pracę🥺

Wiem😅

Nie cierpię wolnego😒

No i co ja mam niby robić? Może odwiedzę Kare? Albo zadzwonię do Lois, bo w sumie dawno nie gadałyśmy. Moje pierwsze wolne w życiu. Wstałam i poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Akurat, gdy miałam usiąść zadzwonił mój telefon. Pewnie Alex chce się upewnić, że odpoczywam. Przeszłam się po swój telefon i gdy go zabrałam z szafki zaskoczyło mnie kto do mnie dzwoni.

Co słychać Lois?

U mnie w porządku, za to ty widziałam w swoim żywiole

Jakim żywiole?

Praca w terenie jako agentka

A tak, wróciłam do tego

Cieszy mnie to

Ale nie po to dzwonisz prawda?

Nie, chciałam cię uprzedzić tylko

Uprzedzić?

Tak, niedługo pewien dziennikarz zjawi się w National City

I co to ma wspólnego ze mną?

Jest trochę niezdarny, więc jakbyś mogła...

Nie ma sprawy i tak będę się nudzić przez jakiś czas

Dzięki, jesteś wielka

I się rozłączyła.

- Nie ma za co Lane-

Zjadłam i poszłam się przebrać. Założyłam czarne dresy, sportowy stanik, na to szara koszulkę na ramiączkach i szare buty. Po drodze zabrałam telefon i słuchawki.

Upięłam jeszcze włosy i wyszłam z domu. Włączyłam muzykę i uznałam, że mogę chociaż pobiegać. Za to chyba Alex nie będzie zła. Mam tylko nie pracować a bieganie to nie praca nie? Jest spokojny, miły i słoneczny dzień. Ludzie idą do pracy a ja mam siedzieć na dupie i nic nie robić. Może chociaż odwiedzę Cat albo spotkam Olsen'a. Ucieszy się, że mam wolne i przy okazji zmyje mi głowę, ale trudno. Wróciłam do domu, wzięłam prysznic, dokładnie się umyłam truskawkowym żelem a następnie spłukałam z siebie pianę i wychodząc owinęłam się ręcznikiem. Czas się przebrać. Wyciągnęłam z szafy jeansy i biały T-shirt.

Po drodze do łazienki zgarnęłam komplet bielizny i przebrałam się. Rozczesałam włosy, zrobiłam delikatny makijaż i wyszłam z łazienki. Wychodząc zabrałam kluczyki, kurtkę , włożyłam buty i napisałam do Olsena, że wpadnę do CatCo z wizytą. Zamknęłam za sobą drzwi i wsiadłam na swój motor. Kocham jeździć moją bestyjką, więc może później pojadę na przejażdżkę albo popracuję przy niej. W końcu po godzinnej jeździe dotarłam pod budynek CatCo. Weszłam do budynku i od razu wskoczyłam do prywatnej windy Cat. Jak jechałam na górę to ktoś napisał do mnie, ale jakoś nie chciało mi się tego sprawdzać. W końcu drzwi windy się otworzyły.

- Roxanne?-

Zapytał zdzwiony Winn.

- Co robisz w windzie panny Grant?-

- Aktualnie stoję-

- Widzę, ale to winna panny Grant i...-

- Nie zje mnie za to-

Mówiąc to wyszłam z windy i stanęłam bliżej niego.

- Nie byłbym tego pewien-

- Więcej wiary Winn-

- No proszę, mój ulubiony rudzielec-

Odwróciłam się i ujrzałam nikogo innego jak samego Olsen'a.

- Mój ulubiony fotoreporter-

I nim się obejrzałam zostałam zamknięta w przyjacielskim uścisku.

- Co tu robisz Roxie?-

- W pracy uznali, że za dużo pracuję i powinnam wziąć wolne-

- A ty znasz takie słowo?-

- Nie i dlatego tu jestem. Tu zawsze się coś dzieje-

- Nie da się zaprzeczyć-

- To wy się znacie?-

Zapytał zaskoczony Winn.

- Poznałam go przypadkiem w czasie dziennych plotek z Lois-

- Lois? Lois Lane?-

- Zgadza się-

- Supermana też znasz?-

- On chyba nie lubi federalnych-

Wzruszyłam ramionami.

