@jankowskim - Kłopoty Wyraju

Polecajkę przygotowała: LexisBerg

Tytuł: Kłopoty Wyraju

Autor: jankowskim  Michał

Gatunek: fantastyka słowiańska, kryminał

Aktualna liczba rozdziałów: 13 rozdziałów + epilog - zakończone

OPIS:

Istnieje świat, którego obecności ludzie nawet nie podejrzewają. To świat duchów, bogów i stworzeń ze słowiańskiego folkloru, ukryty tuż pod powierzchnią codzienności.

Na jednym z podwarszawskich osiedli zostaje znalezione ciało młodej rusałki. Leszy, Lech Dębski, zostaje wezwany, by rozwikłać to zagadkowe morderstwo. To, co wygląda na zwykły akt przemocy, okazuje się pierwszym krokiem w mrocznej intrydze prowadzącej do Jaromroku - końca świata, gdzie Perun zmierzy się z Welesem w ostatecznej bitwie.

Kiedy na ulicach pojawiają się kolejne ciała, Dębski odkrywa, że stoi w obliczu siły przewyższającej wszystko, co znał. W towarzystwie Waldka Utopca, prastarego Peruna, tajemniczej Zorzy i innych postaci ze słowiańskiego panteonu, Dębski rozpoczyna wyścig z czasem, by powstrzymać apokalipsę.

Czy koniec świata będzie końcem, czy początkiem nowej ery? Kto pociąga za sznurki w tej mrocznej grze?

Wejdź do świata, gdzie słowiańskie bóstwa i mityczne stworzenia żyją tuż obok nas. "Kłopoty Wyraju" to pełna napięcia mieszanka miejskiej fantastyki i kryminału, która wciągnie Cię od pierwszej strony.

(opis skopiowany z profilu Autora)

⭐️⭐️⭐️

DLACZEGO POLECAM?

Nie ukrywam, że na tę opowieść trafiłam zupełnym, totalnym, absolutnym przypadkiem. Ot, tak jakoś wpadła mi w oko, przykuła uwagę tytułem. Brzmiący znajomo Wyraj sprawił, iż śmiało sięgnęłam po opis, a gdy tylko zrozumiałam, że do czynienia mam ze slavic bookiem, zaczęłam podejrzewać, z jaką kolejną polecajką do Was pędem przybiegnę. I, moi drodzy, nie zawiodłam się.

Kłopoty Wyraju to pozycja wciągająca czytelnika od pierwszego zdania... w drugim akapicie, bo tam też zaczyna się historia. Już na początku mamy okazję poznać Kurzą Łapkę, czyli tawernę, a w zasadzie spelunę, gdzie częstym gościem jest główny bohater, niejaki Leszek Dębski. I choć nie chcę Wam spoilerować, do czego w sumie chyba już przywykliście w moich polecajkach, zdradzę Wam, że opis owego przybytku oraz jego klienteli bądź właścicielki – natychmiast mnie kupił. Jednak to dopiero początek. Później również zdarza się nam odwiedzać Kurzą Łapkę, ale także inne, ciekawie zaprezentowane miejsca.

Tym oto sposobem chylę czoła przed Autorem za kreację świata, a w zasadzie za jego uporządkowanie oraz uargumentowanie, gdyż ten znajduje się w miejscach realnie nam znanych. Warszawskie przedmieścia, pomniejsze miejscowości i lasy, a w tym Puszcza Białowieska wcale nie są obce przeciętnym czytelnikom. Niemniej jednak to właśnie tam mamy okazję zwiedzić zaułki Wyraju, w związku z czym składamy niejedną wizytę wąpierzowi Radowojowi i mieszkającej z nim rusałce, bo niestety druga jest już martwa, odwiedzamy małżeństwo utopców Waldka oraz Helę, ale również mamy okazję okiem rzucić na minimalistycznie urządzone mieszkanie Leszka. Spacerujemy uliczkami miast i mieścinek, ale też leśnymi ścieżynkami. Idąc ulicą, oczami Dębskiego, który swoją drogą jest detektywem Centrali, dostrzegamy istoty niedostrzegalne dla ludzi, lecz wspólnie z nimi egzystujące. Tu wilkołak, tam wiła i cała magia świata zaraz znajduje się na wyciągnięcie ręki.

Bohaterowie nie zostali jednak zepchnięci na drugi plan, a każda z postaci posiada swój indywidualny charakter, znak rozpoznawczy oraz element, z którym jest kojarzona z oddali. Leszek Dębski wiecznie ma słuchawki w uszach i jest mało rozmowny, Łukasz to typowy natręt, Ludę rozpoznajemy po gadatliwości oraz wesołym usposobieniu, a z Waldka niezły cwaniaczek... gdy żona nie stoi obok. Nie można zapomnieć o Krzesiu uwielbiającym słodkości ani nawet o wyniosłym Duszojedzie. Tak, ja też parskałam śmiechem. Należy podkreślić, że nikt z nich nie jest człowiekiem i w zasadzie wszyscy należą do innych ras, ale świetnie koegzystują ze sobą... o ile nikt akurat nikogo nie morduje, co od czasu do czasu ma miejsce.

