Heartbreaker
2012 r. Nowy Jork
Kolejne studia ukończone z sukcesem. Z rodziną dalej nie utrzymuję kontaktu a życie małego złoczyńcy porzuciłam. Pracowałam w kilku firmach, ale nie było to nigdy dłużej niż pół roku. No cóż zrobić, że tak świetnie wyglądam pomimo 25 lat i mężczyźni nie potrafią się skupić. Rozesłałam moje cv do kilkunastu firm i czekałam na odpowiedź. W końcu ktoś zadzwonił.
Panno Mallow, od kiedy mogłaby Pani zacząć pracę?
Nawet dzisiaj
Świetnie. W takim razie widzimy się za godzinę pod adresem, który Pani wyślę
Rozmówca się rozłączył. Wszystko pięknie, ale kto mnie zatrudnił? Po chwili otrzymałam adres. Zamieniłam moje domowe ciuchy na białą koszulę, czarne spodnie a do tego czarna marynarka i czarne szpilki. Zabrałam swoją torebkę, potrzebne dokumenty i kluczyki od auta. Zamknęłam swoje mieszkanie i zjechałam na podziemny parking. Przeszłam się kawałek i wsiadłam do mojego czarnego Lamborghini i udałam się pod wskazany adres. Niespełna półgodziny później byłam pod posiadłością samego Tonyego Starka. Zaczekałam chwilę aż otworzy się brama a następnie zaparkowałam na podjeździe. Przed drzwiami czekał jakiś mężczyzn.
- Panna Mallow?-
- We własnej osobie-
- Zatem zapraszam do środka. Pan Stark już czeka-
Udałam się za mężczyzną. Po chwili zjawił się mój możliwie przyszły pracodawca.
- To ta dziewczyna, której mam sprawdzić referencje?-
- Zgadza się-
- Jak masz na imię złotko?-
- Isabelle-
- Piękne imię dla pięknej dziewczyny. Zobaczmy twoje referencje-
Chciałam podać moje papiery, ale okazały się zbędne.
- Najlepsza uczennica w szkole średniej, dwa dyplomy z wyróżnieniem. Trzy staże i widzę, że pracowałaś już na stanowisku asystentki, ale dość krótko-
Spojrzała na mnie i tylko się uśmiechnął.
- Opowiedz mi coś więcej osobie-
- Mam 25 lat, pochodzę z Sokovi, posiadam siostrę bliźniaczkę i starszego brata-
- Siostra też taka ładna?-
- Nie słyszałam jeszcze o takim przypadku by jedno z bliźniaków jednojajowych było brzydkie-
- Ciekawie a twoje życie towarzyskie?-
- Dość bogate-
- Życie miłosne?-
- Nikogo na stałe obecnie nie mam-
- Lubisz wyzwania?-
- Ostatnio głównie z tego składa się moje życie-
- Jak z dostępnością?-
- Jestem pod telefonem 24h jednak w piątki wieczorem może być ciężej mnie uchwycić-
- Potrafisz parzyć kawę?-
- Jaką tylko sobie szef zażyczy, a jeśli trzeba zrobię nawet drinka-
- W takim razie witamy na pokładzie Panno Mallow. Jutro punktualnie o 7:00 tutaj-
- W takim razie do zobaczenia jutro-
Skierowałam się do wyjścia, wsiadłam do swojego auta i postanowiłam udać się do centrum na małe zakupy by odświeżyć trochę swoją garderobę. W moje ręce wpadło naprawdę kilka świetnych zestawów i nowy strój do ćwiczeń, bo poprzednie dwa nadają się do niczego. Po powrocie do apartamentu schowałam rzeczy do szafy i resztę dnia spędziłam siedząc na kursie informatycznym połączonym z self care time. Po porannym treningu i śniadaniu trzeba było zbierać się do pracy. Wybrałam błękitną koszulę, czarne obcisłe spodnie, do tego marynarka, szpilki, kopertówka i okulary przeciw słoneczne. Pod domem Pana Starka byłam 15 minut przed czasem. Sprawdziłam, czy wyglądam w porządku i już miałam wsiadać, gdy ktoś zapukał w okno. Opuściłam szybę.