- Kawy?-

- Z wielką chęcią-

- Roxanne, miło, że zaszczyciłaś nas swoją obecnością-

No to po mnie.

- Cat-

Odwróciłam się do niej uśmiechając się.

- Świetnie wyglądasz-

- Prowadzę CatCo, więc muszę wyglądać-

- Słusznie. Pewnie jesteś zajęta, więc już pójdę-

- Mamy do porozmawiania-

Trup jak nic.

- Pani kawa, Panno Grant-

- Dziękuję Kiro. Zadbaj, żeby nikt nam nie przeszkadzał-

Poleciła Karze.

- Piłaś już swoją poranną kawę?-

Zwróciła się do mnie.

- Właśnie miałam iść z Olsenem, ale poczeka ta kawa-

- W takim razie wypijesz ją u mnie w biurze-

I zaczęła iść w stronę swojego biura a ja posłałam przyjacielowi przepraszające spojrzenie i poszłam za Cat. Zmyje mi głowę jak nic. Usiadłam na kanapie a Cat zajmowała się jakimiś swoimi sprawami. Po piętnastu minutach, które wydawały się jak wieczność zjawił się James z kawą dla mnie.

- Dzięki-

Szepnęłam na co skinął głową i wyszedł. Normalnie by pewnie rzucił jakimś żartem, ale teraz jak czeka mnie ścięcie nie odezwał się słowem. Siedziałam i czekałam aż Cat się odezwie.

- Dlaczego nie powiedziałaś, że się przeprowadzasz?-

Mogłam nie przychodzić.

- Dlaczego nie wspomniałaś o przeniesieniu?-

Dam jej z siebie wszystko wyrzucić to może przeżyję.

- Dlaczego nic nie wiem? Mam nadzieję, że chociaż przestałaś się zadawać z Lois-

Upiłam łyk kawy.

- Jaka dobra ta kawa, taka nie za gorzka nie za słodka i w idealnej temperaturze. Chcesz?-

- Roxanne, na litość boską! Czy ty w ogólę pomyślała, że się martwię o ciebie?!-

- Przecież pisałam i co jakiś czas dzwoniłam-

- Ale przestałaś. Przestałaś mnie odwiedzać, przestałaś pisać, dzwonić i odbierać telefon-

- Wiesz, dlaczego-

Odpowiedziałam szeptem. Rozległy się jej kroki a po chwili usiadła obok mnie.

- Słońce, przecież wiesz, że jesteś mi bliska. Nie tylko ja się o ciebie martwiłam-

Wreszcie spojrzałam na nią.

- Bardzo się rozczarował?-

- Po prostu za tobą tęskni i jest smutny, bo ty jesteś smutna-

- Widzę, że zawaliłam bardziej niż myślałam-

- Wiem, że Thomas wiele dla ciebie znaczył, ale pamiętaj, że masz mnie i Carter'a-

Uśmiechnęłam się delikatnie.

- Panno Grant... Oh przeszkodziłem w czymś?-

Odezwał się jakiś mężczyzna wchodząc do gabinetu Cat. Od razu się ożywiła i wstała a ja wyjęłam telefon, żeby zobaczyć co napisała Lois. Wzięłam do ręki kubek i otworzyłam wiadomość. Clark Kent? Coś kojarzę.

- Co sprowadza Clarka Kenta do mojego biura? Nudno w Daily Planet?-

Omal się nie oplułam.

- Wszystko dobrze?-

Zwróciła się do mnie Cat a ja się uśmiechnęłam.

- Muszę tylko zadzwonić do pewnej dziennikarki-

I wybrałam numer Lois. Odebrała od razu.

Lane, mogłabyś opisać tego dziennikarza?

Ale którego?

Tego którego mam pilnować

Wysoki, nosi okulary, zielone oczy, ciemne włosy...

A w National City jest, bo?

Ma jakiś wywiad, Perry mu zlecił

I zupełnym przypadkiem ja mam go pilnować?

Jest trochę niezdarny a poza tym panna Grant go uwielbia

I mam go pilnować przed nią czy przed potknięciem się?

