10.
Następnego dnia wieczorem Liam zadzwonił do Louisa i poinformował go, że Zaynowi skończyła się już ruja i może spokojnie do nich wrócić. Szatyn zaraz po tym się jak skończył rozmawiać, spakował wszystkie rzeczy do torby i poszedł się pożegnac z rodziną.
Najchętniej zostałby z nimi dłużej ale teraz gdy dorósł zdał sobie sprawę jak ciężkie jest funkcjonowanie w tak dużej rodzinie. Cały czas gościł tutaj hałas i kłótnie o toaletę. Gdy pożegnał się z wszystkimi domownikami i zapewnił swoją mamę że nic się nie stanie jeśli wróci autobusem, wyszedł z domu. Na przystanku był chwilę później i ucieszył się gdy zobaczył nadjezdzajacy odpowiedni autobus. Kupił bilet i rozsiadl się na wolnym miejscu przymykajac oczy.
Dojechał na odpowiedni przystanek i wysiadł z pojazdu. Od razu skierował się do domu trójki i uśmiechnął się do siebie gdy od wejścia poczuł zapach świeżego piernika. Odłożył szybko torbę do pokoju i zszedł na dół.
-Hej. - uśmiechnął się do Nialla, który akurat wystawiał blache na blat.
- O hej, już jesteś! - odwzajemnił uśmiech po czym podszedł do niego i przytulił go.
-Sam robiłeś to ciasto? - spojrzał zdziwiony.
-Nie! - zaśmiał się. - Li mi pomagał. -
kiwnął głową na alfe który akurat wszedł do kuchni.
-Hej Lou.-uśmiechnął się do szatyna. - Czemu Zayn leży w salonie w postaci wilka? - zwrócił się do Nialla.
-Jak byłeś w sklepie poszedł pobiegać i najwyraźniej był zbyt zmęczony żeby się przemienić. - wyjaśnił.
-Zajmuje połowę wolnego miejsca w salonie a nawet nie da się go przenieść. - westchnął.
-Za chwilę się pewnie obudzi. - wzruszył ramionami.
-Mam nadzieję, w salonie zaczyna smierdzieć brudnym psem. - skrzywił się.
-Bo Zayn teraz tak jakby jest brudny pies? - zaśmiał się. Alfa pokrecił głową po czym podszedł do blondyna i pocałował go w głowę.
Louis w tym czasie usiadł przy stole i wyciągnął telefon, który chwilę wcześniej mu zawibrował.
Zmarczył brwi widząc nieznany numer piszący o prośbę o dzisiejsze spotkanie, jednak gdy zobaczył na końcu wiadomości literkę H domyślił się od kogo jest ta wiadomość, nie zastanawiając się od razu się zgodził. Chciał jak najszybciej przerwać połączenie, pomimo że teraz coraz rzadziej czuł tęsknotę do Jake'a jednak była ona tak samo męcząca jak na początku, szczególnie, że teraz już kompletnie stracił nadzieję na jego powrót. Dopuścił do siebie myśl, że Jake znalazł nową omege i chciał żeby im się ułożyło. Odczytał ostatnia wiadomość od Stylesa, w której ten napisał, żeby przyszedł do niego za trzy godziny po czym zablokował telefon i położył go na stole.
-Można już wziąć sobie kawałek? - spojrzał na ciasto.
-Nie, jest jeszcze gorące. - wyjaśnił Liam, który wiedział, że za chwilę prawdopodobnie blondyn też będzie próbował dorwać się do smakołyku.
-Ale jeden taki mały. - uśmiechnął się.
-No właśnie. Będziemy jeść ostrożnie, a twój wilczek akurat teraz ma wielką ochotę na to ciasto. - uśmiechnął sie blondyn zadowolony, że teraz będzie mógł wykorzystywac swój stan w takich sytuacjach.
-Ale naprawdę mały. - westchnął szatyn, który wiedział, że Niall jeszcze nie może mieć takich zachcianki, jednak wiedział, że z nim nie wygra. Blondyn zawsze stawiał na swoim w takiej sytuacji.
-Dziękuję. - pocałował go w policzek i razem z Louisem od razu podeszli do blachy, aby ukroić sobie po kawałku.
Gdy mieli już na talerzach po kawałku ciasta poszli do salonu. Na środku pomieszczenia leżał wielki czarny wilk, a jego klatka piersiowa unosiła się swobodnie świadcząc o jego spokojnym śnie.
-Zee, obudź się. - westchnął szatyn podchodząc do niego. Wilk przebudził się i od razu pokazał kły w razie gdyby musiał się bronić. - Zayn! - warknął Liam. Ten jak na zawołanie otworzył skanując pomieszczenie. - Idź się umyć bo śmierdzi w całym pokoju.
Wilk spojrzał na niego po czym potulnie skierował się do łazienki aby wziąć prysznic.
-Myślę że już niedługo będę mógł wrócić do siebie, czuję się coraz lepiej.
-Szkoda, fajnie było jak tutaj byłeś. - westchnął blondyn.
-Przecież będę przychodził, nie wyjeżdżam na drugi koniec świata. - zaśmiał się.
-No wiem, ale teraz odwiedzaj nas częściej.
-Dobrze. - zaśmiał się. Wiedział, że teraz będzie przychodził częściej bo sam zanudziłby się w domu.
-Idziemy za godzinę do kina? - spytał po chwili
-Lepiej będzie jeśli poogladamy coś w domu, bo za dwie i pół godziny musze jechać do Harry'ego.
-No dobrze, to zaraz coś włączę. - uśmiechnął się i włączył na telewizorze jakąś komedie, której Louis nawet nie kojarzył z nazwy. Blondyn usiadł na kolanach swojego alfy, który od razu otoczył go ramionami kładąc ochronnie dłonie na jego brzuchu. Szatyn od razu wciągnął się w film i oderwal się id telewizora dopiero gdy zaczęły lecieć napisy końcowe.
-To ja już pójdę. - uśmiechnął się do dwójki.
-Zawieźć cię? - spytał od razu Liam.
-Nie, dam sobie radę. - pomachał im po czym założył buty i wyszedł z domu. Postanowił się przejść, do domu Stylesa nie było daleko a pogoda była idealna na spacer.
🏳️🌈🏳️🌈🏳️🌈
1/2 (Jeśli się wyrobię będzie 1/3)
Ten rozdział to trochę taki zapychasz.
Ale zróbcie mały spamik to dodam szybciej kolejny, a ten wprowadza WIELE zmian ❤️
Miłego dnia! ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top