Part 4 - 16

Zaparkowałam pod domem późnym popołudniem. Wzrokiem nie doszukałam się Bentley'a Zayn'a, który zazwyczaj już stał o tej porze. Wysiadłam z auta, uważając na swój brzuszek. Wyjęłam kluczyki ze stacyjki i zatrzasnęłam drzwi, biorąc jeszcze z tylnych siedzeń swoją teczkę i torbę z laptopem. Upewniłam się, że auto jest zamknięta i weszłam do domu.

Miałam ochotę tylko na to, aby się położyć, zasnąć i zapomnieć o dzisiejszej kłótni z Zayn'em. Ostatnimi czasy wiele się sprzeczaliśmy, ale dzisiaj wszystko wybuchło. Westchnęłam i przeszłam przez długi hol, napotykając na swojej drodze Leo. Miał białą kopertę w dłoni.
- Jak się masz Leo? – zapytałam go z uśmiechem.
- Dobrze, Clairy, miło, że pytasz – mruknął. – Coś do Ciebie przyszło – wręczył mi kopertę. Zmarszczyłam czoło.
- Do mnie? Myślałam, że do Zayn'a – odparłam.
- Mężczyzna, który mi to dał powiedział, że mam to przekazać Tobie – rzekł. Po jego minie stwierdziłam, że coś mu w tym nie pasowało.
Mi zresztą też.
- Dziwne – skwitowałam i poszłam do salonu. Odłożyłam swoje rzeczy na kanapę, na której chwilę później usiadłam.
- Dzień dobry Clairy! – usłyszałam za swoimi plecami wesoły głos Hayley.
- Cześć Hayley – odparłam, otwierając kopertę, a przynajmniej próbując. Nigdy mi to nie wychodziło.

Co za chuj wymyślił koperty?

- Podać Ci obiad? – zapytała mnie z uśmiechem. Nie byłam głodna, ale trudno było jej odmówić.
- Tak – posłałam jej lekki uśmiech i w końcu udało mi się otworzyć kopertę. Myślałam, że był to list lub jakieś pismo.

Lecz były to zdjęcia.

Przygryzłam dolną wargę i odwróciłam trzy fotografie.

Moje serce zatrzymało się na widok Zayn'a i tajemniczej blondynki. Zdjęcia były nie wyraźne, najprawdopodobniej były robione w klubie. Zayn siedział na kanapie, a blondynka na jego kolanach.

Z pewnością nie rozmawiali o polityce.

Moje oczy zaszły łzami. Zasłoniłam usta ręką, by nie wybuchnąć płaczem. Położyłam zdjęcia na stoliku, nie potrafiąc oderwać od nich wzroku. Cała drżałam. Oddychałam z trudem.
Kiedy to się wydarzyło? Kiedy zamierzał mi o tym powiedzieć? Dlaczego to zrobił? Tyle pytań cisnęło mi się na język, a za pewne nie uzyskam na nie odpowiedzi. Wstałam z kanapy, udając się na górę, trzymając kurczowo zdjęcia w dłoni. Wzięłam je, gdyż nie chciałam, aby zobaczyła je Hayley lub Leo. Gdy zamknęłam za sobą drzwi, osunęłam się po nich na ziemię i rozpłakałam się na dobre, wypuszczając z siebie wszelakie emocje, ciążące mi przez cały dzień.
- Czemu Zayn? – zaszlochałam, ciskając tymi pieprzonymi zdjęciami przed siebie. Spadły niedaleko mnie.

Kto zrobił te zdjęcia i kto je dał dla Leo?

I kim była ta cholerna blondynka?

Schowałam twarz w dłoniach i pozwoliłam dać upust swoim emocjom.

***
Kilkanaście minut trwało abym mogła dojść do siebie po tym co zobaczyła i ogarnięcie, bym zeszła do Hayley nie zapłakana. Oczywiście nie umknęło jej to, że płakałam, lecz wcisnęłam jej kłamstwo, że to przez ciąże i w ogóle. Z ogromną niechęcią zjadłam przez nią przygotowany obiad, choć był bardzo smaczny. Moje myśli były zaprzątnięte tym, co teraz będzie.

Jak zareaguje Zayn, gdy zobaczy zdjęcia? Zaprzeczy czy przyzna się do zdrady? Czy po raz kolejny omami mnie tą swoją gadką, że nic nie zrobił?

