14.

Możecie być bardzo aktywni, nie przeszkadza mi to! ❤️

Szatyn razem z blondynem gdy tylko skończyli swoje zamówienia wyszli z kawiarnii i skierowali się do domu.
Rozmawiali trochę o Justinie, którym szatyn trochę się zauroczył. Dziwił się, że ktoś kto jest tak przystojny może się nim zainteresować i na dodatek dać mu swój numer. Wiedział, że teraz będzie musiał ukrywać wszystko przed Harrym, bo ten ma nadzieję na zwiazek z nim, a szatyn nie był zbyt chętny jak na razie.

Dotarli do domu po kilkunastu minutach po czym szatyn od razu poszedł do swojej tymczasowej sypialni aby się spakować. Słyszał na dole śmiech Nialla i ciche krzyki Liama przez co sam się zaśmiał, bo to brzmiało jak nieradzący sobie ojciec z dzieckiem. Pokręcił głową i gdy wszystko miał już spakowane do małej walizki zszedł z nią na dół. Postanowił, że już teraz pójdzie do Harry'ego już teraz, bo umówił się już z Justinem na kawę i nie był pewny, o której wróci.

-Zee, zawieziesz mnie? - spytał gdy wszedł do kuchni.

-Już teraz jedziesz? Nie zostaniesz na kolacje? - zdziwił się.

-Louis poznał chłopaka i idzie z nim na randkę. - wyseplenił z pełną buzią blondyn.

-To nie jest randka, po prostu idę na kawę. - wzruszył ramionami.

-A Harry wie?

-On przecież nie musi o wszystkim wiedzieć, to jest zwykłe wyjście z kolegą na kawę.

-Będzie zły. - westchnął.

-Nie obchodzi mnie to, nie będzie mnie kontrolował.

-No dobrze, jak chcesz. Chodź do auta. - wziął do ręki kluczyki ze stołu i wyszedł za szatynem z domu. Alfa położył walizkę na tylnich siedzeniach i po chwili usiadł na miejscu kierowcy wyjeżdżając z podwórka. - Lou, ale pamiętaj, że nie możesz za bardzo denerwować Harry'ego. Rozumiem, że nie postrzegasz go jako swojego alfę, jednak jeśli będzie o ciebie bardzo zazdrosny to nie wiadomo co może zrobić. Przynajmniej teraz na początku staraj się kontrolować. Wiem, że to może być ciężkie, ale my mieliśmy to samo gdy połączyliśmy sie z Niallem. Przez jakiś czas zabieraliśmy go do pracy, bo baliśmy sie, że pozna jakiegoś alfę.

-Ale Niall was kocha i wy go też. To jest zupełnie inna sytuacja.

-Ale to nie zmienia tego co robi wewnętrzna alfa. Tak jak ty lgniesz do zapachu Harry'ego tak on jest o ciebie zazdrosny w każdej sytuacji. Staraj się chociaż przez pierwszy tydzień spędzać z nim czas. - westchnął cicho.

Chciał pomóc Harry'emu, bo wiedział jak ten będzie się czuł gdy Louis przyniesie zapach innego alfy. Szczególnie, że nie będzie mógł oznaczyć go tak, aby każdy widział że ma kogoś. U nich w związku wystarczyło, że podczas seksu zrobili Niall'owi kilka malinek i alfy, z którymi wcześniej spędzał mnóstwo czasu nagle zniknęły, jednak wiedział, że u nich nie będzie tak łatwo.

-Ale ja już się dzisiaj umówiłem z Justinem. - wywrócił oczami.

-W takim razie szykuj się na złość Harry'ego. - wywrócił oczami. Denerwowało go zachowanie omegi, bo pomimo tego, że wiedział jak alfa reaguje na takie rzeczy nadal chcial to zrobić.

-Dobra. - burknął cicho gdy akurat już podjechali. Był zły, że Zayn, pomimo że jest jego przyjacielem nie chce jego szczęścia. - Cześć. - wysiadł z auta po czym zabrał swoją walizkę i skierował się w stronę drzwi. Wszedł bez pukania a po chwili do korytarza wszedł brunet.

