Rozdział 25
- Klaus, nie mam teraz czasu- powiedziałam wyswobadzając się z jego ramion.
- Eh, gdzie się tak śpieszysz Love? - zapytał, siadając na łóżku i przyglądając mi się jak grzebie w ubraniach.
- Obiecałam Matt'owi, że mu w czymś pomogę - skłamałam.
Nie miejcie pretensji!
Jakbym mu powiedziała prawdę, to by mnie chyba zabił!
- Sam sobie nie poradzi? - zapytał z kpiną.
- Nik, to mój przyjaciel i nie odmówię mu pomocy! - powiedziałam patrząc na niego poważnie.
- Niech będzie- stwierdził niezadowolony.
- Ale potem cię już nigdzie nie wypuszczę- powiedział całując mnie w szyje.
- Oczywiście - odwróciłam się i pocałowałam go w usta.
- Ale teraz, daj mi się przygotować- odsunęłam się.
- No dobra, jeśli czegoś będziesz potrzebować, jestem u siebie- powiedział i wyszedł.
Po chwili namysłu, w końcu wybrałam strój, więc poszłam się lekko odświeżyć i poprawić makijaż.
Ubrałam się w to:
( wybaczcie za zdj)
Po wyjściu, poszłam zerknąć na godzinę, i jak się okazało, jest czternasta trzydzieści, więc wzięłam torebkę i zeszłam na dół.
- A ty gdzie? - zapytał Kol, a Elijah spojrzał na mnie pytająco.
Ah no tak, zapomniałam wspomnieć, że nadal jestem na niego zła za wczoraj, ale nie już tak bardzo.
Przechodzi mi.
- Matt dzwonił i prosił, żebym mu w czymś pomogła.
A po za tym, jak książka? - zapytałam zabijając go wzrokiem.
- Świetna - wyszczerzył się bezczelnie.
- O czymś nie wiemy? - zapytała Bex.
- Nieważne- powiedziałam dalej mordując Kol'a.
- Okej... - powiedziała.
- Dobra, ja muszę już iść.
Do potem- powiedziałam i wyszłam.
Dziesięć minut później byłam już przed lasem.
Po wyjściu i zamknięciu auta, udałam się w jego głąb.
Po kilku krokach usłyszałam jak szeleszczą za mną liście.
- Hello, tęskniłaś? - usłyszałam za sobą doskonale znany mi głos.
-Nie, było tak dobrze dopóki się nie pojawiłaś- stwierdziłam złośliwie, odwracając się i stojąc twarzą w twarz z Katherine Pierce.
- Jak zawsze w humorze- stwierdziła.
- Nie no, brakowało mi cię zołzo- powiedziałam przytulając ją.
- No wiadomo- odwzajemniła uścisk.
- Gdzieś ty się podziewała?! - zapytałam, kiedy już ją puściłam.
- Tu i tam, bo wiesz... twój chłoptaś, raczej nie pała do mnie miłością- zachichotała.
- No coś ty, on cię wprost uwielbia- parsknęłyśmy obydwie śmiechem.
- Oczywiście, i to uwielbienie okazuje mi tak, że chce mnie zabić- znowu zaczęłyśmy się śmiać.
- Będzie musiał, cię jakoś zaakceptować, bo nie pozwolę mu cię zabić- stwierdziłam.
- A tak w ogóle, skąd wiesz, że jesteśmy parą? - zapytałam z zaciekawieniem.
-A...a...a- pokazała na usta i zamknęła je na klucz.
- No tak, mogłam się spodziewać, że mi nie powiesz- pokręciłam głową z dezaprobatą.
- To co, masz już plan? - zapytała ze złośliwym uśmieszkiem.
- Jaki plan? - zapytałam, ale po chwili zrozumiał o co jej chodzi.
- No jak to jaki, ten jak się pozbędziemy, naszej KOCHANEJ Elenki - powiedziała ze słodkim uśmieszkiem.
- Dowiesz się wszystkiego, ale w swoim czasie- powiedziałam z diabelskim uśmiechem.
- No niech ci będzie- wywróciła oczami.
- Dlaczego, zniszczyłaś trawę? - zapytała wskazując pentagram, który wypaliłam przed porwaniem.
- Nie zniszczyłam, ja ją upiększyłam.
Jak to artysta- wzruszyłam ramionami, a ona parsknęła śmiechem.
- Co u mojego Elijh'y? - zapytała robiąc słodką minkę.
- Nadal, nosi garnitury, i nadal cię chyba nienawidzi- powiedziałam.
- Czyli norma- zachichotała.
- Gdzie się zatrzymałaś? - zapytałam ciekawa.
- Kupiłam nie duży domek, niedaleko lasu- powiedziała, a ja pokiwałam głową.
- A ty i Klaus, już coś ten teges- zapytała poruszając sugestywnie brwiami.
- KATHERINE! - powiedziałam zirytowana i rozbawiona.
- No co? - zachichotała.
- Odpowiedz- popatrzyła na mnie wyczekująco.
- Może tak, a może nie- uśmiechnęłam się cwanie.
- Uuuu- popatrzyła na mnie z uśmiechem.
- A spadaj- powiedziałam.
Rozmawiałyśmy jeszcze przez dłuższy czas, ale w końcu musiałam iść, bo zaczęliby mieć podejrzenia.
- To jesteśmy w kontakcie- przytuliłam ją.
- Do zobaczenia- powiedziałam.
- Do zobaczenia niedługo- powiedziała, i każda z nas rozeszła się w swoją stronę.
Po powrocie, a było to późno. Poszłam do siebie, i po przebraniu się, od razu położyłam się spać, ponieważ byłam wykończona.
Przepraszam, że dzisiaj taki krótki, ale miałam mało czasu, a chciałam coś wam wstawić.
A po za tym, Kochani z całego serca dziękuje wam za tyle wyświetleń i gwiazdek.
Jak zaczynałam pisać tę książkę, myślałam, że pomysł jest okropny i nikt nie będzie tego czytać, a okazało się inaczej. Jeszcze raz bardzo wam dziękuje, bo te gwiazdki i wyświetlenia, naprawdę motywują.
Do Zoba
I
Buziaczki x_Cassidy_x 😘😘😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top