【 List 4 】
08 Lipca 2021
Sprzątał pokój, bo dziś miało przyjść kilku kolegów z drużyny do wspólnej nauki. Nie mogli sobie pozwolić na spadek formy, a zdanie egzaminów było bardzo ważne. Wciąż nawiedzała go myśl, że o czymś lub o kimś ważnym zapomniał, ale nie mógł sobie przypomnieć, co lub kto, więc machał na to lekceważąco ręką i brnął przed siebie, uważając to za nic takiego.
- No, wszystko ogarnięte.
Otrzepał dłonie z resztek kuchu i detergentu, rozglądając się z dumą po czystym pokoju. Zmarszczył nos i kichnął. Zapach różnych specyfików do sprzątania wciąż unosił się w powietrzu, więc postanowił otworzyć okno, żeby trochę przewietrzyć. Odwrócił się z zamiarem wyniesienia worka śmieci, gdy coś pacnęło go w tył głowy.
- Co jest?
Obejrzał się zaskoczony i zamarł z ręką na karku. Na ziemi leżał kolejny list. Koperta była mocno zgnieciona, zupełnie inna niż poprzednie, schludne i ładne. Przełknął ciężko ślinę i sięgnął po niego. Wyciągnął wyrwaną z zeszytu, zmiętą kartkę.
Byłeś na mnie cholernie wściekły, miałeś powód i prawo, ale... To nie była moja wina! Nie mogł*m pozwolić, że to małe chuchro odebrało nasz wspólny czas razem. Nie panował*m nad sobą, wiem o tym. Nadal drżą mi dłonie, gdy pomyślę o tamtej sytuacji. xxxx, mam nadzieje, że nie znienawidzisz mnie za to, co chciał*m zrobić. Tak bardzo, bardzo cię przepraszam, xxxx... Poprawię się, zobaczysz... Będę jeszcze lepsz*, obiecuję ci...
xxxx
Patrzył z niemym strachem w kawałek papieru, który najpewniej został zmięty w złości. Zachodził w głowę czy mogła się zdarzyć jakaś sytuacja, w której pouczył kogoś ostatnio i wtrącił się w bójkę.
- Oikawa, czemu siedzisz na podłodze ze śmieciami?
Niczym w transie spojrzał na Hanamaki'ego, który stał nad nim z siatką napojów, przygotowanych najpewniej do wspólnej nauki.
- Czy była jakaś sprzeczka albo bójka, w której kogoś powstrzymałem ostatnio? - Zagadnął zamiast odpowiedzieć na jego pytanie.
Takahiro zamyślił się na chwilę, patrząc w sufit. Jakby nagle doznał olśnienia, spojrzał znów na kapitana.
- Ostatnio dwie z twojego fanklubu pobiły się, która pierwsza może zrobić sobie z tobą zdjęcie. Drugoklasistka prawie nie wyrwała pół głowy kłaków pierwszoklasistce, ale zanim doszło do rękoczynów wkroczyłeś i je powstrzymałeś. - Zmarszczył brwi, widząc niemą ulgę na twarzy Oikawy. - Coś się stało?
- Nie, nic. - Zaśmiał się lekko. - Nic takiego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top