Rozdział 5
....Zastałam w salonie naszą KOCHANĄ (wyczujcie sarkazm) Świętą Trójce z Damon'em na czele.
Zaraz co on trzyma... KURWA! TO SĄ MOJE KSIĘGI! ALE SKĄD ON JE DO CHOLERY JASNEJ MA?!
- SKĄD TO MASZ?! - krzyknęłam, na co on z cwanym uśmiechem pomachał mi jedną z nich przed nosem, a kiedy chciałam mu ją zabrać, ta dziwka Caroline złapała mnie za gardło i przyszpiliła do ściany!
TAK MNIE! DO JASNEJ, CHOLERY MNIE! JUŻ JA JEJ POKARZE! ZOBACZY Z KIM ZADARŁA!
- Puść mnie dziwko -powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
- Ani mi się śni dopóki nie wyjaśnisz nam kim jesteś i co to - wskazała na księgi- Robiło w twoim pokoju!
- Mówię po raz ostatni! Puść mnie! - ostrzegam ją, na co ona kręci głową.
Okej, sama się prosiłaś!
- Ostrzegałam - powiedziałam po czym odepchnęłam ją z taką siłą, że poleciała na ścianę i ją ukruszyła. A co najlepsze, nie rusza się!
Oops, chyba złamałam jej kręgosłup...
O tak kończy się zadzieranie ze mną!
- Co ty jej zrobiłaś?! -krzyknęła Elena po czym podbiegła do przyjaciółeczki.
- Ona się nie rusza! - krzyknęła z histerią, na co obok niej natychmiast znalazła się mulatka.
A ja otrzepałam się z brudu tej dziwki .
- Kim ty jesteś?! - wrzasnął Damon podbiegając do mnie, ale jakież było jego zdziwienie, gdy jego też odepchnęłam. I to jednym sprawnym ruchem.
Podeszłam do niego i kucając obok zaczęłam mówić- Zapamiętaj sobie raz na wieki- mówiłam wykręcając mu rękę w nienaturalny sposób - MOICH RZECZY SIĘ NIE RUSZA! - wrzasnęłam mu do ucha na co się skrzywił.
- A odpowiadając na twoje pytanie - tu mówiłam szeptem - Jestem waszym koszmarem, tym najgorszym z najgorszych. - powiedziałam po czym podniosłam się i wzięłam moje księgi a następnie z gracją poszłam na górę do swojego pokoju zostawiając tamtą czwórkę w niezłym szoku.
_______________________________
Po wejściu do swojego pokoju otwarłam jedną z ksiąg w poszukiwaniu zaklęcia które pozwoli mi zamknąć mój pokój tak, że oprócz mnie nikt do niego nie wejdzie. Po chwili znalazłam to czego szukałam, ale nie tylko... mniejsza z tym, i gdy już rzuciłam zaklęcie, to pomyślałam, że może wreszcie się rozpakuje, tak i też zrobiłam.
Gdy skończyłam robić wszystko co miałam zrobić, była już godzina dwudziesta, więc poszłam zrobić wieczorną toaletę i przebrać się.
Kiedy wyszłam z łazienki było jeszcze wcześnie, dlatego wzięłam książkę, i zaczęłam ją czytać tam gdzie skończyłam ostatnio.
A po jej zakończeniu poszłam spać.
_______________________________
Obudziłam się słysząc jak ktoś wali w moje drzwi.
- Czego?! - wrzasnęłam i spojrzałam na budzik, jest
godzina dwunasta?!
Uff na szczęście dziś jest sobota, więc wisi mi to i powiewa.
Ale wracając.
Ktoś wali w moje drzwi i to tak jakby chciał je zaraz wywarzyć!
- Wychodź natychmiast! - usłyszałam głoś, który należał do Eleny.
OMG, ktoś tu się chyba zdenerwował.
-Wychodź albo wywarze drzwi- krzyknęła "groźnie".
- Proszę bardzo, wywarzaj je sobie, ale szczerze życzę ci w tym powodzenia- krzyknęłam z kpiną dalej leżąc sobie na łóżku.
- I tak będziesz musiała kiedyś z niego wyjść! - krzyknęła i sobie poszła.
No właśnie kiedyś...ale w sumie...zawsze mam jeszcze okno...
Posiedziałam jeszcze chwile, po czym wzięłam ubrania i razem z nimi poszłam do łazienki.
Dzisiaj wyglądam o tak :
I założyłam do tego jeszcze szary dłuższy sweterek, ponieważ było w miarę ciepło. A jeśli chodzi o makijaż, to ostatnio wolę stawiać bardziej na prostotę i tak też zrobiłam dzisiaj, bo użyłam tylko podkładu, szminki i tuszu żeby podkreślić rzęsy. ( zdj)
Gotowa wyszłam z łazienki po czym wzięłam telefon i zadzwoniłam do jedynej osoby, której moim zdaniem mogę ufać : Rebekah, ponieważ szukając wczoraj zaklęcia natknęłam się na dziwną notatkę...
Rebekah POV.
Właśnie kłóciłam się znowu z Nikiem! I kłóciłabym się dalej, gdyby nie mój telefon, który zaczął dzwonić przez co reszta mojego KOCHANEGO rodzeństwa zwróciła na mnie swoją całą uwagę.
Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam telefon i wkurzonym głosem powiedziałam:
- Czego?!
- Tak, ciebie też miło słyszeć Barbie. - usłyszałam rozbawiony głoś Cass przez co złagodniałam.
- Ach, to ty myślałam, że to znowu jakiś idiota, któremu dałam swój numer i teraz wydzwania żebym się z nim umówiła - powiedziałam zirytowana na co Kol parsknął śmiechem.
- Poczekaj chwilkę- powiedziałam miłym głosem po czym zwróciłam się do mojego brata:
- Zamknij się idioto, albo sama ci w tym pomogę!
- Już jestem, a więc z jaką sprawą dzwonisz? -zapytałam -Mam pytanie... - zaczęła- ty jako jeden ze starszych wampirów powinnaś coś o tym wiedzieć- mówiła
- Ale o czym? - zapytałam nie wiedząc o co jej chodzi.
- O... Wiesz co, zresztą nieważne przepraszam, że ci zawracam głowę, paa - powiedziała i się rozłączyła.
- Paa... -powiedziałam.
Dobra, to było dziwne pomyślałam..
-Kto dzwonił- zapytał zirytowany Nik.
- Moja przyjaciółka- odpowiedziałam
- To ty masz przyjaciół - zapytał z udawanym zdziwieniem Kol za co dostał ode mnie po łbie.
- Oczywiście, że mam idioto. - popatrzyłam na niego z politowaniem i poszłam do siebie.
Cassandra POV
Po tym jak się rozłączyłam, zaczęłam przeklinać swoją głupotę! Jak mogłam chcieć ją o to zapytać?! Wtedy by się wydało to, że szperam w wiadomościach w, których nie powinnam!
Ehh, dobra spokojnie, przecież jej nie zapytałam, jest okej pomyślałam i poszłam poczytać książkę dla uspokojenia.
Gdy skończyłam była czternasta a ja nadal jeszcze nic dziś nie jadłam...
W takim razie trzeba iść na polowanie pomyślałam, i zabierając torebkę, telefon oraz kluczyki, które wrzuciłam do niej.
Podeszłam do okna by je zamknąć, nie chce znowu nieproszonych gości w moim pokoju.
A następnie udałam się na dół gdzie oczywiście bez krzyków za wczoraj się nie obejdzie...
I mamy koniec rozdziału piątego 😁
Do Zoba
I
Buziaki x_Cassidy_x 😘😘😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top