-Oh, cześć Lou. - uśmiechnął się widząc szatyna. - Szybko przyszedłeś, nie spodziewałem się, że będziesz tak szybko. - wziął jego walizkę i położył w salonie. - Chcesz herbaty? - spytał gdy razem z omegą wszedł do kuchni, ten pokiwał głową i usiadł przy stole. Brunet sarał się teraz złapać z nim dobry kontakt, bo wiedział, że szatyn nie był do niego dobrze nastawiony.
-Akurat robię ciasto na wieczór, żeby służyło nam jako przekąska na wieczór. - uśmiechnął się i wskazał ręką na bałagan na blacie.

-Nie będzie mnie w domu. - mruknął, przez co brunet uniósł wzrok zawiedziony. Odkąd tylko wrócił do domu zaczął wszystko szykować, przyniósł wszystkie swoje filmy na DVD, położył mnóstwo poduszek w salonie, żeby tylko szatynowi było wygodnie, a on teraz mówi mu, że nie będzie go w domu.

-A gdzie idziesz?- starał się ukryć swój smutek.

-Wychodzę z kolegą za jakąś godzinę.

-Nie wiem czy to bezpieczne, żebyś chodził gdzieś sam wieczorem. - westchnął. - To omega? - spytał po czym szatyn kiwnął głową. - To tym bardziej, dwie omegi nie powinny razem wychodzić gdy jest tak późno.

-Nic nam nie będzie, pójdziemy na kawe i wrócę do domu. - wywrócił oczami.

-To chociaż zadzwoń jak skonczycie, przyjadę po ciebie.

-To chyba nie będzie konieczne. - westchnął. - Pójdę wziąć prysznic. - wstał od stołu, poszedł do salonu po czym zabrał walizkę i skierował się z nią do na górę aby znaleźć jakiś pokój gościnny.

Na całe szczęście znalazł go dosyć szybko. Wziął swoje ubrania po czym poszedł do łazienki, w której brał prysznic wczoraj wieczorem.
Wszedł pod prysznic i ucieszył się gdy gorąca woda splywala po jego ciele relaksując go. W tym momencie czuł jakby wszystkie problemy spłynęły razem z tą wodą. Złość na Zayna, poczucie winy z powodu Harry'ego, który starał się dla Louisa nagle przestały mieć znaczenie. Teraz, czuł że właśnie tego potrzebował przez cały dzień. Po około 15 minutach wyszedł spod ciepłego strumienia i założył czyste ubrania.

Zszedł na dół gdzie Styles nadal męczył sie z ciastem i usiadł przy stole pijąc herbate. Odstawił kubek do zlewu i poszedł założyć buty gdy zobaczył, że zostało mu 25 minut do spotkania.

-Ja już idę. - wszedł do kuchni przy okazji zakładając kurtkę.

-W razie czego dzwoń. - westchnął nawet się nie odwracając.

-Dobra. - zabrał telefon i wyszedł z domu. Miał wyrzuty sumienia, bo widział jak alfa się stara, a to połączenie było winą ich obu jednak on mimo wszystko wolał zrzucać to na Stylesa. Szedł wolno w umówione miejsce i uśmiechnął się gdy po 20 minutach tam dotarł i zobaczył Justina.

-Hej Louis. - uśmiechnął się do niego po czym podszedł i pocałował go lekko w policzek.

-Hej. - zarumienił się.

-Wchodzimy? - wskazał ruchem głowy na małą kawiarnie.

- Tak. - wszedł do pomieszczenia gdy blondyn otworzył mu drzwi. Usiedli przy małym stoliku i gdy przyszedł kelner złożyli swoje zamówienia.

-To kto jest tym szczęśliwcem, który się z tobą połączył? - uśmiechnął się blondyn.

-Harry, ale to był naprawdę przypadek, ani ja, ani on tego nie chcieliśmy.

-Harry Styles? - wytrzeszczył oczy gdy szatyn pokiwał głową. - Cholera, zostanę wygnany z watahy na randkowanie z omegą alfy stada. - pokręcił głową po czym zaśmiał się cicho. - A jak do tego doszło?

-Pomagał mi przerwać połączenie z moim wcześniejszym alfą, bo ten mnie zostawił zaraz po połączeniu. I przez to że miałem w sobie jego krew, jego wewnętrzna alfa w końcu przestała się kontrolować i połączył sie ze mną. - wzruszył ramionami.

