14
Po tym jak Malik opuścił przymierzalnię, byłam w niej jeszcze z dziesięć minut, próbując ochłonąć z powodu naszego niespodziewanego spotkania.
- Cholera, wyjdź z mojej głowy – szepnęłam drżącym głosem, podnosząc w końcu sukienkę z ziemi i wyszłam z przymierzalni, od razu kierując się do kasy. Miałam szczęście, że David był zajęty oglądaniem jakiś obciachowych, kolorowych krawatów. Zapłaciłam za sukienkę z karty Davida, co chwilę rozglądając się po sklepie, czy przypadkiem nie ma w nim Malika. Dostawałam cholernej paranoi!
***
Z wielką obawą czekałam na wieczór. Stałam przed szafą w samej bieliźnie i wpatrywałam się w ubrania, które mogłam założyć. Jakaś część mnie pragnęła być blisko Zayn’a, a inna ostrzegała mnie przed tym, bym zostawiła do w cholerę. Czy Zayn był mężczyzną dla mnie? Czy mogłam dać mu to, co ode mnie chciał?
W końcu stawiłam na luźne ubrania, w ogóle nie w stylu One Hyde Park, ale miałam to gdzieś. Czułam się zestresowana i zagubiona. Przez tego mężczyznę nie wiedziałam, co robię. W jego obecności wariowałam. Chciałam to przerwać, ale…
Nie pozwalał mi na to. Nie pozwalał mi o sobie zapomnieć.
- Raz się żyje, Clairy – powiedziałam do siebie, obserwując swoje odbicie w dużym lustrze i przeczesałam swoje brązowe włosy dłońmi. Przed wyjściem z milion razy poprawiłam swoje czarne leginsy, które opinały moje krótkie nogi i biały, przyduży sweter. Gdy już chciałam zakładać buty, usłyszałam głośne pukanie. Zdezorientowana wyszłam z sypialni i szybkim krokiem pokonałam korytarz apartamentu. Bez wahania otworzyłam drzwi.
Niemal od razu zostałam przyparta do ściany i moje wargi zostały zmiażdżone przez czyjeś, które smakowały bardzo znajomo. Oderwałam się od Zayn’a i posłałam mu spojrzeniem wymieszane z pytaniem „ Co do kurwy nędzy?!”.
- Nie mogłem na Ciebie czekać, maleńka – odparł tą swoją chrypką, przez którą w magiczny sposób robiłam się mokra i podniecona. Tym razem też tak było.
- Zayn, ja… - szepnęłam urywając, bo nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Pragnęłam tego mężczyznę, mimo czyhających konsekwencji. – Ja nie wiem czy potrafię - powiedziałam w końcu, bez zająknięcia się.
- Czego nie potrafisz? – zmarszczył brwi, wkładając swoje obie ręce pod mój sweter. Poczułam jego ciepłe dłonie na piersiach, które przyjemnie ściskał.
- Nie wiem czy dam radę wypełnić każde Twoje żądanie – spojrzałam niepewnie na jego twarz.
- Pamiętasz co Ci mówiłem? Że każda kobieta ma inne wymagania, Clarisso – rzekł, wkładając swoją prawą dłoń pod jedną z miseczek mojego stanika. Jęknęłam, gdy jego palce wydłużały mój sutek do granic możliwości.
- A spełnisz moje? – zapytam go, co bardziej przypomina stęknięcie przez jego pieszczoty. Zayn zamarł i również na mnie spojrzał. Jego wzrok mówił wszystko.
- Spróbuję, Clairy, ale ja… nigdy tego tak nie robiłem… - zauważyłam na jego twarzy zagubienie.
- Nie uprawiałeś nigdy zwykłego seksu bez zabawek i perwersji? – pokręcił głową. – Och.
- Ale… Z tobą bym chciał tego spróbować – mruknął, a ja nie wiadomo dlaczego, rumienię się. Będę jego pierwszą dziewczyną, z którą będzie uprawiać seks z kwiatkami i serduszkami. – Mój pierwszy raz.
- Te szalone pierwsze razy – wymusiłam z siebie ironiczny uśmiech. – Wciąż mam przez Ciebie zakwasy Malik.
- I dobrze. Niech każdy widzi że Cię dogłębnie zerżnąłem i jesteś moja – warknął, obejmując mnie w talii i przyciągnął do siebie. Nasze twarze były od siebie oddzielone kilkoma centymetrami. Czułam jego miętowy oddech na swojej skórze. Przygryzłam dolną wargę, obserwując jego miodowe oczy. Uwielbiałam je. Z każdym spojrzeniem co raz bardziej się w nich zatapiałam. – Wiesz, jak bardzo pragnę zobaczyć Cię teraz pode mną, krzyczącą moje imię z rozkoszy?