Dodatkowy plus należy się za prezencję person ludzkich bogów, bo chociaż w Wyraju ani w Nawii nie ma istot plasujących się wyżej w hierarchii, to słowiańskie bóstwa de facto mocno przypominają ludzi. Ba! Oni zwykle żyją sobie wśród zwykłych, nieświadomych niczego śmiertelników. Lubią zjeść, lubią być modni, lubią sobie przekląć, a oprócz tego wszystkiego odczuwają podobnie do nas. Bywają rozbawieni, podenerwowani, bezsilni, wściekli, a czasem wręcz żałośni. I w zasadzie momentami bliżej im do ludzi niż do mitycznych, potężnych bogów.

I choć Kłopoty Wyraju to przede wszystkim fantastyka, nie można zapomnieć o silnym wątku kryminalnym. Morderstwo. Później drugie i trzecie. I biegający od ofiary do ofiary leszy, bo Leszek Dębski okazuje się detektywem będącym w teorii bezinteresownym opiekunem wszelkich magicznych stworzeń. Nagła seria morderstw zostaje szybko przekształcona w rozbudowany, misternie utkany plan mający na celu wywołanie Jaromroku, czyli słowiańskiego końca świata. Tutaj zaznaczę, iż wyobraźnia oraz kreatywność Autora wielkimi są, zatem określenie na swoistą Apokalipsę wymyślił samodzielnie, ale nie tylko.

Z czasem dochodzi do przykrych zdarzeń związanych z Jaromrokiem. Kto wygrał, nie zdradzę, ale na tej jednej wojence wcale się nie kończy. Autor umiejętnie serwuje nam dalej całą masę emocji, domysłów oraz poszlak, coraz mocniej wciąga nas w brutalny świat Wyraju, gdzie walka o władzę jest powszechna. Morderstwa zatem trwają, detektyw niby znajduje schemat, lecz kolejnym ofiarom niestety nie jest w stanie zapobiec. Przynajmniej do momentu rozwikłania sprawy.

Jeśli natomiast chodzi o koniec opowieści, wbrew pozorom kocham ten klimat. I nie mam na myśli epilogu, aczkolwiek ten też przypadł mi do gustu. Niemniej jednak naprawdę dostałam takie zakończenie, jakie wymarzyłam sobie podczas czytania Kłopotów Wyraju. Jest niestandardowe, jest nieprzewidywalne i co więcej, jest wypełnione po brzegi emocjami. Tych zresztą nie brak również w poprzednich rozdziałach.

O czym jeszcze w tej polecajce nie mogłabym zapomnieć? O definicjach, które Autor z uporem maniaka umieścił na początku każdego kolejnego rozdziału. Stanowią one poniekąd znak rozpoznawczy historii i mam szczerą nadzieję, że w zapowiedzianej przez @jankowskim poprawionej oraz udoskonalonej wersji wcale ich nie zabraknie. Dzięki nim czytelnik ma nieco ułatwione zadanie w zrozumieniu funkcjonowania tytułowego Wyraju, bo bazujący na słowiańskich podaniach świat został wykreowany przez Autora w sposób, który dostosowano do przebiegu opowieści.

Co więcej mogłabym rzec?
Nie zwlekajcie, tylko mknijcie szybciutko na drineczka do Kurzej Łapki, gdzie poniekąd zaczęły się Kłopoty Wyraju.

⭐️⭐️⭐️

Docelowa grupa czytelników:
Komu polecam? Jeśli mam być szczera, powinnam raczej wymienić, komu nie polecam – byłoby krócej. Niemniej jednak podejmę się tegoż trudu, w związku z czym do lektury skrupulatnie zaproszę miłośników fantastyki, słowiańszczyzny, naszych rodzimych mitów i legend, emocji, wątków kryminalnych, śledztw, zagadek, specyficznego poczucia humoru, bajecznych oraz barwnych opisów, a nawet skrupulatnego researchu.

Ostrzeżenia:
Tekst nie posiada ostrzeżeń.
Niemniej jednak występują sceny dotyczące morderstw oraz brutalnych praktyk bądź obrządków, co należy wziąć pod uwagę, zanim przystąpi się do lektury.
Co więcej, opowieść oznaczona została jako „dla dorosłych". 

Wasza LexisBerg

⭐️

Link do powieści w komentarzu :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top