Rozdział 17 [2]

Byliśmy już od trzech dni w naszym domu z Harry'm i Darcy.

Około trzeciej w nocy obudził mnie hałas gdzieś na dole.

Harry nawet się nie ruszył, czyli tylko ja to słyszałem przez wyostrzone kocie zmysły.

-Harry.- złapałem go za ramię.

-Śpij Louis...- burknął.

-Styles do cholery, ktoś jest w naszym domu.- syknąłem mu do ucha a on się podniósł po cichu.

-Idź do Darcy.- podszedł do szafy po cichu i wyjął z niej pistolet.

Wymknąłem się do Darcy, a przy schodach na dole mignęła mi wysoka postać, na co chciałem krzyknąć.

Moja córeczka nie spała.

-Cichutko Darcy.- Poprosiłem, gdy jej oczy się załzawiły.

Usłyszałem szarpaninę na schodach, krzyki Harry'ego i wystrzał, na który wraz z córką krzyknęliśmy.

Potem tylko więcej trzasków, głośne tupanie i warkoty, co oznaczało że nasi nowi przyjaciele są na straży.

Siedziałem cały najeżony przy córce, gotów bronić ją własnym ciałem, ale co ja mogę, kiedy jestem ociężały przez ciążę?

Do środka wszedł Harry.

Oparł się o drzwi i trzymał się za ramię.

-Grimshaw...- szepnął, patrząc na nas.

-Chciał się zemścić.- jęknąłem.

-Postrzelił mnie, ale ochroniarze już go zabrali. Wilki pomogły... Muszę jechać do szpitala, dostałem w ramię, ale kula trafiła w brzuch, przeszła przez rękę.- jęknął.

-Zostaniemy sami?- przeraziłem się.

-Musicie Lou. Trzymaj to. Dasz sobie radę.- podał mi broń i wycofał się z pomieszczenia.

Usłyszałem sygnały karetki i po kilkunastu minutach odjechali z Harry'm, a ja tylko patrzyłem zagubiony za nimi.

Dotarła do nas zaspana Kitty i Maddie z Liam'em.

-Będzie dobrze Lou.- przytuliła mnie rudowłosa.

-Jest w szoku.- mruknął Liam.

-Pierdolisz.- prychnęła Maddie, dołączając się do przytulasa.

-To... to był Nick.- usiadłem przerażony na podłodze.

-Grimshaw?- zdziwił się Liam.

-Tak...- spojrzałem w kierunku Darcy, która nie do końca rozumiała co się stało.

-Zostajemy tu... Zayn po pracy też przyjdzie.- stwierdziła Kitty.

-Jade z Niall'em tu jadą.- dodał Liam.

-Lo... Louis.- do pomieszczenia wpadła Charmel.

Podniosłem się z ziemi patrząc na nią.

-Mamy... Trop!- zaśmiała się. -Mamy tą sukę! Potrzebujemy tylko psów, Ajax z moim starszym bratem skupili się na zapachu samochodu który stał niedaleko nas i okazało się że ta lasia przyjechała z tym facetem!- wysapała.

-Jaka lasia?- spytała Kitty.

-Ruda, prawie czerwone włosy, niebieskie oczy, wysoka, chuda.- powiedziała do niej Charmel.

-Idę z wami... Zostańcie z Darcy.- poprosiłem i pobiegłem za Charmel w kierunku lasu, po drodze zmieniając się w kota.

**************************

Zbliżamy się do końca tej tajemnicy :3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top