Heartbreaker pt.II

24h później

Impreza była tak dobra, że potrzebowałam odespać więcej niż zwykle. Gdy się obudziłam miałam całkiem sporo nieodebranych od Starka i kaca giganta. Przeholowałam. Wzięłam telefon i oddzwoniłam do niego.

Isabelle wszystko gra?

Błagam, nie krzycz

Masz kaca?

Kaca giganta. Musiałam przespać więcej niż zazwyczaj

Czyli nie dasz rady przyjść?

Daj mi tylko chwilę okay?

Rozłączyłam się, wzięłam prysznic i przebrałam się w czarną koszulkę na ramiączkach ze sznurowaniem na środku, spodniami z różą do tego czarna torebka i obowiązkowo okulary przeciw słoneczne. Wsiadłam do auta i ruszyłam do Stark Tower. Gdy w końcu dotarłam czekała mnie jeszcze jazda windą. Oparłam się o ścianę i przymknęłam oczy. Chyba umrę za chwilę.

- Izzy?-

Podskoczyłam z przerażenia.

- Chryste Tony, nie strasz mnie-

- Stałaś tak od dłużej chwili-

- Ale błagam nie tak głośno-

Wyszłam w końcu z windy i popatrzyłam na geniusza.

- No to o co biega?-

- Jesteś pewna, że jesteś wstanie pracować?-

- Potrzebuję tylko coś na kaca-

- Załatwione-

Udaliśmy się do kuchni. Usiadłam na stołku i oparłam głowę o dłoń.

- Było warto?-

- Zawsze warto-

- Trzymaj, to powinno Cię postawić na nogi-

Postawił przede mną jakiś płyn. Nie pytając co to wypiłam duszkiem. Ohyda, ale skoro ma pomóc to nawet dokładkę wezmę. Po chwili mój żołądek przypomniał, że jeszcze nie jadłam. No tak, śpieszyłam się. Jednak kac trochę uniemożliwiał mi skupienie się.

- Pozwolisz, że coś zamówię?-

- Jasne, nie krępuj się-

- Coś chcesz?-

- Dzięki, jadłem już-

Kiwnęłam głową i zamówiłam zestaw śniadaniowy z McDonalda. Pół godziny później miałam swoje śniadanie.

- No to do czego jestem Ci potrzebna?-

- Pamiętasz te pliki co Ci pokazywałem?-

- Tak średnio-

- Mniejsza. Wiem, że mówiłaś, że nie korzystasz ze swoich zdolności, ale mogłabyś zrobić wyjątek?-

- Zależy o co chodzi-

- No taki jeden gościu z innej planety chce sobie zagarnąć naszą piękną planetę-

- Co ja bym miała robić?-

- Pomóc nam. Jeśli oczywiście możesz-

- Nie ma problemu, ale powiedzmy będę taką ostatecznością. Asem w rękawie-

- Mnie to pasuje-

- To cudownie-

- Będzie problem żebyś została tu na kilka dni?-

- Nie. Widzimy się za godzinę?-

- Jasne-

Wróciłam do siebie i do torby spakowałam strój do ćwiczeń, komplet ubrań i inne potrzebne rzeczy. Jako że po takim kacu zawsze robiłam się strasznie głodna zahaczyłam o galerię handlową i wzięłam jedzenie na wynos. Po dotarciu pod wieżę, wyjęłam torbę i udałam się do Starka, po drodze jedząc chińszczyznę. J.A.R.V.I.S powiadomił mnie, że jestem oczekiwana w sali konferencyjnej. Żeby nie tracić czasu teleportowałam się tam. Akurat, gdy weszłam Tony coś mówił.

- No jesteś w reszcie-

- Sorka Tony, ale sam wiesz, jak to jest-

- Wiem. Usiądziesz?-

- Jasne-

Zajęłam miejsce obok jakiejś dziewczyny i skupiłam się na jedzeniu co nie trwało długo. Wpadłam w jakiś trans.

- Hej wszystko dobrze?-

- Izzy?-

- Wiesz co? Chyba mi to zaszkodziło. Kontynuujcie swoje spotkanie a ja się przewietrzę-

Nie dając nikomu czegokolwiek powiedzieć wyszłam na zewnątrz. Musiałam odetchnąć świeżym powietrzem. Co to cholera było? Myślałam, że mam to za sobą. Coś musi być na rzeczy. Gdy tak rozmyślałam ktoś do mnie podszedł.

- Wszystko w porządku?-

- Chińszczyzna i kac to nie najlepsza kombinacja. Wszystko w porządku-

Uśmiechnęłam się i wróciłam po swoją torbę a następnie teleportowałam się na siłownię. Przebrałam się i skupiłam się na ćwiczeniach. Musiałam oczyścić umysł a to był jedyny skuteczny sposób. Po dwóch godzinach wreszcie wrócił spokój. Akurat, gdy wyszłam spod prysznica, ktoś wszedł na siłownię. Jednym ruchem ręki zamieniłam ręcznik na ubrania. Wyszłam zobaczyć o co chodzi i ujrzałam jakiegoś wysokiego mężczyznę, który się rozglądał jakby kogoś szukał.