- To czemu tego nie robisz? – mówię z odwagą. Zayn uśmiecha się dziko, łącząc nasze usta w głodnym pocałunku. Wczepiłam się rękoma w jego barki, a on podniósł mnie, obwiązując moje nogi wokół swojego tułowia. Wyraźnie czułam między swoimi nogami jego podnieconą męskość, która się we mnie wbijała. Ocierał się o mnie, a jego język przebił się przez moje wargi i splątał się z moim. Westchnęłam z rozkoszą, jak najmocniej przylegając do Zayn’a.
- Kurwa, kochanie, jesteś taka gorąca – jęknął w moje usta, idąc szybko do salonu apartamentu. Bez skrupułów rzucił mnie na sporą kanapę z białej skóry, zdzierając ubrania tak, jakby go parzyły. – Mogłaś się nie ubierać – powiedział, wchodząc między moje nogi i obleciał wzrokiem od stóp do głowy.
- Miny tych, którzy szliby przez korytarz byłyby bezcenne – zaśmiałam się pod nosem, chwytając jego granatową koszulkę i niemal ją z niego zerwałam. Chciałam jak najszybciej nacieszyć oczy tym pięknym torsem i tatuażami. Przebiegłam po nich palcami i rysując kółeczka na jego rozgrzanej skórze. Podniosłam się odrobinę i musnęłam wargami jego klatkę piersiową, gryząc skórę wokół jego męskiego sutka. Chłopak ze stękiem lekko zadrżał i złączył swoją dłoń w moją dolną strefą przez bieliznę. Jęknęłam głośno, jak palcami naciskał na moją łechtaczkę. Podnosiłam biodra ku jego palcom, ciągle wielbiąc ustami jego cudowną skórę.
- Zayn, proszę… - wydyszałam, w końcu odrywając się od jego piersi i wykorzystał moment, by znowu dominująco mnie pocałować, zdejmując bieliznę wolną dłonią.
- O co mnie prosisz, skarbie? Powiedz mi – powiedział w moje usta, ciągnąc zębami dolną wargę. Jęki same ze mnie wylatywały. Nie mogłam ich powstrzymać. To było ponad moje siły.
- Wejdź we mnie, do cholery! – wygięłam się w łuk, czując mocne pulsowanie w dole brzucha.
- Nie wyrażaj się – syknął, rękoma odpinając mój stanik i ślamazarnie go ze mnie ściągnął. Znowu byłam naga przed mężczyzną, którego pragnę za każdym razem co raz mocniej. Jak on to robił?
- Potrzebuję Cię, Zayn! – położyłam dłonie na dole jego brzucha i palcami zręcznie odpięłam guzik spodni, które miał na sobie.
- Spokojnie, nie pali się – zaśmiał się, biorąc moją twarz w dłonie i głęboko pocałował, pozbywając się odzienia ze swoich nóg. – Chociaż patrzenie na Ciebie taką nagą i bezbronną… cholera, najchętniej pieprzyłbym Cię do nieprzytomności – moje serce przyśpieszyło na te słowa, a między nogami stworzył się istny wodospad. – Nigdy więcej ode mnie nie uciekaj – wymamrotał, odrywając się na chwilę od moich ust, by pozbyć się bokserek. Wtedy dopiero zobaczyłam, jak… potężny był! Owszem, czułam w sobie, że jest bardzo dużych rozmiarów, ale nie żeby aż tak! Otworzyłam lekko usta ze zdziwienia, na co Zayn niewinnie się uśmiechnął.
- Jja… to miałam w sobie – boże, czy ja to powiedziałam na głos?! Zayn zaśmiał się ponownie, a ja jeszcze bardziej zawstydziłam.
