Part 3 - 19
Patrzę oniemiała na swoją matkę, kompletnie nie wiedząc co powiedzieć... jak zareagować! To było niedorzeczne!
- Możesz zapomnieć - warknął Zayn groźnie. - Clairy nic nie będzie Ci płaciła.
- Wolisz być skończony, Malik? - uśmiechnęła się głupkowato.
- A jeśli ty nie chcesz być skończona, przymknij się i wyjdź z mojego domu! - wrzasnął tak głośno, że podskoczyłam w miejscu. Moja matka spoważniała.
- Nie mam za co żyć, coś mi się od niej zależy - fuknęła.
- To idź do pracy! - krzyknęłam oburzona.
- Nie będę pracować za durne tysiąc funtów miesięcznie - prychnęła.
- Bo ty się nigdy pracą nie skalałaś! Zawsze zarabiał na Ciebie tata, abyś ty mogła szastać kasą na prawo i lewo! - wzniosłam oburzona ręce do góry.
- Radzę Ci się zastanowić.
- Grozisz mi? Przy świadkach? - uniosłam zagadkowo brwi, podchodząc do niej z założonymi rękoma. Poczułam zapach jej ostrych perfum. Zakrztusiłam się. - Chcesz pogrążyć Zayn'a, a sama pieprzyłaś się w jego hotelu z innymi facetami? - spytałam ją retorycznie. Nie odpowiedziała mi, tylko gromiła mnie ostrym spojrzeniem. - No co? Chcesz pieniędzy, to sama na nie zarób - uśmiechnęłam się złośliwie. - Takie życie, mamo.
- Jesteś bezczelna - powiedziała przez zaciśnięte zęby.
- To ty jesteś bezczelna przychodząc tu i prosić mnie o pieniądze... chwila - oświeciło mnie raptem. Przecież mama mieszkała w bardzo dużym domu, za który jeszcze płacił jej tata! W dodatku dostawała od niego pieniądze! - Kłamliwa z Ciebie suka, wiesz?
- O co Ci chodzi? - burknęła.
- Tata płaci Ci za wszystko - warknęłam. Mama spuściła wzrok na podłogę. - Jesteś pazerna na pieniądze.
- A ty to niby nie?! Ciągniesz od Malika ile wlezie!
- Co ty mówisz? - prychnęłam.
- Myślisz, że media nie wiedzą, dlaczego z nim jesteś? Dla pieniędzy, ot to - splunęła.
- Wyjdź stąd, jeśli masz gadać takie bzdury - fuknęłam. - Nie dostaniesz ode mnie nawet funta, a teraz wyjdź i najlepiej zapomnij o mnie i tacie.
- Jeszcze się doigrasz gówniaro, zniszczę Cię - syknęła i gdy chciała odejść, ręka Zayn'a wystrzeliła w jej stronę. Jego dłoń mocno zacisnęła się na jej ramieniu. - Puść mnie, skurwysynie!
- Nie masz prawa grozić Clairy - odezwał się niskim głosem, gromiąc ją swoim ciemnym spojrzeniem. - A jak nie, pogadam z kilkoma osobami i Twoje wszystkie brudy ujrzą z hotelu ujrzą światło dziennie, rozumiemy się?
- O czym ty mówisz? - spytałam go, patrząc to na niego, to na mamę, która miała wykrzywioną twarz w grymasie.
- Twoja matka nie raz oglądała dominatów - powiedział mi. - Nie oskarżali jej o nic, bo to by zepsuło reputację hotelu.
- Najwyraźniej nigdy nie znałam swojej matki - spojrzałam na nią. - Jak ty tak możesz?
- Twój ojciec zawsze widział tylko Ciebie, a nie mnie - odparła oschle. - Zawsze liczyłaś się ty, a mnie miał gdzieś. Mi też się coś od życia należy!
- Czasami trzeba na to zapracować - stwierdziłam. - Wyjdź stąd, nigdy nie dzwoń do mnie i taty... Zostaw nas w spokoju.
- Nie musisz dwa razy o to prosić - splunęła z pogardą i po wyszarpnięciu się z uścisku Zayn'a, opuściła willę w towarzystwie Leo.
- Przepraszam - szepnęłam cicho, siadając na kanapie i chowając twarz w dłoniach.
- Clairy - nie minęła chwila, a Zayn kucał przede mną i głaskał mnie po kolanie. - Spójrz na mnie, piękna - popatrzyłam na niego smętnie. - Za co mnie przepraszasz?
- Za to, że przez moją rodzinę masz same problemy - mruknęłam, drżącym głosem.
- Przyznam, że moi przyszli teście nie są moimi wymarzonymi - parsknął śmiechem. - Ale ważne jest to, że mam Ciebie, a ty mnie - dodał po chwili, delikatnie pocierając dłonią mój prawy policzek.
