Part 4 - 2
- Dalej kochanie, musimy wstawać - powiedział Zayn, po raz setny zrywając ze mnie kołdrę i zmusić do wstania.
- Chcę spać - jęknęłam, zwijając się w kłębek.
- Wiem, ja też, ale za godzinę musimy być w Hotelu - odparł, kładąc głowę na moim nagim ramieniu. Nie miałam najmniejszej ochoty wstawać. W dodatku nie czułam się zbyt dobrze, lecz tego Zayn'owi już nie powiedziałam. Nie chciałam, aby się niepotrzebnie zamartwiał.
- Wiem - westchnęłam, z niechęcią podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Jesteś zimna - rzekł, gdy przypadkowo dotknął moich pleców. - Jak się czujesz?
- Normalnie - wzruszyłam ramionami, patrząc na niego.
- Nie widzę tego po Twojej minie - pokręcił głową. - Na pewno jest wszystko w porządku?
- Tylko trochę szumi mnie w głowie i mdli, ale to jest normalne - szepnęłam.
- Jakbyś się gorzej poczuła...
- Dowiesz się o tym pierwszy, spokojnie - uśmiechnęłam się słabo, opierając się o jego klatkę. Zayn owinął ramiona wokół mnie i opiekuńczo przytulił. Słyszałam miarowe bicie jego serca.
- Ubierzmy się i jedźmy na ten przeklęty brunch - odparł, głaszcząc mnie czule w dolnej partii pleców. - Zobaczysz, szybko minie.
- Mam nadzieję - stwierdziłam, leniwie odrywając się od niego i wstałam z łóżka. Owinęłam się rękoma i spojrzałam na Zayn'a z lekkim uśmieszkiem. - Idziesz ze mną pod prysznic?
- Jeśli prosisz - uśmiechnął się szeroko. Poszłam do łazienki, a Zayn tuż za mną. - Wiesz, jak miło jest patrzeć na Ciebie od tyłu?
- No co ty nie powiesz? - parsknęłam śmiechem, obserwując jak Zayn zamyka drzwi.
- Tego tyłeczka nigdy za wiele - skomentował, podchodząc do mnie i gwałtownie obrócił, po czym zarobiłam klapsa. Pisnęłam zaskoczona, zerkając na niego zdegustowana.
- A co to było? - zapytałam.
- Klepię to co moje? - odpowiedział pytaniem, masując mój bolący po uderzeniu pośladek, co bardziej przyniosło mi rozkosz, niż ulgę, a w moich żyłach zaczęło zbierać się podniecenie.
- Jeśli dalej będziesz tak robił na pewno szybko stąd nie wyjdziemy - szepnęłam drżącym głosem.
- Nie będę narzekał - wiedziałam, że drań się szelmowsko uśmiechał.
Moja ukochana wredota.
- Co powiesz, żebyśmy spróbowali pozbyć się Twojego bólu głowy? - spytał, gdy już staliśmy twarzą w twarz.
- No nie wiem... masz jakiś pomysł? - uniosłam zagadkowo brew.
- Tak się składa, że mam na to doskonały sposób.
***
- Clairy, kochanie... - usłyszałam cichy szept Zayn'a, a jego ciepły oddech owiał moje ucho i część szyi. Otworzyłam oczy i zerknęłam na niego wpół przytomna. - Jesteśmy już - wskazał skinięciem głowy na Hotel. Wtedy zdałam sobie sprawę, że staliśmy, a nie jechaliśmy. Zayn również miał minę, jakby chwilę temu się obudził. Jego oczy były lekko zamroczone.
- Spałeś? - spytałam cicho, ziewając i poprawiłam się na jego kolanach, na których spoczywałam i położyłam głowę na jego ramieniu.
- Tak, wbrew woli też jestem w chuj zmęczony - stwierdził.
- Jak długo tu stoimy?
- Może z dziesięć minut - wzruszyłam ramionami.
- Mogłeś mnie obudzić - powiedziałam.
- Spałaś tak spokojnie, że nie mogłem Ci tego zrobić - uśmiechnął się lekko. Również to zrobiłam, bo te słowa były wypełnione słodkością, którą tak u niego uwielbiałam. - Lepiej się czujesz? - pokiwałam głową. - To dobrze - stwierdził. - Kiedy mamy pierwszą wizytę? - zapytał, lekko pocierając mój brzuch.
- Ustaliłem z Doktorem przy wypisie, że dwa tygodnie po mojej kontroli - rzekłam.