- Tak, miałaś tego olbrzyma w swojej cipce, nie musisz się wstydzić tego oznajmiać – Zayn pogłaskał mnie po zaróżowionym policzku i niespodziewanie wszedł we mnie do końca. Krzyknęłam zaskoczona. – A teraz masz go w sobie ponownie – odparł, a na jego twarzy malowała się ulga. – Chodziłem cały dzień twardy, Clarisso, bo tak cholernie podnieciłaś mnie w przymierzalni. Nawet nie wiesz, jak dobrze jest być w końcu w Tobie – dodał po chwili, poruszając się we mnie powoli. Każdy ruch odczuwałam z co raz to większą siłą podniecenia. Moje podbrzusze przy kolejnym pchnięciu zaciskało się, jakby lada moment miało pęknąć. Zacisnęłam kurczowo ręce na jego barkach i rozszerzyłam nogi tak szeroko, że zauważyłam na jego twarzy lekką aprobatę. – Hm… rozciągnięta, będę musiał to wykorzystać w przyszłości – otworzyłam szerzej oczy na tą wieść, a potem jęknęłam protestująco, gdy wyszedł ze mnie. – Moja dziewczynka chce mnie? – Malik natarł na mnie. Wygięłam się w łuk, stękając.
- Bardzo.
- Nie opuścisz mnie nigdy więcej?
- Nie – pokręciłam głową czując, jak małe zaczątki orgazmu oddalają się ode mnie.
- Na pewno? – skinęłam głową.
- Kurwa, wejdź we mnie! – również napieram na niego biodrami, a jego penis ociera się o moją kobiecość powoli, wręcz drażniąco.
- Nie wyrażaj się – warknął i wbił się do mojego wilgotnego wnętrza. Jęknęłam z ulgi i rozkoszy, która rozpierała moje ciało. – Chyba muszę wymyśleć jakieś kary na te Twoje przeklinanie. Skorzystamy na tym oboje – uśmiechnął się złośliwie. Następnie Zayn chwycił moje nogi i trzymał je rozchylone za kostki stóp, wchodząc we mnie głębiej niż zazwyczaj, uderzając za każdym razem perfekcyjnie w czuły punkt.
- O Boże – sapnęłam, zaciskając palce na jego skórze.
- Zostaniesz ze mną Clarisso? – zapytał stękając pod nosem. Zauważyłam, że na jego czole tworzy się mała powierzchnia potu, jak i na klatce piersiowej.
- Tak! – krzyczę. Czułam zbliżający się orgazm. Byłam tak blisko.
- Zaraz dojdziesz, Clairy?
- Zayn! – mój ton jest niemal błagalny. Zayn też jęczy, a jego mina świadczyła o tym, że był na skraju. Widzenie go, gdy popada w orgazm jest czymś lepszym, niż picie Cristal Brut.
- Clairy, kurwa! – czuję, jak jego penis wrze we mnie. Jego ruchy są natarczywe, bardzo ostre i stanowcze. Nie mogę tego znieść i bez jego zgody dochodzę z krzykiem, który zostaje częściowo stłumiony przez jego dziki pocałunek. Moje ciało opanowują ogromne dreszcze, a nogi opadają bezwiednie. Zayn wykonuje jeszcze dwa pchnięcia i głośno wołając moje imię tryska we mnie, ssąc dolną wargę z zapamiętaniem. Gdy oderwał się w końcu ode mnie i wyszedł z mojego wnętrza, położył się na moim ciele i badawczo patrzył w oczy. – Jesteś tak piękna, że aż boli – powiedział w końcu, pocierając nosem o mój. To był słodki gest. Nie powstrzymałam się od lekkiego uśmiechu. – Pocałuj mnie, maleńka – szepnął. Tak jak mi kazał, ujęłam cudowną twarz tego mężczyzny i wpiłam się w jego wargi, by od razu wtargnąć do nich językiem. – Nigdy mnie więcej kurwa nie zostawiaj – syknął pomiędzy całusami, tuląc do siebie mocno.
Czy miałam dotrzymać tej umowy?
***
- Uwielbiasz mi robić na złość, prawda? – spytał, składając pocałunki wzdłuż mojej szyi, gdy leżeliśmy w wannie, ja pomiędzy jego nogami, a on za mną.
- Uwielbiam – potwierdziłam, posyłając mu szeroki uśmiech.
- Wiedz więc, że za każdym takim razem, będzie czekało Cię karne rżnięcie.
- Karne rżnięcie… - powtórzyłam, nie wiedząc czy się śmiać, czy udawać poważną. – Zawsze nadajesz takie nazwy?
- Żebyś wiedziała – przygryzł w zamyśleniu dolną wargę.
- To jak nazwiesz nasz wcześniejszy seks?
- Leniwe rżnięcie – parsknął śmiechem.
- Och, czyżby? – również się zaśmiałam. – Chcę leniwe rżnięcie częściej.
- Jak zasłużysz – rzekł, a jego mokra od wody dłoń przesunęła się na mój brzuch. Moje ciało automatycznie się naprężyło, a głowa opadła na jego ramię. – Porozmawiajmy o Twoich fantazjach seksualnych, Clarisso.