No bardziej przed nią

Jesteś pewna?

Tak, czemu pytasz?

Bo zupełnie przypadkiem zjawia się, gdy mam wolne

To akurat naprawdę przypadek

Jak fakt, że Daily ma zdjęcia z wczorajszej akcji?

Co? Z jakiej akcji?

W porządku, sama się dowiem

I rozłączyłam się nim zaprotestowała. Schowałam telefon do kieszeni kurtki, wstałam i podeszłam do Cat i dziennikarza.

- Jesteś Clark Kent, zgadza się?-

- Tak-

- Świetnie. Mogę zadać kilka pytań?-

Zestresował się i zaczął zastanawiać się co ma zrobić. Dobrze, że noszę dokumenty ze sobą zawsze. Wyjęłam z kieszeni kurtki swoja legitymację.

- Agentka Rowens. Pracuję dla FBI i jako że zostałam poproszona o ochronę dla pana i robię to będąc na przymusowym urlopie wszystko jest nieoficjalne a pytania są w mojej standardowej procedurze ochrony-

Widząc, że Cat zamierza coś powiedzieć powstrzymałam ją.

- Nie teraz. Zamieszkuje pan Metropolis i pracuje pan jako dziennikarz Daily Planet?-

- Tak-

- Współpracuje pan z niejaką Lois Lane?-

- Zgadza się-

- Groziła panu?-

- Nie, nigdy. Przyjaźnimy się-

- Obawia się pan panny Grant?-

- Niby czemu miałbym?-

- Ja tutaj jestem od zadawania pytań, nie pan-

- Nie obawiam się panny Grant-

- Jaki jest pana cel wizyty w National City i w CatCo?-

- Mam do przeprowadzenia wywiad i uznałem, że panna Grant może wiedzieć, gdzie szukać osoby, z którą mam przeprowadzić wywiad-

- Czy wywiad ma coś wspólnego z wczorajszymi wydarzeniami w National City?-

- Tak-

- Czy tak wygląda kobieta, z którą ma pan przeprowadzić wywiad?-

I pokazałam mu moje zdjęcie w służbowym umundurowaniu, gdy jestem w terenie.

- Tak, ale niestety nie wiem kim jest, dlatego tu przyszedłem-

- Świetnie. Dziękuję za pańską szczerość i poświęcony czas. Proszę sobie pozwiedzać miasto, bo wywiadu nie będzie-

- Słucham?-

- To co pan słyszał. Wywiadu nie będzie i proszę przekazać Lane, żeby następnym razem się bardziej postarała-

- Nie rozumiem-

- Ja jestem kobietą ze zdjęcia, więc mnie pan szukał i przypadkiem znalazł, ale wywiadu nie będzie, bo ich nie udzielam od ośmiu lat-

Nie wyglądał na przekonanego.

- CatCo też ma te zdjęcia prawda?-

Zwróciłam się do Cat.

- Zapewne są u pana Olsen'a-

- Świetnie-

Wyjęłam od razu telefon.

JIMMY📸

Masz jeszcze zdjęcia z wczoraj?🤨

Tak a co?🤔

Mógłbyś przynieść wszystkie jakie macie?🤔

Gdzie?🤨

Do biura Cat

Jasne, daj mi tylko chwilę

Czekam😇

Odłożyłam telefon i dopiłam kawę.

- Mogłaś być troszkę łagodniejsza-

- Cat, ja nie mam całego dnia na czekanie aż dziennikarz znajdzie właściwą wymówkę na moje pytanie-

- Jestem pewna, że by cię nie okłamał-

- Ale za długo myślał nad odpowiedzią a tak załatwiłam to w chwilę-

- Ja mu się nie dziwię. Wprawiłaś go w zakłopotanie i twoja uroda go oczarowała. Za długo siedziałaś za biurkiem-

- Pewnie masz rację-

Westchnęłam.

- Clark? Co tu robisz?-

Odezwała się Kara wchodząc do środka a ja się odwróciłam w jej stronę.

- Co tu robisz Kiro? Masz coś ważnego?-

- Pomyślałam, że może to się przydać Roxanne-

I podała mi torebeczkę i napój.