- Ciekawe, czy już coś zobaczymy - odparł, a po jego tonie głosu stwierdziłam, że naprawdę go to interesowało.
- To chyba jeszcze jest ciut za wcześnie... Wydaje mi się, że dopiero między trzecim, a czwartym miesiącem będzie coś znać - odparłam. - Poza tym... Dasz radę wyrwać się wtedy z pracy? Możesz mieć jakieś spotkanie lub zebranie...
- Nie opuszczę ani jednej wizyty - przerwał mi w połowie zdania. - To jest w końcu mój mały chłopak...
- Albo dziewczynka - dodałam.
- Czuję, że to będzie chłopiec - rzekł pewnie.
- A co? Masz w spermie jakiś wskaźnik płci? - spytałam go, a on głośno się zaśmiał.
- Kobieto, o czym ty myślisz? - zapytał pomiędzy śmiechem. - Po prostu intuicja mówi mi, że to będzie chłopak.
- A gdyby była dziewczynka?
- Będzie moją małą księżniczką - odparł. - Będę rozpieszczał ją tak samo, jak Ciebie, będzie tak samo piękna jak ty...
- Och, nie pochlebiaj mi - odparłam rozbawiona. - Lepiej już chodźmy, bo i tak pewnie jesteśmy spóźnieni.
- Tak, to prawda - pokiwał głową. - Przy okazji jestem głodny.
- Gdyby nie zachciało Ci się seksu, to byśmy normalnie zjedli - upomniałam go.
- Nie mów, że Ci się nie podobało - puścił mi oczko. - Twoje krzyki mówią tylko jedno...
- Dobra, chodź - pośpieszyłam go, schodząc z jego kolan. Zayn zaśmiał się i wyszedł z gracją z limuzyny, trzymając dla mnie drzwi. Opuściłam pojazd i od razu spotkałam się z cichym zamieszaniem ludzi, którzy nas mijali.
No tak, już nie byłam Clairy Watson, a Clairy Malik. To zmieniało postać rzeczy.
Spróbowałam to zignorować i ujęłam ramię Zayn'a, które po zatrzaśnięciu drzwi dla mnie wystawił.
- Jesteś moją żoną od prawie dnia i już przyciągasz na nas uwagę - odparł Zayn, prowadząc nas do hotelu.
- Prędzej przez Ciebie tutaj wszyscy są... Mnie pewnie niezbyt lubią.
- Dlaczego? - zmarszczył czoło.
- Przeze mnie zmieniłeś swój stan cywilny - parsknęłam. - Twoje fanki nie są tym zadowolone.
- Fanki - prychnął. - Gdyby nie ty, zapewne zostałbym kawalerem do końca życia.
- I byłbyś dominatem w dalszym ciągu - stwierdziłam. Zayn napiął się.
- Tak - powiedział niskim głosem. Zayn posiadał dwa rodzaje tego głosu : jeden z nich był pełen namiętności i wtedy wiedziałam, co chodzi mu po głowie, a ten drugi był groźny i chwilami mnie przerażał. Zayn'owi często zmieniał się humor, co często wpływało na nas niekorzystnie. Wtedy wiedziałam, że trzeba było szybko przejść do innego, znacznie przyjemniejszego tematu.
- By the way... może chciałbyś mi zdradzić, gdzie zabierasz mnie w podróż poślubną? - zapytałam.
- Ani mi się śni - Zayn automatycznie się rozchmurzył i uśmiechnął zawadiacko.
- Och, proszę! Powiedz mi! - pisnęłam zdesperowana.
- Bądź cierpliwa - zganił mnie.
- Wiesz, że nie lubię niespodzianek.
- Wiem, ale uwielbiam się z Tobą droczyć - Zayn cmoknął mnie w policzek i przez obrotowe drzwi weszliśmy do hotelu. Goście, którzy szli przez hall posyłali nam uśmiechy, jakby nas znali. Odwracałam za każdym razem wzrok, speszona ich zachowaniem. Zayn natomiast był całkowicie zrelaksowany.
- Jak możesz być tak rozluźniony? - spytałam go cicho.
- W sensie? - spojrzał na mnie pytająco.
- W takim, że wszyscy się na Ciebie gapią, a ty nawet...
- Po prostu to ignoruję - odparł obojętnie. - Poza tym... ciągle jestem w centrum uwagi, jakbym nawet tego nie chciał - dodał po chwili. - Teraz jesteś w tym razem ze mną.
- Nie wiem czy dam radę... - powiedziałam cicho, mając nadzieję, że Zayn tego nie słyszał.
