24.

-Jesteś tak cholernie piękny. - sapnął Harry patrząc szatynowi w oczy i przejeżdżając dłonią po jego już nagim udzie. Czerwony kolor wstąpił na policzki omegi przez co ten wpił się w usta górującego nad nim mężczyzny. Całowali się namiętnie ściągając swoje ostatnie części garderoby jakimi zostały bokserki.
-Wypnij sie skarbie. - odsunął sie, dając mniejszemu więcej miejsca.

Szatyn odsunął się od niego niepewnie i skrepowany wypiął lekko tyłek. Brunet złapał go za biodra przysuwając go trochę do siebie po czym nacisnął na jego plecy tak, że ten upadł klatką piersiową na materac.

Alfa złapał w dłonie dwa pośladki mniejszego ściskając się lekko po czym przysunął się zanurzył w nim swój język. Szatyn, przez to uczucie, przestał na chwilę oddychać po czym stęknął głośno. Zielonooki wykonywał przez dłuższy czas pewne ruchy językiem, dopiero gdy poczuł, że Louis się aż trzęsie z podniecenia odsunął się od niego i pomógł mu się położyć na plecach. Złapał go za nogi przyciągając do klatki piersiowej szatyna i przystawił czubek swojego penisa do jego dziurki.

-Będzie bolało tylko przez chwilkę. - mruknął mu w usta i nim młodszy zdążył się przygotować wsunął się w niego do końca.

-Harry! - jęknął z wyrzutem. - Mogłeś mnie poinformować. - zamrugał, aby dogonić łzy.

-Cichutko. - szepnął poruszając się po czym schylił się i pocałował go przygryzjąc jego wargę. - Mówiłem, że to tylko chwila. - uśmiechnął sie, gdy zobaczył jak omege ogarnia przyjemność, gdy zaczął się w nim szybciej poruszać. Chwilę później jego ruchy były pewniejsze a niebieskooki jęczał głośno nie mogąc się opanować.

-Oh Hazz, proszę szybciej. - sapnął odchylając głowę do tyłu. W brunecie odezwała się jego alfa i gdy tylko usłyszał głos potrzebującej omegi uniósł się lekko i zaczął się w niego mocno wbijać.

Szatyn pisnął, gdy tylko zielonooki uderzył w jego prostatę. Niespodziewanie jego nogi zaczęły lekko drżeć a przed oczami pojawiły mu się mroczki. Alfa nie przestawał się poruszać przez co z jednej strony był mu wdzięczny, a z drugiej chciał zabić bo przyjemność była zdecydowanie zbyt duża. Chwilę później doszedł nietknięty na swoją klatkę piersiową, a brunet parę sekund po nim od razu kładąc się zmęczony na omege pod nim.

-Zadziwia mnie twoja wytrzymałość. - uśmiechnął się kładąc głowę na klatce niebieskookiego, może i sprawiał wrażenie kogoś, kto nie wkłada uczuć w seks, jednak prawda była zupełnie inna. Uwielbiał uczucia podczas tego, jednak nie każdemu był w stanie je okazać.

-Cicho bądź, nie zawstydzaj mnie. - położył dłonie na jego ramionach po czym odetchnął go lekko tak, aby ten się z niego wysunął. Harry gdy tylko to zrobił znowu położył się na nim przymykając oczy. Omega wsunął palce w jego włosy przeczesując je lekko. To była ich pierwsza taka intymna sytuacja, którą w pełni kontrolowali. Kilka minut później szatyn czuł się coraz bardziej senny, wiedział, że nie może zasnąć taki brudny, więc postanowił obudził alfę.
-Harry, wstań, trzeba wziąć prysznic. Jesteś brudny. - szepnął.

-Weźmy kąpiel razem. - podniósł się lekko i spojrzał na niego zaspany.

-Okej w takim razie ja pójdę to uszykować. - zrzucił go z siebie i wstał z łóżka. Poszedł do łazienki po czym nalał gorącej wody do wanny i wrócił do sypialni, gdzie przy komodzie stał nagi Styles wyciągając dwie czyste pary bokserek. - Obydwie są twoje. - podszedł do niego widząc jaką bieliznę wziął.

-A ma to jakieś znaczenie? - wywrócił oczami. - I tak pewnie niedługo je zdejmiesz. - wzruszył ramionami po czym od razu skierował się do łazienki, wszedł do wanny robiąc między swoimi nogami miejsce szatynowi. Omega usiadł od razu opierając się o jego klatkę piersiową. Brunet otoczył go swoimi ramionami kładąc ochronnie dłonie na nadal płaskim brzuchu i zaczął pocierać lekko jego skórę kciukiem. Pocałował go w ramię po czym wziął gąbke i zaczął nią myć mniejszego.

Kilkanaście minut później obydwoje wyszli z wanny po czym wytarli się i położyli w łóżku.

-Tego mi było trzeba. - westchnął brunet przykrywając się do pasa.

Chciał zgarnąć swoją omegę w ramiona jednak ten po chwili wyrwał się i wyszedł z sypialni. Zdziwiona alfa już miała po niego iść, bo był naprawdę zdziwiony tym, że przed chwilą uprawiali seks, a teraz ten od niego ucieka. Jednak uspokoił się, gdy zobaczył, że wraca z psem na rękach. Położył się na łóżku kładąc kundelka obok ciebie i przysunął się w stronę bruneta.

-Louis, chyba coś mówiłem o psie w łóżku. - oparł się na łokciach patrząc się na niego.

-Tak, że razem z nim wyglądam uroczo. - uśmiechnął się. Brunet zaśmiał się przypominając swoje słowa po czym opadł na poduszki.

-Ale jak się gdzieś załatwi to ty sprzątasz. - przytulił się do niego robiąc z siebie dużą łyżeczkę.

-Oczywiście. - pokiwał głową. Harry położył dłonie na jego brzuchu, co stało się już jego rytuałem odkąd był pewny, że będzie miał dziecko. Chciał teraz chronić wilczka i omegę, na ta chwile to był jego priorytet i był w stanie zrobić dla nich wszystko.

-Hazz? - Louis obrócił się w jego ramionach. Alfa spojrzał na niego i kiwnął lekko głową zachęcając do mówienia. - Dziękuję za dzisiaj, było wspaniale. - szepnął zawstydzony po czym dał mu lekkiego buziaka i odwrócił się bardziej do niego przysuwając.

-Cieszę się, że ci się podobało, a szczerze zadowolenie ciebie to nie lada wyzwanie. - szepnął, powiewajac płatek jego ucha ciepłym powietrzem przez co po ciele szatyna przeszły ciarki.

-Byłem ciekawy na ile cię stać. - zaśmiał się.

-Przekonałeś się o tym podczas swojej gorączki.

-Ale wtedy to co innego. - wzruszył ramionami.

-W takim razie następnym razem poczujesz na co mnie stać. - pocałował go w szyję.

🏳️‍🌈🏳️‍🌈🏳️‍🌈

Taki luźny rozdział na początek dnia! 💕

Miłego dnia!❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top