- Zgubiłeś kogoś?-

- Szukałem Ciebie. Stark prosi żebyś przyszła-

Wzięłam torbę.

- Jasne-

- To przekażę...-

Nim dokończył teleportowałam się do Starka.

- Chciałeś mnie widzieć?-

- Wszystko gra?-

- Wpadłam na moment w trans, nic poważnego-

- Na pewno?-

- Tak, to nie jest groźne. Jeśli robię to świadomie mogę to wykorzystać, jeśli jest to nieświadome to jest to bez użyteczne-

- Nie bardzo wiem o czym mówisz, ale wierzę, że już okay-

- Yup-

- To mogę skorzystać z tego asa w rękawie?-

- Jest potrzebny?-

- Tak, nasz więzień nie chce gadać a ty mogłabyś...-

- Pogrzebać mu w głowie?-

- Zgadza się-

- Jeśli tylko tyle to nie ma sprawy-

Razem z Tonym udaliśmy do pozostałych.

- Skończyły nam się opcje-

- Nie do końca. Jest jeszcze jedna-

- Mów-

- Isabelle pójdzie pogadać z jelonkiem-

- Bez urazy, ale co może mu zrobić zwykła asystentka?-

Czyli wiedzą, że jestem asystentką. Spojrzałam na nich.

*Przynajmniej ładna*

*Ciekawe co potrafi?*

*Zwykła asystentka nam nie pomoże. Stark już chyba postradał zmysły, żeby posyłać tam swoją dziewczynkę*

- Wypraszam sobie, nie jestem jego dziewczynką. Mam nadzieję, że znasz takie słowa jak przepraszam i dziękuję, bo będziesz musiał ich użyć-

- Isabelle?-

Spojrzałam na Starka.

- Daj mi dwie godziny. Jeśli mi się nie uda przyznam, że jestem zwykłą asystentką-

- A jak nie?-

- Jak nie to będzie ciekawie-

- W takim razie zaprowadzę Cię do naszego więźnia-

Kiwnęłam głową i podążyłam za geniuszem. Kilka poziomów niżej i dotarliśmy do celi. Tony życzył mi miłej zabawy i wrócił do reszty. Poczułam, jak próbuje wedrzeć mi się do głowy.

- Tak na pierwszej randce wchodzić do głowy? Nie uprzejmy jesteś-

Zaskoczyłam go tym. Otworzyłam cel i weszłam by bliżej się przyjrzeć.

- Jakaś dziewczynka ma mnie zmusić do gadania? Żałosne-

- Żałosny to jesteś ty-

Nim zareagował zderzył się ze ścianą.

- Zaraz wyśpiewasz mi wszystko co chce wiedzieć-

- Nie dasz rady-

Odnalazłam myśli Tonyego by sprawdzić, czy widzą co się dzieje. Gdy się upewniłam, że wszystko widzą uśmiechnęłam się do nich.

- Masz dwie opcje. Możemy porozmawiać jak ludzie albo wyciągnę to z Ciebie siłą-

- Nie mam zamiaru rozmawiać z żałosną midgarką-

- W takim razie pobawimy się-

Grzebanie w głowie odpadało tak jak manipulacja, więc trochę poobijamy tą śliczną buzię a szkoda. W trakcie, gdy nawzajem się atakowaliśmy udało mi się go rozproszyć i wejść mu do głowy.

*Jednak lubię tą midgarkę. Odważna i pewna siebie a to lubię. Ma w sobie coś niezwykłego*

Uśmiechnęłam się tylko i przyszpiliłam go do ściany.

- Zmieniłeś zdanie i chcesz porozmawiać?-

- Możliwe-

- Jak zmienisz zdanie to daj znać-

Postanowiłam mu troszeczkę pomóc i podsunęłam ciekawy obraz, który bardzo mu się spodobał.

- Jesteś bardzo intrygująca jak na midgarkę. Nie sądziłem, że możesz być tak... interesująca-

- Mogę być nie tylko interesująca-

Położyłam dłoń na jego klatce i spojrzałam w jego zielone oczy uśmiechając się. Nachylił się do mnie a moja dłoń powędrowała na jego szyję i zacisnęłam dłoń.