- Co to?-

- W środku jest babeczka. Wybrałam najlepszą jaką mieli i twoja ulubiona waniliowa Latte-

- Skąd wiedziałaś?-

- Przeczucie-

Uśmiechnęła się.

- Dzięki-

Odwzajemniłam uśmiech i wyszła a po niej zjawił się Olsen.

- Jak prosiłaś. Wszystkie zdjęcia jakie mamy-

- Dzięki Jimmy. Przy okazji, świetna kawa-

- Jak widzę masz już nową-

- Od Kary. Troskliwa z niej przyjaciółka-

- Cała Kara. Cześć Clark-

- Cześć Jimmy-

- Jak będę potrzebny to pisz-

- Się wie-

Wyszedł a ja wręczyłam dziennikarzowi zdjęcia.

- Proszę przejrzeć i podzielić się później z nami wnioskami-

Clark

Idąc przez CatCo miałem nadzieję, że dostanę tu odpowiedź na swoje pytanie i liczyłem spotkać kuzynkę, ale nie było jej. Może panna Grant ją gdzieś wysłała? Wszedłem do biura panny Grant z nadzieją, że mi będzie mogła pomóc.

- Panno Grant... Oh przeszkodziłem w czymś?-

Chyba musiałem w czymś przeszkodzić, bo z kimś rozmawiała, ale nie wyglądało to na rozmowę z pracownikiem. Gdy tylko mnie zauważyła uśmiechnęła się i wstała.

- Co sprowadza Clarka Kenta do mojego biura? Nudno w Daily Planet?-

Zapytała mnie panna Grant a dziewczyna, z którą przed chwilą rozmawiała prawie się opluła kawą.

- Wszystko dobrze?-

Zwróciła się do niej panna Grant a ona się uśmiechnęła.

- Muszę tylko zadzwonić do pewnej dziennikarki-

I wybrała czyjś numer. Ciekawe kim jest ta dziennikarka. Zna Lois? Tylko dlaczego jest na nią zła? I dlaczego tak mi się przygląda. Rozłączyła się i nie wyglądała na zadowoloną z rozmowy. Schowała telefon do kieszeni kurtki, wstała i podeszła do nas.

- Jesteś Clark Kent, zgadza się?-

- Tak-

- Świetnie. Mogę zadać kilka pytań?-

Po co te pytania? To jakiś test? O co tu w ogólę chodzi? Nagle wyjęła jakiś dokument i mi go pokazała. FBI?

- Agentka Rowens. Pracuję dla FBI i jako że zostałam poproszona o ochronę dla pana i robię to będąc na przymusowym urlopie wszystko jest nieoficjalne a pytania są w mojej standardowej procedurze ochrony-

Panna Grant chyba chciała coś powiedzieć, ale została powstrzymana.

- Nie teraz. Zamieszkuje pan Metropolis i pracuje pan jako dziennikarz Daily Planet?-

- Tak-

- Współpracuje pan z niejaką Lois Lane?-

- Zgadza się-

- Groziła panu?-

- Nie, nigdy. Przyjaźnimy się-

- Obawia się pan panny Grant?-

- Niby czemu miałbym?-

- Ja tutaj jestem od zadawania pytań, nie pan-

- Nie obawiam się panny Grant-

- Jaki jest pana cel wizyty w National City i w CatCo?-

- Mam do przeprowadzenia wywiad i uznałem, że panna Grant może wiedzieć, gdzie szukać osoby, z którą mam przeprowadzić wywiad-

- Czy wywiad ma coś wspólnego z wczorajszymi wydarzeniami w National City?-

- Tak-

- Czy tak wygląda kobieta, z którą ma pan przeprowadzić wywiad?-

I pokazałam mu moje zdjęcie w służbowym umundurowaniu, gdy jestem w terenie.