- Clairy - Zayn się zatrzymał i stanął przede mną. Jego wzrok był niemal karcący.
- No co? Nic nie poradzę, że nie jestem przyzwyczajona do tego świata - rzekłam.
- Clairy - powtórzył, zaczesując moje włosy do tyłu. - Było o Tobie głośno, nim zaistniałaś w architekturze. Twój ojciec nie szczędził w wychwalaniu Ciebie. Byłaś poniekąd głównym tematem naszych spotkań podczas wyjazdów służbowych.
- W jakim celu?
- To już nie jest ważne - odparł wymijająco. - Mówiono o Tobie bardzo długo, a Penthouse Twoje autorstwa to była niczym wisienka na torcie. Teraz na okrągło będziesz na pierwszych stronach gazet, a ja zawsze dotrzymam Ci kroku. W końcu jestem Twoim mężem - tutaj się uśmiechnął. Czułam na te słowa ogromne ciepło w sercu. Wszystko było dla mnie zupełnie... nowe. - Pamiętaj, że bardzo długo Cię nie opuszczę... ba, nawet na to nie pozwolę.
- Wspominałam, że Cię kocham? - zaśmiałam się.
- Nie? - uśmiechnął się figlarnie.
- Kocham Cię - mruknęłam, stając na palcach i obdarowałam jego usta czułym pocałunkiem. Zayn wydał z siebie dźwięk aprobaty i przyciągnął mnie bliżej siebie.
- Gdy tak mówisz, czuję się, jakbym zakochiwał się w Tobie od nowa - szepnął w moje usta. Zarumieniłam się lekko. - Jesteś najwspanialszą kobietą, jaką kiedykolwiek spotkałem.
- Dobrze jest mi to słyszeć - uśmiechnęłam się. - Czy to nie głupie stać na samym środku hotelu i się obściskiwać?
- Nie, bo to jest mój hotel i robię w nim co chcę - powiedział, znienacka podnosząc mnie.
- Zayn! - krzyknęłam, śmiejąc się, a ręce owinęłam wokół jego szyi.
- Dzięki Tobie choć na chwilę zapominam o całej pracy, zmartwieniach... i po prostu czuję się jak normalny mężczyzna, zakochany na zabój w swojej żonie.
- Teraz tylko tak będziesz mnie nazywał? - uśmiechnęłam się.
- No chyba, że wolisz seksowną mamuśkę.
***
~ Narracja trzecio osobowa ~
Gdy w między czasie Zayn i Clairy cieszyli się swoim kawałkiem nieba, całkiem niedaleko pewna osoba, która niezbyt cieszyła się i nie podzielała ich radości. Wręcz przeciwnie.
Miała ochotę pozbyć się ich.
- Ta jej perfidnie szczęśliwa morda powoduje, że chcę jej nadzwyczajnie w świecie przyjebać - prychnęła brunetka, o dużych zielonych oczach i czerwonych ustach. Jej piękna twarz w chwili obecnej była wykrzywiona w grymasie, gdy patrzyła na zdjęcie Clairy i Zayn'a z gali Oscarów. - Nie wierzę w ich związek.
- Dziewczyno, gdyby to wszystko było fałszywe, nie ożeniłby się z nią - powiedziała druga dziewczyna, kompletne przeciwieństwo blondynki. Miała ona niebieskie włosy, niemal czarne oczy i tak jasne usta, że praktycznie przy jej jasnej cerze nie było ich widać.
- Pf, po prostu musimy udowodnić, że Malik nigdy się nie zmienił i myśli tylko o jednym - rzekła blondynka, wpatrując się tępo w fotografię zakochanych.
- A on może serio się zmienił? - zapytała retorycznie ciemnooka, wzruszając ramionami.
- Mam to w dupie - parsknęła śmiechem blondynka, uśmiechając się złośliwie. - Chcę ich oboje zniszczyć. Chcę aby spadli na samo dno i nigdy się z niego nie podnieśli.
- Masz jakiś pomysł? - spytała ją ponownie dziewczyna o niebieskich włosach.
- Jeszcze nie - pokręciła głową. - Dam im chwilę wytchnienia, potem zaatakuję.
- I co będziesz z tego miała?
- Satysfakcję, że ta dwójka będzie nikim.
***********
Zaczynamy z przytupem! Są to zupełnie 2 inne osoby, które sporo namieszają w życiu Clairy i Zayn'a.
No to zabieram się do pisania Message, Revenge i Angry!
Do zoba! xoxo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top