Po zjedzeniu z powrotem poszłam na górę, wyjmując sporą walizkę z dna szafy. Spakowałam do niej wszystkie ubrania, jakie wpadły mi w ręce, kosmetyki, ważne papiery i zabawki Scarleth, która siedziała pod drzwiami i patrzyła na mnie. Zajęło mi to może z dwadzieścia minut. Następnie wykonałam do taty szybki telefon, że przyjeżdżam do niego na kilka dni. Oczywiście nie obyło się bez pytań.
- Coś się stało?
- Nie... Znaczy tak... Porozmawiamy, gdy przyjadę – odparłam i nim zadrżał mi głos, rozłączyłam się. Wzięłam głęboki wdech i zeszłam na dół, taszcząc za sobą walizkę. Scarleth dzielnie była u mojego boku, jakby wyczuwając mój stan emocjonalny. Łzy ponownie zaczęły nabiegać mi do oczu, lecz szybkimi mrugnięciami powstrzymałam je przed wydostaniem się. Poprawiając swój sweter usiadłam na krześle, czekając na Zayn'a. Moje serce biło szybciej na samą myśl o spotkaniu z nim. Nie wiedziałam... jak miałam się zachować. Co powiedzieć, jak zareagować...
Pustka i ogromny ból to były jedyne uczucia, który mi towarzyszyły.

***
Pół godziny później usłyszałam jak Zayn wchodzi do domu. W tym czasie zdążyłam rozpłakać się dwa razy, nie mając siły już się przed tym bronić. W dodatku co chwilę dostawałam małych skurczów. Nie mogłam się stresować ze względu na dziecko, ale wszystkie moje starania schodziły na manowce.
- Clairy? – odezwał się, a ja zadrżałam, na chwilę zamykając oczy. Zayn położył dłoń w dole moich pleców, na co ja automatycznie się wyprostowałam. – Co się dzieje? – zapytał, odwracając moją głowę, bym na niego spojrzała. Jego oczy rozszerzyły się na mój widok. – Boże, dlaczego płakałaś?
- Jeszcze się mnie pytasz? – zapytałam ostro, posyłając mu gniewne spojrzenie. Zayn ściągnął brwi, czekając na dalsze wyjaśnienia. – Masz mi coś do powiedzenia? – wstałam z krzesła, obserwując go uważnie.
- Chciałem przeprosić, za to, co się stało w biurze, ale ty chyba...
- Przeprosić – prychnęłam, krzyżując ręce na piersiach. – Z takich powodów nie płaczę.
- To co się stało? Nic nie rozumiem – powiedział.
- Powinieneś doskonale o tym wiedzieć – stwierdziłam, idąc do holu, gdzie czekała na mnie walizka.
- Co ty do cholery robisz, Clairy? – zapytał zduszonym głosem, chwytając mnie za rękę. Strzepnęłam ją.
- Nie dotykaj mnie – warknęłam.
- Clairy, o Ci chodzi? Dlaczego jest tutaj walizka?! Co ty...
- Dlaczego ze mną jesteś, co? Na pokaz?
- Co?
- Kim ona jest? – zapytałam wprost. Zayn'a wmurowało.
- Kto?
- Nie udawaj idioty – parsknęłam. – Od kiedy to trwa?
- Co do cholery?! O co Ci chodzi?!
- Wtedy, kiedy poszedłeś do klubu... Zdradziłeś mnie, prawda? – zapytałam go cicho.
- Nie, nigdy bym tego nie zrobił Clairy! – powiedział głośno. – Jesteś moją żoną!
- Nie myślałeś o tym, gdy całowałeś się z tą blond szmatą, prawda? – wycedziłam.
- Kto? Clairy, wytłumacz mi! – odparł zdesperowany.
- To ty mi wytłumacz, dlaczego zakochałam się w takim dupku, jak ty, Zayn – splunęłam, idąc do salonu i dałam mu zdjęcia. – Proszę bardzo, ciesz się nimi, gdy mnie tu nie będzie – syknęłam, wracając po swoją walizkę. – Scarleth, idziemy – zacmokałam, biorąc rączkę swojego bagażu i zaczęłam kierować się ku wyjściu.
- Clairy, stój! – wrzasnął za mną Zayn.
- Zostaw mnie w spokoju!
- Clairy, do kurwy nędzy, zatrzymaj się! – poczułam gwałtowne szarpnięcie do tyłu.
- Coś powiedziałam Ci o dotykaniu mnie – odparłam twardo.
- Clairy, chyba nie wierzysz w to, że Cię zdradziłem? – zapytał, a ja się zaśmiałam. Serio się o to pytał?
- Zayn, widzę na własne oczy, że ty i ona...
- To są stare zdjęcia! – przerwał mi ostro. To mnie na chwilę zamknęło. – Były one w mediach już dawno temu. Ktoś Ci je dał?
- Nie wiem, ale to się w tej chwili nie liczy. Nie wierzę Ci Zayn – odparłam.
- Clairy, proszę, musimy o tym porozmawiać...
- Nie, Zayn, to... koniec. Jadę do taty – powiedziałam łamiącym się głosem. Na twarzy Zayn'a zauważyłam ból i niedowierzanie.
- Nie Clairy, nie pozwolę Ci... Nie wierz w to, ktoś próbuje nas ewidentnie rozdzielić!
- Chyba mu się udało – rzekłam grobowym tonem, wychodząc na zewnątrz.
- Clairy, kurwa, nie! – Zayn ponownie do mnie doskoczył i chwycił za ramiona. – Nie od tak przyrzekłem Ci miłość, prawda? Zaufanie również. Nigdy bym Cię nie zdradził.
- Nie chcę o tym rozmawiać Zayn, to tak cholernie boli – rzekłam. Pierwsze łzy spłynęły po moich policzkach. – Chcę zostać sama.
- Mnie boli to, że mi nie wierzysz – powiedział. – Kocham Cię i nie pozwolę, by ktoś wszedł między nas.
- Mogłeś myśleć o tym wcześniej, nim znalazłeś się w ramionach tej zdziry – warknęłam, próbując mu się wyrwać. Na marne. – Zayn, zostaw mnie.
- Ta osoba, która nas prześladuje, chce nas obojga pogrążyć. Jestem bliski odkrycia, kto to jest i te zdjęcia mogą być kluczowym dowodem w sprawie...
- Cieszy mnie to, ale to chyba już nas nie dotyczy.
- Co to znaczy? – zapytał, a jego głos zadrżał i oczy zaszły łzami.

