79. ~♡~
Nie wiem, czemu piszę tutaj coś w środku nocy.
Tak się obudziłem, za oknem widziałem jedynie słabe światło latarni ulicznej, a sufit nie wydawał się wyjątkowo pochłaniać mojej uwagi.
Śniło mi się coś... coś strasznego, ale nie pamiętam, co to było.
W większości pamiętam sny, nawet jeżeli nie mają one za wiele sensu. Czasem jednak moja pamięć kasuje to dokładnie w chwili, kiedy otwieram oczy. Jakby chciała mnie przed tym chronić w jakiś sposób i może ma rację.
Jest... trzecia dwadzieścia pięć, a ja bazgrzę sobie długopisem po kartkach przy świetle lampki nocnej. Brzmi jak świetne zajęcie o tej godzinie.
Chciałbym wiedzieć, o czym teraz śni Hoseok.
Kurczę, jestem w nim tak zakochany, że nie umiem tego wyjaśnić.
I chyba powinienem to w końcu zacząć tak nazywać.
Zakochałem się w nim, kompletnie i chyba mam nim wypełniony cały umysł.
To dziwne, że właśnie śmieję się cicho do czterech ścian?
Pewnie efekt obudzenia się w środku nocy. I jak znam życie pewnie spędzę tak następne godziny, aż do poranka.
Szykuje się wieczorek czytelniczy i odpalona wieża w pokoju.
O ile uda mi się skupić na czymś innym, niż myśli, jakby to było, gdybyśmy oboje obudzili się w jednym łóżku o trzeciej dwadzieścia pięć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top