Part 4 - 12
Wszystko potoczyło się szybko. Wokół nas zapanowała panika, ludzie poderwali się z krzeseł i zaczęli uciekać w przeróżne strony. W jednej chwili pojawiło się koło nas trzech ochroniarzy i rozpoczęli wyprowadzać mnie i moich bliskich z domu. Nie zdążyłam choćby pisnąć, a już byłam z dala od całego zamieszania. Ukradkiem patrzyłam na Zayn'a, który był nadzwyczajnie spokojny.
- Zayn? – klepnęłam go w ramię, ale on pokręcił głową.
- Zaraz będziemy bezpieczni – Zayn mocniej ścisnął moją rękę, gdy wymijaliśmy gości jedno po drugim, aż w końcu znaleźliśmy się na zewnątrz, gdzie czekała na nas limuzyna. W ciągu kilku sekund ruszyliśmy.
- Zayn, co się dzieje? – spytałam go zaniepokojona.
- Nie wiem, Clairy – odparł napiętym głosem.
- Jakoś Ci nie wierzę – parsknęłam.
- Nie wiem Clairy, powiedziałbym Ci, gdybym cokolwiek sam wiedział do cholery – warknął, patrząc na mnie poważnie. Skuliłam się pod jego spojrzeniem jak mała, skarcona dziewczynka przez swojego ojca i praktycznie do końca drogi nie wymieniliśmy słowa.
***
- Jak mogliście tego nie dopilnować! – usłyszałam krzyk Zayn'a, gdy przebierałam się w naszej sypialni w hotelu. Usiadłam w samej bieliźnie na łóżku i przysłuchałam się jego rozmowie z ochroniarzem. – Jak mogliście kogoś wpuścić z bronią do jego domu! Mogli zginąć ludzie, ty idioto!
- Panie Malik, ja naprawdę sprawdzałem każdego gościa i nie dostrzegłem niczego podejrzanego...
- Najwyraźniej starałeś się za mało! – przerwał mu ostro Zayn. – Moja żona jest w ciąży i jeśli coś by się jej stało, udusiłbym Cię gołymi rękoma!
- Panie Malik, przepraszam Pana, na pewno nie było to w mojej intencji – powiedział cicho ochroniarz. Nienawidziłam wściekłego Zayn'a. Bałam się go. Jego „złe" wcielenie było okropne.
- Nie obchodzi mnie to już, jesteś zwolniony – warknął Zayn. – Opuść apartament i nie pokazuj mi się więcej.
- Panie Malik, proszę...
- Wyjdź stąd natychmiast! – wrzasnął. Zadrżałam mocno na dźwięk jego krzyku. Usłyszałam dźwięk trzaskanych drzwi i głuchą ciszę. Dwa razy wahałam się czy wstać i dołączyć do Zayn'a, lecz coś mnie powstrzymywało przed tym pomysłem. Za trzecim razem narzuciłam na siebie jedną z czarnych podkoszulek Zayn'a i opuściłam sypialnię. Zastałam Zayn'a w salonie zapatrzonego w panoramę Londynu, z założonymi rękoma. Był cały napięty. Widziałam to po jego sylwetce.
- Zayn? – odezwałam się cicho. Odwrócił się od razu w moją stronę.
- Coś się stało? – zapytał.
- Chyba ja powinnam zadać Ci to pytanie – odparłam, podchodząc do niego powoli.
- Wszystko jest jak najbardziej w porządku – powiedział ze sztucznym uśmiechem.
- A ja nienawidzę ironii kochany – stanęłam przed nim i położyłam dłoń na jego chropowatym policzku. – Nie musiałeś aż tak na niego krzyczeć.
- Musiałem.
- Dlaczego?
- Mogła stać ci się krzywda – powiedział niskim głosem.
- Mogła, ale nie stała. Byłam przy Tobie, Zayn.
- Och Clairy... Zawsze jesteś taką optymistką – Zayn objął dłońmi moją twarz i potarł kciukami moje policzki. – Niestety ja taki nie jestem. Martwię się za naszą trójkę.
Uwielbiałam, gdy mówił o nas już w liczbie mnogiej.
- Ale nic się nie stało, nie chcę abyś się zamartwiał.
- Wiesz, że i tak będę – Zayn przyciągnął mnie do siebie i mocno opatulił ramionami. – Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby ten palant Cię postrzelił – szepnął w moje włosy.
- Jestem cała, spokojnie – mruknęłam, wdychając jego mocne perfumy, które w jakiś sposób uspokajały mnie. – Nie przeżyłabym, gdyby ktoś skrzywdził tatę.
- Więc wiesz co w tej chwili czuję – Zayn musnął ustami czubek mojej głowy. – Jak się czujesz?
- Jestem zmęczona – odparłam i na dowód ziewnęłam cicho. Zayn uśmiechnął się lekko.
- Połóż się, muszę zadzwonić jeszcze w kilka miejsc.
