~
Wiał przyjemny letni wietrzyk, słońce powoli zachodziło, tworząc jeszcze bardziej romantyczne otoczenie, a fale Tamizy uderzały delikatnie o pale pomostu. Siedziałem na nim razem z moim świeżo upieczonym chłopakiem. No dobra, może nie tak już świeżym, bo byliśmy ze sobą już ponad miesiąc i wciąż miałem wrażenie, że był zbyt idealny na mój świat.
Liam Payne był bardzo dobrze zbudowanym dwudziestotrzylatkiem. Miał jasnobrązowe włosy wygolone po bokach, ciepłe czekoladowe oczy i pełne czerwone usta, proszące się o pocałunki. Jego zarost dodawał mu urody jak i męskości i naprawdę nie mogłem się powstrzymać od jego dotykania. Li oprócz tego, że był mega przystojny i wysportowany, to jego charakter szedł ze wszystkim w parze. Był zabawny, ciepły, pomocny i otwarty na ludzi. Jednak potrafił odpyskować i bronić swojego zdania jak i słabszych. Był pełen pasji do muzyki i szybkich, sportowych aut oraz był fanem dobrej imprezy.
To, że się poznaliśmy, było czystym przypadkiem. Dużą rolę odegrał tu mój kuzyn Javadd, który zaciągnął mnie na jedną z co weekendowych imprez, na które zawsze się wybierał.
Czasami zastanawiałem się co Liam we mnie widzi. Byłem cichy, czasem nawet nieśmiały i skryty. Całkowite jego przeciwieństwo i szczerze dziwiłem się, że jeszcze się mną nie znudził.
- Skarbie wróć do mnie - usłyszałem i chwilę później nade mną pojawiła się twarz Liama - Co takiego zaprząta twoją piękną główkę?
- Taki jeden mężczyzna - przygryzłem wargę.
- Przystojny chociaż? - uniósł brew, pochylając się jeszcze bardziej i kładąc jedną dłoń obok mojego ucha - Mam być zazdrosny?
- Bardzo przystojny i bardzo chciałbym, aby mnie pocałował - szepnąłem przymykając oczy i jęknąłem mimowolnie, kiedy nasze usta się spotkały.
Wsunąłem dłonie w jego włosy, przyciągając go bliżej i czując za każdym razem tą samą ekstazę, co przy pierwszym pocałunku. Czy to normalne?
- Uwielbiam to jak na mnie reagujesz Zee. To takie fascynujące. Jeszcze chwilę i twoje biedne ciało nie wytrzyma tych zbliżeń - zachichotał.
- Nie potrafię się powstrzymać... Ja... Oh... Liam, bądź mój - szepnąłem.
- Przecież jestem. I nie przeszkadza mi twoja zaborczość. To gorące, podnieca mnie to - szepnął mi do ucha, a mnie przeszły ciarki.
- Jeśli miałeś zamiar mnie uwieść, nie powinieneś wybierać tego miejsca - połaskotałem lekko jego bok.
- Co zrobisz jeśli podnieca mnie seks publiczny?
- Liam! - pacnąłem go w ramię, na co wybuchł śmiechem, a ja zaraz dołączyłem do niego - Właściwie to... Myślałeś... Ugh dobra, nie ważne.
- No dalej, mów - spojrzał na mnie zaciekawiony, kładąc się na boku i podpierając się na łokciu.
- Bo widzisz... Chciałbym już poznać twoją rodzinę - powiedziałem niepewnie, lekko się rumieniąc.
- Wiem Zee. Obiecuję, że już niedługo. Chciałbym przygotować się na to w odpowiedni sposób. Moja rodzina jest dość niezwykła, ale to sprawia, że jeszcze bardziej ich kocham. Będziesz tam pasował, też jesteś wyjątkowy - pstryknął mnie w nos.
- Niezwykła? Co to znaczy? - splotłem jego wolną dłoń z moją i ułożyłem ją na swoim brzuchu.
- Chciałbym... To dość poważna rozmowa skarbie. Chcę ją przeprowadzić w odpowiedni sposób, muszę się do tego przygotować.
- Zabrzmiało to tak, jakby byli jakimiś kosmitami - uniosłem brew.
- Nie są - uśmiechnął się i o mało nie westchnąłem na ten widok - Jednak proszę cię jeszcze o odrobinkę czasu. Wtedy wszystko ci wyjaśnię od a do z. Nie chce żebyś uciekł. W porządku?
- Nigdy bym nie uciekł, wiesz o tym. Musiałbyś naprawdę zrobić coś złego - odparłem - Ale to w porządku. Poczekam, jeśli to dla ciebie tak ważna rzecz.
- Dziękuję promyczku - złożył na moich ustach kolejny czuły pocałunek, po czym wtulił się w mój bok.
*
Obudziłem się z podłym humorem. Nie miałem dosłownie ochoty na nic, oprócz przytulania. Dlatego nie wiele myśląc napisałem do Liama.
'Dzień dobry kochanie. Chciałbyś może wpaść do mnie i się poprzytulać?'
