Rozdział 33
-Nadal nie chce mi się wierzyć że ten debil się ustatkował.- zaśmiała się Gemma siedząc na dywanie z malutką dziewczynką na kolanach.
-Gems.- fuknął Harry, który leżał na kanapie, a ja siedziałem za jego zgiętymi nogami w pidżamie i z kubkiem herbaty.
-No co? Mama zawsze mówiła że jesteś debilem.- zaśmiała się dziewczyna.
-Cóż, lepszy debil niż ciota.- wzruszył ramionami mój chłopak.
-Jest śliczna. Darcy Styles... Aż dziwnie że mój młodszy braciszek ma dziecko.- prychnęła Gemma.
-Te uszka mnie uwiodły.- zacmokał Niall sięgając po ogonek naszej dziewczynki.
-Niall.- zasyczałem, wiedząc że moja dzidzia nie lubi łapania za ogon.
-Oplułeś mnie.- jęknął blondyn wycierając twarz.
-Dlaczego wy w ogóle tu jesteście.- Jęknął Harry odgarniając loki z zaspanej twarzy.
-Harry, jest dziewiąta rano. Rozumiem jakbym przyjechała w nocy, ale jest już dzień. Wstawałeś wcześniej do szkoły.- zaśmiała się dziewczyna.
-Cóż... Dobrze że się skończyła.- parsknął, a ja spojrzałem na swoje dłonie.
On skończył szkołę...
Teraz czuję się głupszy, bo nie jestem w stanie skończyć tej szkoły, bo jest Darcy, a samej z nim jej nie zostawię, bo to Harry.
Jeszcze by jej dał pepsi do picia.
-Idę na górę...- westchnąłem i zabrałem od Gemmy moją niunię.
-Och kochaniutka...Pojawiłaś się trochę za wcześnie, ale przynajmniej ochroniłaś tatę od traumy, wiesz?- siadłem w szarym fotelu, trzymając przed sobą niebieskooką.
-Chciałem chociaż skończyć tą szkołę i móc zapewnić ci jeszcze lepszą przyszłość kochanie. Trochę zepsułaś mi plany, aniołku.- pocałowałem córeczkę w nos.
Zamruczała i wtuliła się w moją pierś.
-Nie chcę być darmozjadem...- westchnąłem, tuląc do siebie istotkę i po chwili z moich oczu kapały łzy bezradności.
-Znowu płaczesz?- jeszcze tu Liam'a brakowało...
-Co cię to obchodzi...- fuknąłem.
-Słuchaj mnie mała gnido. Ciągle się mazgaisz zamiast wziąć się w garść. Masz cudownego faceta przy sobie, masz największy skarb w ramionach. Chcesz to stracić przez załamanie? Dobrze wiem co się dzieje gdy się tu zamykasz. Żałujesz tego co się stało, ale trudno, nie zrobisz już nic.- brunet pociągnął moją grzywkę w górę, przez co zostałem zmuszony do spojrzenia w górę.
-Nie żałuję tego że ona się pojawiła, nie jestem moim ojcem.- Warknąłem na niego, opiekuńczo obejmując swoje kocię.
-Żałujesz że nie skończyłeś szkoły?- prychnął.
-Tak! Tego żałuje.- syknąłem, wyszarpując mi się.
-Jesteś pożądanym komiksiarzem. Wysyłaliśmy twoje prace. Miałem ci to przekazać kiedy indziej, ale masz.- Wyjął z kieszeni jakąś ulotkę.
-C... Toż to moje rysunki! Moje komiksy!!!- zapiszczałem, a Darcy pacnęła mnie rączką w nos, bym był ciszej.
-Tak. Oficjalnie masz się spotkać z właścicielem wydawnictwa i przy okazji z fanami w księgarni. Kitty mi to dała. Będziesz teraz najmłodszym, rozchwytywanym przez media rysownikiem, mała cholero. Teraz kopnij się w dupę i ruszaj do przodu, albo ja cię kopnę.- parsknął.
-Jesteś jak Maddie.- prychnąłem, a w jego oku coś błysnęło.
-No widzisz.- zaśmiał się.
-Mogę?- spytał wskazując na śliniącą mój sweter (Harry'ego sweter) Darcy.
-Uch, jasne.- pozwoliłem mu zabrać dziewczynkę i sam podszedłem do lustra by ogarnąć swoją twarz z łez.
Chyba jednak nie jest tak źle Louis...
*****************************
Powitajcie małą Darcy Styles!
To dopiero początek naszej historii, wiecie? :3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top