Rozdział 16 [2]

Wszedłem niepewnie do sali gdzie rozmawiano z zatrzymanymi.

Czarnowłosa dziewczyna siedziała tyłem do mnie.

Usiadłem na przeciwko niej, skanując ją wzrokiem.

Na przodzie fryzury miała dredy, w których były pióra jakiegoś ptaka i koraliki.

Jej ciemne uszy były przekłute na czubkach, tak samo jak moje, a ciemny ogon z białą końcówką miał wymalowane szare łapy na sierści.

-Jesteś wilkiem.- stwierdziłem czując jej zapach.

-Owszem, jestem. A ty jesteś Louis Tomlinson, prawda?- zmierzyła mnie spojrzeniem.

-Tak, to ja.- westchnąłem.

-Zanim o cokolwiek spytasz... Zostałam zmuszona i chcę przeprosić. Groziła że zabije mojego brata a on jest chory i już wystarczająco mamy przesrane.- westchnęła.

Pokiwałem głową na zgodę.

-Kim jest ta 'ona'?- spytałem.

-Nie znam jej imienia, ale mogę ci podać rysopis. Wysoka, rude, prawie czerwone włosy, niebieskie oczy, mocny makijaż. Nie jest hybrydą jak ty czy ja. Zwykły człowiek. Towarzyszy jej zawsze jakiś facet. Ciemne włosy, ciemne oczy, wysoki.- spojrzała na swoje szpony.

-Nie znam.- pokręciłem głową.

-Chciałam ci powiedzieć że nawet gdybym was wtedy znalazła, nie zabiłabym was, nie jestem mordercą. Spanikowałam gdy mnie zamknąłeś w pokoju.- sapnęła.

-Rozumiem...- zawahałem się.

-Jestem Charmel.- wyciągnęła do mnie dłoń.

Niepewnie ją uścisnąłem.

-Jeśli oni mnie wypuszczą, zrobię wszystko by ta suka wpadła w wasze ręce, tylko musisz mi zaufać.- świdrowała mnie spojrzeniem.

-Skąd mam wiedzieć że nie kłamiesz?- mój głos się załamał.

-Popatrz... Te pióra są ważne dla mojego stada, nie wolno nam ich zgubić bo wtedy tracimy przynależność i mają prawo zabić nas kiedy wkroczymy na nasz teren bez piór. Mogę oddać ci je i przypłacę życiem jeśli was zdradzę.- zaczęła wypinać je z dredów i po chwili wplątała dwa z pięciu piór do moich włosów i resztę w mój ogon.

-Jeśli akcja zakończy się powodzeniem to mi je oddasz a ja zostawię ci jedno, tak gdybyś chciał się ze mną skontaktować przy kolejnych takich akcjach.- mruknęła.

-Twoje stado nie może nam też pomóc? Jesteście wilkami, wyniuchacie ją.- zaproponowałem.

-Musiałabym wrócić do lasu.- wyczepiła jedno pióro z mojego ogona i zostawiła je we włosach.

-Załatwię to...- podjąłem decyzję i uścisnęliśmy dłonie na zgodę.

**********************

Poznajcie Charmel!


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top