- Czyli? – zacisnęłam dłonie na jego udach, gdy jego palce musnęły mój wzgórek, dając wszystkiemu właściwe powitanie.
- Czego ode mnie wymagasz? – druga ręka Zayn’a rozszerzyła moje nogi i zabezpieczył je swoimi, by się nie ruszały.
- Już wiesz – szepnęłam, wypychając biodra do przodu, przez co woda wokół nas poruszyła się.
- Nie wierzgaj się… Poczuj – wymamrotał i w końcu dotarł do mojej łechtaczki. Jęknęłam cicho, a po moim ciele przeszły gorące prądy podniecenia. – Więc, chcesz tylko kwiatki i serduszka? Czy jesteś w stanie znieść o wiele więcej?
- Nie – mówię z trudem obserwując, jak jego palce zagłębiają się w mojej kobiecości.
- Lubisz, gdy jestem surowy? – jego ton był tak niski, że aż doprowadzał mnie do seksualnej frustracji. A jego palce poruszające się we mnie nie pomagały mi się uspokoić.
- Taak – westchnęłam z rozkoszą. – Zayn, proszę…
- Co, maleńka? Co byś chciała? – zapytał z lekka rozbawiony, ale jego podniecona męskość, która napierała na mój tyłek świadczyła o jednym : chciał się pieprzyć. Libido tego człowieka chyba było ciągle na najwyższym poziomie! – Jesteś taka miękka i delikatna.. Oszaleję przez Ciebie, Clarisso.
Och, czyżby?!
- Czuję, jak pulsujesz skarbie… jesteś blisko? – jego zęby musnęły moje ucho, a czubkiem języka lizał małżowinę.
- Cholera! – wydyszałam, wyginając się w łuk.
- Nie wyrażaj się, Clairy! Damie nie przystoi przeklinać – zbeształ mnie, zanurzając we mnie dwa palce.
- Boże, Zayn! – krzyknęłam cicho, drapiąc jego uda.
- Tyle rzeczy chciałbym z Tobą zrobić, kochanie… Zabiję każdego skurwysyna, który choćby muśnie Twoje ciało.
Zaborczy dominat? Tylko tego mi brakowało.
- Jestem blisko – oznajmiłam mu łamiącym się głosem.
- Wiem, czuję to – powiedział z aprobatą, uderzając palcami w mój czuły punkt G. – Dojdź dla mnie – gdy te słowa wydostały się z jego malinowych ust, automatycznie trafiłam do nieba. Krzyknęłam, wołając imię czarnowłosego i wygięłam się w jeszcze mocniejszy łuk.
- Jeśli ty oszalejesz przeze mnie, to ja umrę przez orgazm – stęknęłam, gdy mój szczyt osłabł. Zayn zaśmiał się, uwalniając moje nogi.
- Jeszcze wszystko przed nami, skarbie.
***
Całą przyjemną atmosferę zepsuło pukanie o dwudziestej pierwszej do moich drzwi.
- Zignoruj to – mruknął Zayn, całując mnie zapamiętaniem.
- Nie, to może być coś ważnego – śmieję się, próbując go od siebie odciągnąć, lecz jego żelazny uścisk mi na to nie pozwalał. – Zayn!
- Nie zostawiaj mnie – burczy, maltretując mnie swoimi ustami.
- Zaraz do Ciebie wrócę – obiecałam mu.
- Masz pięć minut – warknął, puszczając mnie, siadając naburmuszony obok mnie na kanapie. Naburmuszony, czy nie : I tak mega seksowny.
- Oj nie dąsaj się – wstałam z kanapy, lecz nim odeszłam, złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek i zmierzwiłam jego czuprynę, doprowadzając ją do porządku. – Będę za kilka chwil.
- No mam nadzieję! – gdy odchodziłam, dostałam od niego mocnego klapsa w pośladki. Obróciłam się do niego jak oparzona i zrobiłam smutną minę. Na twarzy Malika pojawił się dziecinny uśmiech.
- Ci mężczyźni – westchnęłam, idąc do drzwi z niechęcią. Z rozbawieniem otworzyłam drzwi, ale znikło ono gdy zobaczyłam kobietę po czterdziestce o blond włosach i pierwszymi zmarszczkami mimicznymi na jej perfidnej twarzy.
To była moja matka.
*********
Czyżby Zayn był skłonny przejść na kompromisy? :3 I matka Clairy... to się nie skończy dobrze :D
Do zoba wieczorkiem! xoxo.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top