- Teraz powiesz mi wszystko co chcę wiedzieć a w nagrodę może dostaniesz to co widziałeś-

- A jeśli nie zgodzę się?-

- Cóż będziesz mógł zobaczyć, jak miażdżę twoje serce, ale wtedy obawiam się, że będę miała twojego brata na głowie-

- Nie jesteśmy braćmi-

- Jak sobie tam chcesz. Dawno nie wyrywałam serc, więc chętnie sobie przypomnę jaką daje to satysfakcje-

- Przecież nie da się wyrwać serca. Nawet jeśli to od razu następuje zgon-

- Nie jeśli ja to robię-

Wciąż widziałam u niego pogardę dla mnie, ale i niedowierzanie co mnie ucieszyło.

- Pogarda i niedowierzanie. Jak ja to uwielbiam, gdy moje ofiary żywią takie uczucia a później to przerażenie, gdy widzą swoje serce w mojej dłoni i ten ból, gdy je ściskam. Wspaniałe uczucie-

Jednym sprawnym ruchem wyjęłam jego serce i mu je pokazałam. Już nie był taki pewny siebie. Gdy powiedział mi wszystko co chciałam wiedzieć oddałam mu serce.

- Miło było poznać i współpracować-

Odwróciłam się, żeby wyjść z celi, ale chwycił moją rękę.

*Co z tym co mi pokazałaś?*

*No nie wiem, czy zasługujesz*

*Powiedziałem Ci wszystko co chciałaś wiedzieć*

*Pod przymusem*

Spoglądał na mnie tymi swoimi zielonymi oczami i liczył, że ulegnę. Przewróciłam tylko oczami a następnie obdarowałam go namiętnym pocałunkiem i wyszłam. Gdy wróciłam do pozostałych panowała grobowa cisza.

- Ktoś robił notatki czy powtórzyć?-

Cisza. No cóż trochę potrwa nim wszystko przetrawią.

- W takim razie zostawię Was samych-

Jako że zdarzyło mi się tu już raz nocować, wiedziałam, gdzie iść a raczej, dokąd się teleportować. Jako, że w pokoju był laptop postanowiłam z niego skorzystać i sprawdzić jak sytuacja z moim kursem. Akurat zdążyłam na zajęcia. Wyjęłam tylko coś do pisania i skupiłam się na tym co było ważne. W między czasie ktoś się zjawił, ale ignorowałam ten fakt, bo to było ważne. Dopiero gdy się skończyło odwróciłam się.

- Powiedz, że to była grupowa manipulacja i wcale nie wyjęłaś mu serca-

- To było naprawdę-

- Poważnie?-

- Wiem, szokujące. Za jakiś czas wam przejdzie, ewentualnie mogę usunąć to wspomnienie-

- Isabelle!-

- O nie! Nie będziesz mi tu robił żadnych wyrzutów sumienia czy pretensji. Sam poprosiłeś o pomoc doskonale wiedząc co potrafię!-

- Nie musiałaś tego robić!-

- Nie musiałam Ci również ufać a zrobiłam to. Zupełnie niepotrzebnie-

Spojrzałam na niego z rozczarowaniem.

- Cóż, wykonałam swoje zdanie a z resztą poradzisz sobie sam-

Wyrzuciłam go z pokoju, wzięłam prysznic, zmieniłam ubrania i postanowiłam coś obejrzeć, bo było jeszcze za wcześnie na sen. W trakcie filmu ktoś postanowił mi przeszkodzić.

*Wiem, jak to jest być takim*

*Wejdź mi jeszcze raz do głowy bez mojej wiedzy a twoje serce będzie tylko kupką popiołu*

*Wybacz, to był jedyny sposób, żeby dyskretnie się z Tobą skontaktować*

*Czego chcesz?*

*Zejdziesz do mojej celi?*

*Nie. Nie mam nastroju na jakiekolwiek kontakty między ludzkie czy czymkolwiek tam jesteś*

Nic nie odpowiedział. Właśnie, że nie wie, jak to jest, gdy cała rodzina jest nastawiona przeciwko Tobie a ty jeszcze samemu ich w tym utwierdzasz stając się złoczyńcą. Postanowiłam zejść do salonu i naleć sobie czegoś mocniejszego. Niestety nie było mi dane długo cieszyć się samotnością. Wstałam z zamiarem powrotu do pokoju jednak zostałam zatrzymana. Odwróciłam się.

- O co chodzi? Chciałeś przeprosić? Podziękować? Wyrazić pogardę czy może strach?-

- Dlaczego to zrobiłaś?-

- Dlaczego co zrobiłam?-

- Nie udawaj głupiej-

- Wiele rzeczy dzisiaj zrobiłam, więc musisz być dokładny-

- To w celi-

- Jesteś zazdrosny, że pocałowałam więźnia a nie Ciebie czy chodzi Ci o wyrwane serce?-

- Nie jestem zazdrosny. Ktoś taki jak on nie zasługuje na takie uczucia-

- Bo jest zły?-

- Jest mordercą. Zabił 80 osób w dwa dni!-

Zaśmiałam się.

