Kitten
Derek
Skoro jest wieczór i mam spokój to mogę zadbać o swoje auto. Zatrzymałem się na stacji benzynowej i ledwo wysiadłem a dobiegła moich uszu jakaś kłótnia. Naprzeciwko w aucie siedziała jakaś para i dziewczyna krzyczała na chłopaka. Żałuję, że wyszedłem z domu.
- Nie zwalaj wszystkiego na Serafine! Ona nigdy Ci nie wadziła!
- Jest głupia-
- Głupia? Głupi to jesteś ty, bo myślałeś, że się o niczym nie dowiem-
Dobra, zmieniłem zdanie. Koleś ma przewalone u dziewczyny.
- O czym niby?-
- Wiesz co? Zgrywaj idiotę gdzieś indziej-
Wysiadła z auta, trzasnęła drzwiami i szła przed siebie. To trochę niebezpieczne, żeby szła gdzieś sama nocą. Zostawiłem kasę na ladzie, wsiadłem do auta i pojechałem za dziewczyną, ale gdy tylko usłyszała dźwięk silnika zaczęła biec. W pewnym momencie odbiła w stronę lasu. Co ona wyrabia? Wysiadłem i pobiegłem za nią w głąb lasu. Nagle zniknęła mi z oczu.
- Camille!-
Usłyszałem wołanie jej chłopaka, ale ani jego ani jej nie było nigdzie widać.
- Potrafisz wejść na drzewo?-
Jakieś światła. Zdecydowanie za dużo ich tutaj.
- Obróć się-
Odwróciłem się a moje oczy akurat były przystosowane do aktualnej pory dnia. Widząc moje oczy uśmiechnęła się.
- To jak z tym drzewem? Pokona Ciebie czy ty je?-
Ona tak poważnie? Niech się lepiej przesunie.
- Świetnie, potrafisz skakać. Teraz nie otwieraj oczu i...-
Umilkła nasłuchując.
- Kurwa-
Mruknęła cicho i przycisnęła mnie do drzewa.
- Ani. Drgnij-
Powiedziała to bardzo cicho, ale jak dla mnie było to wyraźne. Światła zaczęły się zbliżać do drzewa a dziewczyna przylgnęła do mnie.
- Camille! Skarbie, no nie gniewaj się!-
- Żeby gołąb ci nasrał na ten twój ryj-
Wymruczała wtulając się bardziej we mnie i rozległo się ciche pomrukiwanie jak u kota. Gdzieś tu jest kot? Otworzyłem na chwilę oczy i spojrzałem w dół. Dziewczyna się uśmiechała a mruczenie dobiegało od niej.
- No kotku nie bądź taka! Dam Ci kociej miętki!-
Jej całe ciało się spięło na jego słowa.
- Nie chowaj się i tak wiem, że tu jesteś-
- Wydrapię mu zaraz te oczy-
Otworzyła oczy i przykucnęła na gałęzi wpatrując się w mrok. Nagle zeskoczyła i przewróciła kogoś.
- Naprawdę myślałeś, że jak zgasisz latarkę to wystarczy?-
- Nie jestem sam-
- Ja też nie-
Chyba nie miała na myśli mnie? Nagle padło na nią światło latarki w którym błysnęły jej pazury a po chwili rozległ się przeraźliwy krzyk.
Camille
Schowałam pazury i podniosłam się.
- Mam nadzieję, że to Cię czegoś nauczy. Łowco-
Co za kretyn. Thomas się podniósł i zaczął zwiewać ze swoimi kumplami.
- Amatorzy-
Prychnęłam pod nosem a bok mnie wylądował chłopak, z którym stałam na drzewie.
- Czym jesteś?-
- Kocimiętka powinna sama Ci wyjaśnić kim jestem-
Spojrzałam na niego z założonymi rękoma.
- Kotołak a ty?-
- Wilkołak-
- Wilkołak? One nie mają czerwonych albo złotych tęczówek?-
- Zgadza się, ale ja jestem wyjątkiem-
- W takim razie dzięki Panie wyjątek za niewydanie mnie Łowcą-
Puściłam mu oczko i miałam zamiar już iść, ale mnie zatrzymał.
- Zaczekaj, wiedziałaś kim jest twój chłopak?-
- Tak, ta scenka na stacji paliw to był mały pokaz, żeby go zwabić i nastraszyć-
Nie do końca wiedziałam co w tej chwili wyraża jego mimika twarzy, ale olałam to.
