Ratunek // YahiNaga

Witajcie!
Słowem wstępu - edytowałam na kokosie, a to jest stare ćwiczonko, zadane mi przez moją ówczesną literacką matuszkę, które dziś znalazłam i poprawiłam.
Mam nadzieję, że Wam się taka forma moich ćwiczonek spodoba, bo mnie się podoba szalenie.
Wszelką krytykę proszę mi zadać, bo po to je tu wstawiam, aby ewentualne błędy w przyszłości poprawiać.
Enjoy.💕

Temat: Ratunek
Pairing: Yahiko x Nagato / Naruto

---

Dziesięcioletni Yahiko siedział na krawędzi fontanny w miejskim parku. Lubił tu przychodzić. Obserwowanie zabaw młodszych dzieci z sierocińca sprawiało, że robiło mu się jakoś cieplej w środku, choć nie potrafił tego wytłumaczyć w żaden racjonalny sposób. Sam kiedyś wiele by dał za takie chwile naiwnej beztroski, więc świadomość, że maluchy mogą się nimi nacieszyć, działała bardziej kojąco niż cokolwiek innego.
Promienie słońca sączyły się z nieba, ogrzewając mu plecy.
Śledzenie postępów w budowach piaskowych zamków i wież było zajmujące, nic więc dziwnego, że nie zauważył dziewczynki, nieśmiało dosiadającej się obok.
Przez chwilę trwali w ciszy: on, ze wzrokiem zawieszonym w dal, i ona, ukradkiem spoglądająca na jego twarz. W palcach mięła papierową różyczkę.
- Yahiko? - zagadnęła w końcu, z uwagą przypatrując się wędrującej pod jej stopami mrówce.
- Konan? - odezwał się chłopiec natychmiast, odwracając głowę w jej stronę. Konan najwyraźniej nie spodziewała się tak gwałtownej reakcji, bo wyprostowała się sztywno, zagryzając wargę. - Czemu nie bawisz się z innymi?
- Wolę bawić się z tobą – odparła, rozkładając powoli origami, by zaraz zacząć je składać na nowo.
Yahiko podrapał się po rudej czuprynie i na powrót utkwił spojrzenie w gromadce dokazujących dzieci.
- Ja wolę patrzeć.
Konan pokiwała głową, bez słowa formując zgrabne papierowe płatki kwiatu.
Fontanna pluskała cicho, współgrając z cichym szumem drzew i wesołym gwarem podopiecznych. Drobne, sprawne ręce dwa razy ułożyły różyczkę od nowa, nim dziewczynka odezwała się:
- Yahiko?
- Hm?
- Lubisz mnie?
Chłopiec zmarszczył brwi i przeniósł na nią zdumione spojrzenie.
- Oczywiście, że cię lubię. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, pamiętasz?
- Pamiętam – odparła cicho Konan, ściskając origami, gdy jej policzki zrobiły się czerwone. - Yahiko?
- Hm?
Ale Yahiko nigdy nie dowiedział się, co. Zamiast tego, wpadł z impetem do fontanny.
Przestraszona Konan poderwała się z miejsca, odskakując w tył, a dwie głowy wynurzyly się z płytkiej wody - jedna ruda, druga bordowa.
Yahiko wziął głęboki wdech. A potem uśmiechnął się szeroko i chlupnął przyjaciela po twarzy.
- Nagato, chcesz mnie zabić?
Chudy chłopiec zarumienił się blado i odetchnął, odgarniając włosy z oczu. Wiedział, że zdążył.
- Uratowany.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: #asdfsd