Rozdział 38
-Maddie!- przywitałem się z dziewczyną, stojącą obok Liam'a.
-Cześć kotlecie!- pocałowała mnie w policzek.
-Co tutaj robisz?- zaśmiałem się do niej serdecznie.
-Cóż. Pytaj się Payne'a.- wskazała palcem na Liam'a.
Uniosłem na niego brew.
-To przez ciebie.- powiedział od razu mnie oskarżając, a ja sapnąłem zaskoczony.
-Że co?!- fuknąłem.
-Przez ciebie ją polubiłem. Jest jeszcze gorsza niż Kitty, ale chyba najwidoczniej właśnie tego szukałem w kobietach.- pochylił się nieco do mnie.
-Czekaj bo do mnie to jeszcze nie dotarło.- siadłem sobie.
-Po prostu kocham Madd, jasne?- prychnął.
-Payne się ustatkuje, trzeba to w kalendarzu zapisać.- parsknął Harry, wchodząc do środka z Darcy na rękach i od razu podszedł do mnie.
-Stul twarz Styles.- parsknął Liam.
-Mam przypomnieć ci kto przez dwa lata kitrał się z uczuciami do Lou?- usłyszałem głos Kitty, która do tej pory siedziała cicho.
Spojrzałem na nią, badając jej dziwne zachowanie i wyczytałem w jej oczach zazdrość o Maddie.
Czyżby była zazdrosna o moją przyjaźń?
-Zaza, przynieś popcorn. Włączymy jakiś film. Avengers?- zapytał Niall.
-Och, uwielbiam Pietro!- zaklaskałem.
-Mam być zazdrosny?- parsknął Harry, przyciągając mnie do siebie.
-Tak, zdradzę cię z człowiekiem błyskawicą, bój się o to.- parsknąłem z sarkazmem, siadając na jego kolanach i oparłem głowę obok główki Darcy, która leżała na nim i spała spokojnie.
-Lepiej dla ciebie byś tego nie robił, kociaku.- zaśmiał się, łapiąc za mój ogon.
-Pokoje są na górze, jak chcecie to się zajmę Darcy.- uśmiechnęła się Kitty.
-Och, mogą to robić tu. Nigdy nie widziałam uprawiającej seks hybrydy.- zaśmiała się Maddie.
-Cóż, raczej nie zobaczysz.- zarechotał Niall, gdy Hazza oddał śpiącą córkę rudowłosej i podrzucił mnie, powodując mój głośny pisk i pobiegł ze mną na górę.
-Ten twój Pietro jest niczym żółw przy mnie, wiesz?- zaśmiał się Harry, w błyskawicznym tępie zdzierając ze mnie koszulkę i spodnie i przystąpił od razu do rzeczy.
Nie byłem w stanie mówić, jedynie tylko jęczałem i miałem gwiazdki w oczach gdy się nade mną znęcał, nie pozwalając mi osiągnąć szczytu, bo w ostatnim momencie zawsze uciekał.
-Chcesz dojść? nie pozwolę ci.- prychnął.
-Lepiej to zrób, bo będziesz miał piękne wzorki na plecach.- na potwierdzenie słów, wbiłem w jego skórę swoje kocie pazurki i specjalnie go docisnąłem do siebie ogonem.
-Lubię to.- zaśmiał się.
-To sobie pomogę ogonem!!!- pisnąłem.
On tylko prychnął.
-Twój ogon ci mnie nie zastąpi i zaczął mnie delikatnie mówiąc rżnąć, co doprowadziło mnie na skraj, przez który zacząłem piszczeć i krzyczeć, gdy w końcu doszedłem po walce o ten jeden cholerny orgazm, który on jeszcze spotęgował swoim wystrzeleniem we mnie.
-Ciesz się że jeszcze mi mój układ rozrodczy nie działa tak jak powinien po porodzie.- warknąłem na niego.
-Oops?- zaśmiał się, opadając na mnie i patrzył mi prosto w oczy z leniwym uśmiechem.
-JESTEŚCIE TACY GŁOŚNI!- usłyszałem krzyk Maddie, po czym oboje parsknęliśmy śmiechem.
-WY PIERZECIE TĄ POŚCIEL!- Dodał Niall.
*****************************
Jejku, co raz więcej Was, moich czytelników widzę, dziękuję za to że tu jesteście i czytacie to chujostwo XD
Kocham Was, Wafle, Pusiaki czy jak tam wolicie!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top