- Tak, ale niestety nie wiem kim jest, dlatego tu przyszedłem-

- Świetnie. Dziękuję za pańską szczerość i poświęcony czas. Proszę sobie pozwiedzać miasto, bo wywiadu nie będzie-

- Słucham?-

- To co pan słyszał. Wywiadu nie będzie i proszę przekazać Lane, żeby następnym razem się bardziej postarała-

- Nie rozumiem-

- Ja jestem kobietą ze zdjęcia, więc mnie pan szukał i przypadkiem znalazł, ale wywiadu nie będzie, bo ich nie udzielam od ośmiu lat-

Ale na zdjęciu, które my mamy nie widać twarzy czy nawet koloru włosów, więc dlaczego mam jej wierzyć?

- CatCo też ma te zdjęcia prawda?-

Zwróciła się do panny Grant.

- Zapewne są u pana Olsen'a-

- Świetnie-

Wyjęła telefon i napisała SMSa do James'a. Odłożyła telefon i dopiła kawę.

- Mogłaś być troszkę łagodniejsza-

Upomniała agentkę.

- Cat, ja nie mam całego dnia na czekanie aż dziennikarz znajdzie właściwą wymówkę na moje pytanie-

Wymówkę? Ja po prostu nie wiem po co to wszystko i czemu Lois się tym nie zajęła, skoro się znają.

- Jestem pewna, że by cię nie okłamał-

- Ale za długo myślał nad odpowiedzią a tak załatwiłam to w chwilę-

- Ja mu się nie dziwię. Wprawiłaś go w zakłopotanie i twoja uroda go oczarowała. Za długo siedziałaś za biurkiem-

Z tym zakłopotaniem to ja się zgodzę, ale czy jestem oczarowany jej urodą? Ciężko powiedzieć.

- Pewnie masz rację-

Westchnęła.

- Clark? Co tu robisz?-

O Kara, wróciła. Może mnie wybawi z tej sytuacji.

- Co tu robisz Kiro? Masz coś ważnego?-

- Pomyślałam, że może to się przydać Roxanne-

Ona ją też zna? Może to córka panny Grant i dlatego zna się z Karą? Tylko ten rudy i zachowanie nie bardzo pasują.

- Co to?-

- W środku jest babeczka. Wybrałam najlepszą jaką mieli i twoja ulubiona waniliowa Latte-

- Skąd wiedziałaś?-

- Przeczucie-

Uśmiechnęła się do swojej znajomej.

- Dzięki-

Odwzajemniła uśmiech i Kara wyszła a po niej zjawił się Jimmy.

- Jak prosiłaś. Wszystkie zdjęcia jakie mamy-

- Dzięki Jimmy. Przy okazji, świetna kawa-

- Jak widzę masz już nową-

- Od Kary. Troskliwa z niej przyjaciółka-

- Cała Kara. Cześć Clark-

- Cześć Jimmy-

- Jak będę potrzebny to pisz-

- Się wie-

Wyszedł a agentka wręczyła mi zdjęcia.

- Proszę przejrzeć i podzielić się później z nami wnioskami-

Sporo tego. Usiadłem na kanapie i zacząłem przeglądać zdjęcia.

- Muszę na chwilę wyjść. Nie strasz Clarka jak mnie nie będzie-

- Słowo federalnej-

Panna Grant wyszła a ja zostałem sam z agentką, która przysiadła się do mnie. Wzięła do ręki jedno ze zdjęć i zaczęła mu się przyglądać.

- Szkoda, że Jimmy odwiesił aparat. Może by zrobił lepsze zdjęcia-

Odłożyła je i wzięła kolejne.

- Wspomniał też, że tylko Superman zwraca się do niego Jimmy. No ja też, ale nie mówimy o mnie. Dziwny zbieg okoliczności, że ty też go tak nazwałeś-

- Widocznie nie wspominał, że więcej osób tak do niego mówi-

Odłożyła zdjęcie i spojrzała na mnie.

- Tak, pewnie zapomniał wspomnieć o tobie, tylko jakim byłby przyjacielem, gdyby nie wspomniał o tobie?-

- Mnie o tobie nigdy nie wspomniał-

- Bo ja nie istnieje, tak jak teoria o tym, że ty i Superman to ta sama osoba-

- Ja? Podobny do Supermana? W ogólę, jestem zwykły...-

- Nie warto Clark-

Odezwała się Kara wchodząc do środka.

- Ona wie-

Oznajmiła kuzynka a agentka przytaknęła.