- Gotowa zacząć swoją pracę?-
- Oczywiście-
Uśmiechnęłam się do szefa, który to odwzajemnił i po chwili zajął miejsce od strony pasażera.
- Jakim cudem stać Cię na taką furę?-
- Może to prezent od kochanka albo od byłego pracodawcy a może sama zarobiłam na taką furę-
- Coś nie chce mi się wierzyć-
- Nikt nie każe wierzyć we wszystko co mówi osoba, którą się ledwo poznało-
- Właśnie dlatego proponuję małą pogawędkę-
- Znam idealne miejsce-
Odpaliłam silnik i wywiozłam nas z miasta. Po godzinnej jeździe dotarliśmy na opuszczony teren, gdzie nie było oprócz nas żywej duszy. Wysiedliśmy z auta.
- Więc o czym będzie nasza pogawędka?-
Zapytałam idąc w stronę pobliskiego pnia. Usiadłam i zaczekałam na mężczyznę. Przyjrzał mi się.
- Kim ty tak naprawdę jesteś?-
- Isabelle Sophie Mallow-
- Jesteś z tego wiedźmiego rodu Mallow?-
- Zgadza się-
- To prawda, że od kilku pokoleń nie było żadnej wiedźmy czy czarownika?-
- Ostatnią wiedźmą była Catherine Mallow a przynajmniej tak wszyscy myśleliśmy-
- Co masz na myśli?-
- Moja babcia Irmina też mogła być wiedźmą lub mieć odrobinę wspólnego z wiedźmą, bo mnie przeklęła-
- Czekaj, chcesz mi powiedzieć, że twoja własna babcia Cię przeklęła?-
- Zgadza się-
- I co teraz masz jakiegoś pecha albo zawsze mówisz prawdę czy coś w tym stylu?-
- Gorzej-
- Jest coś gorszego od tego?-
- Dzień po 15 urodzinach przestałam widzieć kolory-
Zaśmiał się na to.
- Mówię poważnie-
- To jaki mam kolor koszulki?-
- Czarno biały-
- Ou, czyli poważnie-
Przytaknęłam.
- To niezłą masz babcię-
- Miałam-
- Zmarła?-
- Tak, ale to nie ważne. Nastawiła całą rodzinę przeciwko mnie tylko dlatego, że jej zdaniem ubieram się jak ladacznica i namawiam do złego-
- Poszło o ciuchy?-
- Zabawne nie?-
- Co miała na myśli mówiąc, że namawiasz do złego?-
- Nie wiem. Chyba była uprzedzona do rudowłosych ludzi albo problemem było to, że od dziecka byłam rozrabiaką-
- Chciałbym to zobaczyć-
- Jak każdy-
Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Każdy, gdy słyszy, że jestem rozrabiaką mówi, że chciałby to zobaczyć, a jak już konfrontuje się z tym to często wymięka-
- Poważnie?-
- Tak, dlatego o tym nie mówię-
- Nie może być aż tak źle-
- Żarciki małolatów przy tym co ja potrafię są niczym-
Na poparcie swoich słów, weszłam do jego głowy i pokazałam mu jak bawiłam się w Sokovi. Był zaskoczony.
- Czyli jesteś...-
- Wiedźmą? Tak. Dla Sokovian byłam albo Black Death albo Black Witch-
- Brzmi trochę strasznie-
- Mili ludzie nie dostają strasznych ksywek. Nazywali mnie nawet Riperrem-
- Rozpruwaczem? Dlaczego?-
- Dwie wiedźmy i dwóch czarowników, pokolenia przede mną próbowali wyrywać serca swoim ofiarom by ich kontrolować, ale żadne z nich nie osiągnęło tego co ja-
- Nie zamierzasz mi wyrwać serca co?-
- Bycie złoczyńcą w Sokovi czy w Nowym Jorku jest dość nudne. Żadnych wyzwań, więc na co dzień bardzo rzadko korzystam ze swoich zdolności-
- Byłaś złoczyńcą?!-
- Przez krótką chwilę, ale jak już mówiłam to nie było żadne wyzwanie-
- Czyli teraz jesteś zwykła dziewczyną?-
- Można to tak nazwać-
- A to w mojej głowie?-
- Potrafię wejść do czyjejś głowy i pokazać mu wszystko czego tylko zechcę-
- Całkiem przydatne-
- Nawet bardzo-
*Jak można nazwać elegancką i mądrą kobietę ladacznicą?*
Uśmiechnęłam się, wyjęłam telefon i weszłam do galerii następnie podając telefon Starkowi. Wziął ode mnie urządzenie.