- Może Cię odwiozę?-
- Martwisz się, że mały kotek zgubi się w ciemnym lesie?-
- Uznam to za zgodę-
Wyszliśmy z lasu i przy wejściu stało piękne czarne Camaro.
- Masz gust-
Mruknęłam zadowolona i wsiadłam do jego auta. Podróż do mojego domu nie zajęła nam zbyt wiele czasu, bo mieszkałam całkiem niedaleko lasu.
- Więc masz na imię Camille?-
- Dla przyjaciół Cami, ale może też być Kotek-
Uśmiechnęłam się zadziornie do wilkołaka.
- A ty masz jakieś imię czy po prostu mam mówić wilkołak?-
- Derek-
- Więc Derek, co skłoniło kogoś takiego jak ty by iść za obcą dziewczyną?-
- Uznałem, że nie powinnaś sama iść nocą gdziekolwiek-
- Cóż za troska-
Mruknęłam z uśmiechem i poszłam do swojej sypialni. Przebrałam się w swój strój na Halloween i wróciłam do salonu, gdzie stał wilkołak.
- Pracujesz z dziećmi i je tak rozbawiasz?-
Zapytał zaskoczony widząc moje przebranie.
- Z drzewa spadłeś? Mamy Halloween i czas się zabawić-
- Moje życie to jedno wielkie Halloween-
Mruknął skwaszony.
- Właśnie dlatego trzeba się bawić-
- Ty chyba nie mówisz poważnie?-
Spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
- Urodziłam się taka, więc czasem trzeba się poczuć jak człowiek-
- Urodziłaś się taka?-
Zapytał zaskoczony.
- No tak-
Wzruszyłam ramionami.
- Chodź zabawimy się. Wszyscy Cię pokochają. Złapałam go za rękę i wyciągnęłam z domu. Na nasze szczęście zabawa była w pobliżu mojego domu. Było mnóstwo przebierańców. Przedzieraliśmy się przez tłum aż dotarliśmy do mojej paczki. Stały przed nami króliczek Playboy'a, wiedźma i wampirzyca.
- Nooo w końcu jesteś-
- Za naszym kotkiem jak zwykle każdy się ogląda-
- I nie tylko-
- Dajcie spokój dziewczyny-
Machnęłam na ich słowa ręką.
-Przy okazji to jest Derek-
Wskazałam wilkołaka obok mnie.
- No wreszcie porzuciłaś tego dziwaka-
- Ale ten jest jakiś ponury i bez przebrania-
- Oh, jest nowy w tym świecie-
Na ich twarzach pojawił się szok i niedowierzanie.
- Ale, że nigdy?-
Przytaknęłam im.
- Cóż ma w takim razie, że to ty jesteś jego przewodniczką po tym świecie-
Wampirzyca puściła mi oczko. Jeszcze przez chwilę rozmawiałyśmy o totalnych głupotach, ale w międzyczasie nie umknęło mi, że dziewczyny praktycznie ślinią się do wilkołaka, który ma je gdzieś, bo gapi się na mnie.
- Chodź, zatańczymy-
Brak jakiejkolwiek reakcji.
- No Ponuraku, nie daj się prosić. Trzeba ich rozruszać-
- Ale ja...-
Już miał zaprotestować, gdy odezwała się Chloe.
- Żadnych „ale". Tej kobiecie się nie odmawia-
I popchnęła nas w samo serce zabawy. Prze jakiś czas tylko mnie obserwował, ale w końcu dołączył. Było widać, że to nie jego bajka. W końcu znudziło mi się bycie w centrum zabawy i wyciągnęłam go w spokojniejszą część.
- I co, było źle?-
- To nie moja bajka-
- Ciężko tego nie zauważyć. W sumie nie tylko to było niezauważalne-
- Co?-
- Nie umknęło mi to jak na mnie patrzysz-
Stał i po prostu patrzył na mnie trawiąc co do niego powiedziałam. Podeszłam do niego, ujęłam jego twarz w swoje dłonie i pocałowałam go. Nie stawiał się, właściwie to podobało mu się i odwzajemnił pocałunek na co się uśmiechnęłam. Wzięłam go za rękę i z powrotem wróciliśmy do mnie.
- I co, nadal nie wiesz o czym mówiłam?-
Zapytałam go zadziornie się uśmiechając.
- Nie, nadal nie wiem o co chodzi-
Nachylił się do mnie i pocałował mnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top