- Nie wiem dlaczego zatrzymałeś się, aby mi pomóc z autem - wzruszyłam ramionami. - Wtedy może nie musiałbyś znosić mojej chorej rodziny.
- Gdybym miał wybór... Zrobiłbym to ponownie - uśmiechnął się szelmowsko. Również nie powstrzymałam uśmiechu.
- Jesteś wyjątkowy, Zayn - odparłam. - Niezwykle kochany i...
- Nie mów tak - przerwał mi. Wtedy zauważyłam, że po jego pięknym uśmiechu nie było nawet śladu.
- Dlaczego? - zmarszczyłam czoło.
- Jest wiele bardziej wyjątkowych ludzi ode mnie - stwierdził. - Skrzywdziłem sporo ludzi i nie zasługuję na miano wyjątkowego i kochanego faceta.
- A właśnie, że zasługujesz - zaoponowałam. - Jesteś ideałem każdej kobiety. Dziwię się, że żadna Twoja poprzednia uległa nie potrafiła Cię usidlić.
- Bo żadna z nich nie była Tobą - szepnął. Poczułam ogromne ciepło na sercu.
- Powinieneś być z piękniejszą kobietą, znacznie atrakcyjniejszą i... - Zayn podniósł się i uciszył mnie pocałunkiem. Zaskoczona na początku nie odwzajemniłam pieszczoty, patrząc na niego.
- Każdy chciałby zająć moje miejsce - mruknął w moje usta. - Każdy chuj chciałby mieć to, co moje - dodał, warcząc cicho. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Chodźmy się położyć, jestem zmęczona - odparłam, całując go krótko.
- Tylko się położyć? - poruszał zabawnie brwiami.
- Tak, jestem niedysponowana, zapomniałeś? - zaśmiałam się.
- No dobrze, pofantazjuję o mojej przyszłej seksownej mamuśce - powiedział, puszczając mi oczko.
- Nie wierzę, że to powiedziałeś, Zayn! - zarumieniłam się, śmiejąc głośno.
- Zdarzają mi się te przebłyski - parsknął śmiechem. Przyciągnął mnie do siebie i delikatnie objął. - Dobrze się czujesz? Nic nie boli?
- Żebra są do nie wytrzymania - przyznałam po chwili zastanowienia. Nie chciałam, aby się nazbyt martwił.
- A ja zapomniałem wykupić recepty na Twoje leki, cholera - fuknął cicho.
- Przeżyję - odparłam. - Potrzebuję snu i tyle.
- Na pewno? - skinęłam głową. - Jeśli będzie trzeba, przegadam z Tobą całą noc.
- Oboje chyba potrzebujemy porządnego snu.
- To prawda - potwierdził. - Dawno przy Tobie nie spałem - powiedział cicho. - Brakowało mi Twojej bliskości.
- Mi również - mruknęłam. Jego słowa wywoływały na mojej twarzy uśmiech.
- Dobrze znowu trzymać Cię w ramionach, a nie oglądać nieprzytomną w szpitalu - stwierdził.
- Mam dosyć widoku igieł - odparłam i na samo ich wspomnienie zadrżałam lekko. - Chodźmy - wzięłam Zayn'a za rękę i powoli udaliśmy się na piętro. Scarleth dreptała za nami, wesoło machając ogonem. - Kto zajmował się Scar, gdy mnie nie było?
- Halet, Leo lub czasem David - powiedział. - Jutro ma tutaj przyjechać z Twoją suknią na ostatnie przymiarki.
- Naprawdę? - westchnęłam.
- A potem my musimy pojechać zobaczyć kwiaty i dekoracje do Rosemary Black.
- A nie zostały jeszcze wybrane? - Zayn pokręcił głową. - David miał się tym zająć, gdy byliśmy w LA - jęknęłam zdesperowana.
- Damy radę - pocieszył mnie. - Już niedługo będzie po wszystkim.
- Dlaczego tak szybko chcesz się ze mną ożenić? - zapytałam zaciekawiona.
- Chcę byś była tylko moja - mruknął, przyciągając mnie do swojego boku, gdy przekroczyliśmy próg naszej sypialni.
- Od początku byłam Twoja, zapomniałeś? - zaśmiałam się, wtulając się w niego jak panda.
- Jesteś taka urocza - odparł z uśmiechem.
- Pomożesz mi ją zdjąć? - wskazałam na swoją sukienkę. Kiwnął głową, odsuwając się ode mnie na kilka centymetrów, by chwycić materiał mojego odzienia i powoli się go pozbył. Lekko skrzywił się na widok bandaży. - Jutro je zdejmę - powiedziałam mu.
- A możesz?
- Nie wiem... - rzekłam niepewnie, kładąc się na łóżku. Obserwowałam, jak Zayn pozbywa się swoich ubrań. - Jutro chciałam przymierzyć suknię bez nich.
