19♥

SindyHaotori ~ jako Jimin

Ja *-* ~ jako Jungkook


Pov. Jimin

Z ledwością wciągnąłem Hobiasza do taksówki. Jin szedł na czworaka, a Nam Joon to się turlał, to tarzał. Sam ledwo chodziłem, no ale cóż... Trudno się mówi. Usadziłem trójkę debili z tyłu, a sam siedziałem przy kierowcy. Kierowałem go, no bo trzeba dekli odwieźć. Musiałem ich co chwilę ogarniać, bo to śpiewali, tłukli się i krzyczeli.

- Jinaaa dupa taka wspaniałaaa! Mieści potwora to nie taka małaaa! - darł się Rap Monster. Hobi zaczął wymachiwać ręką i udawał beatbxer'a. Omal nie zadławił się własną śliną. Jin za to wił się na siedzeniu jak jakaś striptizerka. Załamany strzeliłem sobie otwartą dłonią w twarz. Z kim ja żyje... tak mi wstyd. Taksówkarz cały czas się chichrał.

- Spokojnie, gorszych woziłem - zapewnił mnie i uniósł kciuk w górę. Podkręcił radio i zaraz słyszeliśmy Bang Bang Bang. O nieeee!

- JA PIZGAM ŻI DIII! - wykrzyczał Seok - BOŻE OPPA! GDZIE ON JEST!!!

- Eee... Ty Jino, a ja nie jestem twoim Oppa? - spytał młodszy Kim. Zaciekawiony odwróciłem się. Jednak nie powinienem tego robić, bo już zaczęli się lizać.

- EEE! SPOKÓJ BO SIĘ TU JESZCZE PRZERUCHACIE! NAM JOON STOP! - odpiąłem pas i zacząłem interweniować. Oni się zaraz pożrą! Na szczęście byliśmy już pod domem najstarszego. Odprowadziłem go pod same drzwi. Już miał je zamknąć, ale wepchał się Nam Joon. Słyszałem tylko dźwięk przekręcającego się zamka. Oj nie chcę wiedzieć co tam będzie się działo...

Po odwiezieniu Hosika, szybko dotarłem pod dom. Zapłaciłem miłemu panu i krzywym krokiem dotarłem pod drzwi. Gdy za piątym razem nie trafiłem kluczem w zamek, wkurzyłem się.

- Kuźwa! Kookowi umiem wsadzić, a klucza nie?! - gadałem sam do siebie. Po dziesięciu minutach męczenia się, udało mi się otworzyć te cholerne drzwi i wejść do środka.


Pov. Jungkook

Usłyszałem przekręcanie klucza w zamku i od razu zbiegłem na dół. No prawie, bo wywróciłem się na schodach. Na szczęście nic mi się nie stało.

Podszedłem do drzwi i zobaczyłem Jimina. Od razu na moją twarz wkradł się uśmiech. Niestety od razu zszedł, gdy usłyszałem dziwne trzaski za oknem obok. Podbiegłem do niego i rozejrzałem się. Ten cień stał tam dalej. Zaczął się również przybliżać. Wystraszony, rzuciłem się na Hyung'a i razem wylądowaliśmy na podłodze. Leżeliśmy chwilę w ten sposób, aż do momentu, kiedy ktoś nie zapłukał do drzwi.

-Hyung.. Boję się..

-Kookie, twój Tatuś się niczego nie boi!

-A-ale za oknem chyba ktoś stał, albo coś i..ii patrzył się w tą stronę.. Ja nie otworzę tych drzwi....- byłem bliski płaczu, na co tatuś mnie mocno przytulił.

-Ja sprawdzę, zostań tu. Nie płacz kochanie.

Bardzo się bałem i nie chciałem z niego zejść, lecz wiedziałem, że to konieczne. Odsunąłem się na bok, ale zaraz pobiegłem do schodów i schowałem się za ścianą.



~~~

Będziemy czekać na komy skarby :*

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top