- Mało-

Spojrzał na mnie zdziwiony a ja dolałam sobie whisky.

- To dużo-

- Dużo to by było 100 albo 200 w dwa dni-

- Na studiach tego nie uczą-

- Na studiach nie, ale doświadczenie już tak-

Chwycił mnie za nadgarstek, pociągnął do siebie i spojrzał mi w oczy. Na jego twarzy malował się gniew.

- Stark powinien Cię zamknąć w celi tak jak Lokiego-

- Widocznie potrzebował złoczyńcy, który będzie wstanie poskromić innych złoczyńców-

- Powinien trzymać Cię w celi i to z dala od ludzi-

- A co boisz się, że zginiesz w nocy?-

*Jest w niej coś...*

- Oh ty nie boisz się śmierci, tylko tego, że poznam twoje myśli. Zabawne jest to twoje roztargnienie-

Przycisnął mnie do ściany. Trafiłam.

- Chyba wiem co będę robić w nocy-

Spoglądając mu w oczy uśmiechnęłam się i zniknęłam.

Tony

Chyba powinienem ją przeprosić. Może i posunęła się za daleko, ale uratowała nam tyłki. Wybrałem się do jej pokoju, zapukałem i zaczekałem chwilę jednak nikt nie odpowiadał. Uchyliłem drzwi, ale nikogo nie było. Pewnie siedzi przy barze. W momencie, gdy tam dotarłem ujrzałem Izzy, która ewidentnie była zła. Chwilę po tym jak weszła dostrzegłem, że kogoś za sobą wlecze.

- Masz do niczego zabezpieczenia. Trzymaj, Jelonek Ci chciał zwiać-

I przywlekła go do mnie a ja spojrzałem na nią zdzwiony.

- Co ja mam go pilnować?-

- Skąd wiedziałaś, że uciekł?-

- Czytam w myślach-

Przewróciła oczami i powlokła Jelonka za sobą do pokoju jednocześnie klnąc pod nosem z niezadowolenia.

Isabelle

Co za matoł. Związałam go i popchnęłam na krzesło a sama usiadłam na łóżku.

- Trzeba być skończonym idiotą, żeby uciekać wiedząc, że w pobliżu jest drugi telepata-

- Moja droga, ja to zaplanowałem-

Zaskoczył mnie.

- Chciałeś żebym Cię przyłapała na ucieczce? W jakim celu?-

- Skoro nie chciałaś przyjść do mnie to ja musiałem jakoś przyjść do Ciebie-

- Po co?-

- Widzisz spodobała mi się ta wizja, którą mi przedstawiłaś-

- Więc o to chodzi. Jelonek jest spragniony-

- Można to tak nazwać-

- To bądź dalej spragnionym Jelonkiem. Ja idę spać. Pamiętaj, że kombinowanie jest złym wyborem-

Reszta nocy przebiegłą bez zakłóceń. Gdy rano wstałam Loki nadal był tam, gdzie go zostawiłam i słusznie. Przebrałam się w swój strój do ćwiczeń a następnie wywlokłam go z powrotem do jego celi. Jako że byłam już w Stark Tower mogłam sobie pozwolić na dłuższy i bardziej intensywny trening. Standardowo udałam się do parku, żeby pobiegać. Po przebiegnięciu 30 kilometrów wróciłam do wieży i skupiłam się na treningu siłowym. Oczywiście jak zwykle, gdy coś tu robiłam musiał ktoś mi przeszkodzić. Sprawdziłam kto przyszedł. No proszę Pan roztargniony się zjawił, więc mogę wrócić do swoich zajęć. Przez cały czas czułam jego wzrok na sobie.

- Uważaj, bo się zakochasz w złoczyńcy a tego byś nie chciał przecież-

- Isabelle?-

- Słucham Stark-

- Masz chwilę?-

- Nie-

- No cóż, chciałem tylko żebyś wiedzieć, że nie powinienem był tak reagować wczoraj-

Kiwnęłam głową i wyszłam. To były przeprosiny czy coś? W sumie bez różnicy. Zrobiłam swoje i pora wracać do swojego życia i swoich problemów. Wzięłam prysznic, zmieniłam ubrania, zabrałam swoje rzeczy i skierowałam się do wyjścia. Jednak ktoś po drodze mnie zatrzymał.

- Lady Isabelle, opuszczasz już nas?-

Odwróciłam się. To chyba brat Lokiego.

- Wykonałam swoje zadanie i nie jestem tu mile widziana, więc wracam do swojego życia-

- Wielka szkoda, ale jestem rad, że mogłem poznać-

- Miło mi to słyszeć-

To trochę dziwne. Uśmiechnęłam się i opuściłam budynek. Wrzuciłam torbę na siedzenie pasażera i ruszyłam w drogę powrotną.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top