- Jeśli nie będzie Cię bolało, to nie mam nic przeciwko - odparł, strzepując nogami spodnie i położył się obok mnie, po czym okrył naszą dwójkę kołdrą. - Nareszcie spokój - westchnął. Zayn prawą rękę położył na moim brzuchu i delikatnie go masował. Przynosiło mi to niemałą ulgę. - Ciut lepiej? - pokiwałam głową.
- Liczysz na to, że jakimś cudem mnie podniecisz? - spytałam go. Parsknął śmiechem.
- Nie będę oponował, przyjmę Cię z otwartymi ramionami - wyczułam, że się szelmowsko uśmiecha. - Ale rozumiem, jesteś zmęczona.
- Co najwyżej do nocy poślubnej nie zamoczysz - spojrzałam na niego. Zastygł na chwilę.
- Że tydzień bez seksu? - wydukał.
- Już niecały - posłałam mu słodki uśmiech. - A jak nie, to masz ręce.
- Powiedziałem Ci chyba swoją opinię na ten temat - puścił mi oczko. Zarumieniłam się lekko. - Nawet teraz mam łatwy dostęp - dodał po chwili, wsuwając rękę w moje majtki. Wstrzymałam oddech. - Spokojnie - szepnął mi na ucho, którego płatek delikatnie nadgryzł zębami. - Radzę Ci zdrowieć, bo podczas miesiąca miodowego nie będziesz miała nawet chwili wytchnienia.
- Brzmi interesująco - stwierdziłam zduszonym głosem. Jego palce delikatnie działały na mojej cipce, przyjemnie uciskając moją łechtaczkę. Odetchnęłam głęboko, a z moich ust uciekł cichy jęk.
- O tak, tęskniłaś za tym, maleńka? - jego ciepły oddech owiał moją szyję. Zadrżałam. Nie chcąc być mu dłużna, położyłam dłoń na jego wybrzuszeniu, które z sekundy na sekundę było co raz twardsze i obszerniejsze. - Clairy - wychrypiał, przyśpieszając pocieranie mojego czułego guziczka. Przez napięłam się, co spowodowało mój głośny syk bólu. - Wszystko w porządku? - zapytał mnie, przerywając na chwilę swoje poczynania.
- Nic mi nie jest - mruknęłam, wkładając dłoń w jego bokserki.
- Jasna cholera! - warknął, gdy pieściłam kciukiem jego główkę. - Doprowadzasz mnie do obłędu, kochanie - syknął przez zaciśnięte zęby, wkładając we mnie dwa palce. Jęknęłam donośnie, chowając jego twarz w ramieniu.
- Zayn, proszę... - stęknęłam, przyśpieszając ruchy swojej dłoni na jego długości. Zayn ryknął cicho, a kilak kropel jego przedwczesnego wytrysku pokryła moją rękę.
- Dojdź dla mnie, Clairy... Wiem, że tego pragniesz - wyszeptał, natarczywie wbijając palce w moją kobiecość. W dole brzucha czułam ogromny orgazm, który napierał na mnie z dużą siłą. - Dalej maleńka - zachęcał mnie dalej, kciukiem wykonując okrężne ruchy na łechtaczce. Nie wiedziałam na którym uczuciu się skupić.
- Jesteś taki twardy, Zayn... - stęknęłam, żeby trochę go podjudzić. Zayn ciężko oddychał, dysząc, a od jego ciała biło ciepło. - Pocałuj mnie - poprosiłam go łamiącym się głosem. Wykonał moją prośbę bez wahania. Jego wilgotne usta pieściły moje, palcami doprowadzając mnie do obłędu. W końcu zacisnęłam się na jego palcach i opętana dreszczami rozkoszy doszłam wraz z Zayn'em, który ugryzł moją dolną wargę by jakoś stłumić swój jęk. Prowadziliśmy siebie przez tą niezwykłą przyjemność, dopóki nie ulotniła się z naszych ciał. Popatrzyłam na Zayn'a, totalnie zgrzana. - Tego też mi brakowało - stwierdziłam z uśmiechem.
- Moja seksowna mamuśka już nie może pohamować swoich hormonów? - zapytał, całując mnie w skroń.
- Jeszcze raz nazwiesz nie seksowną mamuśką, a oberwiesz - zagroziłam.
- Tylko czekam na moment, aż Twoje cycki urosną - uśmiechnął się szerzej. - Będę miał z nich sporą uciechę.
- Ty wiesz, że będzie w nich mleko dla dziecka? - parsknęłam śmiechem.
- Mi to nie przeszkadza... - zaśmiał się, muskając moje usta swoimi. - Seksowna mamuśko.
*********
Rozdział niesprawdzony za co z góry przepraszam za jakiekolwiek błędy :/ nerwobóle to nieciekawa sprawa :x
Seksowna mamuśka żegna was! :D
Do zobaczenia! xoxo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top