Rozdział 28 [2]
-No chyba nie.- Harry zaczął się śmiać, wyrywając pilota z dłoni Sam'a, który chciał mu go odebrać.
-Do dzieciarni, bawić się i pilnować by się nie pozabijały, raz.- parsknął Harry, popychając czarnowłosego z kanapy, w kierunku wyjścia na ogród, gdzie biegała wesoła gromada z Darcy na czele.
-Ta rodzina jest za duża.- Zaśmiała się siedząca na fotelu Jade z córeczką Grace w ramionach.
Istna kopia Niall'a.
-Przynajmniej się nie nudzimy.- parsknął Zayn, wlewając w siebie kolejnego kieliszka, zaraz po stuknięciu się nimi z Liam'em.
Maddie z Kitty były w ogrodzie, obserwując najmłodsze pociechy i do tej gromady w końcu dołączyły moje siostry i siostrzeniec Harry'ego; Josh.
-Nienawidzę tego że Harry nie pije, czuję się osamotniony!- załkał Niall, który szczerze mówiąc już najebał się trochę za bardzo.
Świętowaliśmy wydanie kolejnej płyty mojego męża. Piąta z kolei.
-Cóż, mamy stan alarmowy.- Harry pogładził mój spory brzuch.
-Znam ten ból.- zaśmiał się Michał.
-Dużo nas tu, ale wszyscy się mieścimy, nie jest tłoczno.- parsknęła Gemma, wchodząc do pomieszczenia z Josh'em na rękach.
-Bo dom Styles'ów jest ogromny, co się dziwisz Gemms.- parsknął Liam.
-Cóż, trzeba było się przenieść.- Harry spojrzał wymownie na dzieci.
-Czy to przypadkiem nie ty chciałeś dzieci?- uniosłem brew.
-Okay, chciałem, ale nie aż tyle w tak krótkim czasie.- zaśmiał się, całując moją głowę.
-To i tak mało jak na wasze zabawy po nocach.- stwierdził Liam.
-Zamilcz.- zagroziłem.
-Bo co mi zrobisz?- rechotał, a ja ruszyłem w jego kierunku, ale zamarłem czując mokro w spodniach.
-Harry?- jęknąłem.
-Widzę.- zabrał mnie na ręce, kiedy nie mogłem się ruszyć sparaliżowany skurczem.
-Zajmiemy się nimi!- krzyknęła Jade.
-KOLEJNY STYLES SIĘ RODZI!!!- Niall zaczął panikować i w końcu walnął w ścianę z rozbiegu i siadł na ziemi z jękiem.
-A raczej ja się zajmę...- Dodała Jade.
Harry posadził mnie na tylnych siedzeniach, szybko wsiadając za kierownicę, a ja zacisnąłem mocno zęby na skurcze.
-Cholera.- sapnąłem.
-Spokojnie Lou, nie mamy daleko.- ruszył z piskiem opon.
Był opanowany, już dwa razy zdarzyła się ta sytuacja więc wiedział że musi być spokojny.
______________________
-Powitajmy Olivię Styles.- zaśmiał się lekarz, oddając mi w ramiona śpiącą dziewczynkę z cudnym loczkiem na środku głowy.
-Jest śliczna.- szepnął wzruszony Harry.
*******************************
Kolejna dziewczynka XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top