86. ~♡~
Więc siedzieliśmy u mnie na kanapie, a Hoseok często oblizywał usta.
Bardzo często.
Czasem nawet zerknął na mnie przy tym. A we wzroku tym było tyle niewinności i nieświadomości...
Oddycham za szybko. Muszę otworzyć okno, poczekaj chwilę pamiętniczku.
Kurde, mam ochotę zapalić. Nie miałem na to ochoty od kiedy pokłóciłem się z Jiminem. Którego ostatnio nie widuję w szkole. Hoseok powiedział mi dzisiaj, że myśli, że to jego wina, bo jesteśmy blisko ze sobą i...
Boże co za głupota.
Ten chłopak musi zmienić to, co ze sobą robi.
Schodzę z tematu, muszę znaleźć papierosy i chyba wiem, gdzie mogą być. Dolna szafka, paczka zawsze leży pod stosem skarpetek. Chowanie ich w ubraniach ma największy sens. Nikt mi tam nie grzebie oprócz mnie.
Smakuje tak dobrze, ale to nic w porównaniu z moim chłopcem.
Boże drogi, co mi jest? I czy ja tracę zmysły, myśląc o nim w ten sposób? Myśląc o nim, moim łóżku, braku ubrań, czuję jakbym samymi myślami go brudził.
Muszę się uspokoić. Przestać. On nie chce, nie chce tego i powinienem to zrozumieć.
Szary dym tak ładnie wygląda na tle ciemnego nieba, i to chłodne powietrze tak dobrze muska moje obojczyki, koszulka idealnie odsłania mi ramię.
Gdzie jego ręce?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top