【 List 6 】[Epilog]

10 Lipca 2021

Z rozbawieniem patrzył jak dzieci bawią się na podwórku, oblewając wodą ze zraszacza. Minęło sporo czasu od ostatniego listu znikąd, który otrzymał, a treść każdego z nich była nienaturalnie nurtująca. Zaprzątały mu głowę tak bardzo, że niemal zapomniał o zbliżających się zawodach wiosennych, na które miał pojechać. Do tego potrzebował nowych ochraniaczy, więc ponowił swój raźny krok w stronę sklepu sportowego.


- Oikawa?


Podniósł oczy znad ochraniaczy, wprost w granatową głębię. Uśmiechnął się kpiąco rozpoznając swojego dawnego Kouhai. Musiał przyznać, że Kageyama nie zmienił się zbytnio przez ten czas, gdy on przeszedł do Aoba Johsai, zostawiając gnojka w tyle.


- Co tu robisz?


- Czy to nie oczywiste? - Zaśmiał się raźno. - Niedługo Aoba Johsai wybiera się na ćwierćfinały zawodów wiosennych, więc szukam odpowiednich ochraniaczy na kolana.


- Kageyama pyta, co tutaj robisz.


Z zaskoczeniem dostrzegł Hinatę, który niczym cień pojawił się tuż obok. Wyciągnął do niego rękę, trzymając duży plik listów. Toru instynktownie uderzył chłopaka w dłoń, a koperty rozsypały się po podłodze.


- Nie chce ich! Nie mam zamiaru czytać więcej żadnego z tych głupich listów! - Zdzierał sobie gardło, ale na chłopaku nie robiło to wrażenia. - Mam dość! Nic nie rozumiem!


- Nadal czekają na odpowiedź. - Kageyama szepnął cicho.


- Nie będę na nic odpowiadał! - Warknął. - To wy je do mnie ciągle podrzucacie? Jesteście nienormalni?! Sprawia wam to jakąś chorą zabawę czy jak?!


- Oikawa...


- Czego wy ode mnie jeszcze chcecie?!


Patrzył z przerażeniem i złością na spokojną twarz Małej Pchły. Z gardłowym warknięciem kucnął, zasłaniając uszy dłońmi i zaciskając mocno oczy. Jeżeli to jakiś dowcip, to wcale nie był śmieszny. Poczuł drobne dłonie na swoich, więc niepewnie otworzył oczy i spojrzał wprost na zasmuconą twarz młodszej siostry Hinaty.


- Przypomnij sobie... - Szepnęła dziewczynka. - On nadal na ciebie czeka, tylko musisz sobie przypomnieć, Toru...


- Właśnie, Natsu ma rację! - Hinata zakrzyknął. - Rozejrzyj się!


Oikawa patrzył na nich z niezrozumieniem. Kto czekał? Co miał sobie niby przypomnieć? Mimowolnie spojrzał w dół i zachłysnął się powietrzem. Zamiast listów było tysiące zdjęć, na których był on i ktoś jeszcze. Chłopiec o ciemnych włosach i oliwkowo brązowych oczach.


On dorastał wraz z nim, był zawsze obok, wspierał go...


On denerwował się, gdy Oikawa coś źle zrobił...


On go powstrzymał zanim nie zrobił krzywdy Kageyamie...


On go upominał o obgryzanie paznokci nim nie dostali się do drużyny siatkarskiej...


On miał przez chwilę dziewczynę, której Oikawa tak zazdrościł, że nie może zająć jej miejsca...


Nagle treść wszystkich listów, które ostatnimi tygodniami znajdował wszędzie nabrały sensu. Słowa, które każdy do niego poniekąd podpowiadał. Myśl, że o kimś ważnym zapomniał i nie było tej osoby obok, a powinna. Tylko jednej osoby zabrakło...


- H... Hajime...


- W końcu sobie przypomniałeś, Gównokawa. - Prychnął ktoś nad nim.


Podniósł głowę w górę, a łzy spływały po rumianych policzkach. 


Listy do nikogo... 


On był nadawcą, a ich adresatem był Iwaizumi...


- Wróć do niego, czeka na ciebie! - Natsu uwiesiła się na ramieniu Oikawy.


- Na ciebie już czas, Wspaniały Królu. - Hinata wyszczerzył się wesoło.


- Wracaj lepiej do żywych, Oikawa. - Kageyama założył ręce przed sobą.


Hajime uśmiechnął się łagodnie, niemal nienaturalnie dla jego ostrych rysów twarzy i wyciągnął do niego rękę.


- Wróć do mnie, Toru...


Przetarł mokrą twarz rękawem bluzy, a drugą wolną rękę chwycił za dłoń przyjaciela. Osoby, którą tak bardzo kochał, że to aż bolało. Świat nagle rozmył się w jaskrawej bieli, a do uszu docierało nieprzyjemne pikanie. Nabrał mocno powietrza jakby dopiero, co wstał z długiej drzemki i spojrzał przymrużonymi oczami w bok. Widział ciemną czuprynę, więc sięgnął do niej dziwnie osłabioną ręką i zatopił smukłe palce w, o dziwo, miękkich włosach.


- Haji-chan...?


Właściciel ciemnych włosów podniósł gwałtownie głowę, a Toru uśmiechnął słabo, dostrzegając oliwkowo brązową barwę, którą teraz przesłonił chwilowy deszcz...


- Witaj wśród żywych, Toru...


Koniec


*****


Powiem bez bicia, że historia wpadła mi tak po prostu do głowy i miała być początkowo jednostrzałowcem, ale uznałam, że rozbije ją na więcej pomniejszych części.

Widziałam sporo IwaOi, ale wszystkie kończyły się jakoś mało naturalnie albo były bez sensu przeciągane, ale no nie mnie oceniać. Zostawiłam wam zakończenie z otwartym, żeby każdy mógł sobie samemu dopowiedzieć, co się stało, że Oikawa był w szpitalu.

Nie wiem czemu taki wątek, nie wiem czemu listy, nie pytajcie mnie, miałam wenę i pomysł, więc to stworzyłam :)

Kocham was Kociaki ;*

Ave~!

- TobiMilobi

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top