'Dzień dobry Zee. Nie wiem czy dam radę. Jestem nico zajęty.'
Mój uśmiech opadł na dobre.
'Co masz ciekawego w planach?'
'Naprawdę nie mogę teraz pisać Zee. Odezwę się później.'
Zmarszczyłem brwi na tę wiadomość. Ciekawy byłem co mogło go tak pochłonąć.
Ostatecznie nie mając żadnych planów, zakopałem się bardziej w pościeli, dziękując za to, że jest dziś sobota i nie czekały mnie żadne większe obowiązki. Włączyłem sobie serial na laptopie i fabuła mnie tak wciągnęła, że wzdrygnąłem się na dźwięk smsa.
Nie chętnie sięgnąłem i uśmiechnąłem się na widok numeru Li. Jednak jak szybko mój uśmiech się pojawił, szybko zniknął po przeczytaniu treści.
'To nie ma sensu. Mam cię dość.'
'Liam? O czym ty mówisz? Co się stało?'
'Naprawdę myślałeś, że coś do ciebie czuje? Jesteś beznadziejny, nudny i mam dość, że ciągle mi się narzucasz. Przemyślałem to sobie i nie chce więcej się męczyć z kimś takim jak ty. Spójrz w lustro, kto by cię chciał? No właśnie, nikt. To koniec.'
Nie mogłem oddychać. Liam ze mną zerwał. Stało się to, czego się obawiałem najbardziej i w dodatku powiedział mi prawdę. To tak kurewsko bolało.
Walcz, on nie może tak po prostu cię zostawić - odezwał się głosik w mojej głowie. Wiedziałem, że ma racje, bo... Cholera potrzebowałem go!
Wybrałem szybko jego numer, ale odezwała się poczta głosowa. Zablokował mój numer? Rozładował mu się telefon?
Może byłem nudny i było pełno fajniejszych, przystojniejszych mężczyzn ode mnie, ale nikt nie miał prawa zrywać ze mną przez telefon! To było wręcz tchórzliwe!
Wstałem szybko, ocierając łzy z policzków i ruszyłem się ubrać. Po szybkiej toalecie, nie przejmując się burczącym brzuchem, ruszyłem do garażu po rower. Całe szczęście, że byłem kilka razy w jego domu podczas nieobecności rodziny Liama i wiedziałem bardzo dobrze gdzie mieszka.
Dojazd zajął mi może piętnaście minut, przez które starałem się być twardy i nie płakać. Po prostu wejdę tam, dam mu z liścia, powiem co o nim myślę i wrócę do domu. Potem zadzwonię po Nialla i Lou, żeby przyjechali z dużą porcją lodów. Nie chciałem być po tym wszystkim sam, tym bardziej, że naprawdę zacząłem coś czuć do Liama i nawet kurwa planowałem mu się oddać, ale...
O mój Boże, a co jeśli zerwał ze mną bo jeszcze się nie kochaliśmy? Może o to chodzi?
Zahamowałem ostro przed wjazdem do Payne'ów i drżącymi dłońmi odstawiłem rower koło schodów, tak aby nikomu nie przeszkadzał. Nie widziałem samochodu, więc Liam mógłby być sam. Niepewnie nacisnąłem dzwonek i naprawdę teraz zacząłem się zastanawiać czy to był dobry pomysł.
Chwilę później drzwi otworzył zdenerwowany Liam, a w tle usłyszałem jakieś krzyki. Jednak widząc mnie, jego mina wyraziła zdezorientowanie i strach. Jednak nie przejąłem się tym i dałem mu w twarz.
- Jesteś takim chujem Liam! - mój głos mimowolnie się załamał.
- Co... Zayn... Nie wiem o co chodzi skarbie - dotknął swojego policzka.
- Nazywasz minie tak po tym, co zrobiłeś? Rozumiem że jestem nudny, nie wnoszę nic do twojego życia i właściwie jest pełno mądrych i ciekawych osób, z którymi mógłbyś być, ale... - wybuchłem płaczem. Jakiego debila właśnie z siebie robiłem? - To nie sprawia, że możesz mnie tak traktować, wiesz? Ja... Ja chciałem tylko...
- Zee nie mów tak o sobie! Jesteś cudownym, inteligentnym chłopakiem, pięknym, że aż zapiera mi dech w piersi. Gdybym wiedział, że tak o sobie myślisz...
- O co ci w końcu chodzi? Mówisz takie rzeczy, a kilkanaście minut wcześniej ze mną zrywasz! Dlaczego się mną tak bawisz?
- Co... Ja z tobą nie zerwałem - zmarszczył brwi zdezorientowany i podszedł bliżej mnie, chcąc mnie przytulić, ale odsunąłem się.
- A smsy? - spytałem cicho, uciekając wzrokiem.
- Jakie smsy? O co chodzi Zayn? Jestem kompletnie zdezorientowany. Nigdy bym nie zranił cię celowo, jestem w tobie cholernie zakochany - złapał moją lewą dłoń - Wytłumaczysz mi?