-Jakim cudem ktoś tak wspaniały jak ty ma tyle nieszczęścia. - pogładził dłonią jego policzek. Szatyn zarumienił się mocno i spuścił głowę, to było zdecydowanie coś czego w sobie nienawidził, rumienienie się cały czas. Ucieszył się gdy kelner przyniósł im ich zamówienia przez co mógł zająć się jedzeniem ciasta czekoladowego, które uwielbiał.

Reszta spotkania minęła im w naprawdę miłej atmosferze. Justin co chwilę rozsmieszał szatyna, przez co ten cały czas był czerwony na twarzy ze śmiechu. Gdy zbliżała się godzina zamknięcia kawiarni blondyn zaproponował spacer, a Louis od razu się zgodził nie chcąc jeszcze kończyć randki.

Skierowali się w stronę parku, który o tej godzinie wyglądał pięknie. Lampy przy drodze sprawiały, że wyglądał on magicznie. Chodzili spokojnie po parku dopóki nie zaczęło się robić zimno. Wtedy szatyn stwierdził, że pójdzie już do domu, a Justin nawet nie chciał słyszeć odmowy gdy zaproponował, że go odprowadzi.

Prowadzili spokojna rozmowę dopóki nie dotarli pod odpowiedni dom.

-Dziękuję. - uśmiechnął się szatyn.

-Cała przyjemność po mojej stronie. Mam nadzieję, że do zobaczenia niedługo. - uśmiechnął się i pocałował go w policzek. Szatyn oddał uśmiech i skierował się w stronę domu. Wszedł cicho do budynku nie chcąc przeszkadzać Stylesowi. Był akurat w trakcie ściągania butów, gdy brunet wszedł zdenerwowany do korytarza.

- Spotkanie z omegą, tak? - warknął przez co Louis już wiedział, że jego wewnętrzna alfa przejęła nad nim kontrolę. - Na twoje nieszczęście znam  tą omegę. - zakpił.

-Nie powinno cię obchodzić z kim wychodzę.

-A właśnie, że powinno. Jesteś teraz moją omegą, a wychodzisz z pierwszą lepszą alfą. Wiesz jaką daje mi to opinie? - warknął ściskając ręce w pięści.

-Uspokój się i zacznij kontrolować swoją alfe.

-Już to robię, gdybym tego nie zrobił już leżałbyś wypełniony moimi dziećmi. - szatyn na te słowa zaczął się cofać wystraszony. Nie sądził, że brunet jest zdolny do czegoś takiego. -
Po prostu więcej się z nim nie spotkasz, rozumiesz? - westchnął, gdy jego alfa zaczęła się uspokajać. - Nie możesz mnie wystawiać na coś takiego, jesteś moją pierwszą omegą i nie wiem czy zawsze będę w stanie kontrolować swoją alfe. - próbował uspokoić Louisa.

-Dobrze, nie spotkam się. - westchnął szatyn nie chcąc robić już więcej problemów.

-Ale dzisiaj mimo wszystko śpisz ze mną, musisz przesiąknąć moim zapachem. - pokręcił głową i skierował się na górę, aby przyszykować w jego sypialni osobną pościel dla omegi. Kilkanaście minut później wszystko było gotowe a szatyn ubrany w pizame wszedł do pokoju. Westchnął cicho po czym położył się w łóżku próbując zasnąć.

-Dobranoc. - szepnął do bruneta.

-Poczekaj. - nachylił się nad nim po czym przyssał się do jego szyi przytrzymując ręce szatyna gdy ten próbował się wyrwać. Odsunął się po chwili i popatrzył na krwisty ślad. - Przepraszam, to moja alfa. - spojrzał na niego ze skruchą i położył się w bezpiecznej odległości. Nie wiedział co się z nim dzieje, często robił rzeczy, które były sprzeczne z jego spokojną naturą. Wiedział, że teraz po dzisiejszej akcji Louis zacznie szukać kogoś kto przerwie ich połączenie i wcale mu się nie dziwił, też by się siebie bał.

🏳️‍🌈🏳️‍🌈🏳️‍🌈

Rozdział trochę nudny, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie 😚

Ogólnie to od dwóch godzin potrzebuje iść do toalety, ale mój kot śpi mi na nogach i nie chce go obudzić 😂

Miłego weekendu! 💕

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top