- Skąd?-

- Nie martw się ani Kara ani Olsen cię nie wydali. Jak mówiłam, wiem, jak zwraca się do Olsen'a Superman-

- I jesteś świetna w swojej pracy. Mnie też całkiem szybko przejrzała-

- Kwestia wprawy. W końcu nie zostaje się federalnym na ładne oczy-

- A po co wam te zdjęcia?-

- Kochana Lois uznała, że twój kuzyn będzie zdolny mnie podejść i zdobędzie wywiad-

- Nie udzielasz przecież, Lois też to wie-

- Może liczyła, że zareaguje jak Cat, gdy widzi Clarka-

- Nie chcę wiedzieć więcej. Wracam do swoich obowiązków-

I wyszła.

- Też tak reagowałam w takich sytuacjach jak Kara-

- Oburzała się pani jak ktoś pani bliski się komuś podobał?-

- Wystarczy Roxanne. Tak, ale wtedy byłam dzieciakiem i nie bardzo rozumiałam-

- Ale przestałaś?-

- Tak bo dorosłam, zrozumiałam te reakcje i sama tego doświadczyłam-

Roxanne

Zebrałam zdjęcia.

- Nie bardzo rozumiem-

Odezwał się dziennikarz. Uśmiechnęłam się, wstałam z kanapy i wyszłam z gabinetu Cat.

- Gabinet Olsen'a jest na tym piętrze?-

- Tak, ale jak chcesz to mu zaniosę-

- Trafię-

- Jesteś wieczorem wolna?-

- Zależy, ile mi zejdzie na rozmowach z Lois-

- Chcesz ją odwiedzić w Metropolis?-

- Oczywiście. Ma sporo mi do wytłumaczenia. Z resztą nie tylko mnie-

- Już mnie opuszczasz Roxanne?-

Odezwała się Cat zjawiając się obok nas.

- Skoro mam wolne a Lois namieszała to mogę to wyjaśnić osobiście-

- Kiro zarezerwuj...-

- Nie ma takiej potrzeby-

Przerwałam jej.

- No nie mów mi, że masz zamiar tam jechać tym swoim motorem-

- Nie, ale nie ma potrzeby, żeby Kara rezerwowała mi bilety. Poza tym muszę dać znać szefostwu-

- No tak, ale odwiedzisz mnie jeszcze?-

- Masz moje słowo, że będę wpadać przed pracą na kawę-

- Kiro zanotuj to. Teraz się nie wykręcisz-

Uśmiechnęła się do mnie a ja tylko pokręciłam głową.

- Jesteś niemożliwa. Do zobaczenia wkrótce-

I skierowałam się w stronę biura Olsena. Oddałam mu zdjęcia, przekazałam mu, że będę tu wpadać częściej i skierowałam się do wind.

- Roxanne, zaczekaj-

Zatrzymała mnie Kara nim wsiadłam do windy.

- O co chodzi?-

- Daj znać jakbyś potrzebowała pomocy-

- Jasne-

I weszłam do windy, ale zanim drzwi się zamknęły przytrzymałam je.

- Kent, idziesz?-

- A tak, idę-

Pokręciłam głową i zaczekałam na dziennikarza. Gdy wsiadł, puściłam drzwi.

- Długo znasz Lois?-

Zagadnął.

- Ta relacja jest trochę skomplikowana-

Jak wszystkie od pewnego czasu. W końcu wyszliśmy z budynku. Mogłam jednak poprosić Karę o pomoc.

- Musisz mi zaufać-

- Co?-

- Mówiłem, że musisz mi zaufać. Polecimy tam razem-

- Ano tak, tak będzie chyba szybciej-

- Zdecydowanie. Karze chyba ufasz?-

- Nie latam z nią nigdzie, jeśli o to pytasz-

- Ale jako przyjaciółce ufasz prawda?-

To też jest skomplikowane.

- Ale pamiętaj, znam twoją tożsamość i wiem, gdzie cię znaleźć-

Uśmiechnął się tylko i po chwili stał obok mnie Superman.

- To jak?-

Podałam mu rękę licząc, że nie pożałuję tej decyzji.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top