6.12.2017
Znowu zawiodłam Cię
Zaburzyłam Twój sen
Przecież Ty oddychać chcesz
Żyjąc wolno tam gdzie nie ma mnie
Poznając świat
Myśląc że jest bez wad
Nie znając dnia
Bierzesz co się da
Odpływasz tam
Gdzie latarni świeci blask
Chyba dobrze to znasz
Taki jest Twój świat
W ciemności jest
Ukryty Twój strach
Uciekasz od snów
Pięknych gwiazd
Czy to dla Ciebie
Życiem jest?
Spać pośród gwiazd
Nie widząc nowego dnia?
Może ja znam ten stan
Żyjąc tam gdzie marzeń brak
Jednak każdy mój sen
Daje mi cząstkę Cię
Zabiera tam
Gdzie nie istnieje czas
Dając mi to
Czego chcę
Słyszę melodii sens
Zapamiętując każdy jej wers
Odtwarzając ją wciąż
Póki nie mam jej dość
Zamykając dni
W których nie mam już sił
Odkrywać słabości chwil
By być sobą jutro i dziś
Wierząc że
Ktoś mnie chce
Nie idealną
Trochę zachłanną
Otwartą na przestrzeń
Pełną mocnych westchnień
Udającą życie
Uciekające obficie
Zbierającą myśli
Zagubione w chwili
Gdzie gwiazd motyle
Zostawiły niecierpliwie
Czasami pytam siebie
Czy to szaleństwo
Piękne i niebezpiecznie
Szybko minie
Czy na zawsze
Rozbudziłeś we mnie
Emocje
I pragnienia skryte
Czy to sen na jawie?
Czy kłamstwo utkane?
Z moich maleńkich marzeń
Będąc marzycielem stale
Czy to tragedia
Pisana komedią
W której nie zaznam
Spokoju wcale
Dusza oddalającą się od słońca
Przyjmującą gwieździste okowa
Żądając niewymuszonego
Posłuszeństwa
Lecz ja już wybrałam
I nic się nie zmienia
Tylko jedna dusza
Spełni moje pragnienia
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top