*Nie tylko mądrą, ale i sexowną. Babcia się nie zna*
- Też tak sądzę-
Spojrzał na mnie zaskoczony.
- Wolałabym, żeby to wszystko zostało między nami. Taki mały sekrecik-
- W porządku, ale zdradź mi jeszcze, dlaczego w żadnej firmie nie pracowałaś dłużej niż pół roku?-
- Myślę, że zdjęcia mówią same za siebie. To co wracamy popracować?-
- Ale nie będziesz używać na mnie żadnego abrakadabra?-
- Hahaha nie. Nie używam moich mocy bez wyraźnej potrzeby-
- A możesz mi coś jeszcze pokazać?-
- Co dokładnie?-
- Co chcesz-
- W takim razie proszę-
W mojej dłoni pojawiło się pudełko z pączkami, które podałam szefowi.
- Prawdziwe?-
- Może-
Wsiadłam do auta i zaczekałam na szefa. Przez całą drogę niepewnie spoglądał na pączki. Gdy wchodziliśmy do jego willi zabrałam z pudełka jednego i udałam się odnaleźć kuchnię by zrobić kawy. Nasza współpraca była bez zarzutów i nawet przeszliśmy na ty. W pewnym momencie prace przeniosły się do Stark Tower. Był piątkowy wieczór a ja się szykowałam na imprezę z przyjaciółmi. Postawiłam na granatowy bezrękawnik, czarne dżinsy i sznurowane koturny. Punktualnie o 21 przyjechała ekipa i udaliśmy się do klubu. Po kilku drinkach przyjaciółka wreszcie poruszyła temat mojej pracy.
- Jak Ci się pracuje kochana u Starka?-
- Nie narzekam-
- On pewnie też-
- Jak każdy kto przychodzi pogadać ze Starkiem-
- Dziwne, że masz wolne piątki-
- Zaznaczyłam to już na początku i widocznie nie przeszkadza mu to-
Akurat zadzwonił mój telefon.
O co chodzi?
Przydałaby się pomocna dłoń. Wiem, że jesteś na imprezie
W takim razie opisz problem
Musisz sama zobaczyć ten problem
Niech będzie, ale tylko ten jeden raz
- Co jest?-
- Jestem potrzebna w pracy-
- Nie może zaczekać to do poniedziałku?-
- Oj nie dramatyzuj. Odkąd u niego pracuję nie opuściłam żadnej piątkowej imprezy-
- No dobra, ten jeden raz-
Pożegnałam się z przyjaciółką, wyszłam z klubu, upewniłam się, że nikt mnie nie widzi i teleportowałam się do Stark Tower.
- Z jakiego powodu tracę dobrą imprezę?-
- Potrzebuję drugiej opinii-
- I to nie mogło zaczekać do jutra?-
- Nie a poza tym tylko ty się jeszcze na tym znasz poza mną-
- Rzucę okiem i wracam na imprezę-
Kiwnął głową i zrobił mi miejsce żebym mogła obejrzeć jego dzieło. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to błędy w programie.
- Kto to pisał?-
- Ja-
- Chyba po pijaku, bo wygląda to tragicznie-
Zabrałam się za robienie poprawek w programie a w między czasie Stark miał gościa. Gdy skończyłam dałam znać, że gotowe i udałam się do wyjścia.
- Zaczekaj, może zostaniesz?-
- Tony lubię cię, ale nie przeginaj okay?-
- Chciałem tylko zaproponować drinka-
- Innym razem-
- W porządku-
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top