- Choodź ze mną – mruknęłam, również nie powstrzymując słodkiego uśmieszku. – Nie chcę Cię dwa razy prosić, zadzwonisz sobie jutro – stanęłam na palcach, aby złożyć na jego ustach czuły pocałunek.
- A co masz mi do zaoferowania? – zapytał, kładąc ręce na moich biodrach.
- To i owo – parsknęłam śmiechem, wsuwając dłonie pod płachty jego marynarki i definitywnie się jej pozbyłam.
- Chętnie dowiem się, co Ci chodzi po tej główce – odparł, raptownie chwytając mnie za uda i uniósł do góry, po czym ruszył ku sypialni.
- To i owo – powtórzyłam, przygryzając jego dolną wargę. Zayn syknął i złączył nasze usta, tym razem namiętnie i wymagająco.
- Tęskniłem maleńka – Zayn wtargnął do pokoju i położył na łóżku. Przez dobre pół minuty stał i obserwował mnie. – Bosko wyglądasz w moich koszulkach – Zayn rozpiął spodnie, zdjął je i wziął się za odpinanie koszuli. Obserwowałam go z dużą przyjemnością. Jego palce poruszały się powoli, przy czym jego zmysłowy wzrok okalał moją zarumienioną twarz. Moje serce, jak zwykle zresztą, biło bardzo mocno, czekając na moment kulminacji. Gdy wreszcie Zayn został w samych bokserkach, wszedł między moje nogi i pochylił nade mną, aby połączyć nasze usta w swawolnym, mokrym pocałunku. Objęłam jego rękoma szyję, by się nie oddalił zbytnio ode mnie. Dłonie Zayn'a błądziły po moim ciele, stopniowo podciągając odzienie do góry. Uderzyło we mnie chłodne powietrze i zadrżałam. – Więc, teraz zobaczmy co kryje się pod spodem – mruknął z lekkim uśmiechem, zdejmując swoją koszulkę z mojego ciała, które pokryło się gęsią skórką, gdy zostało w pełni odsłonięte. Uśmiech Zayn'a poszerzył się, a dłonie objęły moje piersi. Jęknęłam, wyginając się w lekki łuk. – O tak, mała – jego głos działał na mnie jeszcze bardziej podniecająco, niż czyny.
Znaczy się, dopóki nie dobierał się do mojej cipki, tak btw.
Palcami drażnił moje sutki, wydłużając je i przyjemne miętosząc. Moje podbrzusze odczuwało pierwsze skutki jego poczynań. Czułam, jak robię się mokra.
Niedługo jedno spojrzenie będzie mi wystarczyć, abym doszła.
- Jesteś niesamowita, kochanie – szepnął niskim głosem odnajdując ustami mój czuły punkt na szyi. Stęknęłam, gdy jego wargi przyssały się do niej, pozostawiając po sobie sinofioletowe plamy. – Idziemy dalej – Zayn puścił mi oczko i obniżył się na wysokość mojej klatki. Patrząc mi w oczy chwycił ustami mój prawy sutek i drażnił go. Oddychałam znacznie donośniej, niż chwilę temu, a w gardle utknęły mi jęki, które znając życie, czekały na dobry moment, by odkryć stan, w jakim aktualnie się znajdowałam. Zayn przeniósł się na drugą pierś, a ja próbowałam przez ocieranie się o niego pozbyć się uczucia narastającego podniecenia.
Jak zwykle, z chujowym skutkiem.
- Jesteś dzisiaj jakaś cicha – stwierdził Zayn, kreśląc językiem wzory na moim brzuchu, kierując się powoli ku dołowi.
- Najwyraźniej mało się starasz – uśmiechnęłam się złośliwie, wiedząc, że zadziała to na Zayn'a jak płachta na byka.
- Czyżby? – uniósł jedną brew do góry i w jednym momencie szarpnął za moje biodra, unosząc je do góry. – Chyba naprawdę prosisz się o to, abym Cię zerżnął.
O tak, o tym właśnie mówiłam.
- Motywuję Cię – przygryzłam dolną wargę. Zayn zmrużył oczy.
- Ewidentnie kusisz los, maleńka.
- Oj – parsknęłam śmiechem. W odpowiedzi poczułam, jak ręka Zayn zderza się z moim prawym pośladkiem. Krzyknęłam zaskoczona.
- Oj – Zayn zaśmiał się i w jednej chwili jego słowa zniknęła między moimi udami. Otworzyłam usta, gdy jego język przebiegł po mojej kobiecości, powodując tym samym palpitacje mojego biednego serca. – Jesteś taka mokra, skarbie... - wymruczał, a ustami muskał moją wrażliwą łechtaczkę. Jęknęłam, chwytając go za włosy. Czułam jego język dosłownie wszędzie, zwłaszcza przy wejściu, które ociekało wilgocią. Próbowałam unieść biodra, by być bliżej jeszcze jego twarzy, ale trzymał sztywno moje biodra.