Nie płacz.

Nie płacz.

Nie. Płacz. Kurwa.

- Nie wiem, czy dalej chcę być z osobą, która mnie zdradziła – powiedziałam.
- Nie zdradziłem Cię, Clairy do cholery! – krzyknął, potrząsając mną.
- Przestań! – wyrwałam się w końcu i poczułam mocny skurcz. Jęknęłam, zginając się w pół.
- Co się dzieje? – zapytał, zmieniając ton głosu diametralnie.
- Nic, nie martw się – sapnęłam.
- Będę się martwił, bo jesteś moją żoną – fuknął.
- Zayn, daj mi spokój – westchnęłam.
- Nie mów tak – pokręcił głową, biorąc moją twarz w swoje dłonie. – Nie zostawię Cię, po moim trupie.
- Daj mi jechać do taty, Zayn – wychlipałam.
- Nie, Twoje miejsce jest tutaj – odparł z mocą.
- Nie chcę mieszkać z kimś, kto mnie do cholery okłamuje! – ponownie wyrwałam się z jego objęć i poszłam do auta, taszcząc za sobą ciężką walizkę. Wrzuciłam ją na tyły swojego samochodu, będąc ciągle powstrzymywaną przez Zayn'a. – Zostaw mnie! – krzyknęłam na całe gardło.
- Nie pozwól wmówić sobie kłamstw, Clairy!
- Najpierw mi udowodnij, że to są kłamstwa, bo póki co, nienawidzę Cię Zaynie Maliku i to jest koniec – powiedziałam, odwracając się i otworzyłam drzwi od strony kierowcy. Najpierw wpuściłam Scarlet do środka, która niemiłosiernie piszczała. Głos Zayn'a na moment powstrzymał mnie od ponownego wejścia do samochodu.
- Żebyś wiedziała, że udowodnię.

Zacisnęłam usta, padając na fotel i zamknęłam drzwi. Odpaliłam auto w tempie ekspresu i odjechałam, zostawiając za sobą Zayn'a – zapłakanego, załamanego i pokonanego. Na takiego przynajmniej wyglądał. Lecz z każdą minutą, gdy byłam dalej od niego, moja tęsknota za nim była co raz większa. Tak jak myślałam, Zayn wszystkiemu zaprzeczył. Może miał rację, a ja się myliłam? Może ktoś chciał doprowadzić do naszego rozpadu małżeństwa? Jego plan na razie się udawał.

Bo miałam co raz większe wątpliwości co do tej sprawy i samego Zayn'a.

********
No to trochę się pokomplikowało :/

Kochani, Dziekuje żeście cierpliwie czekali! Masa obowiązków, wyjazdów ostatnimi czasy, nauka przerosły mnie i znowu nic nie pisałam 😏

I zapraszam was ponownie na MESSAGE FROM DICK! Zależy mi, żeby moja kolejna perełka była przez was czytana, gdy w miedzy czasie zbliżamy się do finału LDG.

Do zobaczenia! ❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top