Niepewnie sięgnąłem do telefonu, odblokowując go i wchodząc na wiadomości. Kliknąłem w konwersację moją i Liama, po czym podsunąłem mu przed twarz. Szatyn niepewnie odebrał ode mnie telefon, przesuwając palcem po ekranie, a jego wyraz twarzy zalało zrozumienie.
-Więc?
- Myślę, że musimy porozmawiać. Ale nie tutaj - odpowiedział oddając mi urządzenie.
- A mamy o czym? - prychnąłem - Myślałem, że...
- Te wiadomości wysłał mój brat, Zayn. Wyjaśnię ci wszystko, obiecuję. Ale nie tutaj. To... Bardzo ważna i poważna rozmowa. Chciałem cię do tego przygotować, ale wszystko się pochrzaniło. Możemy iść do ciebie? Po tym sam zdecydujesz co dalej - spojrzał mi w oczy.
Przez chwilę zastanawiałem się nad tym wszystkim i naprawdę czułem się zagubiony, bo dlaczego jego brat, o którym nigdy nie mówił miał wysyłać te smsy? Po za tym nie miał blokady ekranu? Nie byłem pewien co robić, ale mimo wszystko postanowiłem dać mu szansę się obronić.
Kiwnąłem tylko głową.
- Okay, poczekaj momencik, powiem tylko, że wychodzę - uśmiechnął się niepewnie i wszedł do środka domu.
*
Siedzieliśmy u mnie w pokoju; Liam na krześle obrotowym przy biurku, a ja na łóżku, opierając się o ścianę i patrząc na niego wyczekująco.
Payne przez chwilę patrzył przez okno i wyglądał jakby zbierał myśli. Chciałem się w końcu dowiedzieć się czegokolwiek, ale za nim otworzyłem usta, odezwał się, wciąż na mnie nie patrząc.
- Oliver ma porażenie mózgowe. Nie jest ono ciężkie, ale też nie najlżejsze. To naprawdę kochany braciszek i najlepiej chroniłbym go przed całym światem. Jest bardzo pocieszny, ale i zazdrosny. Nie był zadowolony, kiedy usłyszał, że kogoś mam. Zaczął się robić nieco nieznośny i dawał mamie popalić, więc obiecałem że spędzę z nim cały dzień. Dałem mu też telefon, żeby pograł sobie w gierki i kiedy poszedłem do toalety, nie sądziłem, że robi na nim coś innego Zee - powiedział cicho.
- Dlaczego o nim mi nie wspomniałeś? - zmarszczyłem brwi.
- Chciałem ci powiedzieć w odpowiednim momencie. Pamiętasz jak mówiłem ci, że moja rodzina jest niezwykła? Nie wiedziałem ja się za to zabrać, żeby cię nie przestraszyć. Wiesz jak niektórzy reagują na niepełnosprawnych. Tylko moi najbliżsi przyjaciele wiedzą i chciałem powiedzieć też tobie. Bałem się też jednak, że przestaniesz na mnie patrzeć jak dotychczas. Naprawdę niedowierzałem w swoje szczęście, kiedy odwzajemniłeś moje zainteresowanie i nie chciałem, żebyś przestał patrzyć na mnie jak na swój własny ideał - odparł, spuszczając wzrok na swoje kolana.
- Wciąż nim jesteś Li - uśmiechnąłem się lekko i podszedłem, kucając przed nim - I szczerze mi trochę ulżyło.
- Co? dlaczego? - zmarszczył brwi, spoglądając na mnie.
-Miałem cię za taki ideał bez skazy, że obawiałem się, że w końcu mnie rzucisz. Bo widzisz, też się w tobie zakochałem i czułem się czasami tak surrealistycznie. Znaczy to przykre, że Oliver nie jest zdrowy, ale to też sprawia, że jesteś bardziej ludzki, jeśli wiesz co mam na myśli - lekko się zarumieniłem.
- Zayn, ile razy mam ci powtarzać, że dla mnie jesteś idealny? Wiem, że jesteś czasami cichy i wolisz posiedzieć z nosem w książce, a to, że rysujesz i śpiewasz to już w ogóle mnie jara. Przy tobie mogę czuć się normalnie, nie oceniany i po prostu mogę odpocząć. Uwielbiam cię takiego jaki jesteś. Jesteś też tak kurewsko piękny, że to ja czasami mam wrażenie, że jesteś dla mnie za idealny. Nie chcę żebyś w to nigdy wątpił - ujął w dłonie moją twarz - Naprawdę przepraszam za tą sytuację.
-Jest w porządku. Nie wiem dlaczego w ogóle pomyślałem, że jesteś w stanie zerwać przez sms - zachichotałem cicho i mruknąłem, kiedy złączył nasze usta w czułym pocałunku.
- Cóż, w takim razie już nic nie powstrzymuje mnie od tego, aby poznać cię z moją rodzinką - powiedział wesoło Liam.
- Już nie mogę się doczekać - wtuliłem się w jego dłoń.
_________
Jak wam się podoba?
miłej niedzieli x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top