- Zayn – stęknęłam, czując zaczątek orgazmu w dole brzucha. Widząc to, oderwał się ode mnie, oblizując usta. Zaczerwieniłam się jeszcze bardziej.
- Nadal mało się staram? – zapytał, ściągając swoje bokserki.
- Nadal – odpowiedziałam ciężkim głosem.
- Moja mała prowokatorka – uśmiechnął się w dziki sposób i ponownie znalazłam się nade mną, nadstawiając się przed moje wejście. – Więc, jak Pani Malik? Chyba nie zasłużyłaś na kwiatki i serduszka?
- Niech Pan zdecyduje – odparłam, patrząc na to, jak przymierza się z wejściem.
- Miałem ciężki dzień... Z przyjemnością Cię wypieprzę – i wszedł we mnie z impetem. Znowu wyrwał mi się krzyk, tym razem przyjemności. Chciałam się chwycić jego ramion, ale on pokręcił głową i usadowił moje ręce ponad moją głową. – Jeszcze nie czas – biodra Zayn'a ruszyły, zaczynając poruszać się w średnim tempie.
Dla Ciebie każde tempo było zajebiste, idiotko.
Otworzyłam usta, na uczucie budujące się w moim ciele. Jęczałam cicho, nie mogąc tego kompletnie powstrzymać. Ściskałam dłońmi poduszkę z całej siły i z trudem powstrzymywałam się od tego, by nie spojrzeć w miejsce naszego złączenia.
- Myślałam, że gdy mówisz pieprzyć, to pieprzysz, a nie słodzisz – powiedziałam. Jego reakcja była taka, jak podejrzewałam. Z warknięciem mocno się we mnie wbił, aż po samą nasadę. Stęknęłam głośno, skanując napięte mięśnie Zayn'a swoim wzrokiem.
- Widzę co robisz, Clairy – Zayn przyśpieszył. Jego ruchy były mocne i pełne napięcia.
- Co takiego? – uśmiechnęłam się słodko i ponownie poczułam mocne natarcie na mój czuły punkt. – Zayn! – krzyknęłam.
- Prosisz, więc masz, złośnico – warknął, chwycił moje piersi i ściskając je, poruszał biodrami jeszcze szybciej, niż chwilę wcześniej. Jęki uciekały kolejno z mojego gardła, dzięki którym penis Zayn'a stawał się jeszcze twardszy i obszerniejszy. Nie mogąc się dłużej hamować, wbiłam palce w plecy Zayn'a i drapałam je tak mocno, żeby został na nich ślad. – O kurwa, Clairy – stęknął cicho Zayn, wykonując ostre i posuwiste pchnięcia. Otworzyłam usta, gdyż mój punkt G automatycznie to odczuł. Zacisnęłam się na członku mojego męża i czekałam na ostatni, decydując cios. – Dalej, Clairy – zachęcił mnie Zayn, ciągnąc palcami za sutek, a drugą rękę przeniósł między nasze ciała. Zgięłam się w pół z głośnym jękiem rozkoszy, gdy masował moją łechtaczkę. – Dojdź maleńka – syknął i uderzył w mój środek. Ogromne ciepło rozlało się po moim napiętym ciele. Orgazm przejął całą mnie. Zacisnęłam oczy, przeżywając coś błogiego i jedynego w swoim rodzaju. Czułam również, jak dochodzi i Zayn, obficie wypełniając mnie nasieniem. Otworzyłam oczy i przez zamglony obraz dostrzegłam śnieżnobiały uśmiech Zayn'a. – Tęskniłem za perwersyjnym bzykankiem.
- Perwersyjny to Twoje drugie imię – stwierdziłam. Zayn zaśmiał się i wyszedł ze mnie, kładąc obok mnie.
- Jeśli jeszcze raz mnie tak sprowokujesz, nie będę już taki wyrozumiały.
- A może nie chcę, abyś był? – spytałam, kładąc swoją drobną dłoń na jego piersi.
- Takiej odpowiedzi oczekiwałem – uśmiechnął się ponownie i pocałował. Dzięki niemu zapominałam, co się działo na zewnątrz.
O tym, że ktoś usiłuje wtargnąć w nasze życie.
Przez chwilę mogłam rozkoszować się kawałkiem nieba, który dawał mi mój mąż.
By następnego dnia ponownie zmierzyć się z problemami.
***********************
Zawsze gdy jest brak pomysłów = scena 18+ się sprawdzi XD
Kochani, witam was z nowym rozdziałem :D Naszła mnie lekka wena, więc oto i on :D I muszę wam oznajmić, że do końca została być może mniej niż 10 rozdziałów :o
W komentarzach pod poprzednim postem pojawiło się wiele optymistycznym opinii na temat nowego fanfika, ale zarazem i takich, którzy pisali, abym zajęła się kontynuacją tego opowiadania... Ogólnie nie potrafię pisać jednej rzeczy, muszę pisać kilka, aby moja wena w miarę długo się utrzymała.
Do następnego, kochani <3
Wasza Katie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top